Dzień dobry

Dzień dobry,

Wczoraj wieczorem mój połowiniec jadąc samochodem oberwał.. jajkiem! Komuś najwyraźniej się bardzo nudziło

Jajko musnęło o dach, ale podobno są jakieś rysy i w jednym miejscu jest dziurka w lakierze... Jeszcze tego nie widziałam, ale zapewniono mnie, że to duży uszczerbek i dzisiaj od rana trwają poszukiwania jakichś specyfików pastowo - flamastrowych na ten ubytek

No to ma przesr....

Dlaczego nie lubimy warszawiaków? A może to mit?

Arek, o tobie też jest

monia85 napisał(a):...

Kiedyś przeżyłem zmasowany atak jabłkami - przeżyłem bo z trafieniem mieli problemy.
Kwatera główna była w pobliskich krzakach na skarpie.
Jak tam wpadłem to myślałem, że im nogi z d...powyrywam.
A tam takie sieroty, że...

I tu kluczowa kwestia - gdzie wtedy byli rodzice ?

weldon napisał(a):No to ma przesr....

Dlaczego nie lubimy warszawiaków? A może to mit?

Arek, o tobie też jest

Bo te "warsiawiaki" to w dużej części przyjezdni, i to całkiem od niedawna. Widać to b. dobrze chociażby przy okazji wszelkich świąt - kiedy jadę od siebie do Rodziców, to mam "pod prąd"- warszawiacy jadą do domu

Jacku, czasami nie tylko dzieci mają takie fajne pomysły..

Przypomniała mi się historyjka pana, który strzelał z procy do samochodów zaparkowanych przed swoim blokiem..

Dudek2222 napisał(a):Bo te "warsiawiaki" to w dużej części przyjezdni...

Ale zaraz Łomianki szkalować?



Ten dowcip z Łomiankami, że "mówili, że z Warszawy, a okazało się, że oni z Łomianek",
to pamiętam jak w Mamerkach, w Przystani bawiliśmy tak gdzieś w '80 - może '81 roku.

Też mówiliśmy, że jesteśmy z Warszawy, dopóki nie usłyszeliśmy z kumplem:
"To dobrze, że z Warszawy, bo tu byli tacy, co mówili, że z Warszawy,
a okazało się , że oni z Łomianek ..."

A co mieliśmy mówić, jak, ledwo co, wyprowadziliśmy się, jakby nie było, ze stolicy
i wylądowaliśmy na wsi, gdzie nawet na głównej ulicy światła nie było,
obok domu miałem pole kapusty, a rano mnie kogut budził do szkoły?

A co do tych jajek i jabłek, to przy Mariuszu, to za bardzo nie narzekajcie ...

od razu "nasz ulubiony wiadukt" się przypomniał

więc jeszcze raz spokojnego weekendu wszystkim życzę

Wiadukt, jabłka, jajka ...

A mi się Mazury przypomniały ...
Przystań, Mamry ...

Ostatnio coś się komuś pokićkało, bo ze cztery razy się do Kochanki wybierałem
i ciągle coś mi na przeszkodzie stało

Kierowcom - pustych dróg i, na wszelki wypadek, gumowych drzew, pozostałym - dobrej, głębokiej refleksji nad przemijaniem...

Dudek2222 napisał(a):...głębokiej refleksji nad przemijaniem...

Buhahahaha

Jacek S napisał(a):

Dudek2222 napisał(a):...głębokiej refleksji nad przemijaniem...

Buhahahaha

śmieszne ? Ta głęboka to w tych dniach może faktycznie niezbyt fortunne sformułowanie.

Dudek2222 napisał(a):śmieszne ?

No nie bądź aż tak śmiertelnie poważny...

Gdzieś widziałem fajny dowcip.

O górniku, że jak umrze, to sobie trzy dni poleży i znów pod ziemię ...

Czy jakoś tak

weldon napisał(a):
i wylądowaliśmy na wsi, gdzie nawet na głównej ulicy światła nie było,
obok domu miałem pole kapusty, a rano mnie kogut budził do szkoły?

A czereśniowy sad na Racławickiej, tam gdzie teraz szeregowce stoją, pamiętasz?

czereśniowy sad to nazwa wina?