Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

VI3

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 20.10.2017 22:51

W kwestii wyższości Komiży nad Visem ( ale i wielu innymi miejscami :lol: ) mogę tylko się podpisać.Dłużej nie będę się roztkliwiać, bo przecież muszę o czymś pisać w mojej -przyszłej relacji :roll: Kurczę, czekam z relacją na jakieś ferie, ale tu się nie zanosi na dłuższą przerwę, nawet 11 listopada wypada :oczko_usmiech: w sobotę :(
Ja mam tę przypadłość,że foty cykam w tych samych miejscach maniakalnie. Te Twoje komiškie - bardzo udane. Ale muszę Cię zmartwić - schodki od Ribarskiej w bok - są też "nasze" :lol:

Te parkingi też dopiero w tym roku odkryłam, były mniej obłożone, bo to jednak wrzesień był. A kino letnie już się zamknęło po sezonie :(
el_guapo
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1539
Dołączył(a): 08.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) el_guapo » 21.10.2017 16:30

Marsallach - chylę czoła za relację, zwłaszcza za część dot. przygotowań i dokumentowania drogi.
Dla mnie też trzaśnięcie drzwiami = urlop, choć do miejsca docelowego mam ca. 1500km.
Do pełni szczęścia zabrakło mi fot zapakowanego kufra :D - tak to już jest, że po 13 latach jeżdżenia do HR widoki powszednieją i człowiek idzie w zboczenia.... :mrgreen:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 24.10.2017 13:58

el_guapo - nie da sięukryć, że z Warszawy do Splitu jest 1500 km, wiem to dobrze :lol:

Cieszę się, że nasze próby udokumentowania drogi zostały odnotowane. Wyjątkowo mi na tym w tym roku zależało, bo zwykle nie fociliśmy dużo z drogi. A drogę traktuję trochę inaczej niż sam pobyt w miejscu docelowym w Chorwacji - niby ta sama (mniej więcej - przeważnie przebiega w naszym przypadku na trasie W-wa-Wiedeń-Split), ale jednak ekscytująca. Może dlatego, że w ciągu dwóch dni przedostajemy się z krainy codziennej szarości do królestwa wakacyjnego lazuru?

Sela (1)

Wiosek na Visie nie ma zbyt wielu, no ale jest ich trochę więcej niż miast. Dziś rzucimy okiem na obszary wiejskie (a raczej: pozamiejskie) zachodniej części wyspy, czyli tej należącej do Gminy Komiža. Općina Komiža, skoro o niej mowa, jest największą gminą Chorwacji. Obejmuje bowiem nie tylko zachodnią połowę wyspy Vis, ale także wyspy położone na zachód i południe od Visu, czyli Biševo, Svetac (Otok Sv. Andrija) i …tak, tak – Palagružę :)
00.jpg
Zasięg terytorialny Općiny Komiža :)

Zostańmy jednak przy Visie. W obrębie Gminy Komiža znajduje się 1 miasto (Komiža) i 6 wiosek/osad: Podhumlje, Podšpilje, Žena Glava, Borovik, Oključna i Duboka. Na terenie gminy znajduje się też najwyższe wzniesienie Visu – Hum (587 m n.p.m.).

Hum jest popularnym celem wycieczek. Co prawda, nie działa już punkt startowy paralotni, ale można popodziwiać widoki na całą wyspę i okoliczne archipelagi. Archipelagi, bo przy korzystnych warunkach pogodowych, dojrzeć możemy wyspy nie tylko z Archipelagu Viskiego (Biševo, Svetac), ale także Lastovskiego (Sušac) i Palagruskiego (Vela Palagruža).
01.jpg
kapliczka Sv. Duha
02.jpg
Przy ołtarzyku można znaleźć pisemne prośby o przychylność niebios (półeczka po prawej) oraz ofiary pieniężne i w darach natury (centrum).
03.jpg

Ponieważ na sam szczyt, zajęty przez wojsko, wejść nie można, zastępstwo pełni wzniesienie Sv. Duh, na którym wybudowano kapliczkę Św. Ducha właśnie. Niektórzy zostawiają w niej prośby w różnych intencjach, poparte ofiarą w bilonie, inni wjeżdżają tam wojskowymi ciężarówkami jednej z agencji turystycznych, inni wreszcie pod Humem zaczynają lub kończą pieszą wędrówkę szlakiem, który prowadzi po najwyższych wzniesieniach wyspy aż do samego Visu. Taka właśnie wycieczka kiełkuje w mojej głowie już od dawna. W tym roku znów nie było opcji, żeby te plany wypaliły, ale następnym razem przejdę się tamtędy, choćbym miał to zrobić sam. Póki co, jak zwykle zrywamy tu zioła (lokalna odmiana szałwii, którą stosujemy zamiast bazylii oraz oregano) do przyprawiania pomidorów, mięs i ryb, które będziemy przygotowywali w przyapartmanowym ogrodzie. Przed wyjazdem wrócimy po więcej – do ususzenia.
04.jpg
Komiža...
05.jpg
...is like an embrace (słowa pisarza Ranko Marinkovicia, które mocno zapadły mi w pamięć).
06.jpg
dary Humu :)

Jednym z przystanków na trasie pieszego szlaku z Humu jest Titova Špilja, czyli jaskinia, w której urzędował w czasie II wojny światowej Marszałek Tito i gdzie odbywały się obrady dowództwa armii w trakcie wojny narodowo-wyzwoleńczej. Sporo zdjęć pokazywałem w poprzednich relacjach, stąd wrzucam ich tym razem tylko kilka, dodam za to kilka słów historycznego komentarza.
07.jpg
Szlak wzywa mnie...

W trakcie II wojny światowej Vis został zajęty przez wojska włoskie, które co prawda nie stosowały wobec miejscowych jakichś szczególnych środków represji, ale i tak z czasem zaczęły napotykać na opór ze strony tworzących się na wyspie ruchów partyzanckich. Ich skutkiem były zdobycze broni przez (głównie komunistycznie nastawionych) Chorwatów, ale wiązało się to też z nieprzyjemnościami takimi jak przesłuchania, wywózki do więzień (do Wenecji), a 10 nieszczęśników zostało nawet rozstrzelanych (egzekucja miała miejsce nieopodal kościoła pw. Św. Mikołaja w Komižy). Wreszcie, we wrześniu 1943 r. Włochy podpisały akt kapitulacji wobec wojsk alianckich i ich żołnierze opuścili wyspę.
08.jpg
Titova Špilja
09.jpg
Titova Špilja
10.jpg
Titova Špilja

Co ciekawe, Vis nie został nigdy zdobyty przez Niemców, którzy oczywiście po kapitulacji swoich sojuszników z Italii wysłali oddziały wojsk na Bałkany. Nie odpuszczali również dalmatyńskim wyspom – wkrótce zdobyli Brac, Hvar i Korčulę, ale zgromadzone na wyspie oddziały – już teraz oficjalnego wojska – obroniły nie tylko Vis, ale także Biševo i Sv. Andrija. Kolejną ciekawostką z czasów II wojny jest to, że kiedy wśród żołnierzy, których Anglicy wysłali na Vis jako wsparcie, jednym z oficerów był Randolph Churchill, syn samego Winstona Churchilla.
Ameriški-piloti-med-počitkom-v-bližini-viškega-letališča.jpg
aerodrom w czasach II w. św.
Letališče-Velo-polje-na-tleh.jpg
na pasie startowym

Wśród wielu materiałów dostępnych na temat wojennej historii Visu, wyróżnia się krótki artykuł opatrzony zdjęciami z lotniska usytuowanego w msc. Plisko Polje, w której do tej pory stoi znany każdemu, kto choć raz zawitał na Wyspę, Aerodrom (stąd pochodzą czarno-białe zdjęcia, na stronie jest ich więcej). Na terenie byłego lotniska wojskowego stoi obecnie również pewna konoba, którą odkryliśmy dopiero w tym roku i…żałujemy, że stało się to tak późno, bo błyskawicznie poszybowała ona w okolice szczytu naszych kulinarnych odkryć… Ale o tym napiszę już niedługo.
Letališče-Velo-polje-iz-zraka.jpg
lotnisko wojskowe z lotu ptaka.
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 24.10.2017 15:29

Hej Bartek - Churchill'ów było na Visie dwóch: syn Winstona Randolph, który wsławił się bardziej w Bośni (operacja w Drvarze), za to ten drugi czyli John Malcolm Thorpe Fleming „Jack” Churchill to oficer - komandos, który dowodził szalonym atakiem z Visu na Brać i tam został wzięty do niewoli przez Niemców. Trochę napisałem o tym też w relacji. Ostatnio połykam wręcz książkę o potyczkach morskich i desantach na Adriatyku w czasie II wojny - fascynująca sprawa :idea:. Jakby ktoś chciał to ta książka.

Relacja rozgrzewa w październikowe, szare dni - dzięki za to!
jacek73
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 904
Dołączył(a): 24.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacek73 » 24.10.2017 18:53

zaglądam tu aby być na bieżąco a dziś taką przesyłkę dostałem z Turistička zajednica grada Visa
przygotowania trwają czerwiec niedaleko Pozdrawiam Jacek :)
Załączniki:
20171024_183926 (K.jpg
słoma79
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2166
Dołączył(a): 29.11.2015

Nieprzeczytany postnapisał(a) słoma79 » 24.10.2017 19:25

a ja sobie tu poczekam na te kilka słów o piwie rzemieślniczym :mrgreen:
Abakus68
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1177
Dołączył(a): 19.09.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Abakus68 » 24.10.2017 20:43

Panie Bartku. Jestem pod wrażeniem poziomu ostatniego postu - fakt, że nie zgłębiłem wszystkich Pana relacji, ale normalnie aż mnie zatkało. Tu jest tak wiele, że szok. To ja teraz chyba w swojej relacji np. o Splitskiej to będę musiał jak ten Chuck Norris cały internet przerobić i to ze dwa razy:) A mnie się "obrywa" za rozkminkę poezji. A tak zupełnie serio. Pisz Pan pisz, kopalnie wiedzy są potrzebne!!!!
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 24.10.2017 22:31

Czekam na wątek o tej konobie co poszybowała w przestworza z Aerodromu :)

Żeby nie zaśmiecać zaprzyjaźnionej relacji z Brača, to nawiążę do Twoich przyszłych wakacji...Nie wiem skąd mi się te 6h przyplątało...za dużo pracy chyba :oops: Wyczytałam na jednej stronie,że na Lastovo 4h, a na innej,że 5,5 8O To jak to jest? Sorry, nie mam czasu szperać po necie, będę musiała poczekać kilka miesięcy na rozwiązanie zagadki :(
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 25.10.2017 09:51

Hercklekot napisał(a):Hej Bartek - Churchill'ów było na Visie dwóch: syn Winstona Randolph, który wsławił się bardziej w Bośni (operacja w Drvarze), za to ten drugi czyli John Malcolm Thorpe Fleming „Jack” Churchill to oficer - komandos, który dowodził szalonym atakiem z Visu na Brać i tam został wzięty do niewoli przez Niemców. Trochę napisałem o tym też w relacji. Ostatnio połykam wręcz książkę o potyczkach morskich i desantach na Adriatyku w czasie II wojny - fascynująca sprawa :idea:. Jakby ktoś chciał to ta książka.


Tomku,

Tak wiem, że było ich dwóch (pamiętam Twoją relację i wątki historyczne - Twoje wtręty z przeszłości odmętów po części zainspirowały mnie do spłodzenia czegoś więcej w tegorocznej relacji), ale chciałem podkreślić wątek visowski jedynego syna Winstona Churchilla - wspomnianego przeze mnie właśnie Randolpha. Jack ("Fighting Jack", "Mad Jack") Churchill, który faktycznie również służył podczas II WŚ na Visie, nie był spokrewniony z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii (co zresztą jest napisane w zalinkowanym przez Ciebie artykule).

Hercklekot napisał(a):Relacja rozgrzewa w październikowe, szare dni - dzięki za to!


Dzięki za dobre słowa :) Bardzo cieszą mnie wszelkie przejawy zainteresowania moimi wypocinami. Za słowa krytyki/korekty oczywiście też jestem i będę wdzięczny. Ale, ale...co tam, Panie Dzieju, z Twoją relacją z Drenje?

jacek73 napisał(a):zaglądam tu aby być na bieżąco a dziś taką przesyłkę dostałem z Turistička zajednica grada Visa
przygotowania trwają czerwiec niedaleko


O, nie wiedziałem, że da się zamówić? Musiałeś coś zapłacić, napisz coś więcej o okoliczności nabycia mapy drogą pocztową? Swoją drogą, jak już znajdziesz się na miejscu, udaj się do jednego z 2 biur TZ (vis a vis przystani promu w Visie lub przy pierze w Komižy) i nabądź (cena ok. 30-50 Kn) jedyną słuszną (w sensie, że szczegółową) mapę. Rozumiem, że to pierwszy raz na Visie? Zazdroszczę ekscytacji inicjacji...

słoma 79 napisał(a):a ja sobie tu poczekam na te kilka słów o piwie rzemieślniczym

Witam kolegę piwomaniaka :!: :papa:

Abakus68 napisał(a):Pisz Pan pisz, kopalnie wiedzy są potrzebne!!!!


Przesadzacie, Kolego. Po pierwsze, żaden ze mnie "pan". Bartek wystarczy :D Po drugie, oczywiście, przesadzasz z pochwałami, ale muszę przyznać, że postanowiłem "coś tam" pododawać, bo po pierwsze trzeci raz tylko wrzucać te same foty z Visu to nuda, po drugie taką akurat miałem koncepcję relacji (wymuszoną brakiem systematycznie wykonywanych zdjęć, o czym pisałem w pierwszym poście wątku), a po trzecie - zainspirowałeś mnie. Z tym, że ja raczej nie będę się aż tak rozpisywał jak Ty, ale w końcu...Vis jest dużo mniejszą wyspą niż Brač :oczko_usmiech:

Katerina - posłałem Ci PW, nie wypada mi pisać tu o planach na kolejne wakacje, dopóki nie zacznę relacji z tegorocznych 8)

P.S. Wszystkich Visomaniaków zapraszam tu :mrgreen:
jacek73
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 904
Dołączył(a): 24.01.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacek73 » 25.10.2017 12:55

Witaj Bartek
za mapy przesyłkę nic nie zapłaciłem szukałem map a ze nigdzie nie mogłem znaleźć to napisałem do nich gdzie mogę nabyć a oni od razy żeby im adres podać to wyślą już zapomniałem o tym i gdzieś po miesiącu przyszło pocztą.Dzięki za podpowiedz podejdę do biura TZ,tak na Vis pierwszy raz wcześniej był Pag 2 razy inne miejsca-wyspa taka wyspa dojrzewała i pod koniec ubiegłorocznych bo tak zawsze planujemy wakacji padło na Vis tak ze chłonę wszystko co Visie Pozdrawiam :)
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 25.10.2017 13:52

Nie chciałem ani krytykować, ani korygować :oops: :oops: :oops: - po prostu ten "drugi" Churchill wydał mi się bardziej interesujący niż synalek premiera, który uczestniczył głównie w politycznych misjach (no i nie napisałem, że ten drugi to spokrewniony - podkreśliłem, że tylko Randolph był synem...). Swoją drogą mam pomysł na wątek czysto "historyczny" dotyczący II wojny na dalmatyńskich wyspach i okolicach - może kiedyś...
Co do relacji z Drenje to leży i kwiczy :? - ale to przez zawirowania zawodowe (zmieniam branżę w wieku 41 lat - to trochę szalone). Jakoś nie mam czasu i weny. Ale wyrzuty sumienia poruszyłeś, chyba w weekend powrócę.
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 27.10.2017 09:18

Tomku, ja przecież nie imputuję, że uznałeś Jacka za syna WC - tak tylko napisałem to dla podkreślenia, bo przy zbieżności nazwisk myślę, że warto to wyartykułować czarno na białym :papa:

Obiecany odcinek kulinarny jeszcze przed łikendem :!:
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 27.10.2017 14:21

Sela (2)

Łikend za pasem, a więc czas dla rodziny. Spieszę się zatem, aby jeszcze przed jego rozpoczęciem dostarczyć zapowiedziany kolejny odcinek, kolejny „wiejski”, natomiast tym razem nie tyle historyczny, co kulinarny. Choć historia z kulinariami w tej okolicy przeplatała się już za czasów II wojny światowej, o czym pisałem niedawno. Tak jak w 1944 w na lotnisku wojskowym w Pliskim Polju gasili tu pragnienie angielscy i miejscowi żołnierze, tak teraz robią to turyści z całego świata – w Gostionicy Aerodrom. Ciekawe, jak smakowała vugava berba 2013… :)

Tak jak jesteśmy z rodziną amatorami wysp, tak na samych wyspach wyjątkowo cenimy sobie konoby położone w głębi lądu, nie na wybrzeżu. Na Visie podczas poprzednich pobytów mieliśmy z nimi różnorakie wspomnienia: wspaniale smakowała nam ośmiornica w Kod Magića w okolicy Stončicy, wyborna była też jagnięcina w Pol Murvu w Ženej Glavie. Na minus oceniliśmy nasze doświadczenia z „restauracją nr 1 na Visie”, czyli Roki’s w Pliskim Polju (żylasta jagnięcina w pece i beznadziejna obsługa, dobre tylko wino) oraz z Golubem w Podselju (ziemniaczana raczej niż hobotnicowa peka i słaba obsługa).
01.jpg
Gospodarstwo Belotovo widziane od wjazdu.
02.jpg
Rzut oka w stronę wsi Plisko Polje z zaimprowizowanego parkingu. Widać m.in. dymiące kominy grilli Konoby Roki's.
03.jpg
Ten to tu chyba na stałe... ;)
04.jpg
"Kierujemy się w stronę zabudowań alejką, która jeszcze kilka tygodni temu pewnie pachniała teraz już przekwitłą lawendą."

Już poprzednim razem (tj. w 2015 r.) szukałem „tej drugiej” konoby w Pliskim Polju. Magnesem na większość turystów zatrzymujących się (a raczej: przywożonych) do tej wioski są przede wszystkim wspomniana Konoba Roki’s (wieczorna obiadokolacja) oraz Aerodrom (wino/przekąski). Aby dotrzeć do Konoby Belotovo, której poświęcę dzisiejszy wrzut, należy zaraz za Pliskim Poljem (jadąc w kierunku Komižy) skręcić w lewo na Marine Zemlje, a następnie, nie wjeżdżając do tej drugiej wsi, odbić z asfaltówki w lewo w szutrową dojazdówkę do jedynego w okolicy gospodarstwa.

Samochód zostawiamy na obszernym parkingu przed zabudowaniami. Miejsca tu jest pod dostatkiem, ale już o cieniu można tylko pomarzyć, bo karłowate drzewka oliwnego gaju raczej go nie zapewnią. Kierujemy się w stronę zabudowań alejką, która jeszcze kilka tygodni temu pewnie pachniała teraz już przekwitłą lawendą. Wita nas gospodyni – raczej korpulentna i uśmiechnięta. Nie mówi zbyt dobrze w obcych językach (chyba, że po włosku, ale dla nas jest to…także język obcy ;) Dobra, dogadamy się jak Polak z Chorwatem. Pierwszy budynek w szeregu zabudowań jest zarazem piwniczką, która – osłonięta od niszczycielskiego działania promieni słonecznych innymi budynkami i większymi drzewkami – kryje w sobie domaće przetwory. W garażu domu mieszkalnego szczupły, również uśmiechnięty gospodarz (nie wiem dlaczego, ale z wyglądu przypomina mi typowego mieszkańca północy naszego kontynentu, stąd w myślach nazywam go „Szwedem”) nalewa wysokoprocentowe trunki domowej produkcji.
05.jpg
Tablica na jednym z budynków przypomina, że w 1944 mieściło się tu lotnisko wojskowe.
06.jpg
przejście do części jadalnej
07.jpg

Tak właśnie tu trafiliśmy – szukając mocniejszych niż wino napitków, które nadadzą się do wręczenia w formie prezentu naszym najbliższym w Polsce, zbłądziliśmy pewnego razu pod gościnny dach gospodarzy z OPG Belotovo. Popróbowaliśmy, pocmokaliśmy z zadowolenia (orzechówkę robią tu tak jak Pan Bóg przykazał: gorzką jak jasny gwint, a nie słodki ulipek, który można dostać na co drugim straganie z domowymi wyrobami (o przeważnie śmiesznej zawartości alkoholu). Zresztą wszystkie rakije mieli tu dobre: lozę i travaricę również, a limoncello to w ogóle niebo w gębie. Inna sprawa, że cytrynówki (ta akurat była dość słodka, ale Ani posmakowała) nie oferowano nam w żadnej innej piwniczce jak jeździmy do tej Chorwacji 10 lat z okładem. A tu proszę… Ceny różne – od 60 Kn za litr lozovacy do 100 za cytrynówkę. Ale jakość prima sort – nie „wali” alkoholem, nie czuć drożdżami, nie trzeba zapijać, a łeb nazajutrz nie boli :) Z przetworów zakupiliśmy wielki słój kaparów (80 Kn) i średni słoik powideł śliwkowych. Powidła pyszne, a kapary…wybacz mi, Babciu z Podšpilja, ale są to najlepsze kapary, jakie jadłem na Visie! Następnym razem kupimy kilka słoi, bo każdy, kto próbował u nas tych kaparów, zachwycał się ich smakiem, rozmiarem i barwą (te charakterystyczne czerwonawe zabarwienie, którego nie znajdziemy w „sklepowych” słoikach w Kerfurze).
08.jpg
09.jpg
10.jpg
"Jest tu domowo, pełne zadaszenie, z otwartymi bokami."

Tak nam się tam spodobało (a atmosfera wytwarzana przez połączenie miłego otoczenia i przyjaznej obsługi to już połowa sukcesu – reszta w rękach kucharza), że umówiliśmy się spontanicznie na pekę nazajutrz. Hobotnicy nie ma, ale jagnięcina – ile chcemy. Dobrze, chcemy trzy porcje, wracamy tu jutro.

(…)

Umówiliśmy się (jak to my) wcześnie, bo na 17. Jesteśmy więc pierwsi, choć niedługo po nas przybywa młoda francuskojęzyczna para i zajmuje sąsiedni stolik. Jest tu domowo, pełne zadaszenie, z otwartymi bokami. Choć nie siedzimy tu w otwartym ogrodzie, lokal od razu kojarzy mi się z Domanoetą z Janjiny na Pelješcu. Taki sam przyjazny klimat, takie samo wrażenie, że jest się tu nie tylko klientem, ale także gościem, podejmowanym przez gospodarzy, nie tylko restauratorów. Białe wino mają tu wyborne, pijemy je już drugi raz i wciąż nie możemy się nadziwić, że dopiero za trzecim razem trafiliśmy do Belotova. Nieco uprzedzając fakty, powiem, że u „babci” w Podšpilju asortyment bardzo podupadł i już wiem, że za 2 lata pierwsze kroki po aprowizację skierujemy właśnie do Belotova. A, warto dodać, że cena wina (60 Kn/l) choć wysoka, jeśli wziąć pod uwagę kupno trunku na wynos, nie zmienia się, kiedy podawane jest nam do obiadu. Dzieciom gospodyni podaje dzbanek soku z bzu (jeszcze lepszego od wina!), który błyskawicznie zostaje opróżniony i zamawiamy kolejny.
11.jpg
12.jpg
13.jpg
14.jpg

Gwóźdź programu, czyli jagnięca peka, przybywa po około trzech kwadransach, kiedy już zdążyliśmy zgłodnieć. Pomni doświadczeń m.in. z ubiegłego roku ze wspomnianej Domanoety, tym razem konsekwentnie „głodujemy” – przyjeżdżamy tu o samym śniadaniu, nie zamawiając żadnych przystawek. Warto było się przegłodzić – danie smakuje nam wybornie i nie mamy żadnych wyrzutów sumienia, że coś zostawiamy – nie ma takiej opcji, a kiedy obgryzamy ostatnią kostkę i wycieramy resztki sosu rozciapcianym ziemniakiem, czujemy się tak, jak powinien czuć się gość każdej w sumie restauracji – zadowolony z lokalu, posiłku i życia. Vive la vie, vive le Belotovo! WE WILL RETURN!
15.jpg
gwóźdź programu i głodny ja (pewnie stąd ta mina - "głodny nie jesteś sobą")
16.jpg
Bardzo przyzwoity rachunek. Kiedy to my płaciliśmy ostatnio rachunek poniżej 500 Kn?
17.jpg
"Popróbowaliśmy, pocmokaliśmy z zadowolenia..."
Katerina
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5003
Dołączył(a): 18.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katerina » 27.10.2017 20:07

No super - kolejny namiar na dobre żarełko na Visie już za ...10 miesięcy :oczko_usmiech:

Może Cię zainteresuje - wczoraj kupiłam w Lidlu :roll: włoskie kapary w słonej zalewie - żadnego octu. Są wielkości małych wiśni - pierwszy raz takie widzę. Jakaś limitowana "edycja", nie ma ich w stałej ofercie.Na paragonie stało: kapary jabłkowe, czy też jabłka kaparowe...Ja ,gdy widzę kapary bez octu, to biorę. Będę degustować w weekend :)

Kurczę, z konobą Roki's to chyba różnie można trafić...My byliśmy w niej sami w senne, gorące popołudnie, obsługa dopiero szykowała biesiadę na wieczór i skakali tylko przy nas..Jagnięcina nawet nie leżała przy tej z Panoramy na Pelješcu, ale nie była taka zła - jakoś inaczej ją przygotowują - z twardawą, chrupką skórką, która może stanowić atut.Przystawka natomiast - plata dalmatinska - rozczarowała nas.Malutki plaster pršuta, kawałek sera i dwa kapary...A... po środku talerza jedna oliwka :oczko_usmiech:

Po wielu doświadczeniach kulinarnych, przyznaję honorowe 1 miejsce za traktowanie gości i dopieszczenie ich podniebienia konobie Antunović z Kuny Peješkiej - to co nas spotkało w tym miejscu miesiąc temu przeszło moje oczekiwania, ale opiszę to u siebie w relacji.
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 28.10.2017 03:00

Nie, nie jest to żadna "limitowana edycja" - kapary to pąki kwiatowe, a "jabłka kaparowe" to już owoce tej samej rośliny - zdecydowanie różnią się w smakiem i strukturą. Kapary im mniejsze tym lepsze :D .
Do wizyty na Visie zdecydowanie najbardziej smakowały mi włoskie kapary w soli, jednak te "czerwonawe" z Visu w zalewie są nie do pobicia. Najlepiej dodane do sałatki z ośmiornicy. Ciekawostka: kapary źle znoszą długą obróbkę cieplną, więc najlepiej konsumować je na surowo lub dodać na sam koniec gotowania.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone