Lepiej późno niż wcale czyli październikowa Chorwacja

Janusz Bajcer napisał(a):O winie już wiem trzeba wiedzieć więcej

Na wiedzę nigdy nie jest za późno
witam władzę

kaszubskiexpress napisał(a):Po Krakusie widać, że głodny.
Pozdrawiam.

dobrze, że mnie nie widziałeś
witam i pozdrawiam

ASIULA HK napisał(a):Ciekawam tego późnego wyjazdu
Pozdrawiam.

witaj Asiu miło Cię widzieć

alycja napisał(a):przysiadam się i ja

Kasia i Krzyś napisał(a):pewnie mieliście więcej szczęścia do pogody niż niektórzy w tym roku w lipcu na przykład

a to okaże się w dalszej części relacji

Vjetar napisał(a):Lepiej późno niż wcale - pewnie, że tak.

tak prawi polskie przysłowie

mireks napisał(a):To i ja popatrzę na październikową Chorwację.

witam wszystkich i pozdrawiam

fiolek napisał(a):witaj Asiu ... miło Cię widzieć

Miło mi Aniu
Poza tym... chyba nikt październikowego wypadu nie opisywał (chociaż pewności nie mam )

Jozzy22 napisał(a):
moja żona ma tą samą fantazje

bo my sąsiadki mamy taką motoryzacyjną fantazję
Przez tę moja fantazję musieliśmy tankować wcześniej niż planowaliśmy

Witam sąsiada

ASIULA HK napisał(a):Miło mi Aniu
Poza tym... chyba nikt październikowego wypadu nie opisywał (chociaż pewności nie mam )

Cieszę się, że jestem pionierką

Czekam Aniu na te tłumy na plaży.

maniust napisał(a):Czekam Aniu na te tłumy na plaży.

Będą
tylko później

I ja się melduję

Jest październik, więc z wolnymi apartmanami nie będzie kłopotów
Tak się nam wydawało do środy 1-go października.
Zaczynamy więc poszukiwania lokum od domów położonych blisko morza.
Wiele domów zamkniętych na głucho
Ten nam się nie podoba, tamtem za blisko ulicy i tak łazimy kilka chwil.
Wreszcie trafiamy na fajny domek, na balkonie gospodyni, za mały apartament z widokiem na hotel chce 30 euro
Dzięki idziemy dalej.
I znów ładny zadbany dom, tym razem gospodarz.
Ma wolne apartamenty ( widać to gołym okiem ) za 30 euro pokazuje nam apartament w suterenach
Chyba żartuje
Obraża się jak mówię, że drogo ,że chcemy na piętrze.
Na piętrze nie ma, a za ten w syterenach Włoch płacił 100 euro.
No cóż dziękujemy i idziemy dalej, a w zasadzie wsiadamy do auta i jedziemy w drugą stronę Baśki.
Widzimy dwie Chorwatki, pytamy o apartamenty.
Jedna z nich prowadzi nas na II piętro ( ach te schody ) domu nówki, jeszcze pachnie nowością.
Pokazuje ładny apartament za 25 euro . Może być .
Wychodzimy na balkon i grzecznie dziękujemy, ale nie wynajmiemy.
Pod nami ulica prowadząca do portu, i mimo października jest dość ruchliwa.
Na to nieśmiało odzywa się druga pani i pokazuje nam swój dom.
Oddalony od ulicy Blato o 100 m. Idziemy, oglądamy duże studio, z balkonu widać port i góry. Nie słychać ulicy.


Ok Janusz dobija targu, kobieta pomaga nam wnieść klamoty do mieszkania i możemy cieszyć się urlopem.


Tylko ta pogoda, gdzie to sunce,
niebo coś się chmurzy, chyba będzie kisza

Piter_M napisał(a):I ja się melduję

Witaj Piotrze

Rozpakowujemy bagaże, dobrze że nie ma ich dużo i idziemy na spacer.
Ciekawi jesteśmy jak też zmienila się Baśka od czasu naszego pobytu.
A byliśmy tu 13 lat temu Ale ten czas szybko płynie,

fiolek napisał(a):teraz jadę ja z fantazją - jak to mówi mój szwagier.
Fantazja polega na tym, że gwałtownie wzrasta nam średnie spalanie paliwa

Nie wiedzieć czemu, bo ja nie z Krakowa , mam podobnie
Witam rówieśniczkę

Idziemy w stronę domu, w którym byliśmy 13 lat temu.






Dom Stefana jest położony dość wysoko, stąd piękne widoki na morze i Baśkę.
13 lat temu było mniej domów położonych bliżej morza i zasłaniających widoki



Wracamy do domu, i robimy jeszcze kilka zdjęć z balkonu








Niestety październik ma to do siebie, że szybko robi się ciemno
Tak więc kończymy porządkowanie bałaganu, szybki prysznic książka do jednej ręki, do drugiej szklaneczka zapasu i luzik..........

malina1959 napisał(a):Nie wiedzieć czemu, bo ja nie z Krakowa , mam podobnie
Witam rówieśniczkę

A bo to nie tylko krakowianki mają taką fantazję
Witaj Gosiu

Rano wstajemy wyspani i pełni optymizmu,że za okiennicami świeci słońce
A tu kicha, a w zasadzie kisza
Cóż, taki mamy klimat.

Jemy śniadanko, chwila na neta i po Januszowej kawce jedziemy do Zaostroga odwiedzić naszą gospodynię Milę, u której byliśmy trzy razy.
Rok temu podczas naszego pobytu Mila zachorowała, była w szpitalu, potem w domu odizolowała się od wszystkich w swoim pokoju.
Nawet nie mogliśmy się z Nią pożegnać. Ivan - mąż Mili na nasze pytanie odpowiadał, że Mila jest bardzo chora
Pisaliśmy maile, ale na nie też nie było odpowiedzi.
Musimy więc sprawdzić na miejscu cóż takiego się podziało.

Wyjeżdżamy z Baśki, pada coraz bardziej ale przecież ten rok taki jest w Chorwacji.
Po drodze mijamy znajome i nieznajome widoki




Dojeżdżamy na miejsce, okazuje się że z Milą wszystko w porządku, ale nie ma Jej w domu - pojechała na zakupy do Makarskiej
Idziemy więc na spacer w deszczu

Pada coraz mocniej, więc idziemy do restauracji na mule






Wracamy do Mili, wróciła z zakupów.
Okazuje się, że miała obustronne zapalenie płuc, a na maile nie odpowiedała, bo żadnego nie dostała.
A nie mogła ich dostać bo mieliśmy zły adres mailowy
Po pysznej kawie i miłej pogaduszce wracamy w stronę Baśki.