Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Grecja, Kreta 2007

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 16.09.2007 20:57

janusz.w. napisał(a):Jak na warunki kreteńskie to bardzo dużo.

Żeby moja jeszcze się dała na taki wypad namówić... chociaż dotąd tak jeździliśmy to teraz już mi gada że jej nie pasi taka wielodniowa jazda :( A ja kocham takie "warunki kretyńskie" :lol: , górskie szutrowe drogi, spanie gdzie popadnie... Super wyjazd mieliście, czekam na dalsze opisy :)
pzdr
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 17.09.2007 09:03

zawodowiec napisał(a):
janusz.w. napisał(a):Jak na warunki kreteńskie to bardzo dużo.

Żeby moja jeszcze się dała na taki wypad namówić... chociaż dotąd tak jeździliśmy to teraz już mi gada że jej nie pasi taka wielodniowa jazda :( A ja kocham takie "warunki kretyńskie" :lol: , górskie szutrowe drogi, spanie gdzie popadnie... Super wyjazd mieliście, czekam na dalsze opisy :)
pzdr


Tak, niestety nie każdemu odpowieda taki system urlopowy. My jednak na raze jesteśmy ustawieni tylko na takie "kretyńskie" objazdy - nie tylko na Krecie... :D

pozdr
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 17.09.2007 09:05

victoo napisał(a):no ja rowniez czekam na relacje Santorini. Bylem tam jedynie 24h, wyspa mnie oczarowała. Jednak nie zdążyłem odwiedzić żadnych plaż. Wybieram się tam we wrześniu 2008 na dłużej. Ciekaw jestem Waszych opinii nt Santorini.


Santorini to prawdziwa perełka :!: Wrażenia niesamowite 8O Tam jest jak w bajce :!:
pozdr
Arrt
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 13
Dołączył(a): 30.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arrt » 20.09.2007 18:06

Santorini to nie perełka ale..... PERŁA :lol: a dla mnie to prawdziwy diament ;) .
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 21.09.2007 08:30

Dzisiaj miałem zamiar dodać kolejną część mojej opowieści, ale właśnie 15 minut temu okazało się, że mój komp poległ :? Informatyk ma być o 14... Może do wieczora da radę.

pozdr
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 21.09.2007 09:47

No lepiej żeby dał :twisted:
Bo czekamy...

:papa:
Arrt
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 13
Dołączył(a): 30.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arrt » 23.09.2007 14:04

nie dał rady :wink: napiecie rośnie :lol:
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 24.09.2007 14:51

Ranek, całą noc wiało i wieje nadal. Na szczęście spałem mocno i w sumie wiatr bardzo nie przeszkadzał. Tradycyjnie wstałem pierwszy, trzeba zrobić obchód kempingu, bo po ciemku nic nie było widać. Parcele dla namiotów są ogrodzone matami z trzciny i bambusa - widać wieje tu zawsze... Ludzi mało. Do morza bliziutko, długa żwirowa plaża, woda przejrzysta, w oddali przy końcu plaży skałki, a po drugiej stronie piękny widok na góry. Ładnie. Jest też świetny basen z barem i restauracją. Powoli z namiotów wyłania się reszta, śniadanie i na plażę.

Obrazek Obrazek Obrazek

Dzisiaj cały dzień będziemy się byczyć :D Słońce przypieka, a wiatr jest bardzo mocny i gorący, wieje od lądu. Ja nie lubię leżeć plackiem, więc ruszam w kierunku skałek. Na plaży prawie pusto, super. No, więc wdrapałem się na te skałki, ślicznie, widoki, że hej! Z drugiej strony wysoki klif i jakieś ledwie widoczne ścieżki prowadzące stromo w dół. W sandałach nie ryzykowałem. Wśród tych polnych dróg i dróżek istne śmietnisko! Stare lodówki, meble, folie - straszne. Wróciłem trochę plażą, trochę morzem. Część ekipy już przeniosła się na basen, tam jest sporo cienia, a o tej porze trudno wytrzymać na słońcu. W międzyczasie obiad, znowu basen - frape, retsinka, piwo i tak zleciał nam ten dzień. Nazajutrz do południa jeszcze raz to samo, a po obiedzie wycieczka do Agios Nikolaos. Wspomnę jeszcze, że rano obudziła mnie błoga cisza, zero wiatru! Do Agios 40 km, luzik. W miejscowości 3 rundki wokół centrum, znaleźliśmy miejsca parkingowe i w miasto. Pierwszy był port jachtowy. Jezu ile tego tam cumowało! Kupa kasy na wodzie, widoki piękne z górami w tle. Dalej przeszliśmy się nad słone jeziorko połączone z morzem kanałem - to główna atrakcja Agios. Wokół jeziora knajpy, ławeczki, ścieżki. Widoki tak śliczne, że aż kiczowate, pocztówkowe.

Obrazek Obrazek Obrazek

Po powrocie na kemping okazało się, że w restauracji przy basenie jest wesele! Fajna atrakcja, aparat do ręki i tak jak stałem wybrałem się na wesele :wink: Bez problemu można było zasiąść na leżakach i przyglądać się imprezie. Stoły zastawione, gości full, tylko młodych nie ma. Muzyka, jak na moje ucho męcząca, ale kapela wycina na żywo! W końcu i młodzi się pojawili, chyba byli robić zdjęcia. Chwyciłem za aparat, strzeliłem kilka fotek, młodzi kroili tort, a za chwilę zaczęły się tańce, najpierw sami mężczyźni, potem same kobiety i wreszcie towarzystwo się pomieszało. Trochę głupio się czułem w krótkich spodenkach i w klapkach, więc skoczyłem do namiotu założyć przynajmniej koszulkę... Od razu lepiej, jeszcze raz podszedłem między stoły, no zdjęcie młodej muszę przecież mieć :wink: A młoda... Typowa Greczynka... Włosy jasny blond...!

Obrazek Obrazek

Posiedzieliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do namiotów, a po drodze zauważyłem, że koszulka jest, a i owszem z tym, że założyłem ją na lewą stronę no i paradowałem z wielką metką na środku pleców miedzy stołami na greckim weselu... siara! Następnego dnia rano niestety trochę znowu wiało. Przed śniadaniem poszliśmy z Asią nad morze. Woda - marzenie, słonko jeszcze spokojnie tuż nad horyzontem, ekstra! Wokół restauracji ruch, sprzątanie, wesele pewnie dopiero co się skończyło. Po śniadaniu powoli zaczęliśmy zwijać obóz. Dzisiaj przenosimy się do Kato Gouves na znany nam z wcześniejszej wizytacji, beznadziejny kemping. Jest nam potrzebne takie miejsce, blisko stamtąd do Iraklionu, a z Iraklionu mamy zamiar jutro popłynąć na Santorini. Trasa do Kato nie jest długa - 80 km. Chwilę po południu byliśmy na miejscu. Kato to taki mały kurorcik, szeroka piaszczysta plaża i masa ludzi. Na szczęście kemping jest na samym końcu miejscowości i przy samym morzu. Po rozbiciu namiotów wybraliśmy się na chwilę na plażę. Morze jest tu bardzo płytkie, a fale były przeogromne, chwila w wodzie i wracam na kemp. To wybrzeże i ta plaża zupełnie mi nie odpowiada, straszny kontrast na tle tego gdzie byliśmy wcześniej. Ale na szczęście to tylko jedno popołudnie i noc. Po obiedzie wybieramy się do Iraklionu. Trzeba kupić bilety promowe i połazić trochę po mieście. W pierwszej kolejności podjeżdżamy do portu. Kasia z Darkiem poszli po bilety, reszta czeka w samochodzie. Myślałem, że zakupienie biletów zajmie góra pół godziny, po 45 minutach nie wytrzymałem i poszedłem szukać naszych. W poczekalniach sporo ludzi i wszyscy z zadartymi głowami oglądają telewizję, pożary wokół Aten... Wygląda to tragicznie. Po chwili namierzyłem Kasię, siedzą z Darkiem przed gościem, a ten usiłuje wklepać w komputer nasze imiona i nazwiska. Oj, bardzo ciężko mu to idzie. W końcu zmienia system: pierwsza litera imienia i nazwisko. Wreszcie trochę szybciej. Trwało to ponad godzinę, ale najważniejsze, że mamy na jutro na godzinę 8 bilety na Santorini!!! Ruszamy samochodami w kierunku centrum, bez większych problemów znajdujemy miejsca parkingowe. Najpierw idziemy w kierunku fortu weneckiego, starego portu, a później uliczkami na Platia Venizelou, wokół którego jest masa knajp i sklepów. To strasznie gwarne miejsce, kelnerzy zapraszają, turyści spacerują, rojno. Ale już kawałek dalej robi się spokojniej, a uliczki, kamieniczki bardzo przyjemne. Część ekipy zasiada w barze, a ja z Asią i Łukaszem postanowiłem zajrzeć jeszcze w inne zakamarki. Trafiliśmy np. w wąziuteńką uliczkę, przy której rozlokowane były ekskluzywne dyskoteki. Ciekawe widoki :wink:
Ponieważ czas leciał bardzo szybko i zrobiło się już zupełnie ciemno, trzeba było ruszyć w kierunku samochodu. Przeszliśmy jeszcze przez Platia Eleftherias, główny plac w mieście i dalej wzdłuż potężnych murów obronnych doszliśmy do samochodów. Po powrocie do obozu zapłaciliśmy za pobyt i zaczęły się przygotowania do jutrzejszej wycieczki na Santorini. Pobudka ma być o godz. 5 rano, trzeba maksymalnie przygotować ekwipunek...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Ranek, a w zasadzie ciemna noc. Wszystkie budziki dzwonią prawie jednocześnie, wstajemy. Jak na złość wszystkie latarnie w pobliżu naszych namiotów nie palą się! Odpalamy lampę gazową, latarki i akcja zwijanie obozu. Poszło w miarę sprawnie, Kasia z Darkiem skończyli pierwsi, wsiedli w samochód i pojechali szukać jakiegoś strzeżonego parkingu. My ruszyliśmy po 15 minutach. Chwila i byliśmy w porcie. Wcisnęliśmy się na zapchany parking strzeżony, zabraliśmy niezbędne rzeczy i szukamy naszego promu. A przy nadbrzeżach już wielki ruch, robi się jasno. Chwila ganiania i znalazł się nasz statek. Znacznie mniejszy niż ten, którym płynęliśmy z Pireusu. Poza tym wchodzimy bez samochodów - luz! Zajęliśmy miejsca na decku, ludzi sporo, a kolejka samochodów wielka. Ruszyliśmy z półgodzinnym opóźnieniem. Widoki z promu na Iraklio i pobliskie pasmo Psiloritis były przepiękne. Płynęliśmy powoli, patrząc tylko na wyprzedzające nas, szybkie katamarany. No cóż bilety na nie były 2x droższe... Nasz płynie 4 godziny! W sumie czas zleciał szybko, słonko lekko przygrzewało, wiatr przyjemny. Po 3 godzinach zaczęły pojawiać się na horyzoncie pierwsze wysepki, a w końcu i sama Santorini!!! Im bliżej tym bardziej gały wychodziły nam na wierzch! W zasadzie to wszyscy pasażerowie stali przy burtach i podziwiali widoki. Przez chwilę miałem wrażenie, że prom przechyla się na jedną stronę :wink: Pionowe skały w kolorze czarnym i rudym, a na samej górze mikroskopijne z tej odległości zabudowania! Zbliżaliśmy się portu Ormos Athinios, nad nim widoczne były zakosy drogi, która pięła się w górę po praktycznie pionowej ścianie. Ale będzie jazda! Zeszliśmy z promu, autobusy do Firy czekały, wybraliśmy Setrę i jazda. Ciekawie było na tych zakrętasach, zwłaszcza w czasie mijanek z ciężarówkami 8O A widoki z drogi oczywiście piękne! Jazda trwała może 20 minut i zajechaliśmy na dworzec autobusowy, rzut oka na plan i ruszyliśmy w miasto. Nie za bardzo wiem jak pisać o tym, co zobaczyliśmy... Przepięknie, rewelacyjnie itd., itp. Architektura taka, jaką widzi się w albumach, kalendarzach i na widokówkach. Białe domy, masa małych kościółków i kapliczek.

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Chodziliśmy wąskimi uliczkami zaglądając do różnych zakamarków, zeszliśmy schodami nad morze do małego portu Skala Firas. Widoki po drodze wspaniałe, tyko bardzo przeszkadza smród... Schody można pokonać wsiadając na muła, mułów jest całe mnóstwo, a schody są strasznie zapaskudzone. Na szczęście z powrotem w górę pojechaliśmy już kolejką linową. Praktycznie z każdego miejsca w tym miasteczku roztaczają się nieziemskie widoki! W dole morze, statki różnej wielkości, potem kolejne warstwy skały, szczyt kaldery, zabudowania. Mocno doskwierał nam upał, część ekipy została w jakiejś zacienionej uliczce, a ja z Łukaszem ruszyłem w kierunku najwyższego, jak nam się wydawało punktu miasta. Dotarliśmy do miejsca, z którego było widać port Skala Firas, dalej ogromne wycieczkowce zacumowane bliżej Ormos Athinios, zabudowania Firy, pozostałą część wyspy i morze po obu jej stronach. Uff - bosko!. Ponieważ nasi nie poszli za nami, postanowiliśmy, że w tym upale nie idziemy już dalej tylko zawracamy. Znowu zanurzyliśmy się w zacienione uliczki i zaczęliśmy szukać jakiejś knajpki obiadowej. Wybraliśmy tawernę oddaloną spory kawałek od zatłoczonego centrum. Taras, fajne widoki, ceny niższe, a jedzenie i wino okazało się bardzo dobre. Po obiedzie z powrotem do centrum. Zaczęło się już ściemniać, jeszcze rzut oka na zatokę, jeszcze nocne zdjęcie i trzeba było kierować się w stronę autobusu, zjazd do portu przedostatnim kursem i długie oczekiwanie na prom powrotny... Głowę miałem pełną pięknych obrazów, trochę żal, że nie mogliśmy poświecić kilku dni na tę wyspę, ale z drugiej strony radość, że udało się tu dotrzeć. Może jeszcze kiedyś tu wrócimy? Nadeszła godzina 1 w nocy, pojawił się prom, tłok jak cholera! Znaleźliśmy jakieś miejsca, chwila i prom wypłyną z portu, jeszcze rzut oka na oświetloną Firę, pojedyncze światełka w różnych częściach wyspy i już byliśmy na pełnym morzu.
Dobranoc :)
Ostatnio edytowano 30.01.2008 23:23 przez janusz.w., łącznie edytowano 2 razy
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 25.09.2007 09:43

Aż Ci zazdroszczę, żeś się tak po wyspach wywłóczył. Widoki pyszne i jestem pewien, że to tylko 30% tego co daje rzeczywistość. A jeśli tak to musiało być oszałamiająco.

Czekam na c.d.

Pozdrav :papa:
Arrt
Turysta
Avatar użytkownika
Posty: 13
Dołączył(a): 30.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arrt » 25.09.2007 20:59

Ciakwe dlaczego Was wysadzili w Athinios i skazali na "malowniczą " wspinaczkę autokarem :wink: / Ta kreska na zboczu to droga :lol: /

Obrazek

Tak miasto Fira jest też piękne , ale prawdziwą perełką Santorini jest OIA .

Obrazek
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 26.09.2007 08:16

Panowie, dzięki za odzew :!: Z tego co widziałem to wszystkie większe promy zawijały do Athinios.
Czasu starczyło tylko na Firę...
pozdr
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 28.09.2007 09:19

Ale długo każesz czekać na C.D. Tak samo z resztą jak Janusz Bajcer :devil: :P. Panowie :!: brać się do roboty. :D
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 28.09.2007 09:29

Leszek Skupin napisał(a):Ale długo każesz czekać na C.D. Tak samo z resztą jak Janusz Bajcer :devil: :P. Panowie :!: brać się do roboty. :D


Kolejna część już prawie gotowa! Jak zdążę to będzie dzisiaj.

pozdr
janusz.w.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1672
Dołączył(a): 21.07.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) janusz.w. » 28.09.2007 11:04

Jakie dobranoc...? Oj ciężka to była noc. Na decku straszny tłok. Opanowaliśmy raptem 4 ławki i jak 9 osób ma się na tym rozłożyć i wyspać?! Na domiar złego za naszymi plecami zasiadła jakaś grecka rodzinka, straszliwie głośna, non stop palili i byli brudni, fuj!!! Jakoś się zdrzemnąłem, ok. godz. 4 dopływaliśmy już do Iraklionu. Istne wyścigi! Po jednej stronie 3 promy, po drugiej jeszcze ze 4... O godzinie 5 siedzieliśmy już w samochodach - kierunek Chania. Do przejechania ok. 180 km. Okazało się, że po nie przespanej nocy to spore wyzwanie. Kierowcom strasznie kleiły się oczy, ale jakoś udało się. Zajechaliśmy i zaczęły się poszukiwania kempingu. Nie szło nam wybitnie. W końcu weszliśmy do jakiejś knajpki na śniadanie i zapytaliśmy o kemp. Odpowiedz: widzicie ten kawał ziemi naprzeciwko? Właśnie tam jeszcze w zeszłym sezonie był kemping! Zlikwidowany! Padliśmy na krzesła, co za pech! Coś mi jednak nie pasowało, kemping sprawdzałem w internecie, wszystko było ok.! wsiadłem z Darkiem w samochód i jedziemy. Po 15 minutach znaleźliśmy kemping. Niestety, usytuowanie bardzo kiepskie. Rezygnujemy, wracamy i wszyscy ruszamy dalej w kierunku Kastelli. Obejrzeliśmy jeszcze 3 kempingi i wybraliśmy jeden z nich, przy najlepszej plaży.

Obrazek

Do końca dnia pławiliśmy się w morzu. W recepcji poczytaliśmy o wycieczce do Samarii, koniecznie chciałem tam być! Koszt takiego "objazdu" 38 euro!!! Drożyzna! Po naradzie zdecydowaliśmy, że sami sobie zorganizujemy wycieczkę. Cały problem polega na tym, że z wąwozu dochodzi się do miasteczka Agia Roumeli, a stamtąd nie ma żadnej drogi dla samochodów czy autokarów! Wydostać się można tylko promem, ale jak wrócić po samochód, który będzie stał na parkingu przed wejściem do Samarii?! Coś wymyślimy J Nazajutrz rano zapakowaliśmy się w 5 osób do jednego samochodu i w drogę. Jak zwykle wybraliśmy boczne drogi, lubimy ten koloryt lokalny :wink: , który widać z dala od utartych szlaków. Po przejechaniu 60 km dotarliśmy na parking przed wejściem do wąwozu. Sporo autokarów, które po wypuszczeniu pasażerów odjeżdżały. No tak w to miejsce nikt nie wraca. Doszliśmy do wniosku, że Kasia, Darek i Łukasz pójdą do końca wąwozu (16 km), potem wsiądą na prom i popłyną do Sougia, a ja z Grzesiem w połowie drogi zawrócimy do samochodu i podjedziemy po nich. Grześ jednak pogadał jeszcze z przewodniczką - Polką, która wyjaśniła mu, że najciekawsze jest pod koniec wąwozu. Ot i problem. Z Sougi nie jadą żadne autobusy w kierunku parkingu przy wejściu do wąwozu. Tam i z powrotem 32 km - kawał drogi!!! A co tam, idziemy, będziemy zastanawiać się po drodze. Widoki w wąwozie przepiękne, na początku takie alpejskie, idzie się cały czas w dół, a góry w około imponujące. Cały czas zastanawiamy się jak mogło tu dojść do tragedii, kiedy to w lipcu w wąwozie zginęli nasi rodacy. Im dalej w wąwóz, tym bardziej byłem przekonany, że nie chcę wracać tą drogą! W połowie trasy zatrzymaliśmy się w opuszczonej miejscowości Samaria, dalej droga prowadziła korytem wyschniętego potoku i robiła się coraz węższa. Po jakimś czasie pojawiła się woda, strumyk, a skały wzdłuż niego - pionowe, mają podobno 300 m wysokości! Robią wielkie wrażenie! Piękny szlak i ponieważ cały czas albo schodzi się w dół, albo idzie po równym to nie jest męczący. Tylko kiedy nie ma cienia to słońce daje się we znaki. Pod koniec wąwozu faktycznie jest najciekawiej - robi się bardzo wąsko. My musimy przyśpieszyć żeby zdążyć na prom!

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Docieramy do Roumeli, kupujemy bilety promowe, jest jeszcze pół godziny czasu. Kto może popija Retsinkę, kto nie może, lemoniadę :wink: Na promie jest sporo Polaków z wycieczek fakultatywnych, siedzimy, gadamy, robią wielkie oczy, mało kto jest na Krecie własnym samochodem... Rejs trwał 45 minut, wzdłuż skalistego brzegu i małych piaszczystych plaż, na które dopłynąć można tylko łodzią. W porcie wszyscy pobiegli do swoich autokarów, a my zaczęliśmy rozglądać się za taksówkami. Stały dwie, jedna zaraz odjechała, podeszliśmy do drugiej... Peugeot 406, pytamy za ile może nas zabrać. 50 euro, mrugam do Darka, czy nie można coś utargować. A ile was jest? No 4 osoby + dziecko. A gdzie to dziecko - pyta. Tak, Łukasz ma 14 lat i jakieś 170 cm wzrostu :wink: Trochę nam drogo, więc sciemniamy, że idziemy coś zjeść i wrócimy. Gość na to, że tu nie ma taksówek i jak nie jedziemy to on wraca do Chani. Krótka piłka! Nie ma co się zastanawiać. Ładujemy się jakoś w piątkę i jazda. Dobrze, że ma 2.0 HDI, idzie jak przecinak :D rozmawiamy po angielsku, wiezie nas takimi drogami, o których mówi "tędy nie jeżdżą ani autokary, ani turyści...". Faktycznie droga była bardzo ciekawa i dosyć długa! Opowiada nam o polskich turystach, którzy zginęli wcale nie w Samarii! Wybrali się kompletnie nie przygotowani na szczyt widoczny z drogi - ponad 2000 m.n.p.m.!!! Przykre! Po blisko godzinie jazdy docieramy na parking gdzie czeka nasza Skodzina :D . Płacimy i przesiadka. Wracamy jeszcze inną drogą i znowu jest bardzo ciekawie, wąsko, w miejscowościach ludzie przyglądają się nam z zaciekawieniem. Zatrzymujemy się przy jakimś sklepie w celu uzupełnienia płynów... tzn. Retsinka się skończyła :wink: Gdzieś dalej zrywamy kilka pięknych pomarańczy :oops: . Darek z mapą na kolanach pilotuje mnie poprzez kolejne skróty... i w pewnym momencie stop! Nie, no dalej tą drogą już się nie da. Pytamy miejscowych - "ooo problem, tym samochodem nie przejedziecie, jak to wytłumaczyć, tej drogi nie ma na mapie (skala 1:150000!), ciężko będzie wam trafić, ale zaczekajcie sąsiad z rodziną wybiera się do miasta...". Uśmiechnięta rodzinka macha do nas przyjaźnie, "jedźcie za nami, dacie radę". Jedziemy za nimi, polna droga dziura na dziurze, tumany kurzu, (a mówiłem kupić terenówkę) po 15 minutach docieramy do asfaltu. Zatrzymujemy się, dziękujemy, oni jadą w prawo my w lewo. Dalej było już bez problemu, tylko pasażerów miałem coraz weselszych, dobrze, że Łukasz pił colę... :wink: Piękna to była wycieczka!!!
Powoli kończy się nasz pobyt na Krecie, ale ja jeszcze muszę do Elafonisi!!! Nazajutrz do południa plaża i morze a ok. godz.12 - Elafonisi, to tylko 40 km. Jedziemy wszyscy. Przywykliśmy już do kreteńskich, krętych, bardzo malowniczych dróżek, a ta była dobrze oznakowana i jeszcze trafił się piękny, stary, jednokierunkowy tunel. Tradycyjnie już w pewnym momencie asfalt się skończył. Stop, otwieram mapę, a w międzyczasie śmiga koło nas kilka samochodów, nie ma co jedziemy za nimi! Wyjeżdżamy z za zakrętu... i oczy wyszły nam z orbit!!! Szok, 8O błękitne laguny, biały piasek, tak wyobrażam sobie raj... :D Co tu pisać, pooglądajcie zdjęcia.

Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
A jednak napiszę po raz kolejny - bosko!!! Pławiliśmy się w morzu przez kilka godzin, ale niestety w końcu trzeba było wracać :(
Następnego dnia rano jeszcze chwila na plaży, zwijanie namiotów i wyjazd do Chani. Ruch w mieście straszliwy! Gdzieś na światłach zgubiłem Darka i Kasię, gdzieś przejeżdżam na czerwonym trąbiąc okrutnie :wink: Chyba nabieram złych nawyków! A co, szwędamy się po Krecie już drugi tydzień! W końcu znaleźliśmy podziemny parking, drogo, ale bezpiecznie, samochody załadowane lepiej nie kusić losu. Podajemy namiary sms-em Darkowi, po chwili nadjeżdżają zagubieni. Ruszamy na starówkę, jest piękna! Inna niż te, które zwiedziliśmy do tej pory. Jak piszą w przewodniku to wyjątkowe pomieszanie kultur i religii. W porcie stare ogromne magazyny, pomieszczenia arsenału, muzeum marynarki (niestety zamknięte :( ).

Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Ostatnie zdjęcia, drobne zakupy i musimy ruszać do pobliskiego portu Souda. Niestety nigdzie nie ma znaków na port! Na czuja jadę w kierunku wschodnim, robi się trochę nerwowo, czasu coraz mniej. Zjeżdżam na stację benzynową, akurat tankuje policjant, tez w Octavii :wink: , pytamy, ok. "prosto, prosto" - pokazuje kierunek. Wreszcie jest port, stoi nasz "Lissos", jedziemy prosto na trap, bilety i już jesteśmy. Oczywiście na promie wielki tłok. Przezornie rozkładamy się w miejscu gdzie nikt nie będzie nam łaził po głowach :) A całą noc dwóch greckich grajków rzępoliło straszliwie!!! Nie dało się spać! Rankiem zjazd z promu i ruszamy w drogę powrotną. Jedziemy jeszcze pokazać dzieciom Kanał Koryncki i dalej kierunek Plaka. Specjalnie omijamy Ateny szerokim łukiem, a mimo to widzimy po drodze kilka małych pożarów. Grecy wywalają pety z samochodów na drogę, chwila i już się palą pobocza autostrady! Po drodze widzimy całą kawalkadę samochodów strażackich - mają węgierskie rejestracje! Na kempingu jesteśmy ok. godz. 17, ten sam uśmiechnięty pan w recepcji, a kemping dosłownie pusty, dwa namioty na krzyż, jakiś kamper. Cicho i smutno, to już chyba koniec sezonu. Robimy przegrupowanie, bo Darek i Kasia muszą być już jutro w Polsce, pożegnanie i odjeżdżają :( Plaża, morze, noc, ranek, plaża, morze, pakowanie. Koniec urlopu. W drogę powrotną wyruszyliśmy ok. południa. Nie mogliśmy dogadać się ze zjazdem z autostrady w stronę Macedonii :wink: , ale w końcu udało się.

Obrazek

Nie będę już przynudzał opisem powrotu. Cało i zdrowo dotarliśmy do domów w niedzielę 2 września. "A od poniedziałku, każdy robotę ma na karku...". Ranek 3 września, wychodzę do pracy, a na termometrze 5 stopni... :(

Cdn...

P.S.
Dziękuję bardzo za uwagę! Myślę, że dopiszę jeszcze kilka zdań podsumowania, ale tymczasem, tzn. jutro jadę w Tatry :D
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 28.09.2007 11:55

Cuuudo miejsca :D Okazuje się, żeśmy Grecji nie widzieli. Zdaje się, jak to ktoś kiedyś powiedział, że Chorwacja zaczyna się na południe od Splitu - Dalmacja - tak Grecja zaczyna się na wyspach ;)

Dzięki za relację i udanego wyjazdu w Tatry ... liczę na fotorelacyjkę w "Naszych regionach turystycznie (czyli co warto zobaczyć)" ;)

Pozdrav :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Grecja, Kreta 2007 - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone