Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Sobe Para z USA nawet Amerykanie w ciemno

Apartament czy hotel? Ile to kosztuje, co warto wybrać, na co zwracać uwagę. Jeżeli szukasz odpowiedniego miejsca noclegowego, pisz tutaj. [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Regulamin działu
Prosimy nie umieszczać w tym dziale żadnych postów zawierających treści, które mogą zostać uznane za reklamę. Moderatorzy zastrzegają sobie prawo do usunięcia postów w tym dziale bez podania przyczyn - proszę nie wysyłać następnych postów z pytaniem "co się stało z moim wątkiem". Nieprzestrzeganie powyższych postanowień grozi banem.

[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
consett0805
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1489
Dołączył(a): 18.11.2009
Sobe Para z USA nawet Amerykanie w ciemno

Nieprzeczytany postnapisał(a) consett0805 » 18.03.2011 10:20

Artykuł pochodzi z Los Angeles Times
autorka Kayleigh Kulp

Chorwaci zachęcają, by przyjeżdżać do ich pięknego kraju. Kuszą prywatnymi, niedrogimi i wygodnymi pokojami. Taki rodzaj zakwaterowania zyskuje na popularności.

To był największy z kilkunastu znaków z napisem sobe [pokój po chorwacku], jakimi wymachiwali przed naszymi nosami mieszkańcy. Ja i mój narzeczony Jay właśnie wysiedliśmy z promu na chorwackiej wyspie Korčula. Powitał nas tłumek proponujących wolne pokoje ludzi, konkurujących między sobą o turystów. Tylko jedna osoba stała nieruchomo, nie wykazując nadmiernego zainteresowania tym, co się dzieje. I do niej podeszliśmy. Po angielsku zapytano nas, czy potrzebujemy pokoju. Oczywiście, że potrzebowaliśmy. Wtedy pokazano nam broszurkę ze zdjęciami domu.

Sobe to nic innego jak pokój do wynajęcia w prywatnych domach i mieszkaniach. Ten rodzaj kwaterowania turystów jest bardzo popularny w Chorwacji i na wybrzeżu Morza Adriatyckiego. Pokój kosztuje jedynie 10-50 dolarów za noc, ale ta sfera funkcjonuje w szarej strefie. A jeżeli zostaniemy obrabowani? A jeśli w łóżku będą karaluchy?

W obawach byłam całkowicie osamotniona. Mam skłonność do planowania urlopów w najdrobniejszych szczegółach. Czuję się dobrze jedynie wtedy, gdy mam z góry zagwarantowane łóżko, jedzenie oraz szlaki, po których będę się poruszała. Tym razem chcieliśmy odwiedzić różne miejsca w dziewięć dni, co znaczyło, że nigdzie nie zatrzymamy się dłużej niż na dwie noce. Nie chcieliśmy przepłacać za pokoje w hotelu. I w końcu zgodziłam się na sobe.

Podczas podróży z Zagrzebia, wzdłuż wybrzeża Adriatyku aż do Dalmacji zatrzymywaliśmy się w pokojach; niektóre miały tylko podstawowe wyposażenie, inne cechował luksus. Niektóre były zwykłymi sypialniami w mieszkaniach, inne posiadały oddzielne wejścia w dużych domach. Aby znaleźć wolny pokój w Chorwacji wystarczy rozglądać się za znakiem z napisem "Sobe" na ogrodzeniach domów, choć zwykle ludzie z takimi napisami czekają na turystów już na nabrzeżu. Ponieważ wybudowane w latach 60. i 70. chorwackie hotele życzą sobie od 100 do 300 dolarów za noc, Chorwaci szybko się zorientowali, że na własną rękę mogą zaoferować turystom niewiele gorszy lub nawet lepszy, a zawsze tańszy kwaterunek. – Chodźcie, pokażę wam pokoje, tylko 30 dolarów – powiedział nam chłopak na Korčuli. Przeszliśmy z nim przez rynek, koło zamku na Starym Mieście, by w końcu znaleźć się na drugim piętrze domu przy głównej przystani.

Kiedy gospodarz otworzył drzwi do pokoju, nie wierzyłam własnym oczom: weszliśmy do przestronnego apartamentu z dwiema sypialniami, małą kuchnią i zapierającym dech w piersiach widokiem na przystań, Stare Miasto i góry w tle. Znakomita lokalizacja? Prywatność? Piękny widok? Tu mieliśmy wszystko! Mogliśmy wchodzić i wychodzić z apartamentu wedle potrzeb. Dostaliśmy nawet do dyspozycji wielkie królewskie łoże i budzik.

Zanim dotarliśmy na Korčulę, staliśmy się prawdziwymi ekspertami w dziedzinie sobe. Wcześniej byliśmy rozpieszczani w Plitvicach, choć zanim tam dotarliśmy, poczuliśmy, co to strach i zagubienie. Jadąc autokarem do tego małego chorwackiego miasteczka nieopodal granicy z Bośnią przez malowniczy region Slunj, widzieliśmy jak ludzie rąbią drewno przed drewnianymi chatami. Wtedy zaczęliśmy się na serio zastanawiać, czy na miejscu będzie elektryczność i gaz.
Na szczęście w miasteczku szybko znaleźliśmy Villa Katja, w której wcześniej zarezerwowałam pokój przez Priceline-Europe.com. Niektórzy zaznajomieni z nowymi technologiami właściciele sobe informują o wolnych miejscach przez internet, ale w Plitvicach znaki "Sobe" były dosłownie wszędzie. Nic dziwnego, kwateruje tu wielu turystów, którzy przyjeżdżają do Parku Narodowego Jezior Plitwickich, figurującym na liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Na park składa się 16 jezior krasowych, połączonych ze sobą wieloma wodospadami. Wody mienią się kolorami, od zielonego, poprzez niebieski, aż po szary.

W Villa Katja poznaliśmy właściciela apartamentów, Igora, oraz jego żonę i dziecko. Oferują oni aż trzy gościnne sypialnie w skromnym domu stojącym ok. 2 km od wejścia do parku narodowego. Pokoje mają wprawdzie wspólną łazienkę, ale tamtej nocy byliśmy jedynymi gośćmi, więc mieliśmy ją tylko dla siebie. Igor powiedział nam, że odkąd umieścił informacje o pokojach w sieci, ma obłożenie przez całe lato. Nawet wiem dlaczego. W tej atrakcyjnej turystycznie okolicy oferuje on pokoje w bardzo dobrych cenach poniżej 100 dolarów. Turyści, którzy znaleźli go w sieci, wiedzą, czego się spodziewać. Inni muszą chodzić od drzwi do drzwi, oglądając pokoje i negocjując ceny. Rano Igor przyniósł kawę i ciasteczka. Choć byliśmy gotowi zapłacić, poinformował nas, że to gratisowy poczęstunek.

Z Plitvic wyruszyliśmy w sześciogodzinną podróż autokarem do Splitu. Nasza gospodyni, Suzi, wyszła po nas na dworzec autobusowy w Splicie, skąd nas zaprowadziła do pięknego apartamentu na poddaszu domu stojącego w cichej uliczce tuż obok murów Pałacu Dioklecjana. Rzymski cesarz przyjeżdżał tam na lato ok. 305 roku n.e. Wszystko to za 40 dolarów za noc. Również tu nie musieliśmy z nikim dzielić poddasza. Było dość dużo miejsca na niewielki stół, przybory kuchenne oraz kręte schody prowadzące do części sypialnianej.

W następnych 24 godzinach spędziliśmy bardzo mało czasu w naszej niedużej sobe. Suzi zasugerowała pieszą wycieczkę na szczyt wzgórza piękną prowadzącą wzdłuż przystani promenadą Riva, z której rozciągały się wspaniałe widoki na okolicę. Ten spacer, plus zakupy na targu rybnym i szybka wizyta na plaży Bacvice, to wszystko, na co starczyło czasu w Splicie.

Po wyjściu z wielkiego pasażerskiego promu w Dubrowniku, na którym odbyliśmy ostatni etap podróży, ponownie zostaliśmy otoczeni przez właścicieli sobe. – Potrzebujesz pokoju? – dopytywał mężczyzna, podczas gdy starsza kobieta wymachiwała nam przed nosem swoją tabliczką. Z trudem przedarliśmy się przez tłum do autobusu, który zawiózł nas pod wejście do otoczonej murem części miasta (zakaz wjazdu samochodów). Mieliśmy tam zarezerwowany pokój w Petra Guesthouse, stojącym tuż obok głównej alei turystycznej. Gospodyni już czekała, by zaprowadzić nas do pokoju na środkowym piętrze budynku. W pokoju obok mieszkała inna para, ale nigdy się z nią nie spotkaliśmy, chociaż oba pokoje miały wspólną łazienkę. Ku memu zaskoczeniu, pokój miał dwa pojedyncze łóżka zamiast jednego podwójnego.

Za noc w pokoju w najbardziej atrakcyjnej części miasta płaciliśmy zaledwie 25 dolarów, czyli ułamek tego, co w hotelu. Wchodziliśmy i wychodziliśmy, kiedy nam się podobało. Ponadto okrążyliśmy przystosowanymi do pływania po morzu kajakami pobliską wysepkę Lokrum, weszliśmy na szczyt miejskiej fortecy oraz odwiedziliśmy słynną na cały świat Troubadour Jazz Cafe, która znajdowała się o rzut beretem od Petra Guesthouse. Po szaleństwach w miejscowych pubach i restauracjach z przyjemnością wracaliśmy do cichego pokoiku przy cichej uliczce.

Jak informuje Chorwacka Izba Turystyczna, w ciągu najbliższych siedmiu lat w tym kraju powstanie ok. tysiąca kolejnych sobe. Większość będzie posiadać cztery gwiazdki, a ich rezerwacji będzie można dokonać na stronie internetowej chorwackiego związku rodzinnych i małych hoteli. Zaznacza on, że jest "ważne i niezbędne" zarejestrowanie całego pobytu, "by uniknąć mimowolnego naruszenia miejscowych praw..." Rejestracja nie tylko gwarantuje turyście wysokiej jakości usługę, ale go też uchroni przed potencjalnymi problemami.

Gdybym o tym wcześniej wiedziała, z pewnością zarejestrowałabym pobyt. Ale i bez tego świetnie się bawiliśmy w chorwackich sobach.
faziolot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 606
Dołączył(a): 18.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) faziolot » 18.03.2011 10:59

Wchodziliśmy i wychodziliśmy, kiedy nam się podobało

widzieliśmy jak ludzie rąbią drewno przed drewnianymi chatami. Wtedy zaczęliśmy się na serio zastanawiać, czy na miejscu będzie elektryczność i gaz.


Boże Jedyny, gdzie oni trafili :wink:
Dudek2222
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5318
Dołączył(a): 02.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Dudek2222 » 18.03.2011 11:02

Afryka Centralna ?
Amazonia ?
consett0805
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1489
Dołączył(a): 18.11.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) consett0805 » 18.03.2011 11:43

Mam kuzynkę w Stanach ona ma męża Amerykanina i kiedy pierwszy raz gościliśmy jej teściów, w 2004 opowiadała że ich wyobrażenie na temat Polski to, coś w rodzaju Ukraińskiej wioski, lub Chińskiej, ale szczena opadła kiedy ruszyli ulicami stolicy.
Od tak taka mi się przypomniało. Nie to było moim celem umieszczenia tego artykułu, miałem na myśli jazdę w ciemno. :D
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13051
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 18.03.2011 12:56

Stereotypy rządzą myśleniem ludzi nie tylko w stanach. Do nas co roku przyjeżdża brat znajomej postawić VW Vento '92 r. na podwórku żeby nie ukradli spod bloku gdzie jego siostra mieszka. Wartość auta tak coś w okolicach tego co dałem za opony :) Do innego znajomego przyjechał brat z Francji z którym nie utrzymywał kontaktów od dobrych kilku lat. Przyjechał "wypasionym" 220 CDI 2002 rok, kiedy poprosił czy może zaparkować w garażu żeby nie ukradli znajomy powiedział, że nie ma sprawy i wyjechał z garażu swoim S500 2009r.

Więcej takich kwiatków w filmie Byzuch :wink:
consett0805
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1489
Dołączył(a): 18.11.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) consett0805 » 18.03.2011 13:40

Hehehe dobre
Tak jeszcze zbaczając z tematu. Kiedyś bylem na kolacji w sprawie pracy, Umówiłem się z Panią Menager( angielka) poważnej firmy. Przyjęła zaproszenie tylko dlatego, że mój dobry znajomy (azjata) jest jej dobrym znajomym.
Padło pytanie So, you are Polish? It's somewhere near the Ukraine?
Spytałem czy wie gdzie są Niemcy na mapie? Odpowiedziała tak. Wiec mówię to nie jest gdzieś koło Ukrainy tylko, graniczymy bezpośrednio z Niemcami, do Berlina jest 45 mil. Specjalnie nacisnąłem na słowo GDZIEŚ.
Pracy nie dostałem powód zbyt słaby angielski :D

Powrót do Apartamenty, hotele, pokoje


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Sobe Para z USA nawet Amerykanie w ciemno
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone