No i w końcu... nadszedł rok AD 2010
Trzy dni do wyjazdu
Z uwagi na brak pewności co do terminu urlopu, wcześniejsza rezerwacja nie wchodziła w rachubę. Pozostawały dwie opcje: albo "last minute" albo jazda w ciemno
Dwa dni do wyjazdu
Ostatnie dni i chwile mijają na wstępnym ustaleniu harmonogramu... a w zasadzie listy miejsc, które warto byłoby odwiedzić. W tym momencie nieocenionym źródłem informacji staje się forum
Dzień do wyjazdu
Przygotowywanie bagaży nie jest moją mocną stroną, więc pozostawiłem to małżonce. Miało to też inną dobrą stronę: w razie jeśli coś zostanie pominięte, będę miał na kogo zwalić winę
Niestety, w czasie pakowania co jakiś czas musiałem odpowiadać na trudne pytanie: "czy zapakować (tu pada nazwa konkretnego przedmiotu)?", lub "czy bierzemy (i znów nazwa czegoś tam)?". Po jakimś czasie zacząłem podejrzewać, że jest to zwykła asekuracja - pytania były bardzo podchwytliwe i jeśli potem wytknę brak czegoś o co nie zostałem zapytany, to jednocześnie będę mógł zostać oskarżony o to, że zdecydowałem się wziąć rzeczy, które okazały się zbędnym balastem. Kobiety są cwane...
Godzina "0" a w zasadzie 7:12
Wyjazd... przed nami blisko 1900 km. Nie planujemy postoju na nocleg - będziemy się zmieniać za kierownicą. Jedyny dłuższy postój planujemy w naszej stolicy - chcę kupić aparat, którym będę mógł robić zdjęcia w wodzie bez obawy o to, że coś mu się stanie. Pomysł dojrzewał dość długo, nawet wybrałem konkretny model, ale decyzja zapadła w ostatniej chwili - późnym wieczorem poprzedniego dnia, więc nie było czasu na jej realizację. Zdążyłem jedynie znaleźć w internecie dystrybutora, który proponował taki aparat w rozsądnej cenie. I tak z zapisanym nr telefonu czekałem na moment, gdy godzina będzie na tyle przyzwoita, by zadzwonić w celu poznania lokalizacji punków sprzedaży...
Wreszcie nadeszła odpowiednia pora... zadzwoniłem, dowiedziałem się... ustawiłem nawigację... i godzinę później rozmawiałem już ze sprzedawcą, który ze stoickim spokojem stwierdził, że cena która jest podana w necie dotyczy aparatów zamiawianych przez internet... a w sklepie jest drożej... (o ok. 10%). Nie zamierzałem kłocić się i walczyć... bo rozumiem, że handel przez internet kieruje się własnymi prawami, ale jednocześnie chcąc wyjaśnić swoje wątpliwości - zwróciłem uwagę, że w ofercie była opcja odbioru zamówionego towaru w jednym z puntków dystrybucji. Uzyskałem potwierdzenie, że rzeczywiście taka możliwość istnieje, ale też usłyszałem "przecież Pan tego aparatu nie zamówił przez internet". W tym momencie poczułem się jak bohater jakiejś komendii reżyserowanej przez Bereję. Zapytałem więc, czy mają w sklepie dostęp do internetu (były tam sprzedawane również komputery) i czy mógłbym z niego skorzystać w celu złożenia zamówienia. Widok sprzedawcy był bezcenny... Po krótkiej konsultacji telefonicznej z działem zamówień sprzedawca poinformował, że możemy w ten sposób zrobić. Summa summarum zakupy mające trwać kilkanaście minut trwały 2h, ale przynajmniej zakończyły się pomyślnie.
Teraz już tylko pozostało bezpiecznie dojechać do celu...
cdn.... chyba

.png)
.png)
.png)

.png)