napisał(a) weldon » 11.06.2010 13:03
Kiedyś, tak z 15 lat temu próbowałem tego Desperados.
Kumpel to pijał, jakieś takie z cytryna się piło, czy jak, ale mi nie szło.
Ja kiedyś sporo piwa piłem, lubiłem Heveliusza na przykład,
ale sobie rogówkę oka oskalpowałem gałęzią i, o mało, wzroku nie straciłem.
Po omacku chodziłem po mieszkaniu, a ból był niemiłosierny.
Wtedy dużo prochów brałem, antybiotyki i takie tam.
Jak to się wszystko skończyło, to, akurat ojca imieniny były,
jak zwykle wziąłem piwko, przechyliłem i ... ledwo na ogródek zdążyłem,
bo mi nie weszło. I tak mi zostało - nie smakuje mi. Może nie istnieć.
W sumie to dobrze, bo jak ja bym jeszcze piwo pił ...
****************************************
Słyszeliście?
Polka i Węgier zginęli w Czarnogórze.
W czasie spływu. Kajak im się wywrócił.
Oboje po 60'tce
