Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Środziemnomorska 2.5

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 14.02.2010 19:53

7.b Didyma - wyjazd

Rano wstaliśmy. Nie pamiętam o której, zresztą człowiek przyzwyczajony, ale Didyma to już tak średnio.

Pusty hol hotelu.
Obrazek

Słychać szemrzącą kaskadę
Obrazek

Pusta stołówka, cała dla nas
Obrazek

Pusty basen
Obrazek

Pusta plaża
Obrazek

Rzadko oglądany cień, przed hotelem, na plaży. No i, "nasze" palmy
Obrazek

Ruszamy. Wyludnione o tej wczesnej porze miasto.
Obrazek

Jedziemy. Opuszczamy Didymę. Może na zawsze, a może nie.

Po dziesięciu minutach, pierwszy postój. Nie, żadna guma. Sam jesteś guma.
Przecież mówiłem ci, największą tutejszą atrakcją jest ... Sam jesteś meduza!
Czy ja tu na tańce przyjechałem? Zresztą, glanów nie wziąłem, a wiesz, że ja to tylko pogo.
Świątynia! Świątynia Apollina. Jedna z największych. Długość: 110,0 m, szerokość:51,0 m
i wysokość : 24,0 m. Budowla hypedralna ... Co ja mówię, co ja mówię, no wiesz ... Jak to wiesz?
A, że ty po architekturze ... Na tych zajęciach byłeś? No, zgadza się, że bez dachu.
Tu też dachu ani widu, ani słychu. Zresztą, nawet jakby był, to i tak nie miałby się na czym trzymać.

Obrazek

Tylko to pokazuje, jak wysoka była. Ale reszta - palce lizać. Tu Anglicy sporo wywieźli do tego swojego
British Museum w Londynie, ale to co zostało - warto zobaczyć. Zresztą, co ja ci będę mówił. Popatrz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak, znów to co misiaczki lubią najbardziej. Ta Didima to duża, no i gorąco, więc wcześniej to tylko,
pare razy, przejeżdżaliśmy koło tego, a teraz to już tak na całkiem poważnie sobie obejrzeliśmy.

Może jednak trzeba było wcześniej? Janek goni. Wyjeżdżamy.

Teraz, to już na prawdę.

Do domu ...

Didyma - Świątynia Apollina
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2010 12:56

8 Droga powrotna przystanek pierwszy

Pisa.

Albo Wissa do Biebrzy wpadająca.

Obrazek

Obrazek

że co, że od tematu odchodzę? Zaraz, zaraz, daleko nie odchodzę, a po za tym, w Daylan nie byłem,
ale, nawet tam nie podejrzewam, żeby taka zieleń była. Popatrz jeszcze:

Obrazek

Obrazek

A temat blisko trzymam, bo, te rzeczki wymienione to one ... meandrują czyli
kręcą się jak wąż, a meandrują bo ... bo od rzeki Meander nazwę taka posiadają,
a my, właśnie jej kierunku podążaliśmy.

Obrazek

To znaczy w jej kierunku, ale nie do niej. Trochę nam przewodzący niespodziankę zrobili,
bo tych odwiedzin w planie nie mieliśmy, ale ostro trochę pokręciwszy, do otoparku nas podwieźli,
w szczerym polu, obok koników

Obrazek

w cień palm i platanów

Obrazek

spoza których wyłonił się widok na wspaniałe, ogromne, majestatyczne ruiny amfiteatru.

Obrazek.

Milet.

Obrazek

Jak zwykle, miasto niegdyś portowe, potęga morska, centrum handlowe, niszczone przez Persów,
Aleksandra Macedońskiego, odbudowywane, z chwilą ponownej świetności za czasów rzymskich,
upadło na skutek zamulenia portu. Obecnie jest to Turecka wieś Balat. Wykopaliska odsłoniły
niektóre ślady Miletu z okresu hellenistycznego oraz rzymskiego.
Wspomniany amfiteatr jest największą z budowli które można tu zobaczyć. W zasadzie, oprócz
łaźni Faustyny i zbudowanego przez Ilyas Beya w XV w. meczetu, pozostałe odkrycia nie robią juz takiego
wrażenia.

Obrazek
Meczet

Obrazek
Widok z góry - parking, amfiteatr, meczet

Przez morze odłamków, kamiennych fragmentów, kolumn

Obrazek

docieramy do wejścia na "scenę"

Obrazek.

Olbrzymimi schodami wspinamy się wyżej i wyżej

Obrazek

aby, z samej góry, rozejrzeć się po okolicy

Obrazek

oraz po samym teatrze.

Obrazek

Droga w dół, stromymi schodami, jest równie interesująca

Obrazek

Dziewczyny, nagle, nikną mi gdzieś pomiędzy kamiennymi blokami

Obrazek

Zagłębiamy się w korytarze biegnące pod trybunami

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O dawnej świetności świadczą ślady ozdób, nie odbiegających od tych, ze świątyni Apollina

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak w wielu miejscach, nad całością kompleksu, dumnie powiewa flaga Turcji

Obrazek

Jeszcze chwila zadumy

Obrazek

przytłoczeni wielkością kamiennych murów

Obrazek

żegnamy się z kolejnym śladem historii

Obrazek

kolejnym, który odbije swoje piętno na naszych wspomnieniach

Obrazek.

Jeszcze rzut oka na platany.

Obrazek

Odjazd.

Nie chichraj. Wiesz, że mnie łatwo rozczulić,
a co dopiero, jak się patrzysz na ślady sprzed czterech tysięcy lat.

Jak to mówił Napoleon? Czterdzieści wieków patrzy na nas?

Na nas też tyle patrzyło wtedy.

Milet
Ostatnio edytowano 20.02.2012 09:18 przez weldon, łącznie edytowano 1 raz
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 15.02.2010 14:51

weldon napisał(a): Jeszcze rzut oka na platany.

Obrazek

A te Twoje platany to nie są eukaliptusy jakieś? Przewodzący mówił, że platany? Bo skórka im się łuszczy? Niektórym eukaliptusom też się łuszczy. Nie gadać głupot? Popatrz na liście i owoce. Nie byliście przecież w Australii? I żaden koala w gałęziach się nie kręcił? I że niby skąd się tam eukaliptus mógł wziąć? Nie wiem. Urósł. Naprawdę mi to eukaliptusem na kilometr pachnie. Nie znam się? No fakt. Nieomylna nie jestem. Ale możemy to sprawdzić. :wink:


Przy okazji dodam, że czytam Twoją niezwykłą relację z wielką przyjemnością. Poprzednią również.
Twoje zdrowie! :lol: :D

Pozdrawiam
Jola
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2010 15:21

Diabli wiedzą.

Dla mnie to zawsze platany były, tym bardziej, że w tym roku podobne ustrojstwo w Budapeszcie widziałem
i, wydaje mi się, że tak samo na to mówili.
Inaczej bym nie spamiętał. Prędzej zmyślił :wink:

Tu mam jeszcze jedno zdjątko, gdzie widać kawałek tego drzewa.

Obrazek

Pewny jednego jestem, a nie, to już dwóch rzeczy jestem pewny,
cholera, faktycznie, jeszcze skarbowy też, czyli trzech rzeczy pewny jestem:

to w tle, to na pewno nie jest koala :D, zawsze jaką erratę mogę spłodzić.

Fajnie, że ci się podoba, a jak tak, to ciągnijmy, bo niby droga powrotna,
ale, jak zwykle w moim przypadku, niby do celu, ale krętymi drogami, ciągle skoki w bok ...

... więc sporo mi tej drogi jeszcze zostało.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2010 15:24

8b Droga powrotna przystanek drugi

Opuściwszy ciche, monumentalne miejsce dawniej Miletem, aktualnie wsią Balat będące,
zagłębiliśmy się w ciepłe, dosłownie, bo klima nie dawała rady, foteliki i oddaliśmy
w ręce Morfeusza, z racji wczesnej pory wstania, jak również późnej pory wczorajszego
pójścia spać. No cóż, głowy tez lekko bolały i pic się chciało, no ale, wiesz, klimat
suchy, gorąco, to i pić się chciało.

Z powyższych racji, a bo i pora wczesna jeszcze była, i droga niedaleka, jakieś trzysta kilometrów,
to i imieninek żadnych wyprawiać się nie opłacało.

Zresztą droga dość szybko zleciała. Mało stawaliśmy. Większość spała, lub, co najmniej drzemała,
a i droga spokojna. Minęliśmy Aydin, Nazilli. W pobliżu Denizli nastąpiło powolne wybudzenie wycieczki.
Na horyzoncie pojawił sie widok kolejnego celu.

Rezydentka nie była by sobą, gdyby, kolejny raz, nie zabrała nas na zakupy.

W szczerym polu stoi spory pawilon, a jakże, klimatyzowany, ale z zawartością kompletnie mi
nie podchodzącą. Pościel, szlafroki i ciuchy. No takie tam, konfekcja? Dużo różnistych rzeczy.
Kołdry, poduszki szlafroczki, ciuchy damskie, męskie. Nie, żebym narzekał, nawet kupiliśmy taki
bajer szlafroczek Bożenie. Frote, gruby, z kapturkiem. Kaśkę na czapeczkę namówiłem.
Jednak, to już przy wyjściu, odkryłem super poczekalnię. Taki fotelik z podnóżkiem.
Wrzucasz bracie dwa lira, jak butelkę wody, kładziesz się i cię masuję, kołysze, mruczy.
Relaks - full wypas. Spodobało mi się. Dobrze, że kilka takich fotelików stało, to się
w kilku chłopa zebraliśmy, ci co pili, to z piwkiem, ja z colą i się bujamy.
Przydało się. Trasa nie była długa, ale, pierwszy raz w życiu to miałem, z tego bezruchu
to mi nogi spuchły. Normalnie to chodzisz, ruszasz się, jakiego kielonka obalisz, a dziś,
prawie jednym rzutem, no i cały czas siedząc. Pewnie dlatego, mimo krótkiego odcinka,
tak nas wytelepało. No, a przecież to dopiero środek dnia. Najważniejsze jeszcze przed nami,
a ja nie mówię o kolacji.

Siedząc w fotelikach i sącząc zimne napoje obserwowaliśmy, jak w promieniach coraz wyżej
przemieszczającego się Słońca, błyszczy, umiejscowioną na zboczu góry Cökelez, Bawełnianą Twierdzę,
trawertynowe tarasy, których zdobycie miało zwieńczyć ten nasz pierwszy dzień podróży powrotnej.

Dopełniwszy obowiązkowego shoppingu, z powrotem usadziliśmy się w autokarze i ruszyliśmy
ostatni dziś etap. Pomiędzy sadami i gajami, coraz bardziej uwidaczniał się ogrom tej naturalnej
narośli

Obrazek

Tutaj dodać chciałbym, że o ile w Didymie było gorąco, to jednak tam było morze. Wiała bryza,
było się gdzie ochłodzić. Tutaj, w dolinie Cürüksu, wody było tez pod dostatkiem, ale jednak,
powietrze stanęło. Jeszcze pomiędzy budynkami, w cieniu, zwłaszcza jak zobaczyliśmy hotelowy basen

Obrazek

to się dało wytrzymać, zwłaszcza, że podniecała nas myśl o czekającej nas wycieczce.

Gorzej zrobiło się trochę później. Najpierw okazało się, że to, co widzieliśmy z okien autokaru

Obrazek

taka jakby rampa, to służy właśnie temu, żeby "bliżej" podejść pod górkę.
Drugi szok przeżyłem, jak okazało się, że te czarne punkciki, które z początku wziąłem za mrówki,
to ludzie. Cholernie daleko i cholernie wysoko, a my, chcąc nie chcąc, mamy do nich dołączyć.

Pewnie w innych warunkach bym nie narzekał, ale tu naprawdę był żar.Oczywiście padło kilka pomysłów typu,
wziąć taryfę ;)

Obrazek

przejść na skróty, poprzez te jeziorka u podnóża góry

Obrazek

ale jednak wszystko skutecznie chronione było przez wysokie ogrodzenie

Obrazek

Nie ma siły, deptamy. Jeszcze trzeba kupić bilety. Na razie sucho i gorąco

Obrazek

wyżej będzie czekała na nas nagroda w postaci wypełnionych wodą tarasów.

Obrazek

Tu, mała dygresja. Jak już wspominałem, Turki raz się mojej małżonce narazili, więc, że kląć potrafi,
to ja wiedziałem, ale w tym przypadku znów się chamy uparły, żeby ją wkurzyć.
Co prawda, uzasadnienie swoje miała.
Leziemy najpierw po suchym i zakurzonym, więc jak tylko doszliśmy do pierwszej kałuży, sru po kolana w wodę.
A tu leci taki mundurowy i mordę na nas drze, jakby rękami pokazać nie mógł.
Okazało się, że oni tę wodę to potem kaczkom, czy do basenów leją i nie wolno w butach do niej wchodzić.
No to zdjęliśmy.

Obrazek

Znasz Chorwackie plaże. Wyobraź sobie, że bez butów po nich leziesz. No i woda jeszcze, jak mleko.
Nic nie widać. Bożena buty zdjęła, stanęła, i ... panienkę spod czerwonej latarni przywołała,
czemu też za bardzo się nie zdziwiłem, bo ja też zdjąłem.

Dobrze, że nie wszędzie tak było. Niby masaż fajny, ale pierwszy szok był. Nie powiem.
W sumie, wszędzie płynęła woda, chłodziła podeszwy. Jeszcze nie przyzwyczailiśmy się i nie wiedzieliśmy,
że możemy cali się schłodzić w takich sztucznych basenach

Obrazek

Obrazek

Jak tak już się przyzwyczailiśmy i zaczęliśmy omijać ten gruz i żwir, to okazało się, że ten wapień
to super jest do chodzenia

Obrazek

Nie ślizgasz się, taki ciepły i miły w dotyku. Żeby nie ten żar i blask odbijany od białej powierzchni

Obrazek

Mimo wszystko, na samym szczycie, w cieniu drzew

Obrazek

staraliśmy się wyłapać każdy powiew schładzającego nas wiatru.

Obrazek

Przed nami rozciągał się olbrzymi płaskowyż, a my szykowaliśmy się do odbycia kolejnego
etapu naszej wycieczki - Hierapolis
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59006
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 15.02.2010 16:13

weldon napisał(a):Diabli wiedzą.

:twisted: Miło mi. ;)
Eukaliptus.

Pozdrawiam,
:twisted:
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2010 16:42

8c Droga powrotna - Na szczycie: Hierapolis

Obrazek

Po dotarciu na szczyt i ochłonięciu, bo jednakowoż droga pod górę zostawia niezapomniane wrażenia,
spoczęliśmy, jak wspomniałem w cieniu ... drzew ;). A, na pewno, na ... trawce...
Myślę, że mimo panującego żaru jest to dobry moment, aby historię tego miejsca przypomnieć,
ewentualnie przybliżyć, niektórym.

Ciepłe, bogate w wapń wody, spływając kaskadami z urwisk, ulegały ochłodzeniu, w wyniku czego
wytrącały się skały osadowe, z których powstawały naturalne półki, płytkie baseny i stalaktyty, tworzące
białą, przypominającą rosnącą na okolicznych polach bawełnę. Stąd też nazwa: Bawełniana Twierdza,
Bawełniany Zamek ("pamuk" to po turecku bawełna, "kale" - zamek).

Obrazek

W II w. p.n.e. ponad trawertynami Pamukkale Rzymianie wznieśli miejscowość, którą nazwali Hierapolis.
Miasto zostało założone ok. 190 r. p.n.e. przez króla Pergamonu Eumenesa II jako ośrodek leczniczy,
wykorzystujący zalety płynących tu wód termalnych (plus 37 stopni).

Warto zaznaczyć, że wody te mają nie tylko zalety lecznicze, ale także - upiększające.
Do tej pory miejscowi przewodnicy chętnie opowiadają o żyjącej wieki temu dziewczynie,
której daleki od ideału wygląd skutecznie uniemożliwiał zamążpójście. Zakompleksione dziewczę
postanowiło popełnić samobójstwo, rzucając się z wapiennych skał. Zgromadzona w tarasach woda złagodziła upadek
i w efekcie nieprzytomną niewiastę znalazł wracający z polowania książę. Długie godziny spędzone w wodzie
dały niezwykły efekt: brzydula zamieniła się w piękność, w której - jak się można tego było spodziewać
- książę zakochał się od pierwszego wejrzenia.

Odpowiedzialności nie biorę - radze tylko - nie skakać. Sa baseny - wystarczy się pomoczyć.

Miejscowość bardzo szybko zyskała w świecie starożytnym miano jednego z lepszych uzdrowiskowych,
a liczni kuracjusze, ciągnący tu ze wschodnich terenów basenu Morza Śródziemnego, przyjeżdżali tu tysiącami.
Dzięki temu Hierapolis rozrosło się w zaskakująco szybkim czasie w potężne miasto, które z powodzeniem
prosperował zarówno w czasach rzymskich jak i później, w okresie Bizancjum.

Obrazek

Na przestrzeni dziejów miasto było kilkakrotnie nawiedzane przez trzęsienia ziemi.
I właśnie ten kataklizm w 1334 r. dosłownie zmiótł Hierapolis z powierzchni ziemi.
Później miasto nigdy się już ni odrodziło.

Do niedawna wszystkie tarasy wypełniała woda, niestety, wszystko popsuli ludzie - zamiast zasilać tarasy,
woda ciekła głównie do basenów okolicznych hoteli. Na szczęście w porę zorientowano się w sytuacji
- wybudowane na szczycie wzgórza hotele w większości konsekwentnie wyburzono, wapienne skały zaś
oczyszczono z glonów, ponownie wypełniono wodą i dziś znowu stanowią tło do przepięknych zdjęć.

Warto wiedzieć, że w sąsiedniej Karahayit oglądamy podobne tarasy, z tym że skład wody jest całkiem inny
i mają one żółtawo-czerwony kolor. Temperatura źródła wynosi około 70 stopni i naprawdę trudno w nim
utrzymać dłużej rękę. Miejsce to jest punktem wieczornych spotkań miejscowej ludności, która moczy sobie nogi
i oblepia się brunatną glinką.

Wracając do Pamukkale, dawniej po wapiennych tarasach turyści mogli spacerować jak chcieli,
podchodząc blisko do rzeźbionych przez naturę już od ponad 14 tys. lat stalaktytów i stalagmitów.
Dozwolone były także kąpiele - muł pokrywający dno naturalnych basenów dobrze ponoć robi na choroby skóry,
woda zaś - na oczy, choroby krążenia, nerwice i inne dolegliwości. Potem, w ramach ochrony tego cudu natury,
pojawił się pomysł całkowitego zamknięcia tarasów - miała powstać kolejka linowa, z wagoników której
oglądałoby się okolicę.

Ostatecznie skończyło się na utworzeniu parku narodowego i wyznaczeniu szlaku spacerowego
- przed wejściem na niego należy zdjąć buty, o czym dowiedzieliśmy się w kiepskim dla nas momencie,
a dzięki czujnym strażnikom o żadnym zboczeniu poza ścieżkę nie ma mowy.

Obrazek

Jeśli jednak zależy nam na kąpieli - nic straconego. Możemy to zrobić w pobliskim Świętym Basenie
- albo jak kto woli - Basenie Kleopatry znajdującym się w jedynym hotelu, jaki się ostał,
tuż przy parkingach (dokładnie: Motel Pamukkale). Prawo wstępu ma tu każdy, a choć przyjemność kąpieli
kosztuje kilka dolarów, to dobrze jest skorzystać, bo podobno ma to wpływ odmładzający.
Wejść i popatrzeć także warto, jako że otoczony krzewami oleandrów basen wygląda bardzo urokliwie,
a co najważniejsze - zatopiono w nim doskonale widoczne w czystej wodzie autentyczne starożytne kolumny.

Obrazek

Niegdyś Hierapolis było potężną metropolią, czego dowodzi m.in. okazały antyczny teatr na 20 tys. miejsc.
Swoistą ciekawostką jest Plutonium - jak dawnej wierzono - miejsce związane z bogiem śmierci
i świata podziemnego - Plutonem. Z głębokiej dziury w ziemi od wieków wydobywały się trujące gazy.
Zaganiano tu ofiarne zwierzęta. Wszystko jedno, czy były to byki, czy ptaki - szybko padały martwe.
Jedynie kapłani strzegący tego miejsca byli rzekomo odporni na śmiercionośne opary (w rzeczywistości
- umiejętnie oddychali). Gaz nadal się wydobywa, lepiej więc nie nachylać się nad przykrytą kratą dziurą
i nie sprawdzać, czy mamy predyspozycje do bycia pogańskim kapłanem.

Obrazek

To, co jednak najbardziej wyróżnia ruiny Hierapolis od wielu innych pozostałości antycznych
(w Turcji tego typu miejsc jest wyjątkowo dużo), to najlepiej zachowana i największa w całej Anatolii nekropolia.
Jak na razie odsłonięto tylko część grobowców. W sumie jest ich ok. 1200, a ciągną się wzdłuż głównej szosy
na przestrzeni około 2 km.
Po rodzaju grobowca możemy domyślać się, kiedy go wybudowano i kto został w nim pochowany.
Znajdziemy tu i okrągłe kurhany, i imponujące mauzolea, najwięcej jednak jest typowych sarkofagów.
Dla chrześcijan szczególnie ważny (choć trudno dostępny ze względu na odległość od głównej drogi
i konieczność wspinania się pod górę) jest grób świętego Filipa - apostoła, ukamienowanego tu w I wieku n.e.

Oktagonalny budynek będący symbolicznym grobowcem wystawiono w miejscu, gdzie do tego doszło, dopiero w V wieku.

Obrazek

No, ale pogadaliśmy, popiliśmy, czas w drogę. Jeden amfiteatr juz dziś zaliczyliśmy, basen mamy w hotelu,
znaczy się - deptamy na cmentarz. "Pożeracze ciał", jak starożytni nazywali grobowce robią wrażenie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

ale moje zainteresowanie bardziej wzbudza facet podlewający krzaczki.
"Lej" rozłożyłem ręce. Polał. Po chwili wszyscy się rzucili w naszą stronę. "Lej"!
Bracie, konkurs mokrego podkoszulka zrobiłem. Dziadek się ucieszył. Dobrze, że nie zszedł.
Może ta woda faktycznie lecznicza, bo, momentami, to było na co popatrzeć. Jak wracaliśmy tą samą drogą
to, widzę, spodobało się. Facet stał nie w krzaczorach, ale przy drodze i, zamiast po rabatkach,
lał po wsiech. A śmiechu przy tym było ...

Obrazek

Kawał drogi przeszliśmy. Miasto musiało byc ogromne kiedyś, bo i teraz nam kość dało.

Obrazek

Wracamy.

Obrazek

Tym razem zahaczamy o drugą stronę zbocza. Tutaj jest całkiem sucho.

Obrazek

podobno, w ramach oszczędności, czy jak, tę wodę to puszczają raz jedną, raz druga stroną.
Czas na powrót. Nie śpieszymy się. Na szczęście mamy kostiumy kąpielowe i kąpielówki,
więc zanurzamy się w kolejnych, sztucznych, betonowych basenach.

Obrazek

Obrazek

Przytulamy do skał, po których płynie orzeźwiająca woda. Co jakiś czas powiew wiatru (?)
powoduje, że z góry leje się na nas wodny prysznic. Jest bosko. Zapominamy o zmęczeniu, o upale.
W zasadzie - nie chce nam się schodzić.

Obrazek

Obrazek

No, ale, niestety, Czas goni. Znów strasznie intensywny dzień, a przed nami,
chyba najtrudniejszy etap. Jeszcze jakieś zakupy w sklepikach u podnóża góry, kolacja na tarasie,
na dachu hotelu. Widok na Twierdzę jest bajeczny. Po kolacji jeszcze zostało sił na kąpiel w basenie
i czymś w rodzaju basenu z hydromasażem i spać.

Jutro musimy przejechać prawie siedemset kilometrów.

Na celowniku - Stambuł

Pamukkale
Ostatnio edytowano 20.02.2012 09:19 przez weldon, łącznie edytowano 2 razy
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 15.02.2010 16:49

Franz napisał(a): Miło mi
ObrazekObrazek

Franz napisał(a):Eukaliptus

I tak nic nie zmienię :wink:

Platan bardziej swojsko brzmi.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 15.02.2010 19:36

Sam nie wiem dlaczego dopiero teraz tu trafiłem 8O

Siedzę, czytam, oglądam i coraz bardziej mi się rozdziawia gęba :D :D
I bynajmniej nie jest to ziewanie :D :D :D
:papa:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 15.02.2010 22:55

Piękne miejsce na pokazujesz :D

Antyczny teatr Hierapolis . . .
. . . kto by pomyślał , że trzeba było trzęsienia ziemi , żeby ludziska znów tłumnie zaczęli odwiedzać to miejsce . . . :wink: :lol:

Pozdrawiam i czekam na więcej
Piotr
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 15.02.2010 23:00

weldon napisał(a):Platan bardziej swojsko brzmi.

I zdecydowanie bardziej romantycznie. :lol::lol::lol:

Częstuj się. Nie lubisz eukaliptusowych cukierków? Miętusa chcesz? 8O
Miętusa to Kruczek chciał dać Kojonkoskiemu, ale ten nie chciał. :wink:

Ciekawa ta Wasza droga powrotna. :D
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 16.02.2010 09:52

Jolanta M napisał(a):Nie lubisz eukaliptusowych cukierków? Miętusa chcesz?

Nie jadam słodyczy. A mięta, to mi się z koloniami kojarzy.

Wiem, to dawno było, ale wyjaśniam: nie z koloniami od kolonizacji, (nie aż TAK dawno)
tylko z koloniami dla dzieci - takie spędy robili kiedyś, wywozili dzieciaki gdzieś w Polskę,
zabraniali wszystkiego i poili miętą, i to słodzoną! :wink:

No, ale nic, fajnie, że ktoś tu zagląda.
Jak tak, to nie wypada mi nie ruszyć ***** i nie pomknąć drogą na Stambuł.

Zapraszam. :D
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 16.02.2010 09:54

8d Droga powrotna - na Stambuł!

Jak wspomniałem, kolacyjka na wolnym powietrzu, kąpiel w basenie,
jacuzzi z wód termalnych i takie tam zakończyły pierwszy z dni powrotnych.

Przed nami kawał drogi, więc też wcześnie wstajemy, śniadanko z widokiem - spożyte,
Janek podjechał, zapakowani, jedziemy.

To znaczy - pojechalibyśmy, gdyby nie pojawiła się Pani z jakąś firanką

Obrazek

na który to widok, Bożena wesoło zakrzyknęła "Obraz" czy jakoś tak i depnęła, zanim udało mi się ją
zatrzymać, z autokaru.

- Mamy przesrane - wyjęczałem. Już w Atenach mieliśmy próbkę. Za tymi szmatami do piekła pójdzie. :(

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiły się następne

Obrazek

i następne

Obrazek

Obległy moja małżonkę jak kury, ale, na szczęście, nieszkodliwie, sądząc po pełni szczęścia
jaka zakwitła na jej twarzy. Ponieważ nikt więcej jakoś nie kwapił się wyjść na zewnątrz,
natomiast autobus niebezpiecznie zaczął się przechylać na jedną stronę, gdyż kto mógł,
rzucił się do szyby, Panie, widząc nasze rozpłaszczone gęby, zaczęły rewię mody

Obrazek

W końcu my się usadziliśmy, Bożena, z naręczem obrusów (o! właśnie! o b r u s - trudny wyraz,
będę musiał go zapamiętać), wsiadła do autokaru. Ruszyliśmy.
Gwoli sprawiedliwości, po jakimś czasie, zwłaszcza ci najbardziej narzekający na spóźnienie
wywołane zakupami, zaczęli (-ły, zwłaszcza) oglądać towar, pochlipywać, jęczeć, jaki on tani,
jaki ładny na prezenty - koniec końców, połowa poszła.
W sumie to dobrze, bo, nie dość, że, w zasadzie, ja to wszystko dymałem po piętrach, to jeszcze
czekał nas powrót z Bielska do domu, a, przecież, w tę stronę było ciężko z miejscem.

W każdym razie - pajechali.

Obrazek

Jak jechaliśmy, to mogę się tylko domyślać. Pewnie tak, jak na tej, powyższej mapce.
Banaz, Kütahya, Bozüyük, Kuplu, Bilecik ...

...?

Nie "bilecik kumplu", tylko najpierw przez Kuplu, a potem przez Bilecik. Takie miasta.
Skąd taka nazwa? Diabli wiedzą. Może tam urząd celny był i bileciki sprzedawali?
Sprawdzę w guglu, to ci powiem. Adapazari.
Ankare to mocno z boku zostawiliśmy. Oj, bardzo z boku. Na pewno. Zresztą, mówię ci,
kompletnie nie wiem, tak spekuluję, gdzie mogliśmy jechać.
Trochę pstrykałem po drodze. Nie, tablic z nazwami to nie, ale takie tam różne:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Góry, solanki, zdaje się, bo zbiorniki z wodą to oni jakoś tak bardziej na wschodzie trzymają.
Meczety, takie małe meczeciki, pare perszingów ... No, ;) minaretów, ale te perszingi łatwiej zapamiętać.
Rent-a-car

Obrazek

policaje, a właściwie żandarmi

Obrazek

I tak, wesoło, upływała ta, przerywana z lekka obchodzeniem kolejnych imienin, podróż.
Ostatnio edytowano 20.02.2012 09:19 przez weldon, łącznie edytowano 1 raz
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 16.02.2010 11:30

8e Droga powrotna - Stambuł!

To czym jechaliśmy, to to autostrada nie była. Licz, średnią, tak bliżej sześćdziesiątki na godzinę. Rzadko stawaliśmy,
więc i humor miałem byle jaki. Jakbyś palił falka co trzy godziny tez byś się wq...denerwował.

W każdym razie, gdzieś po dziewięciu, dziesięciu godzinach, krajobraz, zwłaszcza architektoniczny,
zaczął sie zmieniać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabudowa zgęstniała, zaczęła wznosić się ku górze. W większości nowe domy. Zdaje się,
że to kilka lat temu mieli to straszne trzęsienie ziemi, po którym zawaliła sie spora ilość budynków.
Wypominali jakieś błędy w budowaniu, złe materiały, morski piasek ...
W każdym razie teraz sporo tych nowych osiedli, rozłożonych na wzgórzach, co potęgowało jeszcze
wrażenia monumentalności, się pojawiało.
Mówiłem ci już, że oni to tak byle jak budują. Podobno specjalnych zezwoleń nie potrzebują,
jakieś tam zgłoszenie, że będą budować. Potem stawiają taka konstrukcje żelbetową i, zdaje się,
jak ktoś kupi mieszkanie, to mu szybko domurowują ściany i chałupa - jest.
W każdym razie widziałem takie budynki, gdzie, jak ule na drzewie, takie mieszkanka w rożnych punktach
bloku wisiały, o obok puste przestrzenie, dechami z letka zagrodzone, wiatrem powiewały.

Obrazek

No, ale do rzeczy. Na dzień dobry, to pojawiły się takie magazyny, jak Prologisa przy drodze
na Błonie. Niby podobne, ale, jednak, jakby ... jebniejsze. Na przykład Avon

Obrazek

albo DHL

Obrazek

Obrazek

Potem pojawił się Bosfor

Obrazek

i takie pałacyki nad wodą.

Obrazek

Bajerek, z własnym basenikiem. Jakiś radża sobie pewnie na letniki przyjeżdża.
W końcu też i Europa nam się pokazała

Obrazek

Obrazek

Łatwo to było obserwować, bo, cały dzień w ruchu, niezbyt szybko, ale stale, a tu - stanęliśmy.

Obrazek

O tyle to śmieszne, że tu jechaliśmy jakby autostrada przez środek miasta, tylko, jak się okazało,
Turcy się przeliczyli i wybudowali za małą. W sumie, to trudno, żeby się nie przeliczyli.
Tu z pół miliona ludzi rocznie przybywa. Jak byliśmy to w samym Stambule mieszkało prawie
trzynaście milionów, a gdzie przyjezdni, a gdzie ci ludzie z metropolii?
Niby cały czas budują ale wiesz, jak to jest budować na żywca. W każdym razie, przez most trochę nam zajęło.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu, udało się. Suniemy dalej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dodatkowo, żeby nie było tak łatwo, jakby juz nie było przechlapane, zgubiliśmy się.
To znaczy, giepees swoje, rezydentka swoje, a drogowskazy nakazują co innego. tu, okazało się, te służby
budujące drogę okazały się wielce przydatne. Co i rusz stawaliśmy i pytaliśmy się o drogę.
Tez nas trochę zwodzili, trochę pokrążyliśmy, ale, w końcu, udało się z tej autostrady zjechać
i znaleźliśmy się na czymś, co już bardziej Stare Miasto zaczęło przypominać.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ale, żeby nie było łatwo, jak stare miasto to stare. Wąsko się zrobiło. Nie dość, że wąsko, to jeszcze zastawione.
Zamilkliśmy wszyscy, żeby Jankowi nie przeszkadzać. Chłopina na milimetry się przeciskał, ale i on, pod koniec,
wymiękł. Jakieś sto metrów (to później się dowiedzieliśmy), trzeba było skręcić w lewo. A tu, jak u nas,
Turek wystawił dupę samochodu tak, że się nie złamiemy. Próbujemy raz, drugi, do przodu, cofamy. Korek się zrobił.
Nagle, stary, patrzymy, leci kilku Turków, mordy uśmiechnięte, machają łapami i dup - złapali tego trupa
i go na bok przestawili. Trochę biedak protestował, zaczął migać i wyć, ale, wierz mi, w tym hałasie
to taka duperela umknęła. Przeszliśmy.

Hotel okazał się bajerancki. Mijaliśmy po drodze takie stylowe kamienice, zupełnie jak w Gdańsku, na starówce.
Wąskie, wysokie. Pomiędzy tymi kamienicami wklepane takie bardziej nowoczesne plomby. Na niektórych "Otel"
napisane. Baliśmy tych budyneczków, bo to takie klaustrofobiczne, ale widok naszej kwatery
rozwiał nasze obawy. Narożny. Szeroki. Duży. No i - stylowy. Skóra, mahoń, kafelki.

Obrazek

Winda działała. Pokój okazał się bardzo przyjemny, stylowy.

Obrazek

Kolacje jedliśmy w jakichś straszliwych luksusach

Obrazek

Obrazek

Kaśce udało się, w końcu, uruchomić kartę telefoniczna, kupiona jakieś dziesięć dni temu.
Okazało się, że rozmowy na kartę sa bardziej opłacalne, niż przez komórkę.

Obrazek

Szybko zdzwoniła się z kumpelą, która właśnie tez przebywała w Stambule. Ale, to tak, jakbyś powiedział,
że tez przebywała w Czechach. Nawet, za bardzo, obie, i my zresztą też, nie potrafiliśmy sobie
wytłumaczyć gdzie jesteśmy.

Po kolacji spróbowaliśmy się przejść. Jeszcze tylko jakiś pijany Turek próbował nas zaczepić,
jeszcze spotkaliśmy dużą grupę policjantów, do tej pory takich nie widzieliśmy - motory, czarne skóry
- bojowo wyglądali, popatrzyliśmy na koszmarny tłum przewalający się jakąś taką główniejszą ulicą i,
oślepieni ilością świateł, hurgotem, duchotą (tu nie było tak ciepło, jak w Didim czy Pamukkale,
ale za to, duszno) dodając do tego nieznajomość miasta, zmęczenie podróżą, perspektywę jutrzejszego zwiedzania,
taki przeskok cywilizacyjny, prosto ze świata antycznego we współczesność, szybko zagnał nas do łóżek.

Jutro znów mamy przeżyć kolejny szok.

Istanbul
Ostatnio edytowano 28.02.2010 23:20 przez weldon, łącznie edytowano 1 raz
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 16.02.2010 12:48

9 Stambuł!

Dość tej powrotnej. Wylądowaliśmy w Stambule, "mieście, które nigdy nie śpi",
o czym mogliśmy sie naocznie przekonać. Po ciszy Didimy (wszak okna mieliśmy na puste gaje oliwne),
relaksie w Pamukkale, próbowaliśmy przeżyć noc w Stambule. Najpierw walczyliśmy z klima.
Ustawienie tego cholerstwa przerastało nasze możliwości. Albo dymało zimnem, tak, że zamarzaliśmy,
albo ... nie dymało. No to, olewaliśmy klimę i otwieraliśmy okno. To się nie dało. Po ulicy,
kilka pięter pod nami, kierowcy urządzali sobie wyścigi, a, przed każdą wątpliwą sytuacja, trąbili.

Obrazek

Oprócz tego szum i zgiełk miasta, duchota wpadająca przez okno, wilgoć, no i, w końcu Bożena wypatrzyła,
dlaczego tak chętnie siedzę na parapecie z kolejnym papierosem, te studentki w Hostelu naprzeciwko.
Chyba na jakąś imprezę się szykowały, przebierały, przymierzały ...
No, w każdym razie dostałem zakaz pod... wyglądania i, jakoś, minęła ta noc.

Obrazek

Rano wyjaśniły się niektóre, z nierozpoznanych dotychczas dźwięków

Obrazek

Obrazek

Tuż pod naszymi oknami Turcy ... w sumie to nie wiem? Burzyli, budowali, prowadzili wykopaliska?
Później dowiedziałem się, że oni to mają przechlapane. Fakt, że Warszawa jest budowana na gruzach,
ale to się można do piwnic, fundamentów dokopać, a tutaj? Tutaj, to oni maja kilka miast w dół.
Najpierw fundamenty współczesnych domów, potem ulisa ze średniowiecza, potem piwnice, a na końcu
kolejna ulica i fundamenty, starsze o kolejne kilka setek lat. Ser szwajcarski.
No i to wszystko, pod warunkiem, że na przykład w port nie trafią. No bo jak tu kiedyś był port,
to mogą się do jakiej łódki, albp nabrzeża dokopać. Przesrane. Ale to, faktycznie, zmartwienie
inwestora. Na razie - śniadanie.

Obrazek

W przeciwieństwie do kolacji śniadanie jemy na ostatnim pietrze budynku. Mamy stad doskonały widok
zarówno na miasto, a przynajmniej tę część, która widzimy

Obrazek

jak i na redę

Obrazek

na której stoi kilkadziesiąt, może kilkaset statków

Obrazek

Jest tego tyle, że ruchem to, chyba, za pomocą tego śmigłowca kierują

Obrazek

Szykujemy się do wyjścia.

Obrazek

Obrazek

Można kupić pamiątki, ale, mówiłem ci już, hotel exlusive, więc i pamiątki ex ...

Obrazek

Wychodzimy. Śpieszymy się, bo rezydentka umówiła nas z przewodniczką, ale, jednocześnie, ruch spory,
sporo rzeczy do obejrzenia, niby zwykła ulica, ale jednak, inaczej

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Meczety, targowiska uliczne, taksówki, ruch. Rozciągnęło nas, w zasadzie to, prawie, biegniemy.
Mimo wszystko staram się uchwycić trochę życia tego miasta

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdzie jesteśmy? Nie wiem. Mijamy kolejne pałace, zabytki (?) O ile dobrze pamiętam, to ważne

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sek w tym, że tego jest strasznie dużo, a my, w planach mamy teraz pierwsza z dużych atrakcji
- Wielki Bazar, Grand Bazar, Kapali Çarşi

Obrazek

Mamy wolną rękę. Godzina dla nas. Możemy zagłębić się w to tajemnicze miasto w mieście ...
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Środziemnomorska 2.5 - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone