Dzień dobry

weldon napisał(a):Wspomnienia dzieciństwa?!

... a jak przyszła wiosna ...to w "boka" , "klipę" i oczywiście kolarze z kapsli!

mariusz-w napisał(a):... a jak przyszła wiosna ...to w "boka" , "klipę" i oczywiście kolarze z kapsli!

Kradliśmy takie przewody z budek telefonicznych i przetapialiśmy je, żeby kapsle były cięższe.
No i całe atlasy były pocięte

A krawężnik? Najlepszy do jazdy.

weldon napisał(a):Kradliśmy takie przewody z budek telefonicznych i przetapialiśmy je, żeby kapsle były cięższe.

... w moim mieści były tylko trzy budki ... dla wszystkich by nie starczyło !

Dzień Dobry Wszystkim

weldon napisał(a):

mariusz-w napisał(a):Trzeba było ich koleją wysłać !

Smiech, śmiechem, ale wtedy to w gazetach opisali, że w Krakowie zawał komunikacyjny się zrobił.

Jakoś nie zatrybiłem, że chodzi o Kraków i o galerię Krakowską w samym centrum. Faktycznie był paraliż przez kilka dni, aż do wyłączenia sygnalizacji świetlnej, i tak już zostało do dziś, a minęło już kilka lat

W "kolarzy" też graliśmy, ale kapsle obciążaliśmy woskiem ze świec i oczywiście atlasy pocięte były.

Maiusz a co to jest "boka" i "klipa"?

W Państwa Miasta również grałem, i jeszcze w okręty

Boka to chyba (?) to co zośka?

A pod ramą roweru jeździliście?

Serce w pasy napisał(a):Maiusz a co to jest "boka" i "klipa"?

W Państwa Miasta również grałem, i jeszcze w okręty

http://pl.wikipedia.org/wiki/Klipa_%28gra%29

... a w "boka" to też z kijami ...rysowało się koła wbijało tyczkę ...rzucało innymi kijkami ... jedna osoba pilnowała boka inni rzucali ... itd.




"zośka" to inaczej ! ... to rodowód z przed II wojny !!!

E, to już jakaś wyższa szkoła jazdy była

Tak na dworzu to w pikuty graliśmy, tego nie pamiętam, jak się nazywało, ale monety rzucaliśmy z góry, kto bliżej rzuci.

Ja miałem wujków w telekomunikacji, to mi żetony przynosili, a inni musieli od rodziców dziadować

weldon napisał(a):A pod ramą roweru jeździliście?

Tak... na czarnym "Ambasadorze" !

Aaaaaaa to nie graliśmy.(boka)

Z monetami u nas to się nazywało "w siadacza"

Ale za to graliśmy w noża.

Pod ramą jeźdźiłem

Do zośki tez mi się ten ołów przydawał ...

Jako obciążenie.

Serce w pasy napisał(a):Aaaaaaa to nie graliśmy.
Ale za to graliśmy w noża.

taaaaaaaaaa ..... finką

mariusz-w napisał(a):

Serce w pasy napisał(a):Aaaaaaa to nie graliśmy.
Ale za to graliśmy w noża.

taaaaaaaaaa ..... finką

Jak to zmieniają się znaczenia słów z biegiem lat

Kiedyś sobie znalazłem świetna zabawę, bo ojciec łożyska zostawił.
Tak sobie je stawiałem jedno na drugim, kręciłem no i pomieszałem nowe ze starymi
Afera była.
Chyba większa, niż wtedy jak miałem taki młoteczek i tak sobie siedziałem,
jak ojciec podłogi układał i też stukałem.
Tyle, że potem się do gwoździ dobrałem i, nawet mi to dobrze szło.
Nawbijałem tych gwoździ jeden koło drugiego.
Nie szło wyjąć.

Dzień dobry

udało mi się przekopać przez wieczorno- nocno-poranne rozmowy :)

Piotrze to Ty byłeś bardzo kreatywny :D i chyba tak ci już pozostało

twister07 napisał(a): Ty byłeś bardzo kreatywny :D i chyba tak ci już pozostało

Chyba tak. Przez jakieś 15 lat reperowałem taki fajny ekspress do kawy, z taką rurka na górze, ciśnieniowy.
Po drodze kilka razy wysadziłem korki w mieszkaniu, poparzyłem sie i dopiero wspólnymi siłami małżonka wraz z moja mamą,
po kryjomu, mi go wyrzuciły

Ale co się nauczyłem po drodze to moje