W relacji z pobytu w Pakostane w 2005 r. (w której cały post sie nie wyświetla

) dawałem taki opis:
"Teraz zaspokoję ciekawość woki i opiszę , co spotkało nas jeden dzień (na szczęście tylko jeden) na kampie - otóż któregoś dnia przyjechali rodacy w dwa auta na rejestracjach rzeszowskich i zaraz po rozbiciu się akurat niedaleko od naszych namiotów poszedł w ruch alkohol, głośna muzyka hip-hop, łacina przy małych dzieciach (gdybym chciał ten opis okrasić częstotliwością łaciny używanej przez to towarzystwo, to czytali byście ten post pewnie do rana) - a później jeden z nich (widocznie z najsłabszą głowa i do tego bardzo pobudliwy po wypiciu) chodził po kempingu i zaczepiał sąsiadów naokoło, wykrzykiwał -
"niech patrzą jak się szlachta bawi", czym wzbudzał bardzo wesołość niestety tylko u jego kompanów i ich żon, którzy wprawdzie oprócz używania głośnej łaciny byli spokojniejsi, ale widząc jak się ich kompan zachowuje -lali mu gorzałę równo. Skończyło się tak, że po zejściu z opilstwa do parteru (chodził na czworaka) - ich kompan (szlachcic) wreszcie padł nieprzytomny na własny namiot. I było to jego szczęście, bo moja cierpliwość (i innych sąsiadów-nasz rodak rozbity jeszcze bliżej tego towarzystwa prosił grzecznie o uspokojenie) już się kończyła i miałem wielką ochotę bez sentymentu dla takiego rodaka - iść z interwencją na recepcję , aby wezwali policję i zamknęli pijaka w jakiejś izdebce-jeśli takie w ogóle są w Cro.
(ciekawe czy ktoś wie , jak tam traktują takich pijaków - jeśli tacy są).
Nad ranem ukarały pijaka niebiosa, spuszczając na niego strugi deszczu i zmoczyły mu namiot.
(woka bez obrazy - wiem, ze równie dobrze mogły się trafić na kampie takie osoby na np. na rejestracjach z Nowego Sącza, z krakowskiego,z warszawskiego - z każdego regionu Polski, ale akurat ONI byli z rzeszowskiego). Na całe szczęście było tak tylko jeden dzień, widocznie ONI zobaczyli, jak zachowują się normalni ludzie na kampie - rano witają sąsiada dzień dobry (każdy w swoim języku i każdy rozumie) nie krzyczą, nie włączają radia na cały regulator, nie piją do upadłego -to zrozumieli , że takie zachowanie nie uchodzi - albo po prostu to była podupadła szlachta i brakło kasy. Muszę przyznać , że taki przypadek na kampie z naszym rodakiem widziałem pierwszy raz, a był to już ósmy wyjazd do Cro i mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, bo więcej takich zachowań, to straszny wstyd dla całej naszej nacji - a mam pewność, że nikt z prawdziwych cromaniaków na wakacjach w Cro (i nie tylko) - tak się nie zachowuje. Alkohol jest dla ludzi, ja też (jako geodeta) za kołnierz go nie wylewam - jest on zawsze w rozsądnych ilościach do Cro zabierany i w rozsądnych ilościach wypijany."
Nie wiem Damianie jakiego jesteś wzrostu, ale ja przy swoich 1.60

miałbym obawy jakiemuś "napakowanemu" i wielkiemu rodakowi zwracać uwagę na zachowanie, bo mogłoby to się dla mnie źle skończyć
