Helen w Holandii

Uwielbiam latarnie morskie, a ta jest przepiękna: smukła i wyrazista. Szkoda tylko, że okolica tuż nadmorska taka dla mnie nie pasująca do latarni.

Ale fajną drogą jechaliście, że wiatraki tuż przy niej były. Nam się tak nie udało

no i proszę - w Holandii też można fajnie spędzić wakacje.

Fajni ci serowi gondolierzy

pozdrawiam

Mikeee napisał(a):no i proszę - w Holandii też można fajnie spędzić wakacje.

Fajni ci serowi gondolierzy

pozdrawiam

Hej, hej, pewnie, w sumie to wszędzie można

Witam i pozdrawiam

Jedziemy dalej. Cały czas poruszamy się po Noord Holland, prowincja ta oblewana jest od zachodu przez wody MOrza Północnego, od wschodu zaś dwóch jezior: Markermeer i IJsselmeer. Przez te jeziora prowadzą dwie groble, które umożliwiają połączenie z drugim brzegiem zatoki, bez konieczności objeżdżania połowy kraju .

Tak to wygląda:



Den Helder mijamy wysiadając tylko na chwilę przy Muzeum Marynarki Wojennej , żeby rzucić okiem na wielki okręt podwodny HNLMS Tonijn, który widoczny jest już z drogi.



Z Den Helder odpływają promy na pobliską wyspę Texel, która jest pierwszą z grupy Wysp Zachodniofryzyjskich. Mijamy sznur aut, czekających na przeprawę, a ja wzdycham, po gdzieś tam w kolejce tych wysepek, jako pierwsza niemiecka patrząc od zachodu, leży moje Borkum z czasów studenckich.

Na wschodniej stronie tej części Holandii przewodnik poleca odwiedzić min. Medemblik i Enkhuizen, pomijamy te miejscowości, gdyż podczas pobytu w Alkmaar mąż zobaczył plakat informujący o mającym się odbyć w Medemblik zlocie samochodów zabytkowych, więc będziemy tu niedługo wracać. Kierujemy się na Edam poświęcając nieco uwagi krajobrazowi - zamiast wiatraków teraz wszędzie są... krowy



Zawołane przychodzą i pozują

Jak są sery, to muszą być i krowy.
Z przyjemnością podpatruję Holandię w Twej relacji.

Nefer napisał(a):Jak są sery, to muszą być i krowy.
...

Dokładnie

Droga do Edam zajmuje nam niecałą godzinkę, no i jednocześnie przybliża nas do domu. Po wizycie w Almaar i tłumach ludzi jakie tam były sądziłam, że w miasteczku o takiej nazwie jak Edam też będzie sporo ludzi. Czekała nas niespodzianka, Edam był senny, pusty i zupełnie pozbawiony turystów. Ożywa zapewne w środy, gdy odbywa się tam targ serów, no ale dziś był piątek. Tak więc warto rozważyć, czy chce się oglądać serowe show, czy rozkoszować bardzo urokliwym miasteczkiem w totalnej ciszy . Edam nas zachwycił. Miasteczko pełne jest urokliwych domków, mosteczków, zadbanych ogródków. Sercem jest Damplein, plac z wybrzuszonym szerokim mostem przerzuconym nad kanałem Voorhaven.



Na placu stoi ratusz w stylu Ludwika XIV, tuż obok znajduje się śliczny budynek muzeum , który jest jednocześnie najstarszym ceglanym domem w Edamie. Jak wiele starych budynków w Holandii pochyla się na bok, co związane jest z podmokłym terenem, na którym z mozołem te domy były stawiane, często na palach.



Kanał Voorhaven



Nad kanałem znajduje się sklepik, można tam znaleźć i sery i pamiątki, można zjeść 'broodjes' czyli przeróżne bułki, czy wypić kawę, stolików nie ma, ale są ławki nad kanałem.



Zauważamy 'koffie + croissant' za 2,50 euro.
Croissanty się skończyły , ale przemiły pan ze sklepiku zamiast nich dał nam miseczkę nadziewanych czekoladek .... i policzył za kawę po 1,70 euro , czekoladki gratis . Rozkoszujemy się więc chwilą nad kanałem... takie chwile lubię i wspominam najcieplej.



Edam jest śliczny, chociaż malutki.



Budynki w Holandii są wąskie, gdyż ceny ziemi zawsze były wysokie budowano je wąskie a wysokie, u szczytu często znajduje się hak umożliwiający wciąganie np. mebli na wyższe piętra, gdyż siłą rzeczy klatki schodowe są wąskie.



Wszechobecne hortensje


i kanały



Edam wart jest odwiedzenia bez dwóch zdań, parking bodajże do 2h godzin gratis , tekturowy zegar do kupienia w sklepie z pamiątkami, kupiliśmy, ale już nam się więcej nie przydał - 2 euro.



Rzut oka za siebie i mostkiem wracamy na parking.



Przed powrotem do domu czeka nas jeszcze jedno, bardzo ładne miejsce.

... muszę przyznać, że te małe miasteczka które pokazujesz robią duże wrażenie i przypominają mi trochę duńskie miasteczka - super, bardzo lubię takie klimaty ... ...
Pozdrawiam.

helen napisał(a):

Nefer napisał(a):Jak są sery, to muszą być i krowy.
...

Dokładnie

Holenderka z wymionami

Edam sprawia bardzo miłe wrażenie, a że było pusto - to jak dla mnie dodatkowa zaleta .

Ciekawe umaszczenie mają krowy rasy Lakenvelders (w linku wstawiony przez Janusza) .

Swietne są dzięki Janusz, tak czułam, że to są modelki.

helen napisał(a):Swietne są dzięki Janusz, tak czułam, że to są modelki.

Przy okazji dowiedziałem się, że mają cztery żołądki
Strasznie drogie w żywieniu te modelki

Najbardziej z serów żółtych lubię Edamski A tu jeszcze okazuje się, że Edam taki śliczny!

Zapomniałabym: w Edamie dorwałam pomnik tragarzy sera



Z Edamu jedziemy do Marken




Za stroną navtur.pl
Marken to niewielka wioska rybacka w północnej Holandii, położona nad jeziorem Markermeer, około 20 km w kierunku północno-wschodnim od centrum Amsterdamu. Do 1957 roku była ona odizolowaną od reszty świata wyspą, której mieszkańcy zajmowali się jedynie rybactwem. Wtedy to została połączona krótkim odcinkiem tamy z lądem stając się integralną częścią półwyspu. Tak długa separacja sprawiła, że wykształciła się w Marken odrębna kultura oraz osobny dialekt języka holenderskiego. Obecnie inność mieszkańców oraz różnice w kulturze są wykorzystywane jako atrakcja turystyczna.
Historia osadnictwa na wyspie sięga XIII wieku, kiedy to osiedlili się tu mnisi przybyli z Fryzji. Sama wyspa powstała w wyniku erozji gleb torfowych, co z kolei spowodowało oderwanie jej od stałego lądu. Aby ochronić domy przed zalewającą ten teren wodą, umieszczono je na palach, a wokół wyspy zbudowano liczne groble. Mieszkańcy Marken postanowili jednak jeszcze lepiej zabezpieczyć się przed wodą, tworząc sztucznie usypane pagórki (terpy), na których zbudowali swoje domy. Na przestrzeni wieków miejscowa ludność żyła i utrzymywała się głownie w połowy ryb. Sytuacja ta trwała aż do 1932 roku, kiedy to wybudowano tamę Afsluitdijk, która doprowadziła do drastycznego spadku przychodów z rybołówstwa.

Obecnie Marken stanowi żywy skansen z charakterystycznymi zielono-czarnymi drewnianymi domkami wybudowanymi na sztucznie usypanych wzgórzach zwanych potocznie terpami. Zachował się tu także dawny podział na dwie dzielnice: skupiającą się wokół kościoła dzielnicę Kerkbuurt, oraz leżąca w sąsiedztwie portu Havenbuurt.

Tyle teorii

Droga przez groblę doprowadza do parkingu, gdzie oprócz opłaty za postój auta naliczana jest jeszcze jakaś turystyczna taxa, płaci się za ilość osób.

Na teren wioski wchodzi się oczywiście przez mosteczek



I żeby nie było, że tylko krowy są w Holandii, spotykamy i inne kopytne:



Wioska jest urocza, można spacerować bez końca:


Czyżby jeszcze ładniejszy garaż niż nasz?




Były sery, krowy, wiatraki, czas na .. chodaki, zaraz przy wyjściu z parkingu znajduje się sklep i wytwórnia chodaków, można załapać się na pokaz ich produkcji, przymierzyć drewniane buciki i zakupić pamiątki.

cdn...

Widzę, że pojawiły się nieśmiało tulipany...

Janusz Bajcer napisał(a):Widzę, że pojawiły się nieśmiało tulipany...

nieśmiało.. show skradły im chodaki, a tak chciały się upodobnić i też były drewniane