Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 ...

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Twiga
Croentuzjasta
Posty: 218
Dołączył(a): 01.04.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Twiga » 29.12.2007 19:10

A oto Costa Serena z bliska :D Zdjęcie zrobione 08.09.'07

Obrazek

PAP, widzę, że Wasze wrażenia z Dubrownika są bardzo podobne do naszych. Choć niewątpliwie to piękne miasto. :)
Miło było zobaczyć na zdjęciach uliczki i miejsca do których my nie mieliśmy odwagi zapuścić się z plecakami.
Zazdroszczę też pogody, która Wam towarzyszyła przez całą podróż.
Tak jak pisałeś, na Korculi mieliście o wiele lepszą, choć byliście tam w końcówce września.
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1363
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 30.12.2007 23:58

Lidia K napisał(a):My też tam byliśmy ale bardziej podobał nam się tylko troszeczkę mniejszy Kotor. Tam można było się podelektować. I wspiąć też dość wysoko na mury twierdzy.


Lidia,

O Kotorze tyż będzie i to już w najbliższej przyszłości :) ...

Pozdrawiam,

PAP
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1363
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.12.2007 00:04

Twiga napisał(a):Zazdroszczę też pogody, która Wam towarzyszyła przez całą podróż.
Tak jak pisałeś, na Korculi mieliście o wiele lepszą, choć byliście tam w końcówce września.


Twiga,

Tak, pogoda bardzo dopisywała przez całą wyprawę. Na palcach jednej ręki można policzyć dni, kiedy pogoda zmuszała nas do zmiany planów, bo ich wykonanie uniemożliwiał np. deszcz, a przypomnijmy dni wyprawy było w sumie 35 ...

Na marginesie, za chwilę zabieram się za wklejanie kolejnego odcinka :!: ... trochę mi się zejdzie, bo wyszła mała 'kobyła', ale już zapraszam do lektury ... bo będzie warto :!:

Pozdrawiam,

PAP
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107647
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 31.12.2007 00:22

Czekamy na kobyłę

Obrazek
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1363
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.12.2007 01:30

Dzień 17

01/10/2007 poniedziałek

odległość: 300 km

trasa: Cavtat - HR / BiH - Trebinje - Foca - BiH / MNE - Trsa - Zabljak

Obrazek


Gdybym spośród wszystkich dni przejazdowym, czyli takich, podczas których nie zwiedzamy na nogach tylko jedziemy i zwiedzamy z samochodu, miał wybrać najbardziej widokowy i wypełniony pięknymi górskimi krajobrazami, to wybrałbym ten. Kiedy czytając przewodnik po Czarnogórze pierwszy raz natknąłem się na wzmiankę o kanionie Pivy oraz drodze przez Trsa do Zabljaka, prowadzącej przez Narodowy Park Durmitor, było dla mnie jasne, że tamtędy będziemy MUSIELI pojechać 8O :D . Potem przeglądając internet wyszperałem kilka relacji ludzi, którzy właśnie tamtędy jechali. Była, rzecz jasna, wśród nich i relacja zawodowca :D , ale ona z racji tego, że 'wyszukała się' jako jedna z ostatnich, była już tylko 'lukrem na cieście'. Tym co jako pierwsze mnie 'zamurowało' i nie pozwoliło zapomnieć przez kilka dni o drodze przez Durmitor było to: http://www.sakwiarz.pl/wyprawy/2004/foto40.php :!: , zwłaszcza za sprawą zdjęć, które urzekały. Nie ukrywam też, że przez dłuższy czas miałem lekki dylemat jak ten odcinek trasy wkleić w całość wyprawy, ale właśnie po lekturze kilku relacji na cro.pl :papa: stanęło na tym, co poniżej :) . I z perspektywy czasu wiem, że był to strzał w dziesiątkę, zwłaszcza, że pogoda idealnie współpracowała tego dnia, dając tyle chmurek ile trzeba aby górskie widoki były wręcz spektakularne :!: Ale do po kolei :roll:

Po porannym odwiedzeniu poczty, celem nabycia znaczków, i wysłaniu kilku kartek, Cavtat opuszczamy kilka minut po 9:00. W miarę wczesny wyjazd to dziś podstawa, bo mamy kawał do przejechania, głównie przez tereny górskie, a stan dróg w dużej mierze pozostaje niewiadomą. Początkowo kierujemy się na Dubrovnik, ale nie dojeżdżając doń odbijamy w prawo szosą wiodącą do granicy z Bośnią i Hercegoviną, a dalej do Trebinje. Wspinamy się drogą wysoko ponad poziom morza, po prawo mając ostatnie widoki na chorwacki Adriatyk. Granica to dwa osobne posterunki oddalone od siebie o całkiem słuszną odległość. Chorwacki pogranicznik jedynie macha, żeby jechać dalej, zaś jego Bośniacki odpowiednik, po raz pierwszy na całej naszej dotychczasowej trasie, pragnie zobaczyć zieloną kartę. Kawałek za granicą, na wysokości 404 m n.p.m. pokonujemy przełęcz Visocnik i wjeżdżamy na coś w rodzaju płaskowyżu, a przynajmniej na coś o wiele bardziej płaskiego niż dotychczasowy podjazd. Po chwili mijamy tablicę informującą, że wjeżdżamy do Republiki Srpskiej. Okolica wygląda na całkowite pustkowie, pozbawione wiosek czy jakichkolwiek zabudowań. Wzdłuż pobocza ciągną się jedynie krzaki. Asfalt sprawia wrażenie głośnego. Wpatruję się w niego i mam wrażenie, że widzę na nim odciśniętą 'tarkę'. Tak sobie kombinuję, że to pewnie pozostałość po serbskim sprzęcie wojskowym, który z pewnością tą drogą dojeżdżał w trakcie oblężenia Dubrovnika. Ale może to znowu tylko moja wojenna 'obsesja' :? ...

W Trebinje witają nas znaki pisane cyrylicą, a my ich śladem kierujemy się dalej na Focę. Jako że Trebinje położone jest nad rzeką, toteż znajduje się na dole w dolinie, a więc wyjazd z niego oznacza ponowne wspinanie się po zboczu górującym nad miastem. W trakcie tego podjazdu doganiamy dużą ciężarówkę, które jedzie chyba z 5 km/h i wydala z siebie kłęby czarnego dymu, ale kierowca nas dostrzega i w odpowiednim momencie, ruchem ręki wystawionej przez okno, zachęca do wyprzedzenia. Krajobraz dalej pozostaje równie bezludny. Dopiero za Bilecą tu i ówdzie pojawiają się zabudowania. W pewnym momencie z przeciwka jedzie samochód, a jego kierowca przez otwarte okno trzyma wystawiony kij z czerwoną szmatą zamocowaną na końcu. Mija nas, więc jedziemy dalej. Zza kolejnego zakrętu wyłania się jednak stado owiec idących w naszą stronę. Dodam, idących całą szerokością drogi. Podjeżdżając bliżej widzimy, że z tyłu stada idzie małżeństwo pasterzy. Stajemy i czekamy, aż wszystkie owce obejdą nas dookoła. Owiec jest sporo, więc trwa to ponad minutę. Pasterze machają nam i uśmiechają się przyjaźnie. My odpowiadamy tym samym. Za nimi jedzie jeszcze samochód z przyczepką, na której kilka owiec wybrańców jest powożonych jak król w karecie. Może to chore albo stare sztuki, które samodzielnie nie nadążyłby za stadem :?: Przypominają nam się rumuńskie klimaty, kiedy to rok temu mieliśmy podobne spotkanie na trasie transfogaraskiej w Karpatach. Jak i wtedy tak i teraz spotkanie wywołuje duże emocje i przeżycia u Lenki. Uradowana i szczęśliwa szczebiocze, że ona by chciała te owieczki PASIĆ, ona by je kochała, i do wszystkich chciałaby się przytulić, bo takie milutkie. Na tej wyprawie jest to pierwsze spotkanie z owcami, ale nie ostatnie, i takie reakcje Lenki będą nam towarzyszyć na każdym, zaś słowo PASIĆ wejdzie do naszego słownika równie trwale jak Jasiowe określanie wszystkiego, co się rusza, w tym w/w owiec, per ŁAŁ ŁAŁ :D . Kilka kilometrów dalej wjeżdżamy na równinę i zza kolejnego zakrętu wyłania nam się pies pasterski, który dozoruje stado swoich owiec kończących przechodzenie przez jezdnię. Podjeżdżamy bliżej i przystajemy na chwilę, aby nacieszyć tym widokiem oczy. Nie muszę chyba już dodawać, co mówią przy tej okazji Jasio i Lenka :lol: :lol: ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Dalsza droga do Foca jest zasadniczo bardzo podobna do dotychczasowej, przez co można rzec, staje się na swój sposób monotonna. Jest jednak kilka atrakcji wyrywających nas z tego błogiego stanu 'uśpienia'. Pierwsza to skrzyżowanie dróg przed Gacko, gdzie przez nieuwagę skręcamy na Mostar, i dopiero widząc tablicę z napisem 'Gacko' pojmujemy nasz błąd. Druga to remont drogi na terenie Parku Narodowego Sutjeska, za sprawą którego ruch kierowany jest na dość kręty i wąski objazd. O ile 'wąskość' nie stanowi większego problemu, gdyż co jakiś czas są zatoczki do mijanek, o tyle 'krętość' powoduje, że Lenka musi 'pooddychać', co jak czytający uważnie pamiętają, wiadomo co oznacza :roll: . Z obawy powtórzenia się wydarzeń z drogi powrotnej przez Hvar, staję na pierwszej zatoczce i udaję się z Lenką na świeże powietrze. Kiedy tak z nią chodzę i patrzę na nasz samochód i miejsce jego postoju, to dochodzę do wniosku, że najlepsze miejsce na postój to jednak to nie jest, bo znajdujemy się na samym łuku drogi dość ostro opadającej w dół, więc jeżeli trafi się pojazd jadący z górki zbyt szybko, co przy mentalności tutejszych kierowców nie jest aż tak mało prawdopodobne, to nie trudno sobie wyobrazić na czym się zatrzyma kiedy wyniesie go na zakręcie :!: Skracam więc Lenki 'oddychanie' do maksimum i czym prędzej zmykamy z tego miejsca. Jadąc dalej, już po zakończeniu się objazdu, ale jeszcze w granicach parku, wyjeżdżamy na dużą polanę, która nosi oznaki zagospodarowania przez człowieka. Po bliższej obserwacji okazuje się, że musiał to być człowiek z epoki byłej Jugosławii, gdyż to, co stworzył, czyli jakiś duży budynek na kształt hotelu czy domu wczasowego, oraz otaczająca go infrastruktura mająca służyć do uprawiania sportów zimowych, ewidentnie stoi puste, porzucone, i zaniedbane. Widać rozmach dawnego systemu, bo dalej dostrzec można inne budynki należące do tego samego kompleksu, mającego prawdopodobnie być oazą wypoczynku i/lub wyczynu sportowego pośród głuszy.

Obrazek

Obrazek


Po opuszczeniu parku nasza droga prowadzi zboczem doliny, a po przeciwległej stronie, na zboczu zamykającym dolinę z drugiej strony, widać drogę, którą będziemy wkrótce jechać z Foca do granicy z Czarnogórą. Miasto leży w dole nad rzeką Driną, więc jedziemy z górki i po zakrętach. Jest trochę po 13:00. Czujemy narastający głód, ale cieszymy się, że wkrótce w mieście zrobimy przerwę obiadową. Głód czuje też Lenka, co w połączeniu z zakrętami ponownie powoduje chęć do 'oddychania'. Nie ma tu jednak absolutnie gdzie bezpiecznie przystanąć. W obliczu nadchodzącego ataku biologicznego Małżonka podsuwa Lence worek foliowy, ta jednak skutecznie odpycha go na bok, w wyniku czego siła rażenia tym razem jest niewspółmiernie większa niż na Hvarze, a skutki o wiele bardziej i dłużej wyczuwalne, pomimo rychłego przeprowadzenia akcji dezynfekcji i deratyzacji 8O :D .

Dojeżdżając do miasta, przy pierwszym moście przez Drinę, dostrzegamy małą jadłodajnię zlokalizowaną przy stacji benzynowej. Jej widok z zewnątrz nie wzbudza jednak uznania u mojej Małżonki, zapada więc decyzja, że szukamy dalej. Wjeżdżamy do miasta i przejeżdżamy jej wzdłuż i wszerz, wszak to raczej mała mieścina jest. Jednak oznak zorganizowanej gastronomii nie dostrzegamy. W obliczu śmierci głodowej zmuszeni jesteśmy do powrotu do naszego pierwszego 'odkrycia'. Po wejściu do środka okazuje się, że nie jest tak źle, a po kontakcie z miłym i pomocnym kelnerem oraz po spożyciu smacznego jedzenia dochodzimy do wniosku, że pozory czasem mylą. Po chwili nasuwa nam się refleksja, że nie jest to zresztą specjalne odkrycie. Podobnie bywało w Chorwacji. Tyle, że tam działało to w drugą stronę, gdyż poziom obsługi i smak jedzenia przeważnie nie dorastał do poziomu pozytywnego wrażenia powstającego za sprawą wyglądu :x .

Tankujemy paliwo na stacji obok, przekraczamy most na Drinie, i trochę przed godziną 15:00 oficjalnie wjeżdżamy na drogę Foca - Hum. Ja czuję powagę zdarzenia, wszak o tym odcinku drogi naczytałem się różnych niestworzonych rzeczy, że niebezpieczna, że wąska, że z dużymi ekspozycjami bez barierek, że szutrowa z dziurami, że słowem ... 20 kilometrów z piekła rodem. Jedziemy więc wolno, a ja wypatruję tych wszystkich elementów. Faktycznie, z czasem droga zwęża się do szerokości półtora samochodu, ma momentami ostre zakręty, ale dobrze oznakowane ograniczeniami prędkości do 30 km/h. Może za sprawą prac modernizacyjnych prowadzonych w ostatnim czasie, ale asfalt jest na całej długości, z wyjątkiem dwóch odcinków po 100 - 200 metrów, gdzie występuje nawierzchnia szutrowa. Ekspozycji nie stwierdzam żadnych. Jedyne realne zagrożenie to samochody wyjeżdżające wprost na nas zza zakrętu, ale przy zachowaniu odpowiedniej prędkości oraz należytej czujności, i ten element nie stanowi większego problemu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na granicy, po bośniackiej stronie, pogranicznik bardziej od paszportów pragnie zobaczyć zieloną kartę. Co oni, umówili się czy jak 8O :?: Most graniczny, w tym miejscu już na Tarze, czyli konstrukcja metalowo-drewniana, to zjawisko samo w sobie. Po stronie czarnogórskiej tuż za mostem czuć powiew cywilizacji, bo na szerszej drodze pojawiają się namalowane linie, a i sam budynek graniczny 'murowany'. Do paszportów dostajemy nawet po pieczątce, de facto pierwszej w trakcie tej wyprawy :!: Uwagę wszystkich na granicy, w tym naszą, skupia jednak co innego. Jest to mianowicie BMW w modelu, który nie wiedziałem nawet, że istnieje, na dyplomatycznych tablicach rejestracyjnych z Serbii lub Czarnogóry, z kierowcą w środku, wyglądającym na pochodzącego z kraju arabskiego. Jak domyślam się, dylemat pograniczników polega na tym, jak sprawdzić, nie naruszając immunitetu dyplomatycznego, czy ten co w środku to prawowity właściciel :D .

Obrazek
baraczki graniczne po stronie BiH

Obrazek
most graniczny przez Tarę

Obrazek
'murowane' zabudowania graniczne po stronie MNE


Ruszamy z granicy i delektujemy się szeroką drogą. Mijamy coś, co wygląda na nowy posterunek graniczny w budowie. Po chwili naszym oczom ukazuje się po prawej stronie most wysoko zawieszony nad korytem rzeki Pivy, którym nasza droga przetnie jej nurt. Widok imponujący, ale i mrożący krew w żyłach zarazem. Małżonka już się boi i pyta, czy most się pod nami nie zarwie :!: Sam przejazd przez most mało widokowy, ale po jego drugiej stronie droga zaczyna prowadzić przez szereg tuneli, co dla odmiany aktywizuje naszą małoletnią młodzież, która podobnie jak to miało miejsce w kanionie Neretvy, zaczyna szaleć ze szczęścia, bardzo głośno werbalizując swoją radość.

Obrazek
nowy posterunek graniczny w budowie

Obrazek

Obrazek

Obrazek
widok na most nad Pivą

Obrazek
wyjazd na most nad Pivą

Obrazek

Obrazek


Na tym odcinku rzeka płynie gdzieś daleko w dole. Po chwili dojeżdżamy jednak do zapory, która spiętrza wody Pivy, tworząc w ten sposób Pivskie jezioro. Przystajemy na tamie i kontemplujemy plusy i minusy takiego przedsięwzięcia oraz ogrom pracy, jaka musiał być wykonana, aby coś takiego zbudować. Naszą uwagę skupia też otwarty właz do studzienki prowadzącej pionowo w dół w głąb zapory. Z wnętrza wydobywają się odgłosy prawdopodobnie dwóch pracujących w dole mężczyzn, zaś obok włazu stoi butelka z napitkiem alkoholowym oraz dwa kieliszki. Parafrazując slogan znanej reklamy, to musi być lokalna 'metoda na chłoda' :lol: :lol: :lol:

Obrazek
spiętrzona woda sztucznego jeziora przed zaporą

Obrazek
koryto Pivy poniżej zapory

Obrazek
zapora

Jedziemy dalej, mając w tym momencie wodę po prawej stronie. Tunele dalej obfitują, stąd u młodzieży, a zwłaszcza u Jaśka, który z zapałem próbuje dorównać Lence w poziomie wytwarzanych decybeli, zaczyna pojawiać się chrypa. Przystajemy na miejscu widokowym i delektujemy się widokiem tego sztucznego jeziora, które z tej perspektywy przypomina raczej fiord. Ponieważ stoimy u podnóża żlebu, którym od czasu do czasu coś 'lubi' schodzić, toteż w koło leży pełno różnych mniejszych i większych kamiorów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jasiek podziwia widok

Obrazek


Celowo mijamy zjazd na drogę do Trsa i Zabljaka. Przejeżdżamy przez most nad jedną z odnóg jeziora i jedziemy jeszcze kawałek na południe. Widoki jednak szybko się kończą, zawracamy więc i zjeżdżając w dół mamy okazję podziwiać most i jego otoczenie w całej krasie. Ja zaś z lekkim dreszczykiem emocji spoglądam na wzgórze dominujące nad mostem, wszak to jego zboczem będziemy za chwil kilka jechali. Pokonujemy most i jest ... znak kierujący nas ku dzisiejszej przygodzie :!: :roll: 8O :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Droga prowadzi zdecydowanie w górę. Jest wąska, porównywalna z tą na Sv Jure. Jedziemy półkami wykutymi w zboczu, acz częstym uzupełnieniem są tunele, w których droga zakręca lub nawet w jednym miejscu rozjeżdża się z inną. Ruch zerowy, nikt nie pogania z tyłu, nikt nie nadjeżdża z przeciwka. Widok na jezioro w dole staje się z każdym pokonanym zakrętem coraz bardziej imponujący. Słonko dalej walczy z chmurami, ale w tym momencie zdaje się mieć lekką przewagę, dzięki czemu ładnie doświetla nam widoki. Dojeżdżamy do górnego krańca tej 'wspinaczki' i przystajemy, aby ogarnąć wzrokiem to, co się przed nami się roztacza.

Obrazek
rozjazd dróg w tunelu

Obrazek
ostro pod górę

Obrazek
tunele

Obrazek
widok z góry na most i jezioro

Obrazek
zakręt w tunelu

Obrazek
kolejny zakręt w tunelu


Teren wypłaszcza się, co oznacza, że wjechaliśmy na Pivską planinę. Pierwsze kilometry wiodą przez mało widokowy wąwóz, który z czasem coraz bardziej otwiera się i odsłania pofalowane 'morze' zielonych traw gęsto usianych skałami i kamieniami. Kilka domków na horyzoncie okazuje się być maleńką wioską Trsa, w której nasza droga odbija w kierunku południowym. W małym zagajniku mijamy kroczące dumnie krańcem asfaltu 'dzikie' krowy, które nie specjalnie mają zamiar dać nam pierwszeństwo przejazdu :lol: :lol: .

Obrazek

Obrazek


Z każdym kilometrem i pokonanym zakrętem droga odsłania kolejne widoki. Na horyzoncie widoczne są góry, a na olbrzymiej 'łące' rozsiane są pojedyncze domy i zabudowania. Szara wstążka wąskiego asfaltu wije się pomiędzy niewielkimi wypukłościami terenu. Zieleń przeplata się z odcieniami wypalonej słońcem trawy. Cienie chmur przemieszane z połaciami skąpanymi w słońcu dodatkowo wzbogacają paletę barw i kolorów. Na drodze dalej pusto. Wkoło cisza, mocno kontrastująca z gwarem wczorajszego Dubrovnika. Spokój koi nasze nerwy. Młodzież rozgląda się po bokach, w ciszy wypatrując owieczek. Całokształt nasuwa skojarzenie z baśniową krainą. Jedziemy wolniutko z uchyloną szybą, starając się chłonąć również zapachy. Chciałoby się przystanąć, rozłożyć koc, i posiedzieć tak na tym pofałdowanym 'dywanie', ale jest już parę minut po 17:00, trzeba więc jechać dalej, aby zdążyć do Zabljaka przed zmierzchem :(

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Droga odbija ponownie w kierunku wschodnim i na horyzoncie stopniowo zaczynają dominować wysokie góry. Również najbliższe otoczenie drogi staje się bardziej górskie. Zaczyna się nowy asfalt. W zestawieniu z tym, co czytałem przed wyjazdem w najnowszych relacjach, skłania to do refleksji, że wjechaliśmy właśnie na nawierzchnię położoną latem tego roku, przykrywającą wcześniejszy szuter. Na wprost nas pojawia się góra, która kształtem swojego zbocza przypomina zjeżdżalnię w aquaparku :D . Nasza mapa każe domniemywać, że to Rake o wysokości 2159 m n.p.m. Chwilę później mijamy tablicę wyznaczającą granicę Narodowego Parku Durmitor, a góra 'zjeżdżalnia' dominuje na naszym horyzoncie przez jeszcze dobrych parę chwil 8O :D ...

Obrazek
owce zwane łał łał

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kiedy z widoku znika 'zjeżdżalnia', jej miejsce na horyzoncie zajmuje coś, co z braku nazwy na naszej mapie nazywamy roboczo 'dwie wieże'. Po pewnym czasie dojeżdżamy do punktu widokowego, z którego rozciąga się przepiękna panorama. Jak rozumiem, to co widać przed nami to rzeczone 'dwie wieże', jakkolwiek to się nazywa w rzeczywistości, oraz po lewo od nich przełęcz Sedlo położona na wysokości 1908 m n.p.m., przez którą dalej będzie wiodła nasza droga. Chmury i/lub góry dają piękny cień, co dodaje widokowi tajemniczości i głębi. Czarna nitka świeżego asfaltu biegnąca aż po horyzont budzi mieszane uczucia. Z jednej strony to dobrze, bo wygląda na to, że prace modernizacyjne zostały zakończone i asfalt będziemy mieli do samego Zabljaka :) , a to oznacza większą wygodę i komfort jazdy, co dla naszego obciążonego samochodu nie jest bez znaczenia. Z drugiej jednak strony to źle, bo odbiera to sporą część magii i wyczynu, z jakim wiązało się pokonywanie tej trasy do tej pory, oraz stwarza zagrożenie i zwiększa prawdopodobieństwo, że wraz z lepszą nawierzchnią dotrą tu turyści, którzy nie w pełni będą potrafili uszanować piękno i dziewiczość tego miejsca :( . Czas pokaże :? ...

Obrazek

Obrazek
'dwie wieże' i po lewo przełęcz Sedlo

Obrazek

Obrazek
panorama na 'dwie wieże' ... widok poglądowy

Obrazek
panorama na 'dwie wieże' ... widok pełnowymiarowy


Kiedy kończę robić zdjęcia, z przeciwnego kierunku podjeżdża samochód na dubrovnickich rejestracjach. Wysiadają z niego cztery osoby. W pewnym momencie, kiedy zbliżamy się ku sobie, słyszę po polsku 'cześć'. Odpowiadam tym samym i jeszcze dodaję zdanie albo dwa. Widzę po oczach brak zrozumienia, na dokładkę po analizie wizualnej dochodzę do wniosku, że na Polaków nie wyglądają :lol: . Ktoś rzuca coś po angielsku i z tego wywiązuje się krótka rozmowa, z której wynika, że państwo są rodziną (ojciec, matka i dwoje dorosłych dzieci) z Irlandii, która przyleciała do Dubrovnika, wynajęła samochód i wybrała się na 'podbój' Czarnogóry. Jako że jadą z Zabljaka w kierunku Pivy, wymieniamy się uwagami na temat stanu drogi i czasów przejazdu. Na pożegnanie żartujemy, że polska kolonizacja Irlandii, również ta językowa, trwa w najlepsze :lol: . Jadąc dalej stwierdzamy, że z bliska nasze 'dwie wieże' wyglądają bardziej jak siodło :!: Tyle, że ja pamiętam z kilku relacji, że Sedlo to nazwa przełęczy. Jak więc nazywa się ta góra :?: Jedno wiem, że tak to właśnie wychodzi brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego trasy :oops: ...

Obrazek

Obrazek
dwie wieże czy siodło ... oto jest pytanie :roll: :D

Obrazek
słońce zachodzi nad Durmitorem

Obrazek

Obrazek


Zostawiając za plecami góry, stopniowo zjeżdżamy drogą na rozległą równinę. Docieramy do skrzyżowania z drogą Zabljak - Savnik i skręcamy w nią w lewo, kierując się teraz na północ. Wbrew kolorystyce wynikającej z mapy, droga ta nie wydaje się być główniejszą niż ta, którą jechaliśmy do tej pory przez park. Za sprawą wąskiej i popękanej nawierzchni, dziurawego pobocza, i 'kosmicznego', jak na warunki ostatnich kilku godzin, natężenia ruchu, z autobusami i ciężarówkami w roli głównej, mamy silne wrażenie, że jest wręcz przeciwnie. Kiedy docieramy do Zabljaka już zmierzcha. Miasteczko od samego wjazdu przypomina coś na wzór Szczyrku, tyle że takiego z czasów PRL-u, czyli lekko zapyziałego i zaniedbanego. Ale ogólne wrażenie sympatyczne. W powietrzu unosi się zapach palonego drewna, a z niektórych kominów sączą się stróżki dymu. Widać dogrzewają się, wszak temperatura tylko trochę powyżej zera.

Obrazek
droga Zabljak - Savnik

Obrazek
jak wyżej :D

Obrazek
Zabljak welcome to

Obrazek

Obrazek


Nasz dzisiejszy nocleg, czyli Hotel Javor, odnajdujemy bez najmniejszego problemu. Jedyna trudność polega na tym, że z tym hotelem, jako jedynym z listy wszystkich naszych kwater na trasie, miałem problemy skomunikować się drogą mailową. Jak rozumiem, za sprawą bariery językowej nasza wymiana przypominała rozmowę z daltonistą o kolorach. Nie miałem więc ani potwierdzenie rezerwacji ani pewności, ile nocleg będzie finalnie kosztował. Dla zainteresowanych dodam, że baza noclegowa w Zabljaku, w dużej mierze za sprawą ślimaczącej się prywatyzacji trzech dużych post jugosłowiańskich hoteli, do najbogatszych nie należy, tak więc ów hotel był poniekąd wyborem wymuszonym. Rozmowa po 'słowiańsku' z barmano-portierem doprowadza do wyboru pokoju w cenie 55 EUR za noc ze śniadaniem. Trochę drogo, ale biorąc pod uwagę opisaną wyżej lokalną podaż, nie bardzo mam pole manewru. Pokój trochę ciasny jak dla naszej drużyny, ale po za tym OK. Gdyby ktoś był zainteresowany, podaję link: http://www.durmitor.org.yu/english.html

Obrazek
gang PAPy

Obrazek
mały zabijaka z Zabljaka :lol:


Kiedy młodzież już wykąpana i ułożona do snu, za sprawą dużej ilości zrobionych zdjęć zmuszony jestem wyciągnąć laptopa aby zgrać je na twardy dysk. Mając komputer na wierzchu podejmuję próbę podłączenia się do internetu i ... staje się cud, czyli udaje się coś, co w Chorwacji nigdzie nie chciało się udać, czyli nawiązuję łączność radiową :!: 8O :D . Zaglądam do skrzynki mailowej, do banku celem zrobienia najpilniejszych przelewów, oraz ... na cro.pl :papa: , gdzie zostawiam następujący wpis:

PAP napisał(a):Witam Wszystkich z Zabljaka :) ...

Pragnę przekazać info z ostatniej chwili ... dziś przejechaliśmy trasę z Cavtatu przez Trebinje-Foce-Scepan Polje-Trsa do Zabljaka ... otóż cała trasa jest już asfaltowa ... odcinek od Foca do granicy BiH / MNE miał dokładnie dwie 100 metrowe sekcje szuterkowe w miejscach uszkodzonych przez wodę ... zaś droga od kanionu Pivy do Zabljaka przez Durmitor to już świeżutki asfalt (w części parkowej, rzecz jasna, bo na początku i końcu to asfalt, który tam był wcześniej :) ) ... wyjechaliśmy z Foca o 15:30, a do Zabljaka dotarliśmy spokojnym tempem na 19:00 ... pogoda super, lekkie chmurki i zachodzące słońce ... zero innych samochodów ... na dole 22C, na górze 11C ... piękne i magiczne miejsce, nawet dla tych, którzy poruszają się samochodem ... zdjątka wkleję po powrocie do PL :) ....

Pozdrawiam,

PAP


Wysyłam również trochę zdjęć do rodziny i znajomych. Próbując zasnąć odtwarzam w pamięci całą dzisiejszą trasę. Po drodze jednak gdzieś zasypiam :lol: :lol: ...

Aby obejrzeć pokaz slajdów z pełnowymiarowymi zdjęciami z tego odcinka, kliknij TU :D ...

C.D.N.
Ostatnio edytowano 18.02.2009 00:16 przez PAP, łącznie edytowano 1 raz
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 31.12.2007 02:25

Powspominałam sobie dziś nasze wakacje 2006 i tegoroczny wariacki wypad do Albanii (2 środkowe tygodnie sierpnia :) ). Durmitor był w sierpniu 2006, a w tym roku pokonywaliśmy autem właśnie trasę wiodącą z Focy (dalej Humu) do Ostroga i jeszcze dalej.

Ten słynny most robi chyba wrażenie na kazdym... :D No i te nasze ostatnie kilometry drogi z Bośni do granicy... która to droga wyglądała jak polna ścieżka w jakimś naszym lesie. te mijanki autobusów, te wypasione fury gastarbeiterów toczące się po tym czyms ech... :D Asfaltu przybyło...
Z kanionu Pivy mamy niemal identyczne foty! I pogodę też mieliśmy podobną... Nam wręcz padało straszliwie... Niestety... :D

Wracam teraz do pisania moich bajeczek :D I już czekam na moją kochaną Albanię malowaną Twoimi obserwacjami:papa:
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 31.12.2007 02:33

PAP!
Fajnie poczytać i pooglądać. Zwłaszcza, że droga częściowo jest mi znana, bo nią jechałam w 2006 roku (Dubrovnik - Trebinje - Gacko, a właściwie odwrotnie), a częściowo też jakby znana, bo wielokroć widziana, np. w tej słynnej relacji. :D Niektóre foty, zwłaszcza z Kanionu Pivy, ale nie tylko, wręcz takie same jak tutaj. Może pogoda tam ciut lepsza. :D

Ale jak dziwnie wyglądają czarne drogi w Durmitorze!!!
Chyba się za mocno przyzwyczaiłam... bijele putevi były takie urokliwe. :D :lol:
Chociaż pewnie większość się cieszy z asfaltu, bo komfort jazdy jednak lepszy.

Sama teraz jestem ciekawa jak się nazywają Dwie Wieże. :D
Na pewno ktoś będzie wiedział. :)

Pozdrav
Jola
Ostatnio edytowano 31.12.2007 03:04 przez Jolanta M, łącznie edytowano 2 razy
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 31.12.2007 02:36

PAP
Poszedłeś na całość :wink:
To chyba rekordowa strona w "Relacjach ...".
Pod wieloma względami.

Pozdraviam ... bez komentarza, bo padam na nos :)
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 31.12.2007 07:55

PAPo,Jolu,Dorotko - też jesteście na diecie arbuzowej :?: 8O :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107647
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 31.12.2007 08:52

Ja tą "kobyłę" widziałem już wczoraj :lol: ale dopiero dziś ją "okiełznałem" :wink:

Obrazek

Obrazek

Czyli te dwie wieże to siodło (Sedlo 1907 m,n,p.m.)

Obrazek

Zdjęcie pochodzi z galerii gromovaca

:papa:
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 31.12.2007 12:50

Znowu nie mogę się powstrzymać. :wink:
Kamil-Zawodowiec gdzieś zniknął, może do balu długo się szykuje, więc zacytuję to, co pewnie sam by zacytował. :wink: :lol:
Najwyżej coś uzupełni, bo być , widzieć, jechać, to nie to samo jednak co tylko przeczytać. :)

zawodowiec napisał(a):Teraz kolej na przejechanie słynnej szutrowej drogi do Trsy przez Sedlo 1908. Okazuje się ona niezłej jakości. W przeciwieństwie do albańskich dróg, nigdzie nie mam obaw o zawieszenie i podwozie, a może jestem już po prostu uodporniony. Prawie cały czas można jechać na dwójce, a często i na trójce. Spotykam całkiem sporo samochodów, w tym niemiecki i węgierski. Warto przejechać ten odcinek dla samych widoków.


A tu fota niemal taka sama jak u gromovaca. :)

zawodowiec napisał(a):Przy okazji skodzinka bije swój rekord wysokości nad poziomem morza. W tej formie jaką złapałem, z przełęczy pewnie bym myknął na Bobotov Kuk i z powrotem w 5-6 godzin, akurat żeby zdążyć przed wieczorem i się kimnąć w samochodzie. Innym razem.

Obrazek

Czyli to jest dokładnie z samego Sedla. I to podwójnego, bo nie dość, że przełęcz ma kształt siodła, to jeszcze przełęcz po ichniemu to właśnie "sedlo". :D

Pozdrav
Jola


PS. Wojanie, arbuzy tylko latem. Na deser!!!
A nocki... a jakoś mi tak zostało. :wink: :lol:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 31.12.2007 13:03

Jolanta Michno napisał(a):Sama teraz jestem ciekawa jak się nazywają Dwie Wieże. :D
Na pewno ktoś będzie wiedział. :)


:D Ja wiem :D :!:
Ta góra nazywa się Sedlena Greda :D
I wznosi się nad przełęczą Sedlo :D
Na jej szczyt (2227 m npm) prowadzi znakowany szlak, wejście trwa około 1,5 godz

PAP napisał(a): Na wprost nas pojawia się góra, która kształtem swojego zbocza przypomina zjeżdżalnię w aquaparku . Nasza mapa każe domniemywać, że to Rake o wysokości 2159 m n.p.m.


No i tu PAPie się mylisz :wink: bo to nie Rake tylko bardzo znany szczyt, symbol Durmitoru, Prutas 2393 m, nasz jedyny tegoroczny cel w tych górach :D


PAP napisał(a):Jak więc nazywa się ta góra Jedno wiem, że tak to właśnie wychodzi brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego trasy ...


Ty i brak merytorycznego przygotowania? Naprawdę nie musisz WSZYSTKIEGO wiedzieć, zwłaszcza nie dysponując dokładną mapą Durmitoru...... 8)

Tę część Twojej relacji sfotografowaliśmy (jak u Shtrigi) i dokładnie przyjrzymy się już w domu na telewizorze (nie jesteśmy u siebie........)

Pozdrawiamy
Kulka i Lidia
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 31.12.2007 13:10

Janusz Bajcer napisał(a):
Obrazek

Zdjęcie pochodzi z galerii gromovaca


Januszu........... ty detektywie............. :!:
Uprzedziłeś nas :!: 8O :evil:
Przeżyliśmy SZOK 8O
Wchodzimy na relację PAPa i .......................

widzimy NASZE zdjęcie NASZEGO samochodu :D 8O

To miało być dopiero w naszej relacji z CG PO NOWYM ROKU :!: :wink: :D

Pozdrawiamy :wink: :papa:


Jolanta Michno napisał(a):A tu fota niemal taka sama jak u gromovaca.


Bo te zielone Skody to ......... fajne autka są :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107647
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 31.12.2007 13:19

Ale jaja :wink: jak kwadratowe arbuzy :wink: :wink:

Obrazek

"Gromovaca" to kulka53 :!: :!: :!:

Przepraszam :oops: nie wiedziałem :oops:

A tych Sedlo jest kilka 8O
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1363
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 31.12.2007 13:32

Jolanta Michno napisał(a): ... a częściowo też jakby znana, bo wielokroć widziana, np. w tej słynnej relacji. :D Niektóre foty, zwłaszcza z Kanionu Pivy, ale nie tylko, wręcz takie same jak tutaj. Może pogoda tam ciut lepsza. :D


Jolu,

No właśnie tą relację zawodowca miałem na myśli pisząc o niej na wstępie tego odcinka :) ... ja jednak stwierdziłem, że kierunek przejezdu powinien być z zachodu na wschód, co by słonko nam nie świeciło w oczy 8) :D ... i jak pokazała praktyka miałem rację :D ...

Pozdrawiam,

PAP
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
BAŁKANY 2007 & 2008 & 2019 & 2020 & 2021 & 2022 .....
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone