Garda+Dolomity czyli debiut po 10 latach/Bukowa Majówka

ruzica napisał(a):Ciekawa byłam czy siedział i zawijał w sreberka, ale chyba nie

Ma do fotek pozować...a nie sreberkami się zajmować...

fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach.
Obudziłaś moje dobre wspomnienia - Alleghe darzę szczególnym sentymentem, bo to miejsce mojego pierwszego pobytu w Dolomitach. Konkretnie w Caprile... ale to właśnie w Alleghe jeździliśmy na nartach.
Super ta Wasza wycieczka.
pozdrawiam,
Michał

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach.
Obudziłaś moje dobre wspomnienia - Alleghe darzę szczególnym sentymentem, bo to miejsce mojego pierwszego pobytu w Dolomitach. Konkretnie w Caprile... ale to właśnie w Alleghe jeździliśmy na nartach.
Super ta Wasza wycieczka.
pozdrawiam,
Michał

Co te zwierzaki mają w sobie, że taką radość w ludziach wywołują

Cieszę się, że mogłam Ci miłe wspomnienia przypomnieć

Pozdrawiam

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach...

No i kolejny, który widział świstaka ...

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach...

No i kolejny, który widział świstaka ...

myszka - żeby nie być gołosłownym...

Mikeee napisał(a):

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach...

No i kolejny, który widział świstaka ...

myszka - żeby nie być gołosłownym...

Wychodzi na to, że świstaki mnie lubią ...

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach...

No i kolejny, który widział świstaka ...

myszka - żeby nie być gołosłownym...

Wychodzi na to, że świstaki mnie lubią ...

myślę, że raczej NIE lubią. Są roślinożerne. Myszy nie w ich guście

Mikeee napisał(a):

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):

mysza73 napisał(a):

Mikeee napisał(a):fajne te świstaczki. Też cieszyłem się jak dziecko spotykając takiego jegomościa w rumuńskich karpatach...

No i kolejny, który widział świstaka ...

myszka - żeby nie być gołosłownym...

Wychodzi na to, że świstaki mnie lubią ...

myślę, że raczej NIE lubią. Są roślinożerne. Myszy nie w ich guście

Dokładnie to miałam na myśli ,
już chyba najwyższy czas na urlop ... wczoraj u Wojtka krokusy pomyliłam z kaktusami, teraz tu świstaki mnie "lubią" inaczej ...

cd.....

Po powrocie z bardzo udanej wycieczki trzeba było w miły sposób zakończyć dzień. Wracając wstępujemy więc do knajpki, którą przetestowaliśmy już dzień wcześniej. W Alleghe coś tam otworzyli chyba na weekend ale ponieważ w miasteczku turystów nie było woleliśmy nie ryzykować np. jakiegoś zatrucia, dlatgo posłuchaliśmy naszego Włocha i stołowaliśmy się ok 4 km od Alleghe w miasteczku Caprile w Pizzeria Caffe da Giorgio dokładnie Tu:
https://www.google.pl/maps/@46.4384199, ... 56!6m1!1e1

Do pizzeri dojechaliśmy kilkanaście minut przed 17. Niestety do 17 była sjesta, więc czekamy. Punkt 17 zadowoleni wchodzimy do środka i chcemy zająć stolik przy którym jedliśmy dzień wcześniej. Niestety pani kelnerka informuje nas z uśmiechem na ustach, że jeżeli chcemy coś zjeść to jedzenie wydają dopiero od 18 No cóż niepocieszeni tym faktem jednak wracamy godzinę później no bo przecież wiemy, że warto.






Myślę, że śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że była to najlepsza pizza jaką w życiu jadłam i podejrzewam, że reszta ekipy na pewno się ze mną zgodzi.
W prawdzie po pizzy jestem objedzona, ale jak tu deserku nie zamówić A co tam raz się żyje



I tak przejedzeni i zadowoleni wracamy do apartamentu

Dzień 9 - 07.05.2016

Wstajemy rano i na spokojnie po śniadaniu wyjeżdżamy z Alleghe. Po drodze jeszcze jakieś zakupy i wracamy. Dość długo opuszczaliśmy włoską ziemię bo wracaliśmy w stronę Villach mocno krętymi górskimi drogami, dalej na Graz, Wiedeń no i Polska.
Powrót zajął nam z przystankami ale bez spania w sumie 19 godzin Niestety bardzo długo ale w naszej Zośce jak się potem okazało zatkał się katalizator i z powodu braku mocy jechaliśmy niewiele ponad 100 km/ h a pod górkę i wolniej. Na szczęście bez konieczności użycia assistanca udało nam się dojechać do domu. Niestety też fotek z drogi powrotnej nie mamy.
Ogólnie wyjazd uważam za bardzo udany. Udało mi się zrealizować marzenie nie tylko o zobaczeniu jeziora Garda ale również spędzić tam bardzo udany tydzień. Nad Gardą zdecydowanie nr 1 to miasteczko Limone. Bardzo podobało mi się też jednak zupełnie inne Sirmione. Nie potrafię już z perspektywy czasu znaleźć jakichś minusów tego wyjazdu, no może pogoda mogła by być troszkę bardziej przyjazna ale nie narzekam, bo żadnego dnia nie było tak, żebyśmy nie zrealizowali założonego planu a przypominam, że podróżowaliśmy z dziećmi. Do włoskiej sjesty też można się przyzwyczaić ale najgorszy faktycznie był brak możliwości zatankowania gazu w niedzielę oraz w trakcie sjesty.
Ogólnie przejechaliśmy 4 tysiące km a wydaliśmy (dokładnych wyliczeń nie posiadam) niecałe 4 tysiące złotych.

Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

KONIEC

Beata W. napisał(a):
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

KONIEC

Bardzo smakowicie zakończyłaś ... ,

dzięki bardzo za super relację i cudne zdjęcia ,
no i czekam na wieści z Orebicza ...

mysza73 napisał(a):

Beata W. napisał(a):
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

KONIEC

Bardzo smakowicie zakończyłaś ... ,

dzięki bardzo za super relację i cudne zdjęcia ,
no i czekam na wieści z Orebicza ...

Dziękuję Agnieszko Orebic już (albo dopiero) za miesiąc.

Pozdrawiam

Beata W. napisał(a):


Niestety też fotek z drogi powrotnej nie mamy.

My też nie- kiedyś robiłam, ale zawsze wychodziły brzydkie, więc zaprzestałam focenia zza szyby samochodu

Beata W. napisał(a):


Nad Gardą zdecydowanie nr 1 to miasteczko Limone.

Limone to jest opcja jedynie słuszna Dla mnie też nr. 1

Beata W. napisał(a):



Nie potrafię już z perspektywy czasu znaleźć jakichś minusów tego wyjazdu, no może pogoda mogła by być troszkę bardziej przyjazna ale nie narzekam, bo żadnego dnia nie było tak, żebyśmy nie zrealizowali założonego planu a przypominam, że podróżowaliśmy z dziećmi. Do włoskiej sjesty też można się przyzwyczaić ale najgorszy faktycznie był brak możliwości zatankowania gazu w niedzielę oraz w trakcie sjesty.

Widzisz, jednak umiesz znaleźć minusy , do sjesty rzeczywiście idzie się przyzwyczaić, tylko śmiesznie zawsze się wyglądało będąc pierwszymi gośćmi, z głodu prawie stukającymi łyżkami w stół

Beata W. napisał(a):cd.....



Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

KONIEC

Dzięki za relację Była bardzo miło zajrzeć w znane kąty i obejrzeć trochę nieznanych.

Teraz tak jak Mysza, czekam na Orebić

ruzica napisał(a):

Beata W. napisał(a):


Teraz tak jak Mysza, czekam na Orebić

Dziękuję Ci za obecność. Jeśli chodzi o Orebić to jak czas powoli no i pan fotograf zdjęcia udostępni to jakąś relację może ogarniemy ale z Orebicia już było tyle relacji, że ciężko będzie coś nowego pokazać.

Pozdrawiam

Beata W. napisał(a):Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

Bardzo fajnie się z Wami podróżowało...Serdecznie pozdrawiam Adrian

ajdadi napisał(a):

Beata W. napisał(a):Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, tym ujawnionym i tym tym tylko czytającym, że daliście radę dotrwać do końca

Bardzo fajnie się z Wami podróżowało...Serdecznie pozdrawiam Adrian

Dziękuję Adrian, Pozdrawiam