Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Co myslicie o Wigillii poza domem?

Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 15.12.2006 10:21

A dla mnie niestety święta od ładnych kilkunastu lat straciły swój blask i magię :cry: Piszę niestety bo mi tego strasznie żal. A wynika to pewnie z tego ,że od tych kilkunastu lat przynajmniej jeden świąteczny dzień spędzam w pracy i jest to taki sam dzień,jak każdy inny w roku- naznaczony ludzkim nieszczęściem i cierpieniem :cry: Ale tak jest dlatego,że wybrałem sobie zawód taki jaki sobie wybrałem :lol: więc w trudniejszych momentach mówię sobie - cierp ciało jak żeś chciało :lol:
Też jestem starej daty :lol: więc święta staram się spędzać w gronie rodzinnym,tradycyjnie z wigilią,pasterką,śpiewaniem kolęd,prezentami pod choinką - czyli tą całą magią ,której ja jak napisałem wyżej już nie czuję :cry: ale która jest bardzo ważna np.dla moich dzieci.
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 15.12.2006 22:06

Bardzo chętnie bym wyjechał!!! Byłem rok temu z żona i rodzicami w Zakopanym(czy Zakopanem??) i było ok. Żadnych nerwów z przygotowaniami , porządków robionych bez sensu raz na rok , kłótni bo nerwówka a potem nagle łamania się opłatkiem. Poza tym był kapitalny śnieg , nie to co w Wasiawce , tylko obesrane na maksa trawniki. Zero stresu.
petris
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2590
Dołączył(a): 06.12.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) petris » 15.12.2006 22:44

Ma sie rozumieć ,że jest to wielka przyjemność ,lecz ciezko zorganizowac wyjazd nas 2+4 u córki + 4 u syna.Dosc duzy wydatek ,no i nie ma smakołykow domowych,no i tej atmosfery.Ale to jest swietna sprawa.Wielkanoc a Bukowinie :)
carnivalka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1242
Dołączył(a): 17.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) carnivalka » 15.12.2006 23:07

Nigdy nie spędzałam wigilii poza domem,tzn poza domem owszem ale ewentualnie u najbliższej rodziny.Kusi mnie taki wyjazd z rodziną.Myślę,że mogłoby być uroczo, pod warunkiem,że wszyscy domownicy chcieliby tego.Rodzina to przecież ludzie, którzy chcą być ze sobą.Nieważne gdzie.
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 15.12.2006 23:17

Sławomir Wocial napisał(a):Bardzo chętnie bym wyjechał!!! Byłem rok temu z żona i rodzicami w Zakopanym(czy Zakopanem??) i było ok. Żadnych nerwów z przygotowaniami , porządków robionych bez sensu raz na rok , kłótni bo nerwówka a potem nagle łamania się opłatkiem. Poza tym był kapitalny śnieg , nie to co w Wasiawce , tylko obesrane na maksa trawniki. Zero stresu.

Masz 100% rację. Rok temu święta spędziliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej, więc tuż obok; gdzie w magiczną noc, po pasterce wracaliśmy pieszo do pensjonatu skrótami!!! Brnęliśmy miejscami po pas w śniegu. Bylo fantastycznie i chcielibyśmy powtórzyć to w tym roku, jednak prognozy są mało optymistyczne. Piszecie, że spędzacie święta z rodziną, ale przecież można tę rodzinę zabrać ze sobą i cieszyć się świętami z prawdziwego zdarzenia już w dzień wyjazdu, a nie przeżywać horrory i katusze związane z ich przygotowaniami. Na pewno wielu jest zwolenników bezmyślnego obżarstwa i opilstwa, my jednak odbieramy święta inaczej.
WYOBRAŻCIE SOBIE: wstajecie rano; śniadanko, narty na bagżnik i na stok. Tam jest wszystko, czego nam potrzeba; śnieg, karczma, gdzie serwują wszystko co dusza zapragnie.Zmęczeni, ale super zadowoleni wracamy do pensjonatu, gdzie siadamy przy kominku, popijamy czerwone winko, wspominając atrakcje minionego dnia. Pełen luz, relaks, spokój i nadzieja, że następnego dnia będzie równie przyjemnie. I niech ktoś mi powie, że można lepiej spędzić święta np. wśród rodziny. która głównie spotyka się po to, żeby się chwalić, popisywać, i pysznić kto jest lepszy i komu lepiej się wiedzie? My nie chcemy brać w tym udziału, preferujemy święta w czynnej formie, bo to jest niewątpliwie prawdziwy wypoczynek. Stanie w kuchni, robienie za kucharza, kelnera i sprzątacza, a również za rozjemcę nie należy do przyjemności i trudno nazwać to wszystko świętowaniem. Być może wielu z Was nas skrytykuje, ale zanim wydacie ostatecny osąd, spróbujcie to sprawdzić. :papa:
Jola L-G
Cromaniak
Posty: 1091
Dołączył(a): 21.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jola L-G » 15.12.2006 23:48

Byłam kiedyśśśśśś na wczasach świąteczno-noworocznych w Zakopanem i wspominam je naprawdę z wielkim sentymenetem. Kierownik naszego domu wczasowego to był naprawdę "wielki" człowiek, który zorganizował tak rodzinną wigilię, że wszyscy czuli się naprawdę wspaniale, no ale czsy się zmieniły, jednak jeszcze kiedyś napewno to powtórzę - tylko może wypaść blado, bo mam do czego porównywać, a porównania są niewskazane!!!!???
Adam,K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1890
Dołączył(a): 25.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam,K » 16.12.2006 09:13

W 1992 wigilię spędziłem niestety w wojsku. Było okropnie ale nie to było najgorsze. Mój brat ma 26 grudnia urodziny a pech chciał, że w tym dniu mjałem jak się później okazało pierwszą i ostatnią wartę. Na dworze panował straszliwy mróz -20 st.c. Ja w potwornym mrozie z kałachem, a oni w ciepełku z szampanem. Myślałem wtedy, że krew mnie zaleje bo godziny upływały baaaardzo wolno. Od tego czasu wszelkiego rodzaju święta spędzamy zawsze rodzinnie, odwiedzając rodziców jak i teściów.
Wesołych świąt wszystkim forumowiczom.
Bocian
zbanowany
Posty: 24103
Dołączył(a): 21.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bocian » 16.12.2006 11:55

majeczka-100% poparcia!!!!!!!!! jedyna przeszkodą może być niestety kasa.
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 16.12.2006 21:45

No cóż, kasa jak zwykle jest ważna. Ale przecież pracujemy, wydajemy i wciąż żyjemy; pozwólmy też żyć innym. Bądźmy uważni, mimo złudności, znoju i rozwianych marzeń. Żyjemy przecież w pięknym świecie... :lol: :lol: :lol:
pietro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 849
Dołączył(a): 05.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) pietro » 16.12.2006 23:11

Wigilja ma swój niepowtarzalny klimat,jak i całe grudniowe święta-musza się więc odbywać w gronie najbliższych-tak jest u mnie .
Cała ta przedświąteczna krzątanina ,sprzatanie, gorączka zakupów prezentowych też ma swój urok.Staramy sie wpoić pewne tradycje naszym dzieciom tak jak robili to nasi rodzice choć w obecnym świecie jest to coraz trudniejsze.
Z dzieciństwa pamiętam jak czekałem w wigilie do północy by zjeść upragnionej szynki z odrobiną bigosu i jaki repertuar w telewizji był -same hity !!!
Wizyta na mszy obowiązkowa jakoś lżej pózniej świętować :wink:
*p*a*t*i*
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 324
Dołączył(a): 23.04.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) *p*a*t*i* » 20.12.2006 07:25

Boże Narodzenie jest jedynym tak rodzinnym Świętem w roku, dlatego nie wyobrażam sobie spędzać jej poza domem... Co prawda od jakiegoś czasu, w wigilię i jeden ze świątecznych dni ja i siostra - drugi rodzice, jesteśmy w pracy, ale wieczór wigilijny wspólnie spędzony, wspólna pasterka - to są chwile na które czeka się cały rok. A w pracy w Święta też jest inaczej, i to nie tylko dlatego, że klienci porzychodzą odświętnie ubrani. Są serdeczniejsi, składają sobie życzenia, a i nie jeden z opłatkiem nas odwiedza...

Dlatego jeśli Święta Bożego Narodzenia to TYLKO w rodzinnym domu! :-))
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 23.12.2006 23:09

Właśnie zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Zkopanego; nasi zaprzyjaźnieni górale byli niepocieszeni; no ale cóż sily wyższe. .. :?: Pozostają nam święta w rodzinnym gronie; też fajne, ciepłe, rodzinne; ale bez wysilku fizycznego, ktory tak uwielbiamy. Być może w okresie ferii lodowiec? :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 25.12.2006 01:13

Wspomnienia z domowej Wigilii 2006
1.Barszcz
Obrazek

2.Uszka (farsz z prawdziwków własnoręcznie zbieranych)
Obrazek

3.Fasolka jaś (gotowana do barszczu)
Obrazek

4.Pierogi z kapustą
Obrazek

5.Kapusta czerwona
Obrazek

6.Kapusta z grzybami
Obrazek

7.Karp smażony
Obrazek

8.Pierogi ruskie
Obrazek

9.Kompot z suszu
Obrazek

10. Kutia
Obrazek

11.Makowiec
Obrazek

12.Wino czerwone
Obrazek

I to było na tyle :wink:
rich72
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2213
Dołączył(a): 27.02.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) rich72 » 25.12.2006 14:16

majeczka napisał(a):
Sławomir Wocial napisał(a):Bardzo chętnie bym wyjechał!!! Byłem rok temu z żona i rodzicami w Zakopanym(czy Zakopanem??) i było ok. Żadnych nerwów z przygotowaniami , porządków robionych bez sensu raz na rok , kłótni bo nerwówka a potem nagle łamania się opłatkiem. Poza tym był kapitalny śnieg , nie to co w Wasiawce , tylko obesrane na maksa trawniki. Zero stresu.

Masz 100% rację. Rok temu święta spędziliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej, więc tuż obok; gdzie w magiczną noc, po pasterce wracaliśmy pieszo do pensjonatu skrótami!!! Brnęliśmy miejscami po pas w śniegu. Bylo fantastycznie i chcielibyśmy powtórzyć to w tym roku, jednak prognozy są mało optymistyczne. Piszecie, że spędzacie święta z rodziną, ale przecież można tę rodzinę zabrać ze sobą i cieszyć się świętami z prawdziwego zdarzenia już w dzień wyjazdu, a nie przeżywać horrory i katusze związane z ich przygotowaniami. Na pewno wielu jest zwolenników bezmyślnego obżarstwa i opilstwa, my jednak odbieramy święta inaczej.
WYOBRAŻCIE SOBIE: wstajecie rano; śniadanko, narty na bagżnik i na stok. Tam jest wszystko, czego nam potrzeba; śnieg, karczma, gdzie serwują wszystko co dusza zapragnie.Zmęczeni, ale super zadowoleni wracamy do pensjonatu, gdzie siadamy przy kominku, popijamy czerwone winko, wspominając atrakcje minionego dnia. Pełen luz, relaks, spokój i nadzieja, że następnego dnia będzie równie przyjemnie. I niech ktoś mi powie, że można lepiej spędzić święta np. wśród rodziny. która głównie spotyka się po to, żeby się chwalić, popisywać, i pysznić kto jest lepszy i komu lepiej się wiedzie? My nie chcemy brać w tym udziału, preferujemy święta w czynnej formie, bo to jest niewątpliwie prawdziwy wypoczynek. Stanie w kuchni, robienie za kucharza, kelnera i sprzątacza, a również za rozjemcę nie należy do przyjemności i trudno nazwać to wszystko świętowaniem. Być może wielu z Was nas skrytykuje, ale zanim wydacie ostatecny osąd, spróbujcie to sprawdzić. :papa:



Boże Narodzenie i Sylwester oczami pesymisty
Boże Narodzenie
Najpierw trzeba, ku*wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.
Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki.
Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie.
I tak ze wszystkimi.
Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 2 godzinach, bo każda gra jest dla tego półmózga za trudna.
Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co, jak co roku.
Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki.
Jeszcze tylko trzeba jebnąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka. Garbata owca.
A jeszcze przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w dupie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?
No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna wielka męka. Co za ku*as wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten chu*owy krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie? Będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom do wigilii.
Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na mnie i pościel bo przecież wiadomo że śpię z psem. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych chu*ów. To oczywiście prawda. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6- letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to
pewne jak w banku.
Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie uważać na
chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wpier*olić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek...
Sylwester
Ludzie! Kto to ku*wa wymyślił ?!
Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie.
I tak przecież skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenhamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny.
Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy muszą szczać do zlewu. Wiadomo mamusia się szykuje na sylwestra. U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza
się do stanu, w którym wygląda jak kupa.
W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią. O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę), śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma.
Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 15 latach małżeństwa?
Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać.
Przeżyłem.
Do siego roku.


Majeczka masz wiele racji :wink:
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 26.12.2006 12:48

Jako dziecko Wigilię spędzałem kilka razy poza domem i przeważnie mile to wspominam.

Dawniej ferie zimowe zaczynały się przed świętami Bożego Narodzenia a kończyły po nowym roku i podobnie jak dziś trwały dwa tygodnie. Był to więc okres kiedy wiele osób wyjeżdżało na wypoczynek, przeważnie w polskie góry. Jako dziecko pamiętam ferie zimowe spędzane w Zakopanym, mieszkaliśmy w domu góralskim przy Kościelnej a więc blisko centrum Zakopanego i wjazdu na Gubałówkę. Byliśmy tam całą rodziną , wigilię spędzaliśmy z innymi gośćmi. W święta jechało się kolejką na Gubałówkę i tam śmigało się na nartach lub jeździło na sankach.
Po całym dniu uprawiania sportu wieczorem wszystko nam smakowało. Jako uczeń raz z ojcem Wigilię, Święta i nowy rok spędzałem w schronisku górskim na Turbaczu. (najwyższy szczyt w Gorcach 1310 m). Oczywiście w śniegu po kolana musieliśmy wyjść tam pieszo , na szczęście plecaki i narty nam wieziono. Wigilia spędzona była wspólnie z innymi wczasowiczami, przeważnie znajomymi ojca z biura, rano msza polowa i przez cały czas jazda na nartach.

Potem 3 zimowiska spędzane bez rodziców w górach, ostra, szybka i brawurowa jazda na nartach zakończona skomplikowanym złamaniem nogi i końcem "kariery" narciarskiej.

I jeszcze najsmutniejsza wigilia. Rok 1981, Wiedeń pizzeria gdzie pracowałem jako kucharz.
W Polsce stan wojenny, brak łączności telefonicznej a ja tam sam w Austrii , bez rodziny z kilkoma znajomymi. Właściciel knajpy, zrobił nam taką mini wigilię , była jakaś ryba, sałatka dokładnie już nie pamiętam.
Najchętniej w te jak i wielkanocne święta pojechałbym z najbliższymi ( tymi co zawsze spędzamy święta) gdzieś w góry, do pensjonatu, może domu wczasowego i tam wypoczywał.
Wszystko bym dostał " pod nos" i zamiast siedzieć pół dnia przy stole ...................ech marzenia. :)
Niestety kilku osobom tego nie da się przetłumaczyć.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko

cron
Co myslicie o Wigillii poza domem? - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone