8 lipca 2010 (czwartek).
Przed wyjazdem porobiłem sobie ambitne plany zwiedzania Istrii - to na wypadek gorszej pogody. Były tam takie miejsca, jak Pazin, Motowun, Umag, Poreć, Medulin. Ale ponieważ pogoda dopisała, więc dużo czasu spędzaliśmy na pięknej plaży. Ale jedno miejsce musieliśmy odwiedzić niezależnie od pogody - Pula. Dlatego też w czwartek rano wyjechaliśmy na południe w kierunku Bale. W Vodnjan zamiast jechać prosto, posłuchałem GPSa i wjechałem na autostradę.
12 kun w plecy za odcinek raptem 15-kilometrowy. W dodatku z autostrady trzeba było dojechać do centrum Puli ok. 3 kilometrów. W samym centrum oczywiście tłok, ale tego się akurat spodziewaliśmy. Zrobiłem rundkę dookoła starówki i już zamierzałem szukać gdzie indziej, kiedy nagle zwolniło się jedno miejsce przy samym Koloseum! Parking 10 kun, ale radzę wcześniej przygotować drobne, bo ja ledwo zdążyłem rozmienić w którymś z kolei sklepie - już chorwacka straż miejska jeździła i sprawdzała auta.
Amfiteatr nie kosztuje wcale 20 kun od dorosłego i 10 od dziecka, jak jest podane na ich stronie internetowej, tylko równiutko 2 razy drożej - 120 kun razem. Ale naprawdę warto! Z tego co czytałem jest to jeden z 5 najlepiej zachowanych tego typu obiektów na świecie (moja żona, która była kilka lat temu w rzymskim Koloseum, stwierdziła, ze to w Puli jest nawet ładniejsze). Mury grube na kilka metrów i wysokie na kilkadziesiąt naprawdę robią wrażenie zarówno z zewnątrz, jak i od środka. W dodatku mieliśmy szczęście, bo było niewielu turystów, a do tego była jakaś wycieczka z przewodnikiem i trochę można było posłuchać po angielsku. Bardzo spodobały nam się podziemia: wyjście dla lwów (chyba akurat spały...), kraty, a pod trybunami starożytne rzymskie narzędzia i naczynia do wyrobu wina, olejów i oliwy - wszystko dobrze opisane w kilku językach. Dzieciaki zachwycone, bo inaczej niż w innych muzeach, wszystkich prawie eksponatów można tam dotknąć! Po wyjściu z katakumb porobiliśmy sobie kilka fotek na zewnątrz, udało mi się też uchwycić na aparat takiego oto legionistę:
Na arenie poustawiane były rzędy krzeseł i trwał demontaż sceny i jednocześnie montaż nowej. Wyczytaliśmy, że kilka dni wcześniej odbył się tu duży koncert pod nazwą "Za dobra stara vremena", a za kilka dni miał ruszać festiwal filmowy
Z amfiteatru udaliśmy się do Muzeum Archeologicznego, które znajduje się niecałe pół kilometra dalej w kierunku centrum. Cena za wejście to 50 kun za całą rodzinę.
To miejsce nas troszkę rozczarowało. Po pierwsze nie można robić zdjęć - w każdym pomieszczeniu kamery. Próbowałem zrobić kilka z ukrycia, ale niespecjalnie się udały. Eksponatów jest mnóstwo, na trzech piętrach. Większość z nich to fragmenty starożytnych budowli, ale oprócz ostatniego piętra nic nie jest opisane - i to jest drugi powód rozczarowania. Co z tego, że widzimy piękne kawałki fasad czy zdobień, skoro nie wiemy co to jest, z jakiego okresu ani nawet skąd. Niestety, nikt nie zadał sobie trudu, żeby to chociaż po chorwacku opisać. Tylko trzecie piętro, gdzie są wykopaliska podzielone na epoki, jest super opisane w kilku językach i tam spędziliśmy najwięcej czasu.