Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Chorwacka przygoda z wózkiem w tle ;)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008
Chorwacka przygoda z wózkiem w tle ;)

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 26.06.2008 21:41

Witam wszystkich! Długo się zbierałyśmy do napisania relacji z podróży do Chorwacji. Ale w końcu jest :). Nasze przygody opisała Dorota a ja tylko dokonałam korekty ;) ufff... miłej lektury i pozdrawiamy! :)

Oryginał ze zdjęciami tu: http://avr.elektroda.eu/inne/plitvice.html

Uczestnicy:
* Karolinka - pięciolatka,
* Menedżer Zespołu + wózek inwalidzki,
* Ciele ;-), czyli nasz kierowca,
* Drugie Ciele, czyli ja - awaryjny kierowca ;-).

Nasz wyjazd poprzedzony był długim weekendem czyli grillowaniem, browarowaniem :-) i nakręcaniem się, co musimy do niedzieli załatwić i kupić. O dziwo - załatwiliśmy i kupiliśmy wszystko, a z perspektywy czasu stwierdzam, że aż nadto - no... podróże w końcu kształcą :-)

Wyjechaliśmy z Dolnośląskiego 25-05-2008 o godz. 6:45 (szok!!!! - planowo). Bez stresu oczywiście się nie obyło, ale (uff!!!) udało nam się nie pozabijać wzajemnie. Granice przekraczaliśmy gdzieś tam na dole (Lubawka) :-) i w jakimś małym kantorku, obok stacji paliw nabyliśmy 300 koron, bo ponoć miało wystarczyć na winietki. Nie wystarczyło!!! Zabrakło 13 koron (chyba, bo ja "nie rozumieć co Pan do mnie mówić", ale o dziwo, Pan podarował te korony. Winietkę kupiliśmy 3-miesięczną. Osoby posiadające kartę parkingową dla osób niepełnosprawnych za przejazd płacą normalnie!!! Nie ma żadnej taryfy ulgowej ani tym bardziej zwolnienia z opłat. Jest to informacja rzetelnie sprawdzona. Osobiście dzwoniłam do wszystkich ambasad krajów, przez które przejeżdżaliśmy. A dodatkowo upewnialiśmy się u miejscowych policjantów. Przez Czechy "śmignęliśmy" szybko i sprawnie z małą przerwą na kawę i batoniki :-) (A... w aucie panował względny spokój, bo już odbywał się teatrzyk pod tytułem "Kubuś Puchatek". W razie zainteresowania i potrzeb udzielę korepetycji :-)).

Pierwszą konkretną przerwę zrobiliśmy już w Austrii (winietki 7,5 euro, ale 10-dniowe, czyli w drodze powrotnej znowu do nabycia). Parking mało przytulny, ale my głodni, a jedna taka babcia Stasia upiekła nam na drogę PYSZNE kurczaki. Pierwotny plan zakładał, że śpimy w Grazu, ale okazało się, że jest młoda godzina, więc postanowiliśmy już pruć do samej Chorwacji!!! A... w Wiedniu zgubiliśmy się, bo kierowca zamiast kierować się znakami, to słuchał się GPS, który zwariował po drodze bo przed Wiedniem budują drogę, której nie ma na mapie, a my bez map!!! O ile Czechy i Austria (to znaczy może raczej Czechy) poszły nam sprawnie, to w Słowenii jechaliśmy jak żółwie. Ale w końcu jest Chorwacja. Na granicy bez problemu. Poproszono nas jedynie o paszporty. Może i wpuszczają na dowód, ale ja nie chciałabym jechać 1000 km i stresować się: wpuszczą mnie, czy nie wpuszczą mnie. W każdym razie - paszporty mieliśmy. A... i na granicy celniczka się pyta "Dziecko Wasze" no i my chórem, że "nasze"

Około 21,30 dotarliśmy do Karlovac i od razu przy pierwszym zjeździe zaczęliśmy szukać noclegu. Bez żadnego kłopotu - zapłaciliśmy w sumie 30 euro, a warunki były przyzwoite. Polecam dla osób niepełnosprawnych ze względu na BRAK SCHODÓW: Karlovac Mostanje, tel. 047/641 053. Tyle tylko, że rano kupić tam chleb to ciężko. My mieliśmy jeszcze bułki z podróży :)

Rano kolejna niespodzianka!!!! Znów wyjechaliśmy planowo!!! Do Plitvic pozostało nam 80 km i dotarliśmy tam około godziny 11. Naszym zdaniem drogi w Chorwacji są rzeczywiście kręte, ale za to w super stanie. Za poradą forumowiczów pojechaliśmy prosto na parking nr 2. Dziś wiemy, że nie było to najlepsze rozwiązanie. Może dla osób z wózkiem dziecięcym to tak, ale wózek inwalidzki odpada.

Obrazek

Już na wstępnie niemiła niespodzianka. Na parkingu poinformowano nas, że musimy wspiąć się kładką, aby dostać się na jeziora. Pani w informacji twierdziła, że nie ma innej możliwości jak tylko przez tą wstrętną kładkę. My pierwszy raz, niezorientowani, więc poszliśmy "jak te ciele na rzeź". Okazało się, że spokojnie mogliśmy przejść sobie ulicą na drugą stronę. Nasz menedżer już wtedy był wykończony, ale twardo idziemy na przód. Wstęp: 110 kun, czyli dziecko + osoba na wózku "w promocji" się do nas podłączyły :-) . Kolejką pojechaliśmy na górne jeziora. Tam nawet nie wysiadaliśmy (upał już doskwierał) i od razu pojechaliśmy do ST1 tą samą kolejką. Wysiadka i jazda bez trzymanki w dół :-), :-). Widoki piękne!!!! Niestety "upajać się chwilą" nie było nam dane, bo... Menedżer zespołu krzyczy, że gorąco, dziecko płacze - ja chcę na stateczki!!!. A także to samo dziecko: "nie zatrzymujcie się! widziałam, że się zatrzymujecie" i pisk :-). W dół pchało nas, po pierwsze - stateczki, po drugie - stateczki, po trzecie - stateczki ;) Gdyby nie dziecko, które chciało koniecznie na stateczki, to pewnie byśmy zawrócili.

Ale w końcu na dole! (spokojnie, spokojnie - najgorsze dopiero przed nami).

Dosłownie w biegu zobaczyliśmy Wielki slap. (menedżer zespołu niestety pod sam Slap nie dotarł). Pstryknęliśmy kilka fotek (pewna Pani - notabene Polka, zrobiła mi razem z Karolinką dwa zdjęcia, za co uprzejmie dziękuje, choć po zdjęciach ani śladu :( Trza mocno klikać :) ).

No i z powrotem na te wymarzone, wyśnione stateczki :). Wszyscy już porządnie zdenerwowani i zmęczeni. Po drodze napotkaliśmy kaczuszki i tu Karolinka pozwoliła na "oddech" trwający może 5 min.

Dotarliśmy pod schody. Biegiem z dzieckiem polecieliśmy zobaczyć ile to jeszcze do tych stateczków i czy da rade z wózkiem. Moje myśli wirowały - o BOSH!!! WRACAMY! WRACAMY! Ale dziecko uparło się, że nie wraca i czeka na nas i mam biec po mamę i tatę. No to ja znów biegiem, a w myślach- niech oni zawrócą a ja pójdę z małą na stateczki. Ale kurczę ZONK!!! Patrzę i oczom nie wierzę - oni już na schodach.

Wózek gdzieś na dole, a oni się wspinają. No to ja po wózek a w myślach KAROLINKA. Usadowiliśmy Anie na tym wózku i pchamy przez ostatni odcinek schodów. Francuzi na migi pokazują nam, że ABSOLUTNIE nie, ale my twardo do przodu. Udało się! Jesteśmy na górze! Przed nami tłum! Moje serce już kołacze i biegiem w ten tłum z okrzykiem "Karolinka" !!! Widzę, już różowe spodenki i czarną główkę, więc kamień z serca, ale tłum na mnie napiera, że wariatka jestem!!! No... nie wypieram się :-) Chwila wytchnienia - znów jesteśmy razem. Po drodze spotykamy Polaków, którzy twierdzą, że spokojnie damy rade. I tu właśnie widać jak zdrowi ludzie spostrzegają bariery architektoniczne, bo zapewniam, że spokojnie to nie było! Wprawdzie już bez schodów, ale stromy podjazd z dużą ilością kamieni. Namęczyliśmy się potwornie. Właściwie w ciągłym napięciu czy nie poleci nam wózek na bok i czy opony wytrzymają...

Pchamy ten wózek i pchamy - tzn. już teraz pcha go ten silny facet :) a stateczków nie widać. W końcu pojawia się zejście do nich. Przechodzimy obok, już zupełnie obojętnie (dobrze, że dziecko się nie zorientowało, że to już) drogą asfaltową z nadzieją, że gdzieś dojdziemy. O!!! są stateczki!!! Obsługa bardzo miła - pomogli nam wnieść wózek, więc Ania już nie musiała wstawać. Karolinka szczęśliwa, choć po minie widać, że rozczarowana :-), ale cisza... nie ma płaczu.

Potem kolejnym stateczkiem i do wyjścia drogą asfaltową pod górę :(. Wszyscy już tylko "człapu, człapu", ale dotarliśmy!!!!

Ogólnie. NIE POLECAM PLITVIC OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM!!!! Chyba, że kogoś satysfakcjonuje przejechanie się kolejką i nie zobaczenie prawie niczego. Natomiast z wózkiem dziecięcym, jak najbardziej TAK!!!

Około godz. 17 wyruszamy do Zigowosce Blato. Droga przez Plitvice kosztowała nas około 140 kun. Zajeżdżamy na miejsce około 20 i jesteśmy ZACHWYCENI!!!!!!!

C.d.n. (oczywiście jeśli będzie zainteresowanie ze strony forumowiczów :))

Oryginał ze zdjęciami tu: http://avr.elektroda.eu/inne/plitvice.html
Ostatnio edytowano 16.08.2008 20:19 przez Ania W, łącznie edytowano 1 raz
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 27.06.2008 08:04

Zainteresowanie jest wielkie 8) , czekamy :!:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.06.2008 08:57

Zainteresowanie jest wielkie :roll: czekamy :!: :lol:

Ps. Celniczka :?: pytała dziecko :lol: czyżby wzięła Was za kanibali przewożących żywność :wink: :lol:
zmrol
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 485
Dołączył(a): 08.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) zmrol » 27.06.2008 09:23

Przeczyłam, czekam na dalszą relacje.
Krystof
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3353
Dołączył(a): 26.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Krystof » 27.06.2008 10:00

fajna relacja + pierwszy raz informacje dla zmotoryzowanych :wink: / temat mnie interesuje, więc podhaczam się, by śledzić wątek,
pozdrov, Krystof
dorota19
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 277
Dołączył(a): 12.06.2008
Kanibale :)

Nieprzeczytany postnapisał(a) dorota19 » 27.06.2008 10:14

Janusz...Kanibali? Hmmm… 8O :D Nasza Karolinkę rzeczywiście można schrupać na deser, bo to takie małe, pyszne, słodkie ,że mniam mniam :D
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004
Re: Kanibale :)

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.06.2008 10:19

dorota19 napisał(a):Janusz...Kanibali? Hmmm… 8O :D Nasza Karolinkę rzeczywiście można schrupać na deser, bo to takie małe, pyszne, słodkie ,że mniam mniam :D


Mniam , mniam :lol: widziałem na zdjęciu, też bym schrupał :wink: :papa:
Ewa Góra
Odkrywca
Posty: 103
Dołączył(a): 06.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ewa Góra » 27.06.2008 12:20

No pisz Kobieto dalej!!
Już zakonotowałam wiadomość o barierach plitwickich.Cenna wiedza.
Czekam na ciąg dalszy. Gratuluje obrazowości w używaniu języka polskiego.
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 27.06.2008 15:59

Cdn. nastąpi na 1000% tylko wena twórcza nas dopadnie...a week się zbliża... :) :) :)
Cieszy nas,ze jest zainteresowanie :D
Pozdr :!:
dorota19
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 277
Dołączył(a): 12.06.2008
jaka wena?

Nieprzeczytany postnapisał(a) dorota19 » 27.06.2008 18:38

No właśnie, jaka wena? Jaki weekend? Ania nawet nie wie, że ja już prawie kończę relacje :). Za chwile będzie ją sprawdzać i zdjęcia wklejać :-) A... i dziękuje za "obrazowość języka" :)
Adam.B
Cromaniak
Posty: 4491
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Adam.B » 27.06.2008 18:42

:):) :D Uśmiech :) dla pani :) Doroty ;) bo już nie mogłem się doczekać ;P dalszej części ;]
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 27.06.2008 22:28

Plan - śpimy do oporu, maksymalnie długo. Plan w pełni zrealizowany :) - pobudka o 7 wszyscy uśmiechnięci i wypoczęci. A dodam tylko, że w polskiej rzeczywistości to my śpiochy jesteśmy. Apartament 4-osobowy na parterze w Djence. Polecamy osobą niepełnosprawnym, pomimo że są schodki (trzy, ale za to dość wysokie). Plaża blisko jakieś 8 m.

Kąpiel... hmmm... Nam ciężko było sobie poradzić. Głównie ze względu na kamieniste i śliskie podłoże. Choć jest to do zrealizowania jak ktoś się uprze. My uparliśmy się raz :-) Przez wioskę można spokojnie jeździć wózkiem (ładna promenada).

Knajpki są, lodziarnie są, pizzerie są. Ceny nas nie zaszokowały. Wręcz przeciwnie (tyle się o tym naczytaliśmy, że tak drogo) byliśmy mile zaskoczeni. Lody tańsze niż nad naszym morzem Bałtyckim; pizza taka sama cena jak w PL. Jedynie co jest dużo droższe, to napoje. Do sklepiku rzut beretem, ale zaopatrzenie kiepskie. W pobliżu stragan z pamiątkami ogólnie nie polecam, bo raz: ceny wyższe niż w Dubrowniku, dwa mniejszy wybór, trzy: jakość wykonania mizerna. Ale jeśli zapomniałeś(aś) butów na plaże, bez problemu je kupisz. Cena identyczna jak w PL, czyli około 25 zł. Wszystkim czytającym przypominam : byliśmy PRZED SEZONEM!!!

Po południu kolejna niespodzianka właścicielki zaproponowały nam wyjazd na fish picnic na Korcule. Chcieliśmy i tak, ale tak szybko??? :) Decyzja zapadła w ciągu 2 minut jedziemy. Hmmm... mieszane uczucia, ponieważ 3 godziny pseudo stateczkiem w jedną stronę (droga powrotna jakoś nam się nie dłużyła, ale o tym za chwile :)). Korcula podobała się nam BARDZO!!!! Menedżer uważa, że dlatego, bo zwiedzaliśmy ją przed Dubrownikiem. Ja uważam, że dlatego, bo jest bardziej kameralna od D. 2 godziny zwiedzania - początkowo wydawało nam się to krótko, ale starczyło w zupełności.

De centrum informacyjnego nie warto nawet zachodzić - żadnych konkretnych przewodników, jedynie foldery z restauracjami. Na Korculi kupiliśmy pamiątkowy obrazek (dla menedżera :)) - 60 kun. Drugi niespodziewanie dostaliśmy gratis (to dla mnie, dla mnie!!! :-)) A... i kupiliśmy buty, bo po pierwszym dniu plażowania "spsuły się" :). Targować się można, a nawet "trza" .UWAGA!!! Absolutnie nie można wysłać faceta samego na rynek!!! Argument nr 1 - przyniesie sparciałe jabłka. Argument nr 2 - zapłaci za wszystko podwójnie. (wszystkich mężczyzn proszę o potraktowanie tego z przymrużeniem oka :))

Owoce na rynku droższe niż w PL (ale bez przesady), za to słodziutkie. Powrót z Korculi odbył się w towarzystwie wina, wina, wina i pięknych kobiet, czyli nas :-). Ryba smakowała średnio, ale za to najedliśmy się do oporu.

Wino... hmm... powiem tak...: menedżera znużyło, kierowce rozbawiło, mnie wykończyło :-). Wycieczka była zorganizowana, więc przywieziono i odwieziono nas na miejsce. Koszt - 30 euro od osoby, dziecko gratis. Naszym zdaniem na Fisz piknik nie warto, ale warto na pewno na Korcule. Aha! Na stateczku nabyliśmy: 2 rakije, 3 wina + 1 płytę DVD za 100 !!!! kun. U gospodarza jedna rakija kosztuje 50 kun.

29 i 30.05.2008r. plażowanie. Było gorąco!!!

Pierwotny plan zakładał, że nie zobaczymy Dubrownika, choć bardzo, ale to naprawdę bardzo chciałam.

Dzięki Zuzannie (jedna z właścicielek), która opracowała nam plan strategiczny - 31.05.2008r. wyruszyliśmy. Byliśmy około godz. 10 i trafiliśmy tuż przed największym tłumem. Przy samych murach należy kierować się na parking dla autobusów. Nie można tam parkować, więc jak zobaczysz wcześniej miejsce - parkuj!!! Kierowca nasze ciele nr 1 (dla przypomina - ciele nr 2 to ja :)) wykupił parking na 1 godzinę!!!!! Tak, tak, my też przeżyłyśmy szok!!! A potem latał tak, co godz. a my się (delikatnie rzecz ujmując) denerwowałyśmy. Wybaczyłam mu, bo parę godzin później znalazł mi piękną, pomarańczową, pachnącą, soczystą POMARAŃCZE :-) na drzewie.

Osoby niepełnosprawne za parkingi w Chorwacji płaca normalnie!!! (a gdzie zresztą nie? :-( ) Z wózkiem nie było kłopotu. Wchodziliśmy głównym wejściem. Całkiem gładko i przyjemnie toczyliśmy się uliczkami. Jeśli ktoś wstaje z wózka i kawałek przejdzie, to nawet kościoły zwiedzi. Mury są oczywiście nie do przejścia. Samo wejście kosztuje w tym sezonie 50 kun. Popełniliśmy zasadniczy błąd w Dubrowniku. Jeśli jesteście w trójkę tak jak my, to proponuje: 1 osoba zostaje na dole i zwiedzanie, druga leci na mury. Po godzinie - zmiana. W ten sposób "i wilk syty i owca cała". Wpadliśmy na to już niestety po wyjeździe z Dubrownika. W samym sercu D nabyliśmy lody - 7 kun!!! (moim zdaniem taniocha, bo wielkości co najmniej dużego loda w PL) oraz obrus ręcznie haftowany (ponoć:)) za 20 euro.

Powiem szczerze, że Korcula bardziej mi się podobała. W drodze powrotnej zbłądziliśmy, dzięki czemu udało nam się zrobić kilka fajnych, panoramicznych fotek.

Najlepsze przed nami! Zuza poleciła nam zwiedzenie arboretum w Trsteno. Wstęp jest płatny, ale nie powiem ile, bo Pan wpuścił nas bez kasiory. Miłe zaskoczenie. W razie konieczności skorzystania "za potrzebą" - toaleta znajduje się na terenie parku. Fotek narobiliśmy pod palmami, bambusami, pomarańczami itp.. :-) Ogólnie - POLECAMY!!! Choćby nawet i po to, by złapać oddech, bo tam cień, cień pod drzewkami!!! :-).

I znów dzięki Zuzie, udajemy się do Stonu na obiadokolacje i mury prawie, że chińskie :-) Za obiad zapłaciliśmy... hmm... w przeliczeniu ponad 150 PLN i to bez szaleństw. Zamówiliśmy porcje dla 2 osób, ale najedliśmy się wszyscy (są duże) + sałatka + woda + mała karafka wina. Nie powiem... drogo. Choć z drugiej strony - miesiąc wcześniej za dorsza z frytkami, surówkę + małe piwo w Darłówku zapłaciłam 60 zł. Na talerzu mieliśmy: krewetki, małże, kałamarnice, coś co jest mi obce :-), kraby, ryby. Nie podejrzewam, że w PL byłoby taniej, więc raz koniecznie trzeba spróbować! Ostatecznie w domku można wyciągnąć na najbliższy tydzień maminy słoiczek marmolady :-). Mury zobaczyliśmy, nie wchodziliśmy - wózek :-(.

01.06 spędziliśmy na plaży - pogoda wciąż dopisuje.

02.06 Ania (druga, a może pierwsza :) z właścicielek) zabrała nas na Górę Św. Jure. Koszt wycieczki znikomy, ponieważ skasowała nas dosłownie za paliwo. Wstęp jest już jednak płatny - 30 kun od osoby (dziecko gratis). Całe szczęście, że kierowcą nie było nasze ciele, bo na pewno zawrócilibyśmy już na początku drogi :-)

Ania zawiozła i przywiozła nas bezpiecznie. Wrażenia: menedżer zespołu był lekko zainteresowany, 5 - latka: zainteresowana, ciele nr 1: zachwycony, ciele nr 2 (czyli ja): bardzo zachwycona. Jak widać, wszystko jest rzeczą gustu i upodobań :-)

3.06 plażowanie. Gorąco. Wieczorem letni deszczyk + pioruny ;)

4.06 Sanktuarium Vepric + Makarska

Medjugorie odradzała nam Zuzanna (później kilka osób też wyraziło swoje rozczarowanie). Za to poleciła nam sanktuarium Vepric tuż za Makarska - 1 km po prawej stronie. Cisza, spokój, piękne położenie, woda pitna wyśmienita ( w przeciwieństwie do tej z marketów w Ch)....

Potem Makarska i spróbowanie osławionego "burka". Nam osobiście smakował średnio. Makarska też podobała nam się średnio – tłumy, tłumy. Na straganie ze sztuczną biżuterią kupiłyśmy naszyjnik – 80 kun. Wydawało nam się drogo. Ale ostatnio, już w PL zwróciłam uwagę na coś takiego u nas- 120 zł i stwierdzam, że jednak było tanio :-)

05.06 :-( :-( :-( to naprawdę już??????????????

Wyjazd o 9. Znów planowo :-) Szok!!! A menedżer twierdzi, że my niezorganizowani :-)

"Grzaliśmy" prosto na autostradę. Koszt przejazdu przez całą Chorwację w drodze powrotnej 210 kun, Słowenia 0,75 centów, Austria 7,5 euro, Czechy - winietka zakupiona już wcześniej oraz PL - darmowe drogi, ciasne, dziurawe, ale za to własne :-) Tankowaliśmy na Słowenii - taniej niż w PL, choć cen już nie pamiętam. W drodze powrotnej spaliśmy w OEKOTEL'u tuż za Wiedniem - 60 euro za naszą czwórkę. Obsługa nieuprzejma. Przy śniadaniu byliśmy pod ciągłą obserwacją, czy czasem bułek nie wynosimy. Ja osobiście spać już tam więcej NIE BĘDE!!! Kolacje można było zjeść już za 5 euro, śniadanie w cenie hotelu. Resumując - powrót był straszny.

Czytając niektóre wątki na forum dotyczące zdziwienia, że ktoś może zmieścić się w kwocie 1500 -2000 zł... Zapewniam, że może. My nie szaleliśmy, ale też nie odmawialiśmy sobie a kasy jakoś starczyło :-). Dużo zależy od miejscowości, gdzie jedziemy. Im bardziej turystyczna tym i więcej sposobności, by kasę wydać.

Nasz plan - już teraz całkiem naprawdę ten pierwotny :-) zakładał, że jedziemy do Włoch. Stanęło w końcu, nie wiedzieć czemu, na Chorwacji. Myśleliśmy: "dobra teraz do Ch, za rok Włochy". A, że my nie krowy tylko cielątka :-) i poglądy zmieniamy to: w przyszłym roku znów jedziemy do Chorwacji !!!!! :-) :-) :-), bo jeszcze Split i Trogir, i całe mnóstwo urokliwych miejsc. Za wszelkie sugestie, gdzie możemy bezstresowo udać się naszą jednoosobową "bryką" (wózek inwalidzki) wszystkim forumowiczom z góry dziękujemy!!!!

całość jak zwykle http://avr.elektroda.eu/inne/plitvice.html
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 27.06.2008 22:56

Ale ekspresowa relacja :lol: :lol:
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 28.06.2008 09:34

Bo my ekspresowe dziewczyny. :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 29.06.2008 23:57

WIELKI SZACUN dla całej Waszej ekipy :D
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Chorwacka przygoda z wózkiem w tle ;)
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone