Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BRYKA ZAWIODŁA MNIE NA WAKACJACH - RELACJE...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 09.12.2016 13:05

:D To ja się też pochwalę swoją przygodą
Dziś się śmiejemy z tej akcji, ale na miejscu nie było nam do śmiechu.
Było to pięć lat temu, wracaliśmy z Istrii Citroenem Xsarą Diesel wolnossący.
Zostało nam sporo kun i postanowiłem zainwestować je w paliwo na stacji benzynowej.
Zatankowałem pół baku BENZYNKI 8O
Nie wiem co było powodem takiej dziecięcej pomyłki?
Czy to był żal że trzeba wracać do domu, czy wakacyjne otępienie, czy były to dziwne kolory i oznaczenia na Chorwackich dystrybutorach ?? do dziś nie wiem :roll: :roll:
Pewnie się teraz rozpiszecie że pierdoła ze mnie, że tylko kobiecie się to może zdarzyć :oops:
Po zatankowaniu minęliśmy odprawę graniczną po czym auto zaczęło prychać i kichać.
Panika w samochodzie, jechać dalej może samo przejdzie czy szukać jakiegoś mechanika ???
W międzyczasie kontrola paragonu czy aby nie zatankowaliśmy jakiegoś paliwa lotniczego a tu zonk eurosupercośtam95 8O
Zaczynają się górskie zjazdy, do cywilizacji daleko a autko od czasu do czasu gaśnie.
Jakimś cudem zajeżdżamy na stację benzynową.
Pytam panów na stacji czy nie ma jakiegoś cudownego środka który zmieni naszą kiepską sytuację, a oni że na pewno pompa, że pewnie cały silnik do wymiany itp, i że mają zaprzyjaźnionego mechanika który podskoczy z lawetą (termin kiepski bo była sobota rano)
Reszta wycieczki wykazała się dużą wyrozumiałością i cierpliwie czekamy na laweciarza.
Za 20 minut przyjeżdża i udajemy się jakieś 15 kilometrów do warsztatu.
Słoweńscy mechanicy nie kryją się z niechęcią do Chorwatów że to do nich gnają wszyscy turyści.
Przygoda kończy się bardzo pomyślnie tzn przepłukanie układu paliwowego + 20 litrów ropy.
100 Euro holownik + 80 Euro naprawa (w tym 20 l ropy) I MOŻEMY JECHAĆ !!!
Wróciliśmy do domu szczęśliwie chociaż strach był.
Podsumowując, od tamtego czasu wykupujemy zawsze assistance, a jak tankuję to zawsze dwa razy sprawdzam.
Co do samochodu to nigdy już nie chodził prawidłowo, po jakimś czasie pompa paliwowa była czyszczona ale się czasem zawieszała.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 09.12.2016 13:08

Bryka dalej na stanie - czy sprzedana :?: :?:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 09.12.2016 13:37

Arooo , nie Ty jeden miałeś taką przygodę z paliwem :wink:

Po 37 latach jeżdżenia samochodem zatankowałem turbodizla etyliną 98 , bo dowcipnisie pozapinali odwrotnie węże na dystrybutorze , a mnie nie przyszło do głowy sprawdzić . Znalazłem na szczęście dobrych ludzi , którzy pomogli mi rozebrać ( a potem poskładać ) kawałek samochodu , żeby opróżnić i wypłukać bak i układ zasilania , w zamian otrzymali prawie 60 litrów benzyny z niewielkim dodatkiem dizla i moją wdzięczność . Nic się nie stało z układem tłokowo-korbowym silnika , ale wtryski były do wymiany . . . bolało :roll:
Od tamtej pory dokładnie sprawdzam skąd wychodzi wąż , który odpinam od dystrybutora . . . :wink:


Pozdrawiam
Piotr
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 09.12.2016 15:18

Janusz Bajcer napisał(a):Bryka dalej na stanie - czy sprzedana :?: :?:

Sprzedana, ale uczciwie.
Kupujący został poinformowany o tym ze pompa się kończy.
Poza tym autko było bez zarzutu. cenę dostał dobrą :wink:
Ostatnio edytowano 09.12.2016 15:51 przez Arooo, łącznie edytowano 1 raz
Arooo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 305
Dołączył(a): 08.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Arooo » 09.12.2016 15:20

piotrf napisał(a):Arooo , nie Ty jeden miałeś taką przygodę z paliwem :wink:

Po 37 latach jeżdżenia samochodem zatankowałem turbodizla etyliną 98 , bo dowcipnisie pozapinali odwrotnie węże na dystrybutorze , a mnie nie przyszło do głowy sprawdzić . Znalazłem na szczęście dobrych ludzi , którzy pomogli mi rozebrać ( a potem poskładać ) kawałek samochodu , żeby opróżnić i wypłukać bak i układ zasilania , w zamian otrzymali prawie 60 litrów benzyny z niewielkim dodatkiem dizla i moją wdzięczność . Nic się nie stało z układem tłokowo-korbowym silnika , ale wtryski były do wymiany . . . bolało :roll:
Od tamtej pory dokładnie sprawdzam skąd wychodzi wąż , który odpinam od dystrybutora . . . :wink:


Pozdrawiam
Piotr

Czyli w sumie nie była Twoja wina, zdarza się najlepszym. :papa:
subim
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 234
Dołączył(a): 02.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) subim » 09.12.2016 15:57

moje opowieści :D

Nr 1
auto- polonez,
rok – 2000,
miejsce – gdzieś na środku drogi na wielkim z…u, no tak wielkim, że dzisiaj nawet nie pamiętam gdzie to dokładnie było,
warunki atmosferyczne – ulewa przechodząca momentami w upiorną ulewę,
czas – droga powrotna dwójki studentów, świeżo zaręczonych, z wakacji w Cro,
fundusze – kilkadziesiąt marek niemieckich, jakieś korony na paliwo, reszta złotówek i jedna bidna debetówka,
środki łączności – 1 telefon komórkowy
środki znieczulające stres – brak
poziom stresu – na początku duży ale przechodzący z czasem w przysłowiową głupawkę,
ubezpieczenie – chyba tylko zdrowotno-wypadkowe,

A było to tak. Jechało się polonezem we dwójkę jak paniska bo to i silnik z rovera, i hamulce lepsze, a że zimno było jakoś to brak klimy nie doskwierał. Polonez dawał generalnie radę cały wyjazd, ale podczas ulewy najpierw zaczął przerywać, a potem na jednopasmówce pomiędzy jakimiś skałami i na podjeździe wziął i sobie zgasł. Niestety moja siła w połączeniu z delikatną naturą narzeczonej nie pozwalała popchnąć pod górkę tego wyładowanego i ciężkiego z samego siebie "padła", pomimo ponaglających delikatną nutą sygnałów wydobywanych z samochodów zachodnich przyjaciół. Na brak wspomagania i klimy przestałem chwilowo zwracać uwagę. Po kilu minutach, jak strzały, czyli znikąd, pojawił się jeden autochton, który pomocnym ramieniem wsparł pchanie padła od strony narzeczonej w czym ewidentnie dopingowała go jej przemoczona koszulka. Po przepchaniu poza skały jedyną możliwością było zepchnięcie większej powierzchni "padła" na strome pobocze, żeby udrożnić arterię dla niezmordowanych w ciągłym pozdrawianiu nas turystów z różnych stron świata.

W tym miejscu po raz pierwszy chciałbym bezimiennemu Chorwatowi podziękować za pomoc ale zaznaczam, że z racji tego, że papierosem nie poczęstował, niesmak jednak jakiś pozostał.

Po zajęciu stanowisk wewnątrz "padła" odbyliśmy bardzo spokojną rozmowę odnośnie sytuacji znajdowania się w 4 literach i dokonaliśmy demokratycznego wyboru negocjatora odnośnie zorganizowania jakiejś pomocy przez autochtona. Narzeczonej nie bardzo się to podobało bo w przemoczonej koszulce robiło się zimno ale jak trzeba to trzeba. Negocjacje nie przyniosły spodziewanego skutku, a jedynym plusem było wskazanie kierunku, gdzie iść i ile to mniej więcej kilometrów. Niedemokratycznie wybraliśmy tym razem, że teraz idę ja.
Po jakiejś godzinie marszu w końcu sukces…….

Kupiłem fajki i przy drugim papierosku stres zaczął ustępować nieśmiałym procesom myślowym. Po trzeciej uzyskałem nawet info, że w pobliskiej miejscowości jest mechanik. Po kilkudziesięciu minutach dotarłem do warsztatu, gdzie obficie częstując papieroskami prezesa firmy wyjaśniałem w czym problem. Nawet wydawało mi się, że znajduję zrozumienie. Niestety zrozumienie było pozorowane i chyba zmierzało do wyciągnięcia jak największej ilości papierosków bo po decydującym pytaniu o markę i model samochodu prezesa po odpowiedzi zamurowało i zerwał rozmowy w trybie natychmiastowym. Stracił też biedak chyba od tych papierosów głos, bo potem już tylko odganiał mnie machaniem rękami.
Pozostawiony sam sobie, a dodatkowo nie wiedziałem co u narzeczonej bo zostawiłem ją z dylematem czy przebrać się z autochtonem za szybą, czy dalej marznąć, zyskałem trochę otuchy bo wyszło słońce. Słońce i fakt, że skończyły się fajki sprowokował do jeszcze intensywniejszego myślenia.
Kupiłem sobie mocniejsze malborki i wtedy pojawiło się olśnienie......
Pół roku przed naszym wyjazdem ojciec miał zdarzenie polonezem w wyniku czego wymieniał maskę. Z racji dostępności czy też oszczędności zamontował maskę, która wlot powietrza miała na środku maski (jak w Imprezie STI), a nie jak w posiadanym modelu, gdzie taki wlot nie był absolutnie przewidziany. Rozumiem ojca bo posiadanie poloneza z obudową Orciari i dołożonym tylnym spojlerem niejako predysponowało go do zakupu maski z dodatkowym chłodzeniem wyżyłowanego silnika.
Szybki telefon do tuningowca rodziciela i bingo. „Tak zła maska, ale zakleiłem taśmą ten wlot więc nie rozumiem jak miałoby się tam lać”. Z powrotem do samochodu droga minęła szybciej ale uwierzcie, że trudno jest palić biegnąc.
Przy samochodzie pusto ale narzeczona w aucie śpi w suchej bluzie więc kolejnej spokojnej rozmowy może uda się uniknąć i będzie można skupić się na problemie. Maska do góry i ….. w środku wszystko zalane wodą. Koszulka w rękę i wycieranie, suszenie i odpinanie czego się da żeby wytrzeć wodę. Na szczęście to Chorwacja więc po ulewie słońce robiło dodatkową robotę. Po kilkunastu kolejnych minutach pierwsza próba rozruchu i jakaś pierwsza próba zagadania. Po kolejnych kilku zagadał i zgasł. Potem zagadał ale się dławił i zgasł po dodaniu gazu, ale przy następnej próbie już poszedł na wszystkie gary. Zapaliłem fajkę zwycięstwa, a z narzeczoną dodatkowo po fajce pokoju i zabrałem się za dodatkowe zatykanie nieszczęsnego wlotu. Uszczelniłem, szczęśliwy ruszyłem, a po kilku kilometrach zaczęło lać znowu i lało przez resztę Cro, Węgry i Słowację, aż do domu. Po powrocie próbowałem jeszcze kiedyś potem papierosów ale jakoś nie smakowały.

a ten oto złombol na zdjęciach :mrgreen:

2.jpg

3.JPG


Nr2
W prawie nowym czyli (5 letnim ) hultaju i30 wyłączyło się podczas jazdy wspomaganie. Uderzenie stresu (już po wyjeździe z krzaków) było duże, ale telefoniczna pierwsza informacja z ASO, że można jeździć bez wspomagania trochę poluzowała gumki, a druga o koszcie naprawy ( polegającej wyłącznie na wymianie całej kolumny) w kwocie pomiędzy 7, a 8 tys. zł spowodowała taki wybuch radości, że stres minął jak ręką odjął.

Reszty przygód nie pamiętam. :)
CROberto
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4909
Dołączył(a): 03.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROberto » 11.12.2016 20:50

Drajwerzy ,widzę że mieliście minitrillerki podczas wakacji...
Ale wiecie co... :?:
Zazdroszczę wam... :oczko_usmiech:
No, oczywiście poza tym dachowaniem w jednym przypadku... 8O

Btw.
Fajny ten czas z tym poldkiem-takie stare zdjęcia lubię... 8)

Dawajcie dalej-trzeba uwolnić tą psychobestię... :mrgreen: :oczko_usmiech:
Habanero
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 6549
Dołączył(a): 14.09.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Habanero » 11.12.2016 21:20

CROberto napisał(a):Drajwerzy ,widzę że mieliście minitrillerki podczas wakacji...
Ale wiecie co... :?:
Zazdroszczę wam... :oczko_usmiech:
No, oczywiście poza tym dachowaniem w jednym przypadku... 8O

Btw.
Fajny ten czas z tym poldkiem-takie stare zdjęcia lubię... 8)

Dawajcie dalej-trzeba uwolnić tą psychobestię... :mrgreen: :oczko_usmiech:


Nie wiem, czy ktoś chciałby dowiedzieć się jak potoczyły się dalej sprawy, po moim dachowaniu. Jeśli są chętni to mogę napisać.
śmigacz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1703
Dołączył(a): 18.09.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) śmigacz » 11.12.2016 21:23

Ja tam lubię Polonezy mam sentyment. Jeździłem wszystkimi poza Atu. Dzisiaj jak widzę na ulicy to się oglądam i mówię do żony zobacz co za linia nadwozia może kupimy. Zawsze mówi że nie a jeździła zarówno tym z gaźnikiem potem na wtrysku jedno punktowym jak i gsi. Jednego nawet odwróciła kołami do góry. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało poza tym że o wiele mniej jeździ a jeśli już to koło komina. Za to jak auto jest odwrócone to łatwo zrobić konserwację podwozia.

Pewnie że pisz co było dalej.
elka21
Mistrz Europy UEFA
Posty: 9101
Dołączył(a): 20.08.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) elka21 » 11.12.2016 21:25

Habanero napisał(a):
Nie wiem, czy ktoś chciałby dowiedzieć się jak potoczyły się dalej sprawy, po moim dachowaniu. Jeśli są chętni to mogę napisać.

No pisz, pisz :!:
Myślałam, że tylko fura do kasacji, a Wam nic się nie stało 8O :o
elka21
Mistrz Europy UEFA
Posty: 9101
Dołączył(a): 20.08.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) elka21 » 11.12.2016 21:29

śmigacz napisał(a): Jednego nawet odwróciła kołami do góry. Na szczęście nic poważniejszego się nie stało poza tym że o wiele mniej jeździ a jeśli już to koło komina.

Żona, czy Polonez mniej jeździ :?: :oczko_usmiech: :mrgreen:
Habanero
KONTO ZAWIESZONE
Avatar użytkownika
Posty: 6549
Dołączył(a): 14.09.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) Habanero » 11.12.2016 21:50

elka21 napisał(a):
Habanero napisał(a):
Nie wiem, czy ktoś chciałby dowiedzieć się jak potoczyły się dalej sprawy, po moim dachowaniu. Jeśli są chętni to mogę napisać.

No pisz, pisz :!:
Myślałam, że tylko fura do kasacji, a Wam nic się nie stało 8O :o


Spokojnie Elu, nam się nic nie stało. Mieliśmy tylko ponaciągane kręgosłupy w odcinkach szyjnych. Lordozy nie było widać na zdjęciach rtg :( . Bardziej chciałem napisać o tym jak się zachować w takiej sytuacji i co zrobiliśmy po wypadku. :papa:
P.S. Dzięki za troskę
śmigacz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1703
Dołączył(a): 18.09.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) śmigacz » 11.12.2016 22:10

@elka21 auto przyjechało holowane na plac. Policja pozwoliła na taki manewr. Była to niedziela rano i do domu jakieś 20km po drogach gminnych. Na placu po wymianie akumulatora odpalił ale nie nadawał się już do remontu poszedł na części. Żona ma teraz pomimo że minęło 10 lat uraz do jazdy autem.
CROberto
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4909
Dołączył(a): 03.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) CROberto » 11.12.2016 23:40

Habanero , pisz wszystko ,co uważasz że możesz napisać...
Kamień z serca ,że wam się nic nie stało... :D
subim
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 234
Dołączył(a): 02.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) subim » 12.12.2016 09:54

CROberto napisał(a):Btw.
Fajny ten czas z tym poldkiem-takie stare zdjęcia lubię... 8)


rok później poldkiem (tym samym) też byliśmy i bez problemów dojechaliśmy i wróciliśmy z Dubrownika :D nauczeni doświadczeniem mieliśmy już pół bagażnika elementów zapasowych i części, stosowne ubezpieczenie oraz zapas gotówki ale nie były potrzebne potem ani razu :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
BRYKA ZAWIODŁA MNIE NA WAKACJACH - RELACJE... - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone