Do Chorwacji przez ... Czarnogórę z Bośnią na deser

Wiesz co......dobrze, że zdążyłam zjeść późny obiad , na tych większych fotkach, jedzonko jeszcze bardziej apetycznie wygląda

Miecia napisał(a):Wiesz co......dobrze, że zdążyłam zjeść późny obiad , na tych większych fotkach, jedzonko jeszcze bardziej apetycznie wygląda

Ale to nie moja wina...
To wszystko oni zrobili...
Przysięgam ...

pawelg napisał(a):To zawartość czerwonego garnka....


PS Zdjęcia zgodnie z życzeniem większe...

Jak to stwierdził Wojtek u mnie w relacji: obśliniłam monitor a później go połknęłam, piszę w ciemno

Do pysznego jedzonka trzeba dodać trochę muzycznego podkładu

Lipa spiza dalmatinska

Janusz Bajcer napisał(a):Do pysznego jedzonka trzeba dodać trochę muzycznego podkładu

Lipa spiza dalmatinska

No właśnie patrząc na jedzonko czegoś mi było przy nim brak - teraz już wiem czego

pawelg napisał(a):Ale to nie moja wina...
To wszystko oni zrobili...
Przysięgam ...

Oni zrobili.....
Ty pokazałeś....

Za mój ślinotok powinieneś bić się w piersi i wołać "mea culpa"

10.08, piątek
Śniadanie, po śniadaniu na plażę.




Dzieci się kąpią. Chłopaki robią za trampolinę, skoki do wody…




Żony też się załapały… Ubaw po pachy…


Gapiów sporo… Nieźle.

Po obiadku my jedziemy do Stonu, oni płyną na Korculę.

Ston. Samochód na parking. Idziemy do wejścia na mury.



Żona chce ze mną iść, dzieci wolą zostać... No cóż, muszę iść sam.
Umawiamy się za godzinę w tym samym miejscu.

Kupuje bilet w kasie – 30 kun – pytam gościa jak daleko trzeba iść.
„Mali Ston ? One kilometer.” Spoko, wyrobię się.
Ruszam pod górkę. Gorąco, ciężko.
Nie wziąłem wody, jałopa…


Nie idę tam:


Tylko w tę stronę:






To ja na murach… Łatwo rozpoznać…








Tam wędruję...


A słoneczko robi swoje...


Lezę...


Już niedaleko...


Dochodzę... to znaczy do celu...






Czas na mnie ... Droga powrotna, wcale nie będzie łatwiej.



Teraz już z górki...


Obserwuje mnie takie coś...


A ja patrzę na to...


Droga do Małego Stonu i z powrotem 1h 20 min. Upał 35 stopni.
W drodze powrotnej mija mnie małżeństwo. Pani z ok. rocznym dzieckiem na ręku.
Twarda sztuka…
Przypominam sobie pana z kasy. „One kilometer” – myślę sobie… By cię …

Już jestem na dole, dotarłem. Ufff… piiiiić…

Spacerujemy jeszcze trochę po Stonie...





Tato chcesz pić...






Lokal rozrywkowy...


Czas wracać. Jeszcze tylko pamiątkowe foto przy palmach...



Po przyjeździe obowiązkowy spacerek i lody.
Przy porcie prezentacja winnic z Peliesaca, za drobna opłatą można skosztować
no i oczywiście potem coś kupić.
Trwają też przygotowania do koncertu Mladena Grdovica. Poczekamy.
Około 23 kończy się nam cierpliwość, mała chce spać, wracamy.

Aha, i jeszcze w kwestii tego grilla z wczoraj...
To nie ja. Taka jest moja wersja i tego się będę trzymał...

Od ładnych kilku dni śledzę z zapałem i czekam na każdy kolejny post. Oby więcej takich relacji. Pozdrav.

Adam,K napisał(a):Od ładnych kilku dni śledzę z zapałem i czekam na każdy kolejny post. Oby więcej takich relacji. Pozdrav.

Miło mi, dziękuję.
Niestety nasze wakacje zbliżają się do końca, relacja też...

Pozdrav

Adam,K napisał(a):Od ładnych kilku dni śledzę z zapałem i czekam na każdy kolejny post. Oby więcej takich relacji. Pozdrav.

i ja rowniez sie pod tym podpisuje

agapi napisał(a):

Adam,K napisał(a):Od ładnych kilku dni śledzę z zapałem i czekam na każdy kolejny post. Oby więcej takich relacji. Pozdrav.

i ja rowniez sie pod tym podpisuje

Barrrrdzo dziękuję...
Pozdrav

11.08, sobota
Dziś zaplanowaliśmy wyjazd na plażę Divna.
Po śniadanku w auta i ruszamy.
Parking przy Camp Divna 10 kun za cały dzień.
Plaża przecudna…







Zatoczka niewielka. Kilka kwater, camping, knajpka.






Na zdjęciach tego może nie widać, ale w ciągu dnia zrobiło się dosyć tłoczno.
Cóż sobota, ludzie chcą się pobyczyć...

Czas wracać. Tak to wygląda z drogi.


Jedziemy na chwilę do Trpanj. Sprawdzamy ceny promów do Ploce.
Może w ten sposób wrócić ? Auto 136 kun plus 30 za osobę. Razem prawie 260...
W kolejce do promu sporo samochodów. Sobota. Promu nie widać. Postoją sobie.
Jednak pojadę lądem.

Na wieczór Jarek i Zbychu mają zaproszenie od swoich gospodarzy na kolację.
Mięsiwa i napitki. Nic więcej nie napiszę. Oni to zrobią.

My standardowo, spacerek, lody, ławeczka nad wodą…
Po powrocie ze spaceru widzę w telefonie SMS od Edyty,
żeby przyjść, jesteśmy zaproszeni na degustację.
Trochę późno, mała chce spać… Trudno, nie tym razem.

Świetna opowieść i kapitalne zdjęcia. Skutecznie zaraziłeś mnie Czarnogórą

Rewelacja
Od jakiegoś czasu marzę o Czarnogórze, myślę że dzięki Twojej relacji uda mi się spełnić marzenie w przyszłym roku
Czekam na dalszy ciąg relacji.
Pozdrawiam

Monty napisał(a):Świetna opowieść i kapitalne zdjęcia. Skutecznie zaraziłeś mnie Czarnogórą

Nie warto się z tego leczyć, trzeba jechać...
Pozdrav

gpaul napisał(a):Rewelacja
Od jakiegoś czasu marzę o Czarnogórze, myślę że dzięki Twojej relacji uda mi się spełnić marzenie w przyszłym roku
Czekam na dalszy ciąg relacji.
Pozdrawiam

Marzenia są po to, żeby je spałniać,
ciąg dalszy już niedługo.
Pozdrav