napisał(a) plavac » 23.10.2008 21:45
Marsylko - gratuluję

Wiem, jak się cieszy Twój mąż - co druga (?) impreza Jego
A co do kota - krótka opowieść z dzisiejszego popołudnia.
Leje, mokro, zimno. Patrzę przez okno w pracy - na zeschłych liściach leży kot, nieruchomo, oddycha równo ai miarowo - ale deszcz leje mu się na łeb i ogon - zero reakcji.Pokazuję kota pani Sylwii, miłośniczce wszelkich żywych stworzeń - dochodzimy razem do wniosku, że musiał zjeść coś trującego i teraz dogorywa. Pani Sylwia ubiera się, wychodzi na deszcz, podchodzi do kota i nachyla się - a ten się nagle budzi, widzi nad sobą zatroskaną twarz - i jak nie da susa !
Tak to nasza nadgorliwość przeszkodziła sybarycie w drzemce poobiedniej. I pewnie mówił - a co Was , k...., obchodzi, jak ja lubię odpoczywać !