mariusz-w napisał(a):A ty czasami w ZOO nie byłeś !?

Nie

Niestety, ale to są konsekwencje zabaw z "małymi zabawkami", które ludzie zwożą, albo kupują na bazarach, z przemytu, a potem nie wiedza co robić z tymi pytonami, krokodylami, rybami, żółwiami i wyrzucają po parkach, lasach, stawach

Tygrys to sprawa sprzed kilkunastu już lat. Sprawa dość znana, bo wtedy, przez przypadek, jeden z myśliwych zastrzelił weterynarza, który próbował złapać zwierzaka, który uciekł z cyrku.
mahadarbi napisał(a):Prawda? I jeszcze pisze, że łoś na ulicy w stolicy to nie wydarzenie

No, to akurat to kompletnie nie wydarzenie.
Boernerowo, Bemowo, Rembertów, Białołęka to przecież, jakby nie patrzeć, stolica, natomiast łosie i inne zwierzaki dochodzą aż do fosy Cytadeli i dopiero linia kolejowa je zatrzymuje, chociaż, jakiś czas temu, nawet po centrum biegały jakieś jelonki.
Inna sprawa to ptaki. Niestety, wróble, pomału, wynoszą się z Warszawy, natomiast ich miejsce zajmuje cała masa różnych gatunków.
O ile dobrze pamiętam, to, w tej chwili, doliczyli się chyba 140 różnych gatunków mieszkających w Warszawie.
Coś mi się kojarzy, że w Polsce mieszka ich coś koło 300, ale to kompletnie nie moja domena, więc moge się mylić.
W każdym razie, chyba najsympatyczniejszy ptaszek, o którym słyszałem, to, zdaje się, słowik mieszkający na któryś z drzew koło Pałacu Kultury, zawzięcie przekrzykujący miejski zgiełk
Cóż,
nie ma cwaniaka 