Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BIAŁORUŚ 1992

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
piotrmks
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 352
Dołączył(a): 02.09.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrmks » 24.10.2012 18:07

To se ne vrati. Miejmy nadzieję :-). Na Białorusi nie byłem ale za to zaliczyłem Bułgarię w 1990. Jeździłem pod Musałą na nartach. Klimaty jak na Białorusi. Tez była przerwa obiadowa. Nie tylko w knajpach ale także wyciagi stawały na 1-1,5h w ciagu dnia aby obsługa mogła sie posilic. No i stukot białych mew leczylismy nie kwasem ale jogurtem.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 24.10.2012 19:08

Dwa tygodnie minęły i plonem naszej pracy jest pokaźny rulon rysunków, będących materiałem wyjściowym do przyszłego projektu. Budynek uczelniany został przez nas obmierzony, prześwietlony i sfotografowany.
Dziwnym przypadkiem wracamy wciąż do pomieszczeń na 1 piętrze, gdzie urzęduje zjawiskowa sekretarka
– jedna z najpiękniejszych kobiet jakie widziałem w życiu. Całkowite przeciwieństwo tej od asfaltu, choć kolega Marian twierdził, że "Potwór, nie potwór, byle był otwór". :)
Wracamy do Polski nocnym pociągiem, mam specjalny papier z okrągłą pieczęcią zezwalający na wywóz podejrzanych rysunków. Raczymy się napojem rozweselającym, zakupionym bez kartek po cenie komercyjnej. (Kupowanie trunków nie było przyjemne. Kolejka długaśka, wszyscy po kolei biorą popularną czystą wódkę na kartki, a tu jakiś Polaczek kupuje koniaki 5 razy droższe od czyściochy. Robiło się cicho i nienawiść do nas aż gęstniała w powietrzu.) :evil:
Podróż minęła nam szybko i bezproblemowo. Wysiadamy w Warszawie Wschodniej, by przesiąść się na pociąg do Łodzi. W barze dworcowym jemy jajecznicę na maśle, świeżutkie bułeczki, pijemy herbatę z cytryną. Kupujemy polskie gazety i siedzimy na ławce, grzejąc się w pażdziernikowym słonku. Pięknie jest w Polsce, nie zważamy na syf i brud na peronach.
I nagle ktoś się pyta – A gdzie jest rulon z rysunkami?- :?:
Słońce schowało się za chmurami, powiał lodowaty wiatr ze wschodu.
- Wyjebią nas z roboty – jęknął Elektryk. Rysunki zostały w pociągu.
Zostawiamy bagaże kolegom i jedziemy z Krzyśkiem pociągiem do Warszawy Zachodniej.
Tam dowiadujemy się, że pociąg z Mińska pojechał 3 godziny temu do wagonowni Szczęśliwice.
- Gdzie to jest? - bierzemy taksówkę i jedziemy.
Cwany taksówkarz wozi nas na okrągło, w końcu po naszych protestach dowozi nas pod bramę wagonowni ograbiając ze wszystkich złotówek. :x
Wpadamy na teren, a tam tory, tory, wagony, tory. Dziesiątki torów, setki wagonów.
Pytamy kolejarzy, nic nie wiedzą. W końcu jeden macha ręką, pokazując kierunek: tor 42.
Biegniemy, po drodze upewniając się, czy we właściwą stronę.
Jest tor 42, a gdzie pociąg, do diabła?
-Odjechał do Mińska 5 minut temu – informuje nas jakiś konduktor. - Ale z Warszawy Zachodniej odjeżdża za 20 minut .
- Daleko to?
- Po torach jakieś 2-3 kilometry, może zdążycie...
-Ale którędy, jak, gdzie?
-Trzymajcie się tego toru – pokazał tor i poszedł.
No to biegniemy. Po podkładach źle się biegnie, nie ten rozstaw, obok – też niedobrze, bo gruby tłuczeń. Krzysiek z przodu, ja powoli zaczynam zostawać w tyle, dysząc chrapliwie. W końcu nie mam siły i podbiegam do stojącego obok samotnego elektrowozu. Przez okienko wygląda zaciekawiony maszynista.
-Panie, podwieź mnie Pan -
-Coś Pan, nie mogę!
-No wiem, podwieź mnie Pan chociaż kawałek, do najbliższej zwrotnicy.
I musiałem mieć w głosie taki ładunek emocji, że on mnie podwiózł. Było to może 200 metrów, ale odzyskałem oddech i wyprzedziłem Krzyśka. Próbowałem chaotycznie wyjaśnić o co chodzi, że stracimy pracę itd
Maszynista się przejął. Wrzasnął TĘDY!, pokazał tor i pobiegliśmy dalej. W oddali zaczęły majaczyć budynki dworca W-wy Zachodniej i pociąg stojący pod semaforem, przed stacją.
Dobiegamy do niego – TO NASZ
Pierwsze drzwi – zamknięte
Drugie drzwi – zamknięte.
Pociąg rusza, więc wskakujemy na stopnie i trzymając się poręczy, wjeżdżamy z gracją na peron. Znajdujemy wagon, którym przyjechaliśmy z Mińska i sprawdzamy przedział. NIE MA!
Idziemy do kuszetkowego i tłumaczymy, że rysunki, że rulon, że szkice. On trzęsie głową, że nic nie wie, nic nie widział, nic nie słyszał.
Olśniło mnie!
Wygrzebujemy z kieszeni ruble, co nam zostały i dajemy ich pomiętą garść kuszetkowemu.
- Aaa, rulon – rozjaśnia mu się twarz, sięga gdzieś za siebie i wyciąga nasz SSSKARB.
Wracamy na W-wę Wschodnią do czekających kolegów , czując jak drżą nam mięśnie ud.
Nie było nas tylko 3 godziny. Bez przygód docieramy do Łodzi, do domów.

Materiały z ekspertyzy przekazaliśmy w poniedziałek szefom. Tylko za każdym razem, jak napotkałem wzrok Krzyśka, to nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
W końcu nasze biuro nie robiło żadnego projektu, z wielkich planów nic nie wyszło, ale to już inna historia. :papa:
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 24.10.2012 20:10

Ciekawe wspomnienia z tamtych dni. Pewnie to były najgorsze i najcięższe lata do przeżycia dla mieszkańców. Ciekawe jak jest dziś :wink:

Jest takie powiedzonko, jak się nie ma w głowie to się ma w nogach.

Trzeba mieć tę odrobinę szczęścia żeby odnaleźć pociąg, wagon i zgubę.
Nie mam aż tak niesamowitych przygód kolejowych bo jak już coś zostawiłam w pociągu to nie znalazłam.
Ponad rok temu zostawiłam w pociągu komplet moich okularów: przeciwsłoneczne, do pracy przy komputerze i do czytania. Szukałam tego dnia i następnego czekałam na pociąg ale przyjechał jednak inny. Nie udało się. Z powodu straty pracy nie straciłam.
Ale raz mi się udało :)
W zeszłym tygodniu zostawiłam mój ulubiony jesienny szalik w pociągu i po kilku minutach po wyjściu przed dworzec zrobiło mi się dziwnie chłodno, wróciłam, pociąg jeszcze stał na peronie jak nigdy, zdążyłam wskoczyć do wagonu, odszukałam szalik i ........ pociąg ruszył. Trzeba mieć te odrobinkę szczęścia, zauważył mnie maszynista gdy machałam przez okno szalikiem, zatrzymał pociąg i nawet na mnie nie pokrzyczał. :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14803
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 24.10.2012 20:33

Niezłe macie przygody, jest co wspominać! :D

Tak się składa, że jadąc do Mińska, też coś zostawiliśmy w pociągu ;) - materiały na konferencję. Zaspaliśmy po imprezie w przedziale (koleżanka akurat miała urodziny ;)) i zapomnieliśmy o zmianie czasu. Wysiadaliśmy w strasznym pośpiechu i trochę papierów zostało. Ale nie goniliśmy pociągu (jechał dalej, do Moskwy).

Czekam na kolejne ciekawe opisy. Chętnie poprawię sobie humor kolejnymi odcinkami.
Janus
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 38
Dołączył(a): 19.10.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janus » 25.10.2012 08:46

Drogi Dzejbo!
Jak bys nie pil tyle piwa to biegal bys
Po podkladach jak tatrzanska kozica a wygladal bys jak
Jak jej tam moja corus Bahleda.
Ja nie powiem mialem przygode z nie jedna...
Zwrotnica kolejowa. Raz wiezli mnie koledzy na oboz sportowy
W Zielonej Gorze ... Nie wiele pamietam z rodzinnych mych stron trzy wzgorza
Tam byly I rzeka I dom I ktos kto powiedzial ze kocha Sie raz
Bylo to jednak przed narodzinami fizyki kwantowej
Wiec wniesiono mnie za nogi I za rece do pociagu... Byle jakiego
Ja blagalem Pepe wroc nie musialem jesc Kryzys moglem zniesc
Ale Dzejbo przezyj to Sam kiedy czlowiek czuje Sie jak mniej nix zero
A do kola rosnie placze cas tak dziwnie
Nam Sie placze dookola rosnie wino kto je zasial tu
To Ela stracila przyjaciela przez gory I knieje do Pracy IDE
Do pracy... Dnieje tam gdzie czesto medrca szkielko i oko
Po wsiach pelno bzu szklana pogoda wolnosc szyby niebieskie a odpocznij sobie nie dojdzie Cie tu sconce
Przez auta szyby kolory przez auta szyby kolory we jarmarki
Hop hop hop szklanke piwa ... Jestem przeciez ozdoba swiata
I oficerow zadziwione miny ...Kleby tytsnu I nieskonczonosc
Do nieskonczonosci
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 25.10.2012 10:13

Janus, a po tych szklankach piwa i jak się obudziłeś w pociągu byle jakim, to... najbardziej suchy szczyt - Kilimandżaro 8O

Lady Pank - Kilimandżaro
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 25.10.2012 10:36

Moja przygoda z Białorusią była bardzo krótka... i na szczęście, bo kraj wybitnie nie przypadł mi do gustu...

22 grudnia 1998 r.
Kolega, któy współpracował z białoruską opozycją rzuca przy piwie temat - panowie, jutro wieczorem jadę do Brześcia, mam wziąć jakieś opracowanie od faceta stamtąd i rano w Wigilę wracam. Może pojedziecie ze mną?
W sumie, czemu nie - postanawiamy, że pojedziemy.

23 grudnia
Normalnie taki spontaniczny wyjazd na Białoruś nie byłby możliwy, bo potrzeba było jakichś zaproszeń, voucherów i związana z tym biurokracja zajęłaby co najmniej klika dni. Kolega jednak organizuje zaświadczenie, że wyjazd jest w celach służbowych i odpowiednie pieczątki do paszportów. Teoretycznie daje nam to coś w rodzaju immunitetu dyplomatycznego... później się okaże, że w praktyce jest inaczej...

cdn
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 25.10.2012 17:39

Janus napisał(a):Drogi Dzejbo!
Jak bys nie pil tyle piwa to biegal bys
Po podkladach jak tatrzanska kozica a wygladal bys jak
Jak jej tam moja corus Bahleda.

Ale ja wyglądam jak Gąsienica skrzyżowany z Sabałą. Piwo piję tylko raz w tygodniu, z kolegami w pubie, za to spotykamy się regularnie od 7 lub 8 lat.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 25.10.2012 17:41

PabloX napisał(a):Moja przygoda z Białorusią była bardzo krótka... i na szczęście, bo kraj wybitnie nie przypadł mi do gustu...
cdn

Czekam na cd niecierpliwie.
pozdrawiam JBo
Janus
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 38
Dołączył(a): 19.10.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janus » 25.10.2012 17:59

Dla mnie to juz koniec panowie.
Kolegow w Kanadzie nie mam a I piwo
Poszlo w kat.
Teraz rozumie dlaczego cro.pl
Stanowicie ciekawa grupe dyskusyjna
Postaram Sie mniej chrzanic wiecej sluchac
Bo moje posty maja sie do Dzejbo jak
Przemowienia Komorowskiego do Iliady Homera
Ciekaw jestem czy macie kogos w wydawnictwach
W Polsce ten talent nie powinien Sie marnowac na ciekawym ale
Waskim forum. Powroce do uslyszenia
Napiszcie cos o ulubionych zegarkach jak
Wpadniecie na moj post
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 26.10.2012 10:47

nadal 23 grudnia 1998 r. (ale już wieczór)
Pociąg odjeżdża z wawy przed 19-tą. Granicę od strony polskiej przekraczamy prawie niezauważalnie, po chwili pociąg staje na jakimś wygwizdowie i wchodzą białoruscy celnicy. Zaczyna się zabawa - chodzi taki ciul w brudnym mundurze i wymiętoszonej czapce i wybiera sobie osoby, które mają pójść za nim. Mniej więcej po jednej osobie z przedziału, wyłącznie Polacy. Trafiło też na jednego z kolegów, ale z ciekawości poszliśmy wszyscy. Za celnikiem do końca wagonu ciągnie korowód wybrańców...
Tam bez żadnych ogródek celnik na oko wymierza każdemu bakszysz do zapłacenia i ludzie od ręki płacą. Nadchodzi nasza kolej. Każdy z nas zna rosyjski (kolega biegle, drugi kolega nieźle, ja tak sobie), celnik zna też polski, więc zaczyna się rozmowa:
- 15 dolarów - rzuca celnik
- Co to za opłata - pytamy
- Ryczałtowa za bagaż do oclenia
- Ale my nie mamy bagażu
- Jak to? - celnik jakby się obudził, to go zaciekawiło
- Normalnie. Dzisiaj jedziemy, jutro wracamy, po co nam bagaż?
Celnik prosi jeszcze raz o paszporty i uważnie przegląda...
- Nie macie zaproszeń, nie możecie wjechać na terytorium Republiki Białoruś
- Wyjazd służbowy, o tutaj jest pieczątka
- Aha, no to dajcie delegację do podstemplowania. Opłata administracyjna 15 dolarów
- Nie mamy delegacji
- Jak to? Wyjazd służbowy bez delegacji?
- Delegacja to tylko rozliczenie kosztów, wypełnimy sobie w Polsce i nikt nie wymaga białoruskich pieczątek
Dłuższe zastanowienie
- No dobra, jak tam chcecie, ale ostrzegam, możecie mieć kłopoty przy wyjeździe. Dawajcie 10 dolarów za przeprowadzenie kontroli i u mnie jest po temacie
- 10 dolarów? Za co? Na jakiej podstawie?
- Należy się. A jak chcecie podstawy prawnej, to wysiądziemy tutaj i wam poszukam w kodeksie
- To podaj swoje nazwisko i stopień służbowy. Wysiądziemy, trudno. Napiszemy skargę do naszego MSW i waszego MSZ, będziesz się tłumaczył.
Facet się zagotował, sytuacja klinczowa - ani on nie odpuści swojego bakszyszu, ani my zapłacić nie chcemy... bierze krótkofalówkę, coś melduje.
W tym czasie nie obsługuje innych oczekających do dania w łapę. Ludzie na nas sarkają, a nawet bluzgają, żebyśmy zapłacili i będzie z głowy. Każdy spodziewa się kłopotów i szczegółowej kontroli, bo rozzłościliśmy celnika.
Po paru minutach przychodzi drugi celnik, chwilę rozmawia z tym pierwszym i z uśmiechem zwraca się do nas
- Chłopcy, co wam za różnica zapłacić 5 dolarów? Dawajcie i zaraz puszczamy pociąg dalej.
Dajemy dziadom 5 dolarów, wszyscy podróżni odetchnęli z ulgą. Kilka minut później pociąg rusza i kilkanaście minut przed północą wysiadamy na stacji w Brześciu.
Ostatnio edytowano 06.05.2013 10:32 przez PabloX, łącznie edytowano 1 raz
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 27.10.2012 14:59

Chyba Białoruś również u innych nie wzbudza entuzjazmu...

23 grudnia 1998 - za chwilę północ
Dokładnie o północy ma przyjść białoruski opozycjonista z papierami, a potem szykuje się jakiś bankiet na cześć przyjaźni polsko-białoruskiej. Tutejsi opozycjoniści - jak wszędzie na świecie - są rozrywkowymi ludźmi, więc przyjazd ekipy z Polski jest co najmniej równie dobrą okazją do zabalowania jak każda inna :D

Jest jeszcze kilkanaście minut, więc tymczasem wymieniamy u cinkciarza po 15 dolarów na miejscową walutę zwaną "zajcziki"... dostajemy po olbrzymim rulonie białoruskiej waluty, już nie pamiętam, czy to było kilkaset tysięcy czy kilka milionów rubli, w każdym razie można się poczuć bogatym człowiekiem :wink: i lecimy do czynnego do 24.00 sklepu koło dworca, żeby się zaopatrzyć w to, czego jest na Białorusi mnogo i tanio :mrgreen:

Sklep robi wrażenie jak żywcem przeniesiony z głębokiego PRL-u (czy raczej, w tym miejscu - z czasów sowieckich) - białe, odrapane półki, zaspane sprzedawczynie w przerażająco brudnych - ciężko to przechodzi przez klawiaturę - białych :? fartuchach.

Na półkach 3 rodzaje wódki i papierosy przypominające z opakowania rosyjskie "Biełomorkanały". Napełniamy plecaki wódką (no dobra, mieliśmy bagaż, ale do tej pory kompletnie pusty) :wink: i biegiem wracamy na dworzec, bo właśnie wybija północ.
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 28.10.2012 11:35

Czekamy na białoruskiego emisariusza, mija 15 minut, ale facet nie przybywa. Telefonicznie też nie dajemy rady go złapać. Kolega mówi, że koło dworca jest knajpa z fajnym klimatem, może wypijemy po lufie czekając na Białorusina. Ok, nie trzeba nam 2 razy powtarzać :D

Knajpa okazuje się niezłą mordownią - jest zimno jak na zewnątrz, miejscowi junacy w zapiętych kurtkach piją wódkę prosto z butelek i zapijają zimnym piwem. No dobra, zamawiamy po lufce i po puszce coli na zapojkę. Cola jest jak na lokalne warunki bardzo drogim napojem (importowana chyba z Ukrainy) i to sprawia, że w ocenie tamtejszych panien jesteśmy dziani, a tym samym atrakcyjni - obsiada nas cały tłum, a każda ładna i miła. Faceci patrzą na to bardzo krzywo - trzeba się zwijać, w przeciwnym razie niechybnie przemodelują nam facjaty.

Włóczymy się jeszcze kilka minut po dworcu, bo może białoruski opozycjonista w końcu się zjawi, ale nic z tego. Zbliża się 1-sza, a pociąg powrotny mamy po 6-tej. Jest więc parę godzin, z którymi trzeba coś zrobić. Kolega zna miasto i prowadzi nas do jakiejś porządniejszej podobno knajpy. Idziemy jasno oświetlonym głównym prospektem z szerokimi ulicami, mijamy jakiegoś Lenina - mamy zimowy Brześć by night. W bocznych uliczkach jest ciemno i brzydko, wchodzimy do jakiejś bramy, schodki w dół do śmierdzącej piwnicy, jedne drzwi, przedsionek, następne drzwi - i wchodzimy do małej, ale bardzo fajnie urządzonej knajpki. W środku urzędują dwie barmanki, jeden klient i przysypiający ochroniarz. Siedzimy tam przez następne 3 godziny, zakolegował się z nami ten jeden Białorusin, który tam był - pijemy razem. Ech, żeby cała Białoruś była taka jak tamten lokal... ale po 4-tej ewakuujemy się, żeby zdążyć na nasz pociąg i teraz nie będzie już tak miło. Strasznie też nie będzie, ale na pewno bardzo dziwnie :?
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 28.10.2012 20:39

PabloX napisał(a):Chyba Białoruś również u innych nie wzbudza entuzjazmu...

23 grudnia 1998 - za chwilę północ
...Jest jeszcze kilkanaście minut, więc tymczasem wymieniamy u cinkciarza po 15 dolarów na miejscową walutę zwaną "zajcziki"... dostajemy po olbrzymim rulonie białoruskiej waluty, już nie pamiętam, czy to było kilkaset tysięcy czy kilka milionów rubli, w każdym razie można się poczuć bogatym człowiekiem :wink: i lecimy do czynnego do 24.00 sklepu koło dworca, żeby się zaopatrzyć w to, czego jest na Białorusi mnogo i tanio :mrgreen:
.

Mieliśmy ten sam problem - bo po wymianie 10-15 dolarów, pojawiała się harmonia pieniędzy, których nie było na co wydać. Oczywiście oprócz alkoholu po cenach komercyjnych.(opisywałem jak wyglądało kupowanie) Jeden z kolegów sponsorował młodą ładną białorusinkę, ale bardzo się bronił przed nazwaniem tego miłością za pieniądze.
Po prostu cieszyło go, że może pomóc niezamożnej dziewczynie materialnie.
Ona z kolei, cieszyła się, że może mu pomóc niematerialnie.
To był ten od porzekadła o Bidzie, które wprowadzał w czyn.
JBo
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 30.10.2012 11:24

dżejbo napisał(a): Jeden z kolegów sponsorował młodą ładną białorusinkę, ale bardzo się bronił przed nazwaniem tego miłością za pieniądze.
Po prostu cieszyło go, że może pomóc niezamożnej dziewczynie materialnie.
Ona z kolei, cieszyła się, że może mu pomóc niematerialnie.
To był ten od porzekadła o Bidzie, które wprowadzał w czyn.
JBo


Cały ten kraj pod rządami byłego dyrektora kołchozu właśnie taki jest - sprostytuowany. Może trudno się dziwić panienkom (a ładne są, to trzeba przyznać), że jak nie mają innych możliwości, to próbują coś osiągnąć dawaniem d... smutne, ale jakoś można je usprawiedliwić.
Natomiast tym, co mi naprawdę obrzydziło Białoruś są jej mundurowi - celnicy, milicjanci z najrozmaitszych formacji, którzy wyłudzają, albo wprost żebrzą o swoją dolę, rekiet, bakszysz. Ohyda, zrzygać się można na takie dziadowskie państwo.

24 grudnia 1998 r., nad ranem
W towarzystwie Białorusina, za którego zresztą zapłaciliśmy rachunek, opuszczamy miłą knajpkę. Jeden z kolegów zaczyna śpiewać antyłukaszenkowskie przyśpiewki, których trochę zna z racji współpracy z białoruskimi opozycjonistami. Białorusin robi się ponury, odsuwa się, a w końcu biegiem wyrywa się kawał przed nas. Ucieka? A gdzie tam - pobiegł do budki, w której milicjant pilnuje jakiejś ważnej instytucji. I nas zakapował. Milicjant przybiera groźną postawę, każe nam się uciszyć, ruga za zakłócanie porządku i pyta, co mamy w plecakach. Otwieramy plecaki i po wyrazie twarzy milicjanta już wiemy, co będzie :)

No oczywiście, milicjant mówi, że mu zimno w tej jego budce :wink: dostaje flaszkę na rozgrzewkę i tiepier on uże nasz drug - teraz krzyczy na delatora, grozi mu, że go aresztuje, a na koniec wymierza mu solidnego kopa i każe spier... Żegnamy się z milicjantem serdecznie i za chwilę jesteśmy już w całodobowym bufecie na dworcu, gdzie zakupujemy nienajgorsze śniadanie (chociaż było tak brudno, że trochę baliśmy się zatrucia pokarmowego).
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone