Mam nadzieję, że uda mi się przekazać trochę ciekawych informacji, popartych moimi amatorskimi zdjęciami, które nie są w stanie oddać rzeczywistego piękna Chorwacji.
Cichy plan wyjazdu do Chorwacji pojawił się już pod koniec pobytu w Jezerze. Niestety był problem z zebraniem ekipy – znajomi, którzy byli z nami w zeszłym roku nie mogli do nas dołączyć, a szkoda bo była z nas zgrana, wesoła ekipa. Szukaliśmy więc dalej, ale bez skutku aż do momentu, gdy wspomniałem o tym mojemu synowi. Okazało się, że oni też szukali chętnych wśród swoich znajomych na wyjazd wakacyjny, ale wszyscy coś tam marudzili (dziwna ta młodzież
Jest dobrze, przygotowanie rzeczy do wyjazdu realizujemy wg zeszłorocznej listy, zaczerpniętej z tego forum i trochę zmodyfikowanej. Wesoły nastrój psuje nam "złośliwość rzeczy martwych".
Przed wyjazdem sprawdzenie samochodów i tu zgrzyt. Auto syna (A3 nieszczęsny silnik FSI) oprócz planowanej wymiany paska rozrządu i cewek zapłonowych, wymaga wymiany części odpowiedzialnej za zmianę faz rozrządu. Z dnia na dzień koszt rośnie o ponad 2 tys.
4-07-2014
Wyruszamy wieczorem, dzieci wkrótce zasypiają. Po niecałej godzinie jesteśmy w Czechach (Krnov). W Bruntalu krótki postój – zakup winiet, dalej Olomouc, Brno i około północy granica z Austrią – znowu winiety i kierunek Graz. Poysdorf przejeżdżamy w środku nocy bez problemu, chociaż za parę godzin ma się tu rozpocząć ograniczanie ruchu z powodu wyścigu kolarskiego (wg cennej informacji z forum). W Austrii robimy dwie przerwy, przy czym drugą poświęcamy na godzinną drzemkę, ponieważ sen zaczyna „atakować”. Po kawie i rozruchu na świeżym powietrzu ruszamy dalej. Słowenia wita nas Słońcem – winiety – autostrada dosyć luźna – fajnie się jedzie. Granica SLO-CRO pokazujemy paszporty i możemy jechać dalej Rupa – Opatija, rezygnujemy z przejazdu przez tunel Ućka, żeby pojechać wzdłuż wybrzeża: Opatija – Brseć – Plomin. Niestety niebo zachmurzone i nie można podziwiać błękitu Jadranu, co mnie trochę zasmuciło, bo chciałem żeby młodzi dostali takiego „strzała” estetyczno-duchowego jak ja, gdy pierwszy raz zobaczyłem chorwackie morze 5 lat temu:
5-07-2014
Docieramy do Labina i tu zasięgam języka, bo nawigacja „nie widzi” Mali Golji, miły starszy pan wskazuje drogę i po kilku minutach jesteśmy na miejscu około godz. 9.
Wita nas brat właściciela apartamentu wręcza klucze i zaprasza na świetną wiśniówkę. Tylko próbujemy, bo chcemy po rozpakowaniu koniecznie zaliczyć pierwszą kąpiel w Jadranie. Pogoda niezbyt chorwacka – zachmurzenie z przebłyskami Słońca, temperatura 23°C – zimno mówi babcia właściciela. Pytamy o prognozę pogody i dowiadujemy się, że przez 2-3 dni będzie „polskie” lato. Specjalnie się tym nie przejmujemy i idziemy obejrzeć apartament, z pewnymi obawami czy ta niska cena to nie jakaś ściema. Po otwarciu drzwi okazuje się, że to nowoczesny, świetnie wyposażony i przestronny apartament + zadaszony taras.
Po rozpakowaniu i posileniu się jedziemy na znaną plażę w Rabacu. Droga wygląda znajomo, wracają wspomnienia z 1989, kiedy pierwszy raz byliśmy w Chorwacji i zostaliśmy zauroczeni Jadranem. Parking płatny 10 kn/dzień. Plaża na wysokości hoteli Girandella wygląda tak samo jak 5 lat temu. A to kilka "archiwalnych" zdjęć z Rabaca 2009:
c.d.n.

.png)
.png)
.png)
.png)
