Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Za miedzą: Žacléř

Czesi byli trzecim narodem po Amerykanach i Rosjanach w kosmosie. Czescy badacze Otto Wichterle i Drahoslav Lim opatentowali w 1963 roku metodę produkcji miękkich soczewek kontaktowych i Czesi uważani są za wynalazców soczewek kontaktowych. Kostka cukru została wynaleziona w czeskiej miejscowości Dačice.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 16.05.2009 15:16

Wieczór upłynał nam na smakowaniu :P win. Najpierw w piwniczce od kilku wieków należącej do rodziny naszego gospodarza. W 2004 roku wytwarzaniem wina zajmował się głównie jego brat, domeną naszego gospodarza była agroturystyka - a w zasadzie winoturystyka :D - gdyż oprócz usług noclegowych, organizował dla swych gości degustacje w piwniczce z winami brata. Opłata za tę atrakcję była dość symboliczna, zważywszy na to, że próbowaliśmy wszystkich licznych gatunków wina z tej piwniczki :D .
Degustacja połączona była ze śpiewami, głównie morawskich piosenek o winie, których sporo znali nasi gospodarze i miejscowi przyjaciele Valašków, którzy akurat też przybyli do ich piwniczki.


Vinečko bilé, si od mé milé,
budu ta pit, co budu žit, vinečko bilé...
Vinečko rudé, si od té druhé,
budu ta pit, co budu žit, vinečko rudé...
Vinečka obe, frajárky moje,
budu vás ta pit, co budu žit, vinečka obe...


Niestety, niczego sobie nie nagraliśmy, tu jakieś przykładowe nagranie z netu piosenki o winie do słów wyżej podanych. W piwniczce brzmiało to inaczej, bo śpiewali to tęgim głosem faceci :) , a nie koło gospodyń wiejskich :lol: z podlinkowanego nagrania.

1-DSC00060.JPG


2-DSC00061.JPG


Oprócz naszej piątki i przyjaciół gospodarzy, w degustacji brała udział grupka Kanadyjczyków, którzy akurat przybyli tu na nocleg. To byli jacyś sportowcy, pewnie mało mający do czynienia :wink: z taką dawką wina na raz, bo po zakończeniu degustacji w piwniczce gospodarza, poszli od razu grzecznie do swoich łóżeczek :lol: .
A my... znaleźliśmy sobie w piwniczkowej uliczce otwarty do późna sklipek - winiarnię "Blatnický Roháč" (chyba? bo nazwy dokładnie nie pamiętam) do późna dostępną dla wszystkich chętnych na spijanie winka 8) .

3-P9183448.JPG


4-DSC00068.JPG


I znów były śpiewy, po których dziś pozostało już tylko nikłe wspomnienie... Ten filmik znaleziony w necie trochę tego nastroju oddaje, ale na żywo wszystko o wiele bardziej działało :roll: na potrzebę wychylenia kolejnego kieliszka morawskiego trunku...

Rano pospaliśmy trochę dłużej :lol: , a potem poszliśmy z gospodarzem na obchód winnicy.

5-P9193465.JPG


6-P9193461.JPG


7-P9193462.JPG


8-DSC00075.JPG


Później znów do piwniczek :) i, tym razem już tylko po to, aby zaopatrzyć się w co nieco na kolejne, już domowe wieczory :D.

9-P9193468.JPG


10-P9193469.JPG


Wino (w każdej morawskiej domowej piwniczce po wlaniu do butelek opatrzone są etykietą danego producenta ) nabyliśmy po preferencyjnych cenach - najwięcej "André", bo to w walaszkowej piwnicy smakowało nam szczególnie :P . Do tego doszła śliwowica - chyba półlegalna, bo etykietek nie miała :wink: . Za to aromat po wlaniu jej do herbaty... Nasza łącka to przy tym pikuś! Wino zeszło szybko :( , a śliwowiczka umilała jeszcze wiele zimowych chwil 8).
Ostatnio edytowano 01.04.2020 12:21 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 20.05.2009 18:04

O nie-winnych :wink: zabytkach w samej wiosce długo rozpisywać się nie będę, bo nie ma tam ich zbyt wiele. Kilka przydrożnych kapliczek ( w tym jedna oczywiście ze Świętym Antonim) i kościół św. Andrzeja (1717, zbudowany na miejscu znacznie starszej świątyni).

W pobliżu wioski znajduje się wzgórze z kościółkiem pielgrzymkowym, od którego wziął się dodatkowy człon w nazwie wsi. Nie było zbyt wiele czasu, żeby udać się tam w pieszą pielgrzymkę, postanowiliśmy że na Svatý Antonínek ( 350 m) - zwany inaczej Blatnická hora - wjedziemy autem w drodze powrotnej. Tak też uczyniliśmy :) .

1-DSC00077.JPG


Na samym szczycie wzgórza dawnych wiekach była pogańska świątynia, później postawiono chrześcijańską kaplicę, do której pielgrzymowano już po wojnie trzydziestoletniej. Obecny barokowy kościółek Św. Antoniego Padewskiego został zbudowany w latach 1668-1670 przez hrabiego Hartmanna Liechtensteina jako wotum dziękczynne za cudowne uzdrowienie syna (obmył się wodą ze studzienki znajdującej się w pobliżu kościółka). Żona fundatora Eleonora pochodziła z Włoch i była wielką czcicielką Antoninka (tak nazywają go tutejsi mieszkańcy :) ).

Herb fundatorów znajduje się nad jednym z wejść do świątyni. Główny ołtarz (piaskowiec i biały marmur) powstał w 1904 r. Ponad "Ostatnią Wieczerzą" (1887) znajduje się starszy obraz (dzieło miejscowego malarza-samouka) przedstawiający św. Antoniego z Dzieciątkiem i aniołami na obłoku ponad kościelnym pagórkiem z winnicami i winnymi piwniczkami. Do tego właśnie obrazu (odnowionego w poł. XX w.) pielgrzymują wierni. W kościółku jest też niedokończony obraz "Śmierć św. Antoniego", a w bocznych ołtarzach kolejne malowidła (1937 r.) przedstawiające sceny z życia patrona świątyni.

2-DSC00079.JPG


3-P9193473.JPG


4-P9193474.JPG


Figury św. Antoniego na zewnątrz, przy samym kościele i przy studzience z cudowną wodą :P. W pobliżu stoi ołtarz polowy, są też kapliczki drogi krzyżowej.

Ruszamy w stronę domu, w drodze powrotnej mamy w planie jeszcze jeden, już ostatni :( przystanek
Ostatnio edytowano 01.04.2020 12:28 przez dangol, łącznie edytowano 4 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 22.05.2009 17:01

Tym ostatnim przystankiem na naszej morawskiej wycieczce szlakami wina był Kroměříž. Co prawda nie są to już Morawy Południowe, niemniej jednak - dalej Morawy :) .

Miasto jest stare (pierwsze pisemne wzmianki pochodzą z XII wieku), zabytków sporo - w tym docenione przez UNESCO. Z pewnością zasługuje na dłuższą wizytę, niż nasza. W zasadzie można tam zawitać :idea: przy okazji podróży do Cro, bo nie zbacza się zanadto z głównej trasy dojazdowej (dla tych, co lubią przez Ołomuniec i Brno).

Główną atrakcją miasta jest XIII-wieczna rezydencja Arcybiskupów ołomunieckich oraz ogrody, na które czasu nam brakło :( i których mi żal szczególnie. Tak to już jest, kiedy w czasie jednego wypadu chce się dotrzeć w miejsc kilka... Żadne z nich :? nie zostanie poznane do końca. Narobi apetytu na powrót, a z tym bywa różnie - planowane "kiedyś" bardzo często zmienia się w "nigdy".
Zamek widzieliśmy w zasadzie tylko z zewnątrz, bo trudno inaczej nazwać wejście na pierwszy dziedziniec tuż za bramą :wink: .

1-DSC00093.JPG


2-P9193493.JPG


W środku obejrzeliśmy tylko zamkowe piwnice, których przecież nie mogliśmy pominąć :wink: na naszym morawskim szlaku wina. Ale o tym :idea: za moment.

Zamek Arcybiskupi pierwotnie był gotycko-renesansowy, ale uległ zniszczeniu w czasie najazdu szwedzkiego. Obecna wczesnobarokowa budowla z wieżą wysokości 84 m, pochodzi z końca XVII w. Cały urok zamku tkwi ponoć we wspaniałych wnętrzach, które wciąż na mnie czekają...
Delektowaliśmy się za to spacerkiem po przyjemnej starówce 8) , upajając się spokojną atmosferą miasteczka i piękną wrześniową pogodą, podkreślającą uroki ratusza i barokowych kamieniczek (wcześniejsze renesansowe zniszczyli Szwedzi w 1643 r.). Był też czas na piwko, jedno z niewielu na szlaku wina :P .

Zaglądnęliśmy do kościołów, które pojawiły się przy trasie naszego spaceru.

Warto wejść do środka późnobarokowego kościoła św. Jana Chrzciciela z ogromną kopułą (35 metrów), żeby obejrzeć pokrywające ją kunsztowne freski. Wyposażenie świątyni robi wrażenie pełnią barokowego bogactwa.

3-P9193477.JPG


W pobliżu kościoła wznosi się okazały neorenesansowy gmach Justiční akademie z 2 poł. XIX w . Ze względu na jakieś tam drobne powiązania zawodowe ze światem prawniczym (wzmocnione obecnie kierunkiem studiów wybranym przez Gochę), zwracam czasem uwagę i na takie budowle (nawet jeśli ich pierwotne przeznaczenie było inne), nie tylko na kościoły i zamki :lol:

Obok dawnego gimnazjum pijarów przeszliśmy w kierunku kościoła św. Maurycego. Pierwotnie gotycka świątynia z 1260 -1265 r. została przebudowana po zniszczeniach w wyniku pożarów i wojen, obecnie ma wygląd neogotycki (poł. XIX w.). Uwagę zwracają dwie wieże i kogucik na zakończeniu blaszanego dachu. I jeszcze wnętrze, mniej bogate niż u Jana Chrzciciela, ale też warto tam wstąpić.

4-DSC00082.JPG


Czas na nasz właściwy :) cel wizyty w Kromierzyżu :)
Ostatnio edytowano 01.04.2020 12:38 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 24.05.2009 09:02

Czas na nasz właściwy cel wizyty w Kromerzyżu :arrow: winiarnie arcybiskupie znajdujące się w piwnicach zamku. Wejście do nich jest z boku, a w zasadzie od tyłu - na szczęście należycie oznakowane. Z placu przed głównym wejściem na zamkowe dziedzińce musimy cofnąć się i przejść przez Młyńską Bramę na tereny dawnego przedmieścia. Brama stała tu już w XIII w., obecny jej wygląd jest wynikiem przebudowy w 1585 r . i 1840 r. W pobliżu, przy ulicy Na Kopečku , stoi niepozorny budyneczek prowadzący do skarbca winnych smaków. Budynek ten pełni funkcję kasy oraz sklepiku z różnorakimi procentowymi napitkami, można tam też nabyć naczynia na ich spożywanie.

Winiarnie arcybiskupie zostały założone w 1266 r., od 1345r. miały prawa (nadane przez Karola IV) do produkcji wina mszalnego, które zresztą jest tu wytwarzane i dziś. Schodzimy pod ziemię na głębokość około 6,5 m. Czeka na nas spora ilość (razem to obszar ciut powyżej 1000 m2) korytarzy i sklepionych piwnic pokrytych szlachetną wielowiekową pleśnią. Wino dojrzewa w drewnianych beczkach różnych rozmiarów (najstarsza baryła jest z roku 1805). Co prawda, największej beczki Europy tu nie znajdziemy (bo ta jest przecież w Mikulovie - czyli też na Morawach :) ), ale to co jest w piwnicach arcybiskupich, na nas też robi wrażenie. Największa beczka ma pojemność 19 220 litrów.

1-P9193484.JPG


2-P9193485.JPG


3-DSC00090.JPG


5-P9193489.JPG


6-P9193491.JPG


Na zakończenie zwiedzania - oczywiście degustacja :P szlachetnych trunków.

7-DSC00091.JPG


I to już KONIEC naszej pierwszej podróży winnymi morawskimi ścieżkami.

Jeśli kogoś zachęciłam do zaglądnięcia w odwiedzone przeze mnie miejsca oraz do odkrycia jeszcze wielu innych wspaniałych przystanków na winnym szlaku - to się cieszę :D .
Ostatnio edytowano 01.04.2020 12:44 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 24.05.2009 09:25

dangol napisał(a):....Jeśli kogoś zachęciłam do zaglądnięcia w odwiedzone przeze mnie miejsca oraz do odkrycia jeszcze wielu innych wspaniałych przystanków na winnym szlaku - to się cieszę :D .

Mnie na bank :wink:
Przyznam się bez bicia, że Czechy znam słabiutko :oops:
Dzięki Twoim relacjom utwierdzam się w przekonianiu, że warto tam kiedyś pojechać na dłużej niż tylko tranzytem.
Pozdrawiam :papa:
klopot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1615
Dołączył(a): 22.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) klopot » 24.05.2009 10:24

Gratuluję pomysłu na spędzenie czasu, gratuluję realizacji, gratuluję doznań.
Mnie już nie musisz zachęcać do odwiedzanie opisanych przez Ciebie stron już wcześniej wiedziałem, że warto, tylko ciągle brak czasu.
Pozdrawiam
Rafał
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 27.05.2009 21:26

Piotrek_B napisał(a): Przyznam się bez bicia, że Czechy znam słabiutko :oops:


Ja z kolei prawie nie znam Słowacji, bo na weekend mam tam ciut za daleko. A i Czechy są właściwie mi nieznane, to co do tej pory zobaczyłam, to :roll: prawie nic. Najczęściej odwiedzam tereny przygraniczne (Czechy Zachodnie czy Południowe Morawy to taka odskocznia od normy :)), nie zawsze tak naprawdę jest tam co zwiedzać,a krajobrazy wokół takie same, jak po naszej stronie granicy 8) . Gdyby nie czeskie piwko, mogłabym nie zauważyć :wink: , że to już nie u nas...

klopot napisał(a): Gratuluję pomysłu na spędzenie czasu, gratuluję realizacji

Pomysłów mi nie brakuje :) , ale z ich realizacją to już znacznie gorzej. Czasem się jednak coś uda :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 27.05.2009 21:47

Na piwko do Karkonosza (wiosna 2009)

Najbliższe dwa lub trzy odcinki to będzie krótka wycieczka rowerowa przygranicznymi szlakami (znakowanymi lub nie) w okolicach Lubawki.
Wyruszamy (tylko w trójkę, bo pozostała cześć towarzystwa jakoś leniwa była) ze Szczepanowa, który posłużył nam za bazę noclegową.

Grzesiek i Zbynek pewnie chcieliby trochę bardziej ekstremalnie :wink: , ale ze względu na mnie , przystają na nieco bardziej lajtową trasę :) . To taki bonus za to, że się w ogóle ruszyłam rowerem bądź co bądź - po górach :D .
Pierwszy odcinek trasy niestety musi być :? pod górkę. Co prawda nie całkiem stromą, bo biegnie tędy szosa z Lubawki do Kowar, ale ja to raczej nizinna rowerzystka jestem :oops: . Zbyt długi odcinek podjazdu, nawet asfaltem, trochę mnie męczy. Nagrodą jest dłuuuuuuuuuuuuuuugi zjazd aż do krzyżówki pod Miszkowicami. Opuszczamy główną drogę i bocznym asfalcikiem ruszamy w kierunku granicy. Jedziemy przez wioski "zagubione" w dolinkach pomiędzy pagórkami grzbietów: Szczepanowskiego i Lasockiego. Potoczki w dolinkach raczej niepozorne, ale to nie byle jakie strumyczki, lecz dopływy Bobru, w którego dolinie pedałowaliśmy już kiedyś w rejonie Jeleniej Góry, gdzie rzeka jest dość okazała.

Mijamy Opawę, wieś wzmiankowaną już w XIV wieku jako dobra należące do cystersów z niedalekiego Krzeszowa. Ciekawostką jest fakt, że przez jakiś czas działały tu kopalnie węgla kamiennego, ponoć w tamtych czasach wiele znaczące. Krótki przejazd przez wioskę nie pozwolił nam na stwierdzenie, czy jakieś ślady po tych kopalniach zostały do dziś. Działające kopalnie widzieliśmy natomiast już po czeskiej stronie, koło Żaclerza.
W wiosce są dwa sklepy, jeden z nich był nawet otwarty, co jak na niedzielę i przypadającą akurat na ten moment godzinę mszy w miejscowym kościele, było całkiem przyjemną niespodzianką :), można było zaopatrzyć się w jakieś napoje na drogę.

Do barokowego kościoła pw. Św. Jadwigi , z uwagi na odbywające się w tym czasie nabożeństwo, nie podjeżdżamy. Z naszej trasy odbicie do świątyni byłoby co prawda nieznaczne, niemniej jednak pora na zwiedzanie była mało sposobna. Został więc tylko rzut oka z daleka, z drogi wiodącej do kolejnej wioski.

1-P4192521.JPG


Do Niedamirowa towarzyszy nam dalej wygodny asfalcik, początkowo z Opawy jest podjazd, ale znacznie krótszy niż ten po starcie w Szczepanowie, tak więc jest OK :) . A potem znów długaśny zjazd - sama przyjemność, bo towarzyszą nam rozległe widoki na pobliskie górki, a tuż przy drodze są przepięknie o tej porze roku kwitnące łąki 8) .

Niedamirów to wioska położona tuż przy granicy z Czechami, osłonięta pagórkami Lasockiego Grzebietu. W XIV w. była to wieś rycerska należąca do śląskiego rodu Seidlitzów, potem przez długie lata właścicielami byli cystersi z klasztoru w Krzeszowie. Dziś jest to wioska z łańcuchową, znacznie przerzedzoną zabudową, chociaż chyba w ostatnich latach przybyło kilka nowych budynków. Z pewnością pięknie mieszka się na takim końcu świata :D , zwłaszcza wiosną i latem :wink: .

Jedna z kapliczek przydrożnych w Niedamirowie.

2-P4192523.JPG


Na krzyżówce w centrum wsi skręcamy w lewo, zgodnie ze znakami żółtymi.
Asfalt się kończy, wygodna (niemalże płaska :) ) lekko utwardzona droga prowadzi nas skrajem łąk i lasów aż do samej granicy. Tu trafiamy na zabudowania strażnicy z czasów, kiedy granice miały inne znaczenie i było tu wówczas turystyczne przejście graniczne (otwarte około roku 1990).

3-P4192526.JPG


A to już widoczek z zagranicy :wink:

4-P4192528.JPG
Ostatnio edytowano 01.04.2020 12:59 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 28.05.2009 19:40

Do czeskiej wsi Bobr (dziś wchodzącej administracyjnie w skład pobliskiego Żaclerza) jest już niemalże rzut kamieniem. Można byłoby poszukać w okolicy źródeł Bobru, od których wieś nosi nazwę, ale nie mamy pewności, czy rowerem byłaby to raczej zbyt forsowna wyprawa :wink:

1-P4192530.JPG


2-P4192531.JPG


3-P4192533.JPG


Jedziemy drogą okalającą wioskę od północy, cały czas towarzyszą dam letniskowe domki, większość z nich to stare sudeckie chałupy.

Pora na odpoczynek, zwłaszcza że nadarza się stosowna okazja :) , bo mijamy restaurację "U Karkonosza". Bardzo przyjemne miejsce - stylowy budynek restauracji z kilkunastoma miejscami noclegowymi.

4-P4192535.JPG


5-P4192536.JPG


6-P4192534.JPG


Wokół rozległy teren, częściowo zagospodarowany jako plac zabaw dla dzieci. Jest też zagroda z kameruńskimi kózkami.

Przepyszna zupa czosnkowa :P posypana szczypiorkiem świeżo zrywanym z ogródka na tyłach restauracji. To nasza ulubiona zupa przy okazji czeskich wycieczek. Trzeba przyznać, że Czesi potrafią ją przyrządzać :) - w przeciwieństwie do Słowaków, którzy za każdym naszym podejściem podawali czosneczkową jakoś :? mniej smaczną i gorzej wyglądającą...
O smaku czeskiego piwka pisać nie muszę, ci co chcą, wiedzą o co chodzi :D . Dla nas oprócz smaku niewątpliwie ważna jest też jego cena - oczywiście tamtejsza, bo to samo piwo w naszym markecie kupuje się już ze sporym narzutem. A za trzy piwka "U Karkonosza"w rejonie wrocławskiego rynku dostalibyśmy :? tylko jedno.

7-P4192543.JPG


Czas jednak :idea: jechać dalej, kolejne piwka muszą poczekać na nierowerową okazję.

8-P4192550.JPG
Ostatnio edytowano 02.04.2020 10:29 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 28.05.2009 20:31

Nie żebym narzekał ale :wink: niedługo relacja otwierać i ładować będzie się dłużej niż czytanie ostatniego wpisu...tym bardziej, że mogłoby być więcej zdjęć :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 01.06.2009 19:32

Teraz niestety będzie coraz bardziej pod górkę :( , na dodatek nie asfaltem, lecz drogami o nawierzchni mniej przyjemnej dla kółek mojego rumaka, który z rowerem górskim ma niewiele wspólnego - bo i po co, skoro jazdy górskie mnie nie pociągają i taki wypad jak ten jest raczej wyjątkiem od reguły...

Na szczęście wokoło tak sielankowo 8) , że mordęga nie pogrąża.

1-P4192553.JPG


Rozdroże w pobliżu wsi Černá Voda ...

2-P4192555.JPG


Z rozdroża jest dobry widok na kopalnie w Žacléřu, ale jest to obraz trochę :? psujący sielankowość okolicy, dlatego nie robię fotek. Lepiej rozkoszować się widokiem okolicznych wzgórz.

Ruszamy do granicy, mijając pojedyncze zabudowania zwane Nové Domky. Ten krótki odcinek bogaty jest w stare krzyże przydrożne i kapliczki.

Po lewej stronie mijamy podstawę nieistniejącego już krzyża wystawionego, jak informują wyryte napisy, przez Franciszkę Kallner w 1902 r.

3-P4192557.JPG


Nieopodal, po stronie prawej, stoi kamienna figura św. Anny z 1765 r. wystawiona przez Richtera Johanna Christopha Feesta po II wojnie śląskiej jako dziękczynienie za nie zniszczenie wsi w czasie wojny. Inicjały fundatora znajdują się z przodu rzeźby.

4-P4192558.JPG


Znów lewa strona drogi - pomnik ofiar wojen śląskich 1741-1778.

5-P4192561.JPG


Przy samej granicy, na polance zwanej Růžový palouček, znajduje się pomnik poświęcony Janowi Amosowi Komenskiemu , a konkretnie wydarzeniu związanemu z jego osobą. Kiedy w lutym 1628 Komenský zmuszony był opuścić Czechy, właśnie w tym miejscu przekroczył granicę udając się na wygnanie (dotarł wówczas do Leszna). Pomnik postawiono w 1970 r. , w 300-lecie śmierci Komenskiego.

6-P4192563.JPG


W tym miejscu dawniej przechodziła stara droga łącząca Pragę z Wrocławiem, znana już na początku XI w. Korzystał z niej w 1110 r. Bolesław Krzywousty, husyci w 1424r., Szwedzi w 1623 r, wojska pruskie w 1866... Dziś po tej drodze ślady zarosły, z granicy musimy się przedzierać bezdrożami (jakaś nikła ścieżka się czasem trafi) przez las do niebieskiego szlaku. Trochę na czuja, ale za to nie tracąc wysokości :) . Zabłądzenie na szczęście nie grozi, drogę ze szlakiem osiągamy w miarę szybko. Teraz będzie już głównie w dół :D , chociaż jakieś małe pod górkę czasem być musi (w końcu to góry), ale nawet ja daję radę bez zsiadania. Byłby problem, gdybyśmy tędy jechali po deszczu - wówczas wolałabym nadłożyć drogi i jechać naokoło inną trasą z wygodniejszym podłożem...

Ostatnie widoczki na stronę czeską ...

7-P4192564.JPG


oraz polską...

8-P4192567.JPG


Wkrótce szlak dochodzi do szosy, którą jechaliśmy rano, osiągając ją niemal w najwyższym punkcie - dzięki temu do Szczepanowa został nam tylko wygodny zjazd :) .
Ostatnio edytowano 02.04.2020 10:40 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 17.06.2009 22:40

Drezno i Sasko-Czeska Szwajcaria

Pomysł, żeby na tegoroczny długi weekend czerwcowy wybrać się do Drezna, zawdzięczamy Joli. Sama co prawda ostatecznie pojechać nie mogła, ale jakieś dwa miesiące wcześniej posiała ziarenko, które ostatecznie wykiełkowało tydzień przed Bożym Ciałem. Wówczas właśnie zebrała się pięcioosobowa ekipa chętna do obsadzenia samochodu i ruszenia w drogę. Ekipa głównie babska :) , bo od lat kilkunastu nasi mężowie w tym czasie ruszają w Polskę na wyjazd :roll: całkowicie męski. Teoretycznie szukają nowego miejsca na wakacje, chociaż i tak z góry wiadomo, że latem jak zawsze rozstawimy namioty na tej samej łące :wink: nad kaszubskim jeziorkiem. Póki dzieci były małe, grzecznie siedziałyśmy w domu razem z pociechami. Od jakiegoś czasu my też możemy aktywnie wykorzystać długi weekend :) . Od ubiegłego roku do ekipy babskiej dołączył ... Maciek, gdyż ze względów zdrowotnych "dziki" wyjazd z naszymi panami nie za bardzo jest dlań odpowiedni. Myślę jednak, że jakoś specjalnie nie nie cierpi :wink: z tego powodu, że towarzyszą mu same panie. Oczywiście, całkiem lekko mu nie jest - przecież przy okazji dostaje zaszczytne zadanie prowadzenia samochodu przez całą podróż :lol:.

Przez ostatnie lata wyjazdy były pod hasłem "Stolice Europy", czasem jednak dobrze :idea: zdecydować się na odmianę, zwłaszcza jak alternatywny pomysł jest tego wart. Drezno uznaliśmy za pomysł wyśmienity 8) . Tyle, że jakoś nie wyobrażaliśmy sobie całego weekendu w dużym mieście, trzeba więc było pomyśleć o czymś jeszcze w jego pobliżu :D.

Opracowanie planu naszej wycieczki przypadło w udziale mojej skromnej osobie. Co i gdzie zobaczyć w sumie w dość krótkim czasie - problemu nie stanowiło. Większość z nas nigdy nie widziała Drezna, a zupełnie nikt jego okolic, można więc było iść na łatwiznę :lol: i wybrać miejsca odwiedzane chyba przez wszystkie wycieczki... Popularność tych miejsc co prawda wiązała się :? z tłumami nawet na łonie przyrody, ale jakoś to przeżyliśmy! Gorzej było ze znalezieniem na ostatni moment noclegów w cenie, która byłaby dla nas do zaakceptowania. Niestety, pogranicze niemiecko-czeskie do tanich nie należy :( . Jeśli już jest pokój z łazienką, to od razu kosztuje "odpowiednio". U Czechów wychodzi jednak mimo wszystko o kilka euro za noc mniej :) , więc obszar poszukiwania trochę się zawęził. Tym bardziej że w grę wchodziły tylko te miejscowości, z których odległość do naszych niemieckich celów zwiedzania nie była zbyt duża - aby wydatki na paliwko nie zjadły oszczędności na spaniu. Niestety, Niemcy również oszczędzają i przyjeżdżają na weekendy do Czech! Nie chcieliśmy ryzykować szukania czegoś na miejscu, bo pewności że dzięki temu będzie taniej - nie było. No i szkoda nam było utraty czasu na pukanie do drzwi...
Wysyłanie maili do kilkunastu tańszych czeskich pensjonatów kończyło się otrzymaniem informacji zwrotnych, że wszystko już pozajmowanie :( . Trudno liczyć na cenowy cud, jak do wyjazdu zostaje 2- 3 dni. Czas na poszukiwania upływał błyskawicznie - a spania nadal nie mieliśmy! Postanowiłam zdać się na pośrednictwo informacji turystycznej i to okazało się strzałem w dziesiątkę :D . Zainteresowanych wyjazdem w te rejony, z czystym sumieniem polecam informację turystyczną w Hřensku, w którym pierwotnie chciałam trafić n jakieś noclegi. Po kilku mailach wymienionych z jedną bardzo miłą z tego biura w celu dokładnego ustalenia naszych oczekiwań i preferencji cenowo-lokalizacyjnych, otrzymałam kilka propozycji jeszcze wolnych miejsc. Co prawda nie w samym Hřensku, lecz w jego okolicach, ale przy wyprawie samochodowej był to mało istotny szczegół. Na dodatek ostatecznie wybrane lokum okazało się naprawdę bardzo fajne 8) , a różnica w cenie między pośrednictwem informacji turystycznej a bezpośrednio u właścicieli - niewielka (20 koron tj. 3,40 zł za osobę za noc). Rezerwacja naszej chałupy przez internet bezpośrednio u właścicieli zresztą i tak byłaby niemożliwa, nie mają własnej stronki internetowej i brak w sieci konkretnych namiarów telefonicznych itp. Do znalezionego spanka wrócę w stosownym momencie, jak już "dojedziemy" na miejsce. A póki co - ruszamy w drogę z naszym Jedynym Kierowcą wspomaganym nawigacją obdarzoną głosem Hołowczyca zapewniającego, że z nim na pewno dojedziemy do celu :wink:.

Z Wrocławia wyruszamy rano trochę przed 9-tą. Przed nami jakieś 280 km trasy, pensjonat można zająć dopiero o 14-tej, więc czasu jest sporo. Można byłoby co prawda wyjechać wcześniej i zwiedzić coś po drodze, ale ten krótki urlop ma też być odpoczynkiem, więc nie będziemy przesadzać z programem turystycznym :wink: . Namiastka zwiedzania będzie, jak po drodze zatrzymamy się na kawkę w jakiejś sympatycznej mieścinie. A jak się uda, to po zakwaterowaniu może udamy się w jakąś krótką trasę? Mam nawet pomysł!

Jest kilka minut po 12-tej, gdy docieramy nad Łabę, której widok będzie nam towarzyszył przez kolejne dni na tym wypadzie.

*

Auto zostawiamy na parkingu przy dworcu autobusowym w Bad Schandau. Płacimy 1 EUR za 2 godziny - być może wystarczyłoby zapłacić za pół godziny mniej, ale nie jesteśmy pewni, ile czasu zajmie nam pobieżny spacer po centrum miasteczka...

*
Ostatnio edytowano 15.04.2020 14:22 przez dangol, łącznie edytowano 3 razy
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.06.2009 11:49

Trasę spacerową ograniczamy tylko do podłużnego ryneczku Bad Schandau. W boczne uliczki zaglądamy tylko z daleka, nie zapuszczając się w nie, chociaż to z pewnością błąd, bo w miasteczku jest sporo ładnych 8) stylowych starych domów, jak na jego około 700-letnia historię przystało.

*

Jeśli jeszcze tu kiedyś przyjadę, to wtedy na pewno udam się na spacer (albo na przejażdżkę :wink: kursującym tam od 1848 tramwajem) w boczną dolinkę Kirnitzsch. W dolince, jeszcze w miasteczku, można pospacerować po ogrodzie botanicznym założonym w 1902 r. Kilka kilometrów dalej do obejrzenia jest wodospad Lichtenhainer, do wyboru jest spora ilość szlaków turystycznych kluczących między piaskowcowymi skałkami Szwajcarii Saksońskiej.
Tym razem jednak skromniutko - tylko kawka pod parasolami jednej z kawiarenek tuż przy kościele... Błogi spokój, cisza aż zbyt duża jak na mieścinę mającą w nazwie "bad". Ten "bad" jednak przypadkowy nie jest, gdyż mineralne źródła odkryto już na przełomie XVIII i XIX w. Jeśli ktoś ma trochę czasu (i kasy, bo wstępy :? drogie) to może skorzystać z dobrodziejstwa wód mineralnych w nowoczesnym kompleksie "Toskana Therme" zbudowanym w 2004 r. po wielkiej powodzi, jaka w 2002 r. nawiedziła leżące nad Łabą miejscowości.

Na ryneczku zaglądamy do informacji turystycznej (jakieś materiały o okolicy przecież się przydadzą) mieszczącej się w zabytkowym renesansowym budynku Brauhof z XVII w.
O tym, że jesteśmy na czesko-niemieckim pograniczu, świadczy olbrzymia restauracja "Gambrinus" (z piwkiem, które najchętniej :P pijamy bywając w Czechach, nie licząc Budwara i ... kilku innych :lol: ) mieszcząca się w tym samym budynku, co infomacja turystyczna.

*

Pośrodku rynku znajduje się fontanna. Zbudowana została pod koniec XIX w., ale została zniszczona przez Armię Czerwoną. Odbudowano ją stosunkowo niedawno, przywracając wygląd sprzed lat.

*
Domy otaczające rynek nie są jakimiś szczególnie zabytkowymi budowlami, ale jest na nich trochę interesujących starych detali :). Budynki zostały gruntownie odnowione po powodzi z 2002 roku.

*

O tym, jak wielka to była katastrofa, można się przekonać oglądając zaznaczony poziom wody na narożniku jednego z budynków za rynkiem, przy głównej drodze wiodącej w kierunku czeskiej granicy.Najwyższa kreska z datą 2002 sięga prawie wysokości okien, które wcale nisko nie są... Jest też "świeża" kreska z roku 2006, na szczęście niezbyt wysoko. Powodziowe obrazki znamy na żywo we Wrocławiu w 1997, toteż historyczne zdjęcia Bad Schandau z roku 2002 aż tak bardzo nas nie dziwią...
Sporo zdjęć skutków wielkiej wody oglądamy wewnątrz kościoła, który wówczas bardzo ucierpiał. Dziś wszystko jest pięknie odnowione i tylko te fotki świadczą o tym, ile pracy trzeba było włożyć w renowację zabytkowego wnętrza...
Ostatnio edytowano 15.04.2020 14:25 przez dangol, łącznie edytowano 2 razy
gospodarz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1261
Dołączył(a): 06.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) gospodarz » 21.06.2009 12:16

dangol napisał(a):
Na zakończenie zwiedzania - oczywiście degustacja :P szlachetnych trunków.

Obrazek

Jeśli kogoś zachęciłam do zaglądnięcia w odwiedzone przeze mnie miejsca oraz do odkrycia jeszcze wielu innych wspaniałych przystanków na winnym szlaku - to się cieszę :D .


dangol, podobają mi się Twoje opisy ale pozwól, że przestrzegę wszystkich przed trunkiem o nazwie Cabernet Moravia rocznik 2005 z Vinarstvi Josefa Uhera. Zasługuje on na wieczne potępienie :evil: albo co najwyżej na jakiś byle jaki bigos.
Pozdrawiam
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 21.06.2009 12:25

gospodarz napisał(a): ...pozwól, że przestrzegę wszystkich przed trunkiem o nazwie Cabernet Moravia rocznik 2005 z Vinarstvi Josefa Uhera. Zasługuje on na wieczne potępienie :evil: albo co najwyżej na jakiś byle jaki bigos.


Ostrzeżenia mile widziane!
Lepiej umilać sobie pobyt dobrym winem, a nie jakimś :roll: paskudnym. Niestety, w każdej winnej krainie można trafić i na takie :( .
Ostatnio edytowano 13.04.2015 19:59 przez dangol, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czechy - Česko

cron
Za miedzą: Žacléř - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone