Odcinek II – RysyRysy chodziły mi po głowie już od dawna i miałem duże „parcie” na górkę…ale, jak do tej pory jakoś nie miałem okazji, by postawić nogę na naszym najwyższym szczycie. Wiola była wcześniej, ale wchodziła od słowackiej strony. Jedynie Paweł był na Rysach od polskiej strony i to kilka razy, co zupełnie mu nie przeszkadzało iść na nie po raz kolejny.
Noc minęła bardzo szybko. Wyspaliśmy się. O 6 rano umówiliśmy się z Pawłem. Jakie było nasze zdziwienie, gdy zobaczyliśmy dwa światła czołówek. Albo, musiał być to ktoś inny, albo Paweł kogoś ze sobą zabrał, ew. spotkał na parkingu. Okazało się, że w naszym kierunku szli Paweł z Elą – tą, którą poznaliśmy na zimowym wypadzie w Tatry w 2010 roku. Jak miło było spotkać się z nią po takim czasie

.
Wystartowaliśmy w 5-cioosobowym składzie. O 8 byliśmy przy Morskim Oku. Pusto, cicho i spokojnie…jakby nie to miejsce, które zazwyczaj oblegają tłumy turystów. Obeszliśmy Moko – ładnie prezentowały się Mięgusze i Mnich odbijające się w tafli jeziora. Musieliśmy trochę uważać na kamieniach, bo po mroźnej nocy niektóre były oblodzone.

Na Rysy jeszcze hen daleko i długo...

Majestatyczne „Mięgusze”

Morskie Oko


Morskie Oko i Miedziane

Mnich

...i jego odbicie


Wiola podchodzi pod Czarny Staw, w tle Morskie Oko
Chwilkę odpoczęliśmy przy Czarnym Stawie pod Rysami położonym na wysokości 1583m. Cienie rzucane przez górujące nad nim szczyty oraz występująca w wodzie sinica nadają ciemny, nieomal czarny kolor, co ma swoje odzwierciedlenie w jego nazwie. Chętni mogą pójść znad Stawu na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem (zdecydowanie rzadziej uczęszczany szlak w porównaniu z Rysami). My kontynuowaliśmy wędrówkę szlakiem czerwonym. Ela trochę od nas odstawała – Paweł dotrzymywał jej towarzystwa, choć zwykle dyktował tempo w naszej ekipie…

Na Rysy wciąż daleko


Czarny Staw pod Rysami


...i górujące nad nim Miedziane
Przed nami było trochę ludzi. Część z nich wycofała się w okolicy Buli pod Rysami (2054m). Stamtąd widać ładnie oba jeziora – Morskie Oko i Czarny Staw.
Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami:




Schronisko nad Morskim Okiem

Morskie Oko, Miedziane, Świnica, Orla Perć

Taternicy na Żabim Koniu

Tu też zaczynają się łańcuchy, które są na prawie całym odcinku do szczytu (w sumie ok. 360 metrów łańcuchów). Szlak na Rysy został niedawno wyremontowany, bo na początku lipca 2012r. kamienna lawina zniszczyła go. Przez pewien okres wejście na szczyt było z tego powodu zamknięte.
Na łańcuchach w paru miejscach trzeba było uważać ze względu na oblodzenie podłoża. Trochę też korkowało się. Mniej wprawni turyści spowalniali i były mijanki ze schodzącymi z Rysów. Ok. 12 byliśmy na szczycie (Wiola, Marek i ja). Paweł został z Elą z tyłu…

Wiola tuż pod szczytem
Rysy mają trzy wierzchołki, z których najwyższy jest środkowy, w całości na terytorium Słowacji (2503 m), zaś północny stanowi najwyżej położony punkt Polski (2499 m). Na tym naszym było sporo ludu – trudno było znaleźć miejsca dla siebie. Na Rysach byliśmy dobrą godzinę – Marek i ja pofatygowaliśmy się na słowacki wierzchołek. Chciałem mieć w „kolekcji” tatrzański szczyt powyżej 2500m

. Na słowackim było mniej ludzi…i jeszcze jedna „komórkowa” ciekawostka. Na polskim miałem słowacki zasięg telefoniczny a na słowackim jaki? O dziwo polski

. Wysłałem pozdrowienia dla cromaniackiej ekipy z Raczy…

„Oblężenie”


Wiola & Rob

Rob na Rysach

Jego już nie ma – okazał się samowolką budowlaną
Nazwa Rysy nie pochodzi, jak powszechnie się uważa, od ukośnego żlebu widocznego w masywie góry (tzw. Rysy), ale od pożłobionych zboczy całego kompleksu Niżnych Rysów, Żabiego Szczytu Wyżniego i Żabiego Mnicha. Rysy są najwyższym punktem w Tatrach, na który prowadzi szlak turystyczny. Szczyt zawdzięcza swoją popularność niezrównanej panoramie i na pewno temu, że jest najwyższy Polsce. Przy dobrej pogodzie można podziwiać widoki w promieniu do 100 km. Taką pogodę mieliśmy i pewnie na taką odległość mogliśmy widzieć. Z wierzchołka można rozróżnić 80 szczytów tatrzańskich i ok. 50 szczytów w innych grupach górskich, podziwiać 13 większych jezior tatrzańskich oraz dostrzec nawet odległy o ok. 90 km Kraków (aż tak go nie wypatrywaliśmy)

. Widoki naprawdę zacne

.
Tatrzańska panorama z Rysów:

Niżne Rysy i Podhale

Tatry Bielskie, Jagnięcy Szczyt, Kołowy Szczyt, Lodowy Szczyt, Pośrednia Grań

Tatry Bielskie – Hawrań i Płaczliwa Skała

Lodowy Szczyt, Pośrednia Grań, Staroleśny Szczyt, Sławkowski Szczyt

Staroleśny Szczyt, Sławkowski Szczyt, Gerlach

Staroleśny Szczyt, Sławkowski Szczyt

Gerlach

Wysoka

Grań Baszt, Grań Soliska, Krywań, Hruby Wierch, w dole Żabie Stawy Mięguszowieckie

Żabie Stawy Mięguszowieckie

Mięguszowieckie Szczyty

Krywań

...i w towarzystwie Hrubego Wiercha

W tle Tatry Zachodnie, Czerwone Wierchy i Świnica, na pierwszym planie Mięguszowieckie Szczyty

Tatry Zachodnie i na pierwszym planie Koprowy Wierch


Czerwone Wierchy

Świnica, Orla Perć, na pierwszym planie Miedziane

...z Babią Górą w tle

Świnica

Granaty
Gdy schodziliśmy, przy rysie spotkaliśmy Pawła – bez Eli. Elę spotkaliśmy nieco niżej. Była blisko szczytu, nie poddała się i wchodziła dalej…Nasze tempo było spokojne. Moglibyśmy schodzić szybciej, ale przed nami kilku osobom łańcuchy sprawiały problemy. Był też młody chłopak – pytał się, czy można zejść inną drogą, bo nie wyobrażał sobie zejścia tą samą trasą. Poradziliśmy mu, że może zejść na słowacką stronę, gdzie szlak jest łatwiejszy…
Przed 16 byliśmy w Moku – w 8 godzin obróciliśmy na Rysy i z powrotem, w tym godzina na szczycie. Marek zaprosił nas na piwko

. Tłumy ludzi nie przeszkadzały cieszyć się nam ze zdobycia Rysów

. Od Pawła przez telefon dowiedzieliśmy się, że Ela z powodu braku sił, zdecydowała się schodzić na słowacką stronę.
Zastanawialiśmy się, czy uda się jej trafić jakiś transport do Polski. Gdyby nie, to Paweł podjechałby po nią do Strbskiego Plesa. Ale, nie było takiej potrzeby. Ela spotkała rodaków, którzy podrzucili ją do Palenicy

. Gdy dotarła do Roztoki, była prawie wykończona, ale i zadowolona. Cieszyliśmy się z nią, że mimo trudności udało się jej zdobyć Rysy. Ba, jako jedyna osoba z nas zrobiła jednego dnia dwa szlaki

.
Posiedzieliśmy trochę przy piwku. Tym razem, to my byliśmy za głośno, bo zamiast być w świetlicy, zostaliśmy w pokoju. W sumie to nawet dobrze, że nas pogoniono, bo nie wiadomo, o której byśmy poszli spać a przecież na niedzielę też planowaliśmy górskie łażenie.
PS Iwona, zdążyliśmy

. Odcinek pojawił się przed Twoim powrotem do pracy...Pozdrawiamy Cię serdecznie.