Widzę poruszenie i sprzeciwy wobec mojej opinii o Mazurach. Choć o nich nie miała być mowa, ale ok, sprecyzuję o co mi chodziło. Mieszkaliśmy w Ogonkach, nieopodal Węgorzewa. Nie lubimy się grzać na słońcu całymi dniami, więc bardzo dużo jeździmy zwiedzając okolicę. Myślę, że zjechałem większość dróg i widziałem większość mazurskich kurortów. Domek, który wynajęliśmy leżał "bezpośrednio nad jeziorem, z dostępem do plaży" - tyle z opisu właściciela. W praktyce okazało się, że rzeczywiście tak jest, ale od domu do plaży nie było ścieżki, a trzeba się było przedzierać przez 200 metrów gęstych i wysokich hasioków. Dodatkowo w pierwszym dniu wyskoczył do nas jakiś lokalny gospodarz przepędzając nas z plaży (2 metry kwadratowe skoszonej trawy), twierdząc, że owszem, domek należy do tego pana, ale ta miedza już nie. Robili jakieś sceny, dzwonili po policję. Podarowaliśmy sobie całą aferę i od następnego dnia nad jezioro jeździliśmy samochodem.
Wiem, wiem - co mają całe piękne Mazury do jednego gbura. Niby nic, ale czar prysł pierwszego dnia. Polak z Polakiem się nie dogadał, typowe...
Mazurski wieczór, idziemy na rybkę. Świeże? Nie, mrożone. Ryby syfiaste, ale to już pisałem... Generalnie nie miałem okazji w ciągu całego pobytu spełnić się kulinarnie. W Mikołajkach trafiliśmy do wizualnie fajnej knajpki. Nie życzę nikomu takiego tłustego wstrętnego żarcia i niemiłej obsługi, która klienta traktuje jak zło konieczne.
Giżycko - może tu będzie fajnie... Ogromna komercyjna plaża - co 5 metrów automaty, wiecie te takie, przy których pijany zawadiaka sprawdza siłę swojego prawego sierpowego, karuzele, wszechobecne techno rozbrzmiewa, co piąty pijany, w wielu lokalach karaoke, itp.
To są moje odczucia SUBIEKTYWNE. Nie wiem, być może miałem pecha, być może moje pobyty w wakacyjnych miejscowościach w Chorwacji, Włoszech, Bośni to był jeden wielki niesamowity zbieg okoliczności, że trafiłem tam akurat wtedy, kiedy wszyscy pijani wyjechali, dyskoteki przeniesiono, i szybko sprowadzono świeże pyszne ryby, owoce morza i nagle wszyscy stali się mili?
A Mazury też pewnie są piękne, czyste, spokojne a ludzie mili i życzliwi, tylko ja akurat trafiłem w złe miejsce o złej porze.
Tylko w takim razie dlaczego takie same odczucia miały pozostałe dwie rodziny, które były z nami?
Nie próbujcie mnie więc, proszę, przekonywać jak cudne są Mazury, ponieważ każdy ma swoje subiektywne zdanie WYROBIONE, będąc tam osobiście. Ja byłem dwa tygodnie, objechałem je dookoła. Fakt, było kilka miejsc, które mnie zauroczyły, jedzenie też trafiało się lepsze, fajne miejsce do leżakowania i kąpania? Znalazłem jedno. Reszta albo zarośnięta lądem, albo szuwarami wodą, albo brudno i syfiasto.
A na koniec do anakina: nie rozumiem twojego rozgoryczenia wobec mojego porównania Chorwacji do Mazur. A niby czemu nie można porównać. Trzeba! Tu się jedzie na wakacje i tu. Możesz porównać infrastrukturę, podejście ludzi, przygotowanie terenu (plaże, dojazdy), możliwości kulinarne, CZYSTOŚĆ, kulturę i oczywiście pogodę. I jak na złość ta ostatnia była dokładnie taka jak w Chorwacji. Mieliśmy dwa tygodnie upałów, z jednym deszczem. Czyli średnia chorwacka
