Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Znowu wojna.

Dział dla miłośników nie tylko czystej turystyki i wypoczynku. Nauka języka chorwackiego. Tematy publicystyczne, historia, film, muzyka, literatura, sport i kuchnia chorwacka.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004
Znowu wojna.

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 19.10.2005 20:25

Belgrad.
Stracony palec i oko.Dżgano nożami i bito pałkami.Siedemnaście osób w szpitalu.To efekt spotkania kibiców z Belgradu i kibiców z Bosni na meczu piłkarskim Bośni z Serbią i Czarnogórą.
Banja Luka.
Serbia przegrała.Spalono za to muzułmańskie sklepy.

Idzie wojna na Bałkanach bo .....Bosnia podzielona istnieje tylko na papierze.Sztuczne układy po 10 latach chcą przestac istnieć.
Polecam ,,Bałkańską grę w bierki'' Dawida Warszawskiego.
volumen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2224
Dołączył(a): 21.05.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) volumen » 19.10.2005 20:50

platon napisał(a):Idzie wojna na Bałkanach bo .....Bosnia podzielona istnieje tylko na papierze.Sztuczne układy po 10 latach chcą przestac istnieć.

A na "deser" jeszcze Czarnogóra... Traktat między Czarnogórą a Serbią wygasa bodajże w lutym 2006.
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 19.10.2005 22:08

Ivo Jović gdy gościł w Zagrzebiu jako prezydent Bośni , a także jako polityk bośniackiego odłamu HDZ partii rządzącej w ......Chorwacji powiedział ,ze w Bosni powinna powstać Republika Chorwacka.
A o czym marzą .....
A o czym marzą młodzi mieszkańcy takiej Bośni ? By jak najdalej od swojego kraju wyjechać!!!Gdziekolwiek .Na zawsze.

Napisałem znowu wojna bo ;

Kiedy i gdzie i dlaczego przerwano mecz piłki nożnej między chorwackim Dynamo i serbską Czerwoną Gwiazdą i co z tego wynikło?
Kibicami ,,Czerwonej Gwiazdy'' dowodził słynny potem,,Arkan''.
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 20.10.2005 10:02

a tak pisano przed meczem;


Tysiące obywateli Bośni będą dopingować Serbię
Około trzech tysięcy kibiców z Bośni i Hercegowiny kieruje się w stronę stolicy Serbii i Czarnogóry - Belgradu, gdzie wieczorem odbędzie się mecz obu reprezentacji w ramach eliminacji piłkarskich mistrzostw świata.
Bośniacy jadą tam jednak, by dopingować... Serbię.
Do stolicy Serbii przybędą bośniaccy Serbowie, należący do jednej z trzech wielkich grup etnicznych (obok Chorwatów i Muzułmanów) zamieszkujących terytorium Bośni i Hercegowiny. W środę wczesnym popołudniem kibice przekroczyli granicę obu państw - w sumie około 50 autobusów i kilkaset samochodów.
Mecz drużyn Serbii i Bośni zapowiada się jako pasjonująca batalia. Obie drużyny rywalizują w grupie 7. eliminacji MŚ. Na czele tabeli znajdują się Serbowie; piłkarze z Bośni zajmują trzecią lokatę ze stratą trzech punktów. Zwycięstwo gospodarzy zapewni im awans do finałów z pierwszego miejsca. W przypadku wygranej Bośni, ten zespół zapewni sobie przynajmniej miejsce w barażach, a Serbowie mogą w ogóle pożegnać się z występem w Niemczech.
Spotkanie wywołało spory nie tylko wśród kibiców, ale również i polityków. Członkowie partii muzułmańskich w Bośni zdecydowanie popierają drużynę swojego kraju, podczas gdy bośniaccy Serbowie będą kibicować "swoim", czyli reprezentacji Serbii i Czarnogóry.

Bośnia i Hercegowina jest młodym państwem powstałym po wojnie bałkańskiej z początku lat 90. ubiegłego wieku. Obecnie w tym kraju mieszka ok. 4 milionów ludzi; ok. 40 procent ludności stanowią Muzułmanie, 31 proc. - Serbowie, zaś 15 proc. - Chorwaci.
krakuscity
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 7912
Dołączył(a): 11.08.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakuscity » 20.10.2005 10:17

platon napisał(a):Belgrad.
Stracony palec i oko.Dżgano nożami i bito pałkami.Siedemnaście osób w szpitalu.To efekt spotkania kibiców z Belgradu i kibiców z Bosni na meczu piłkarskim Bośni z Serbią i Czarnogórą.
Banja Luka.

U nas to na i po meczach "normalka". Polak - Polakowi wilkiem. :cry:
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 20.10.2005 11:17

Nagła śmierć dosięgła Zeljko Raznjatovicia, osławionego Arkana, w garażu luksusowego hotelu Intercontinental w Belgradzie. Zamachowcy oddali trzy strzały w tył głowy "rzeźnika Bałkanów", herszta paramilitarnej serbskiej formacji Tygrysy. Zginęli również dwaj towarzysze Arkana. Chwila nieuwagi kosztowała życie całą trójkę. Wykonawcami egzekucji musieli być prawdziwi zawodowcy. Ochroniarze nie odstępujący Arkana ani na krok oddali kilka strzałów, ale zamachowcy zdołali zniknąć równie szybko, jak się pojawili. Na całym świecie Arkan uchodził za bezwzględnego bandytę i oprawcę. Dla tysięcy Serbów był jednak wzorem bohaterstwa i patriotycznych cnót. Jego nagła śmierć pogrążyła ich w żałobie - najbardziej oddani zwolennicy płakali przed szpitalem, do którego przewieziono umierającego Raznjatovicia. Stolicę Jugosławii obiegły pogłoski, że wyrok śmierci na serbskiego watażkę zapadł na najwyższym szczeblu politycznym. 47-letni Raznjatović poszukiwany był listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w Hadze. Jego przedstawiciele wyrazili żal, że jeden z najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy z czasu wojen bałkańskich lat 90. nie stanie już przed obliczem Temidy. Oficjalnie Arkan odmawiał wszelkich kontaktów z haskim trybunałem. "Akceptuję tylko sądy w moim kraju, ponieważ są niezależne. Moim zdaniem, trybunał w Hadze jest sądem politycznym" - powiedział w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" w maju 1999 r.


Tymczasem władze w Belgradzie prawdopodobnie miały podstawy do przypuszczeń, że Arkan zamierza współpracować z międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości. Wiedział dużo o faktach, które mogły rzucić nowe światło na rolę Slobodana Milosevicia i jego reżimu w sprowokowaniu kolejnych wojen. Dla wielu wiedział zbyt dużo. Gdyby zechciał ratować własną skórę, zeznając przed międzynarodowym sądem, mógłby bardzo zaszkodzić swoim dawnym patronom. Zależność była jednak dwustronna. Obdarzony bystrą inteligencją i - co podkreślają jego rozmówcy - intuicją watażka czuł zbliżający się koniec rządów Slobodana Milosevicia, upadek Slobo mógłby zaś oznaczać kres jego bezkarności. Arkan sporo wiedział także o innych nieczystych sprawkach prominentów politycznych - o prześladowaniu opozycji, o skrytobójczych mordach, o aferach gospodarczych i rozległych czarnorynkowych interesach wielu członków najwyższych władz Jugosławii. Sam bowiem często maczał palce w tych machlojkach. Postanowił te informacje wykorzystać. Podobno utrzymywał nieoficjalne kontakty z sędziami w Hadze. Liczył na to, że pójście z nimi na układ, odegranie roli swego rodzaju świadka koronnego, pomoże mu kiedyś uniknąć nadmiernej surowości ze strony międzynarodowej prokuratury. Likwidując go, byli wspólnicy pozbyli się niewygodnego świadka. To jednak tylko domysły. Prawdziwe motywy zabójstwa osławionego bandyty mogą długo pozostać nieznane. W ostatnich latach Belgrad był widownią wielu tajemniczych porachunków kończących się rozlewem krwi i śmiertelnymi ofiarami. Nikt nigdy nie został ujęty. Jugosłowiańska mafia znana jest z bezwzględności. Nędza mieszkańców, spowodowana szaleńczą polityką prezydenta Milosevicia i zachodnimi sankcjami, sprawia, że chętnych do "służby" nie brakuje, a rozległe powiązania struktur mafijnych prowadzą do najwyższych szczebli władzy, zarówno cywilnej, jak i wojskowej. Arkan od lat był istotnym trybem tego mechanizmu. Gangsterska kariera urodzonego w Słowenii Zeljko Raznjatovicia rozpoczęła się w latach 70. i rozkwitła w następnym dziesięcioleciu. Serbski mafioso m.in. okradał banki w Szwecji i Niemczech. Po piętach deptała mu policja wielu państw Europy. Tymczasem w kraju mógł liczyć na immunitet; jego ojciec, Serb z Kosowa, był bowiem wysokim oficerem lotnictwa armii jugosłowiańskiej. Dzięki swoim wpływom zapewnił synowi nietykalność ze strony lokalnej policji. W rewanżu Arkan wszedł w układy z belgradzką bezpieką. Nie zostały one nigdy przerwane. Gdy przed dziesięciu laty Jugosławia zaczęła się rozpadać, uprawiający przestępczy proceder kryminalista wkroczył na wojenną ścieżkę. Makabryczne wyczyny jego bojówkarzy werbowanych wśród najbardziej agresywnych kibiców belgradzkiej Crvenej Zvezdy przyniosły mu złą sławę bestialskiego oprawcy. Podkomendni Raznjatovicia - a być może i on sam - dopuszczali się rzezi. Dokonywali pogromów najpierw w Chorwacji, później w Bośni. Dopuszczali się gwałtów i masowych mordów. Zostawiali po sobie spaloną ziemię i masowe groby. Wiadomość o śmierci "rzeźnika" Chorwaci i bośniaccy Muzułmanie przyjęli z ulgą i radością. Arkan i jego najbliżsi współtowarzysze nie chcieli się jednak zadowolić trofeami wyniesionymi z grabionych wiosek i miast. Fortuny pomnażali także dzięki rozkręconemu na wielką skalę handlowi bronią i przemytowi narkotyków. Sprzyjała temu atmosfera konfrontacji i chaosu po rozpadzie "starej Jugosławii". Bałkany od dawna były jednym z głównych kanałów przerzutowych środków odurzających na świecie. Pokaźny udział w zyskach przypada tym, którzy potrafią te szlaki kontrolować. Do grupy wtajemniczonych należał Raznjatović. Jednocześnie wskazywano, że nici narkobiznesu wiodły aż do otoczenia Milosevicia. Kule zamachowców zamknęły usta niezmiernie wpływowej i świetnie poinformowanej figurze bałkańskiego podziemia przestępczego. Nie oznacza to jednak zahamowania procesu rozliczeń zbrodni wojennych. O tym, że sprawcy ludobójstwa nie mogą spać spokojnie, świadczą ostatnie, wysokie wyroki - w tym dożywocia - wymierzone w Hadze kolejnym zbrodniarzom. Są wśród nich zarówno Serbowie, jak i Chorwaci oraz Muzułmanie. Sala sądowa nadal jednak czeka na grube ryby, w tym na samego Milosevicia i na lidera bośniackich Serbów Radovana Karadzicia. Po śmierci prezydenta Franjo Tudjmana można się też spodziewać, że na ławę oskarżonych trafi wreszcie kilkunastu poszukiwanych przestępców wojennych z Chorwacji. Przed sądem stanęło zaledwie kilku z nich, bowiem większość była ochraniana autorytetem autokratycznego szefa państwa chorwackiego. Nie jest wykluczone, że za swe czyny wkrótce będą musieli odpowiedzieć w Hadze także niektórzy Kosowianie. Ci, którzy idąc w ślady swych niedawnych prześladowców, postanowili dokonać zemsty, urządzając polowania na nielicznych pozostałych w Kosowie Serbów.
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 21.10.2005 10:19

TURBO-FOLK
czyli Bregovic w rytmie techno
Fenomen Turbo-Folka szokuje. Tylko w bałkańskim kotle, podgrzanym wojną do najwyższej możliwej temperatury, mogła się wytworzyć ta piorunująca mieszanina etnicznych tradycji i dyskotekowej mody, wyzywającego erotyzmu i patriotycznych haseł. Jak napisał jeden z obserwatorów, Serbia to "naród stojący na krawędzi załamania psychicznego... A kultura Turbo-Folk, coś na pograniczu gangsteryzmu i nieudanej imitacji świata Hollywood`u, jest najbardziej wyrazistym obrazem tej psychozy" (Wall Street Journal).
Serbska kultura ludowa jest bardzo żywotna. Już w latach 80. pojawiła się tam tzw. "nowokomponowana muzyka ludowa" (NML), porównywana do "country z harmonią jako instrumentem wiodącym". Krytyk muzyczny Dragan Kremer pisał wówczas: "Ta muzyka istnieje od wielu lat lecz dopiero niedawno dostrzeżono w niej wielki potencjał komercyjny. Wykonawcy przyjęli prawa show businessu, wytrwale budując własny image. Wokalistki fotografują się w roznegliżowanych pozach, zakładają przemyślne kostiumy, robią skandale itp.". Dzięki temu np. jedna z wykonawczyń, Lepa Brena sprzedała milion egzemplarzy swej płyty.
Wraz z podziałem Jugosławii NML przepoczwarzyła się w nowy gatunek muzyczny: Turbo-Folk. Tradycyjne utwory, ich motywy oraz przesłania zostały uzupełnione o pulsujące uderzenia techno i sex appeal muzyki pop. Belgradzki krytyk Petar Lukovic określił to jako mieszankę tureckich i słowiańskich melodii, "dyskotekowego rytmu i arabskich zawodzeń".
Wykonawcami turbo-folk są na ogół długonogie kobiety, odziane w wycekinowane mini-spódniczki i staniki-bardotki, pokazujące się publicznie w towarzystwie wysokich rangą polityków i wojskowych. Na ich koncerty w klubach nocnych uczęszczają głównie jaskrawo ubrane dziewczyny i uzbrojeni mężczyźni.
Samo w sobie nie byłoby to niczym dziwniejszym niż algierska muzyka "rai" czy tzw. rock chasydzki w Izraelu. Problemem, z którym nie mogą sobie jednak poradzić zagraniczni obserwatorzy, są niepokojące, fatalistyczne teksty wyrażające emocjonalny chaos towarzyszący wojnie.
Jeśli TF posiada jakiś szczególny przekaz to, odwołując się do Lukovic`a, głosi on po prostu "jesteśmy OK!". Teksty oscylują pomiędzy tragicznymi piosenkami miłosnymi a samochwalstwem ("Coca-Cola, Marlboro i Suzuki, Dyskoteki, Gitary i Bouzouki, Nikt nie zna tego jak ja", brzmi refren jednego z największych przebojów).
Ale Turbo-Folk ma także wymiar polityczny. W artykule "Bałkański Blues" Urgresic pisze o TF, że "niczym potężny transformator przekształcił polityczne idee narodowych przywódców w wyśpiewywane synapsy łatwo docierające do przeciętnego słuchacza". Skąpo ubrane piosenkarki o wyzywającym makijażu wychwalają wspaniałą przeszłość Serbii. Zorica Markovic stwierdziła, że chciałaby gotować dla serbskich żołnierzy, prać im mundury oraz walczyć z wrogiem. Jelena Karleusa natomiast, określana jako "lubieżna królowa turbo-folku" ubolewała, że nie jest mężczyzną ponieważ... nie może walczyć; zamiast tego napisała do prezydenta Milosevica, że "wszystkie serbskie kobiety Cię kochają". Ceca - największa gwiazda TF, zwana "serbską Madonną" - w lutym 1995 r. poślubiła przywódcę paramilitarnej formacji "Tygrysy" Żeljko Raznjatovića ps. "Arkan".
Jeden z największych przebojów TF głosi: "Ko to kaze ko to laze Serbija je mala" (Ktokolwiek twierdzi, że Serbia jest mała - jest kłamcą). W pulsującym rytmie Turbo-Folka historia to nie tylko wspomnienie - ona żyje i wymaga działania. Dzięki łatwej przyswajalności TF nie tylko przypomniał narodowe dzieje ale stworzył z nich również kulturową teraźniejszość.
Muzyka ta zyskała tak wielką popularność, że większość dyskotek została zastąpiona przez "folkoteki", gdzie grany jest wyłącznie Turbo-Folk. W promowanie TF zaangażowała się mafia i hojnie sponsorowany przez nią Turbo-Folk stał się najlepiej rozwijającą się gałęzią przemysłu muzycznego w Serbii.
Błędem byłoby sądzić, że stało się tak dzięki poparciu reżimu. Wręcz przeciwnie - Nada Popovic-Persic, minister kultury w rządzie Milosevića, dąży do wyeliminowania TF i ponownego zaimplantowania w Serbii kultury zachodniej. Wraz z rozpoczęciem tzw. "Roku kultury" pani minister zaatakowała tą, jak to nazwała, "muzykę pseudo folk" poprzez opodatkowanie nie tylko aktualnych nagrań Turbo-Folk, lecz również magazynów z kasetami. Ministerstwo planuje także wprowadzenie przepisów mających na celu zniszczenie muzycznego monopolu TF w radiu i telewizji. Popovic-Persic ma nawet nadzieję na przekonanie nowobogackich, do tej pory sponsorujących Turbo-Folk, aby przekazali część swoich dochodów na "Rok kultury", czemu służyć ma oferta dogodnego opodatkowania wszystkich ofiarodawców.
Mimo to popyt na ten gatunek wcale nie wydaje się słabnąć. Nawet nieprzychylni krytycy jak Lukovic uznają ewentualne usunięcie Turbo-Folka ze sceny muzycznej za niewłaściwe posunięcie. A Nesa Jovanovic, menadżer firmy ZAM, największej w Serbii kompanii nagrywającej muzykę folk, odpowiadają, że ich "muzyka to wspaniały interes, ponieważ czyni ludzi szczęśliwymi".
JoeF
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1053
Dołączył(a): 29.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoeF » 26.10.2005 09:10

Wojna ma często podłoże religijne...

Przechodząc przez linka strony życzliwego wszystkim forum:

Bośnia państwem islamskim

można dotrzeć do ciekawego artykułu. Polecam go interesującym się polityką na Bałkanach.

Pozdrawiam
Józek

P.S. Sorry ale nie chciałem pisać tego samego na obu forach, :oops: a wydaje mi się, że tekst jest ciekawy więc jeżeli kogoś to interesuje to może go odszukać... a tutaj nie ma działów "Polityka" czy choćby "Historia"
Plumek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3893
Dołączył(a): 20.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Plumek » 26.10.2005 11:10

JoeF napisał(a):Wojna ma często podłoże religijne...

Przechodząc przez linka strony życzliwego wszystkim forum:

Bośnia państwem islamskim

można dotrzeć do ciekawego artykułu. Polecam go interesującym się polityką na Bałkanach.

Pozdrawiam
Józek

P.S. Sorry ale nie chciałem pisać tego samego na obu forach, :oops: a wydaje mi się, że tekst jest ciekawy więc jeżeli kogoś to interesuje to może go odszukać... a tutaj nie ma działów "Polityka" czy choćby "Historia"


Artykuł "Wprostu" przeczytałam - polecam!!! Autorkę znam osobiście - jest przede wszystkim kompetentna. Bo czasem, kiedy czytam wywody dotyczące problematyki bałkańskiej, to się mocno zastanawiam, czy ktoś wie w ogóle o czym pisze...

Plumek
krassus
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 176
Dołączył(a): 20.01.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) krassus » 01.11.2005 22:50

Plumek napisał(a):
JoeF napisał(a):Wojna ma często podłoże religijne...

Przechodząc przez linka strony życzliwego wszystkim forum:

Bośnia państwem islamskim

można dotrzeć do ciekawego artykułu. Polecam go interesującym się polityką na Bałkanach.

Pozdrawiam
Józek

P.S. Sorry ale nie chciałem pisać tego samego na obu forach, :oops: a wydaje mi się, że tekst jest ciekawy więc jeżeli kogoś to interesuje to może go odszukać... a tutaj nie ma działów "Polityka" czy choćby "Historia"


Artykuł "Wprostu" przeczytałam - polecam!!! Autorkę znam osobiście - jest przede wszystkim kompetentna. Bo czasem, kiedy czytam wywody dotyczące problematyki bałkańskiej, to się mocno zastanawiam, czy ktoś wie w ogóle o czym pisze...

Plumek


Nistety, na temat obiektywizmu i zwykłej dziennikarskiej rzetelneści pani Dominiki Ćosić zbyt wiele dobrego powiedzieć nie mogę. Jest Serbką i prezentuje typowo serbski punkt widzenia doprawiony (skorygowany) polityczną poprawnością. Niemniej wiedząc kto zacz, chętnie i z zainteresowaniem czytam jej artykuły. Z kolei w kwestii przedmiotowego artykułu napiszę, że pani Dominika prezentuje niemuzułmańskie, a więc zbieżne z moim spojrzenie. A problem bynajmniej nie dotyczy tylko Bośni, czy Kosowa - jest aktualny i w niezbyt odległym czasie dotyczyć będzie całej Europy. Jeśli przeanalizujemy statystyki urodzeń we Francji (kraj ten ma przyrost naturalny, który zawdzięcza młzułmanom!), ilość wyznawców islamu w Niemczech, UK i innych krajach Zachodniej Europy, fakt, iż być może za parę lat w UE znajdzie się Turcja, przyszlośc jest jasna ... , bynajmniej nie jest to orange.
Plumek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3893
Dołączył(a): 20.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Plumek » 02.11.2005 12:15

krassus napisał(a):
Plumek napisał(a):
JoeF napisał(a):Wojna ma często podłoże religijne...

Przechodząc przez linka strony życzliwego wszystkim forum:

Bośnia państwem islamskim

można dotrzeć do ciekawego artykułu. Polecam go interesującym się polityką na Bałkanach.

Pozdrawiam
Józek

P.S. Sorry ale nie chciałem pisać tego samego na obu forach, :oops: a wydaje mi się, że tekst jest ciekawy więc jeżeli kogoś to interesuje to może go odszukać... a tutaj nie ma działów "Polityka" czy choćby "Historia"


Artykuł "Wprostu" przeczytałam - polecam!!! Autorkę znam osobiście - jest przede wszystkim kompetentna. Bo czasem, kiedy czytam wywody dotyczące problematyki bałkańskiej, to się mocno zastanawiam, czy ktoś wie w ogóle o czym pisze...

Plumek


Nistety, na temat obiektywizmu i zwykłej dziennikarskiej rzetelneści pani Dominiki Ćosić zbyt wiele dobrego powiedzieć nie mogę. Jest Serbką i prezentuje typowo serbski punkt widzenia doprawiony (skorygowany) polityczną poprawnością.


Ściśle rzecz ujmując - półserbką ;) Matkę ma Polkę :) Dominikę jako dziennikarkę znam od wielu lat - pracowałyśmy nawet razem kiedyś :) Dyskutowałyśmy na tematy dotyczące problematyki bałkańskiej - nie było w Jej wypowiedziach zacietrzewienia czy wybielania "swoich". A że ciężko być zupełnie obiektywnym mając we krwi domieszkę innej narodowości? Nie dziwi mnie to wcale. Każdy ma swoje racje... Wolę jednak czytać takie teskty i konfrontować z innymi (a dalej wyciągać wnioski), niż czytać kompletne bzdury pisane np. przez amerykańskiego dziennikarzynę, który do dziś nie wie, gdzie te Bałkany na mapie...

Plumek
Ostatnio edytowano 02.11.2005 13:25 przez Plumek, łącznie edytowano 1 raz
platon
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3540
Dołączył(a): 03.08.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) platon » 02.11.2005 12:32

a tak było ponad rok temu w Kosowie!!!
Tydzień temu Kosowo znów znalazło się na czołówkach gazet - 28 osób zginęło, a 600 odniosło rany w starciach etnicznych wywołanych plotką. W Kosowie płonęły serbskie domy i cerkwie, a w Serbii - meczety. Trzy i pół tysiąca Serbów uciekło ze swych kosowskich domów. Albańscy i serbscy publicyści analizują przyczyny wybuchu przemocy w prowincji, która od wojny z NATO w 1999 r. pozostaje pod protektoratem ONZ

Zemsta Mitrovicy

*** W Kosowie rozpoczął się straceńczy wyścig przegranej polityki milczącej zgody i zabójczej przemocy, która zrodziła się z próżni politycznej i instytucjonalnej - pisze albański komentator Veton Surroi

Gdy przyleciałem 17 marca do Kosowa, już na lotnisku w Prisztinie wszystko wyglądało inaczej niż przed moim wyjazdem. Poprzedniego wieczoru dowiedziałem się o śmierci albańskich dzieci [które według pierwszych relacji utopiły się poszczute psami przez Serbów - red.] we wsi Çabër (po serbsku C~abra) pod Kosovską Mitrovicą, a jeszcze w budynku lotniska, słuchając okrzyków ludzi rozmawiających przez komórki, wywnioskowałem, że Mitrovicę, a potem Prisztinę objęła fala przemocy. Gdy byłem w drodze z lotniska do redakcji, co pięć minut przychodziły informacje o zabitych i rannych, w większości Albańczykach. Także o tym, że nikt nie interweniował, by położyć kres wymianie strzałów w kontrolowanej przez Serbów północnej części Mitrovicy. Przychodziły informacje o Albańczykach zamkniętych w enklawach na północy miasta, których życie było teraz tylko w rękach Boga. Potem usłyszałem, że Albańczycy z Prisztiny ruszyli, by zablokować serbską wieś Çagllavice (C~aglavica). Po drodze, w Fushë Kosovë (Kosovo Polje), widziałem, jak policja albańska zatrzymała kilku młodych Albańczyków, którzy zaatakowali na ulicy dwie serbskie kobiety i mężczyznę.

W Prisztinie zwykły hałas na ulicach pełnych młodych ludzi, którzy wylegli na chodniki w słoneczny dzień, zastąpiły syreny ambulansów i patroli policji. Główne arterie zostały prawie całkowicie zablokowane.

W ciągu tych dwóch godzin od wylądowania do przyjazdu do redakcji zaszły zmiany wywołujące wrażenie, że Kosowa nikt nie kontroluje.

** Dobrze, że nie jest gorzej

Jednak dla mieszkańców Mitrovicy był to jedynie krwawy epizod w prawie normalnej sytuacji. To miasto jest podzielone od pięciu lat, stanowiąc mikrokosmos kosowskich podziałów etnicznych. Na północy miasta Serbowie, którzy opuścili swoje domy w innych częściach Kosowa, zajęli albańskie mieszkania i Albańczycy nie mogli już tu wrócić. Obie wspólnoty rozdzielają siły KFOR. Przez pięć lat mieszkańcom tego miasta wmawiano, że Kosowo idzie do przodu. Przez prawie pięć lat istniała milcząca zgoda, że można żyć także w ten sposób: mieszkańcy nic nie mogą zrobić, politycy mówią o Mitrovicy jedynie w kampaniach wyborczych, zmieniają się ONZ-owscy administratorzy, którzy wspominają Mitrovicę jedynie na początku i na końcu swojego mandatu. KFOR jest zadowolony, że sytuacja się nie pogarsza, skoro już nie może się polepszyć. W Belgradzie trzy kolejne rządy popierają podział Mitrovicy (a więc także Kosowa) na równoległe serbskie i albańskie struktury, począwszy od oświaty, a skończywszy na bezpieczeństwie, w tym także tajnej policji i tajnych służbach wojskowych.

Powstało milczące porozumienie, że jeśli nie będzie się poruszać kwestii Mitrovicy, być może powstanie iluzja normalności.

Koniec iluzji był tragiczny. Dla albańskich dzieci, które według pierwszych relacji uciekały przed serbskimi sąsiadami. Dla mieszkańców Mitrovicy, zabitych i rannych, z których większość stanowili Albańczycy, choć byli wśród nich także Serbowie. I dla Kosowa, bo był to rodzaj zemsty Mitrovicy za to, że inni kosowscy Albańczycy o niej zapomnieli.

** Pracujemy nad tym

Kosowo, które opuściłem kilka dni wcześniej, żyło iluzją, że trwające prawie pięć lat budowanie państwa to coś normalnego. Przemoc zniszczyła tę iluzję.

Przez te wszystkie dni przemocy w Kosowie nie pojawił się żaden autorytet państwowy ani polityczny, który mógłby ją powstrzymać. Postawa głównego ONZ-owskiego administratora prowincji Harriego Holkeriego oraz prezydenta Ibrahima Rugovy wydawała się anachroniczna. Holkeri powiedział, że rozumie, dlaczego doszło do przemocy w Çabër, jakby ważna była w tym momencie znajomość psychologicznych motywów przemocy. Rugova oświadczył, że "pracujemy nad kwestią Mitrovicy". To jego stereotypowa odpowiedź na każdy problem.

17 marca w Kosowie, doprowadzając do śmierci wielu ludzi, umarła polityka wieloletnich przepychanek pomiędzy UNMIK-iem [misja ONZ w Kosowie - red.] i kosowskimi Albańczykami o to, jakie kompetencje i kiedy przejdą w czyje ręce. Polityka, w której nie ma idei przewodniej ani żadnych terminów. Polityka, która w miejsce koncepcji i wyborów zaoferowała ogólne, puste formuły typu "pracujemy nad tym", pochwały przeszłości i złudzenia, że sprawa sama się rozwiąże.

Dzisiaj możemy stać się uczestnikami straceńczego wyścigu. Z jednej strony są polityka i politycy, którzy nie przyjmują do wiadomości, że ponieśli klęskę. Z drugiej - energia przemocy skumulowana i skierowana przeciwko ludzkiemu życiu i elementarnemu spokojowi.

Albańczyk z Kosowa miałby szczęście, gdyby zniknęli ze sceny obaj uczestnicy tego wyścigu. Obecna polityka i jej przedstawiciele. I przemoc, która zrodziła się z wielkiej próżni politycznej i instytucjonalnej.

Veton Surroi - komentator polityczny, wydawca kosowskiego dziennika "Koha Ditore". Tekst ukazał się 18 marca w albańskiej gazecie "Korrieri"

Zagrali w serbską grę

*** Albańczycy muszą sobie uświadomić, że popełnili błąd, gdy atakowali serbskie domy i palili serbskie cerkwie, sądząc, że w ten sposób przysłużą się sprawie albańskiej. Wręcz przeciwnie, bardzo jej zaszkodzili - uważa wybitny albański pisarz Ismail Kadaré

To najtragiczniejsze wydarzenia od wyzwolenia Kosowa. Nigdy nie powinny mieć miejsca. Przyniosły wielką szkodę Kosowu i albańskiej sprawie na Bałkanach. To potężny cios wymierzony w wielkie zwycięstwo narodu albańskiego - zbliżenie do Zachodu, tworzenie sojuszy ze światem zachodnim. Niestety, zdeptano to w ciągu trzech dni. Istnieje niebezpieczeństwo, że Kosowo wraz z Albanią znów znajdzie się w izolacji. Takie było marzenie Serbii i marzenie Envera Hodży [przez dziesięciolecia stalinowskiego władcy Albanii - red.].

W ciągu tych dni na oślep ugodzono w wolność Kosowa, w jego przyszłość, zdradzono naszych sojuszników. Nie ma co owijać w bawełnę. Rozumiem bardzo dobrze wszystkie problemy Albańczyków w Kosowie, rozumiem doskonale ich nie-zadowolenie tam, gdzie mają rację. I mają rację, domagając się wielu rzeczy, w pierwszej kolejności równorzędnego traktowania, zaprzestania prowokacji ze strony Belgradu. Jednak to wszystko nie może usprawiedliwiać tych, którzy wpadli w pułapkę i praktycznie grają w serbską grę.

Jedyną drogą jest głębokie uświadomienie sobie przez Albańczyków tego, co zrobili, że popełnili błąd, gdy zaatakowali serbskie domy, palili serbskie cerkwie, sądząc, że w ten sposób przysłużą się sprawie albańskiej. Muszą to zrozumieć, a zwłaszcza to, że atakując siedzibę misji ONZ, zaatakowali swoich sojuszników, wspólnotę międzynarodową. Muszą zrozumieć, że wyrządzili szkodę prawie nie do naprawienia. Niech ten przykład posłuży przynajmniej jako lekcja, iż gorące głowy nigdy nie powinny stawiać własnego oburzenia ponad interesy narodu i wolności. Naruszono rzecz najświętszą. Albańska ludność Kosowa musi się zdystansować od wszystkich ciemnych sił, które były zamieszane w tę historię. Brali w niej udział bez wątpienia ludzie naiwni, ale także intryganci - obce tajne służby - oraz albańscy awanturnicy, również ci, którzy tęsknią za komunizmem.

To jedyna droga naprawy: stopniowo Albańczycy zaczną pokazywać inną twarz, pokazywać, że są cywilizowanym narodem, czego, niestety, podczas tych dni nie dowiedli.

Ismail Kadaré - najbardziej znany pisarz albański, kandydat do literackiej Nagrody Nobla. Mieszka w Paryżu. Fragment wywiadu udzielonego albańskiej telewizji KLAN 19 marca 2004 i opublikowanego przez wszystkie gazety albańskie.

Oba teksty przeł. Dorota Horodyska

Dym nie zasłoni faktów

*** Kosowo to najlepszy przykład tego, co można określić jako "bałkańską regułę etniczną": jeśli raz uda ci się wyczyścić etnicznie dane terytorium, jest ono twoje na zawsze - uważa serbski publicysta Miloš Vasić

Wydarzenia z 17 marca zaskoczyły wszystkich oprócz albańskich i serbskich ekstremistów z Kosowa i Belgradu. Nowy kryzys zaczął się w typowy dla Bałkanów sposób - wywołała go plotka, która rankiem obiegła Kosowo. Według niej czterech albańskich chłopców z okolic Kosovskiej Mitrovicy zostało zapędzonych przez kilku serbskich chłopców z psami nad rzekę Ibar, gdzie utonęli. Plotkę szybko i sprawnie podano dalej albańskim mediom w Kosowie, które natychmiast podniosły wrzawę; oczywiście zanim policja zdążyła przeprowadzić odpowiednie śledztwo w tej sprawie. Później okazało się, że jakiś albański chłopiec powiedział ONZ-owskiej policji, że plotka była fałszywa, a chłopcy weszli do rzeki sami. Ale było już za późno. Pogłoska wyzwoliła masową reakcję Albańczyków przeciwko mniejszości serbskiej, którą obserwatorzy NATO, a nawet lokalne media albańskie określiły później jako "zaplanowaną i zorganizowaną".

Sytuacja dojrzała już do takiego wybuchu przemocy i czystek etnicznych, gdyż międzynarodowy protektorat nad Kosowem zdołał jedynie rozdrażnić zarówno albańską większość, jak i serbską mniejszość. Albańska większość pielęgnowała mrzonki o niepodległości, serbska mniejszość łudziła się próżną nadzieją wcielenia regionu z powrotem do Serbii.

** Kibice, komórki, kamienie

Równie szybko jak plotka o utopieniu chłopców rozeszła się pośród kosowskich Albańczyków, doprowadzając do gwałtownego wystąpienia przeciwko serbskiej mniejszości, Serbię obiegła wiadomość o albańskim pogromie. Najważniejsze jest tu tempo przekazywania informacji. Nacjonaliści albańscy zagrali na krzywdzie dzieci, serbscy - na starej śpiewce, że "Kosowo jest najdroższym słowem dla Serbów" lub że "Kosowo to kolebka serbskiej cywilizacji". Oto skutki.

Tłumy albańskich nacjonalistów podpaliły wiele bezcennych średniowiecznych cerkwi należących do europejskiego dziedzictwa kultury i sztuki. To skandaliczne i niewybaczalne. Ponosi za to jednak odpowiedzialność ta właśnie Europa i jej wojska, które nie spełniają swej roli, choć obecne są w Kosowie w tak wielkiej liczbie.

Wróćmy jednak do samej Serbii. Pierwsze wieści o wandalizmie, o jakim nie słyszano nawet w czasach otomańskich (Turcy przynajmniej dbali o wolność religijną i zachowanie chrześcijańskich zabytków), rozeszły się nazbyt szybko. Już 17 marca wieczorem mała grupka ludzi zebrała się przed budynkiem rządu serbskiego w Belgradzie. Grupa, podżegana przez nacjonalistyczną propagandę starannie dobranych mówców, szybko rozrosła się w tłum. Nacjonaliści wykorzystali kibiców piłkarskich, których udało się szybko zmobilizować za pomocą telefonów komórkowych. Dla kibiców każdy powód do starcia z policją jest dobry. Jeżeli ma on podłoże "patriotyczne" lub nacjonalistyczne - tym lepiej. Część serbskich kibiców bowiem, tak jak często kibice w całej Europie, wyznaje skrajnie prawicową, skinheadowską ideologię.

Komendant główny belgradzkiej policji Milan Obradović, błyskotliwy młody policjant o nieskazitelnej przeszłości, odpowiednio wcześnie ostrzegał serbskie MSW o zbliżających się kłopotach. Minister, członek nowego rządu Vojislava Kosztunicy, wydał zarządzenie, by celów w Belgradzie policjanci bronili bez użycia siły (czyli ograniczyli się do bronienia atakującym dostępu tarczami i własnym ciałem). Kiedy do godziny 22 belgradzkiej policji udało się zmobilizować dostępne siły, okazało się, że jest ich zbyt mało: policjanci musieli chronić ambasady, budynki użyteczności publicznej i strategiczne obiekty, jak siedziba radia czy telewizji. Meczetu w Belgradzie, szacownej budowli z XVI w., odbudowanej przez serbskiego księcia Michała w 1868 r. w geście dobrej woli i tolerancji religijnej, broniło zaledwie stu funkcjonariuszy.

Meczet w Niszu na południu Serbii stanął w płomieniach już około godziny 20. Zaraz potem zaatakowano meczet w Belgradzie. Minister uparcie ignorował prośby belgradzkiej policji o pomoc, mimo że funkcjonariusze odnieśli ciężkie obrażenia. Prawie tysiąc agresywnych i świetnie zorganizowanych demonstrantów rzucało kamieniami i atakowało oddział, który odpierał ataki za pomocą gumowych pocisków. W końcu meczet zajęto i spalono. Jedna trzecia policjantów została ranna, w tym dwóch ciężko.

** Pasażerowie mogą się modlić

Pomijając godne pożałowania i bezsensowne spalenie meczetów, ogólna reakcja w Serbii była zastanawiająca. Nowy rząd, mimo że nacjonalistyczny i konserwatywny, postanowił skanalizować emocje ludności, kierując je ku czemuś bardziej oswojonemu i cywilizowanemu. Razem z serbskim Kościołem prawosławnym zorganizował masowe modły. Zupełnie jak w średniowiecznych miastach oblężonych przez Tatarów, kiedy tłumy gromadziły się na modlitwach i procesjach. Cóż innego pozostaje? Przypomina to konwencję warszawską o lotnictwie cywilnym, według której kapitan samolotu w krytycznym momencie może poinformować wierzących pasażerów, że mogą zacząć się modlić.

Najwyraźniej serbski rząd nie ma innego wyjścia niż wspomniany kapitan. Serbia przegrała wojnę w Kosowie w 1999 r. Rezolucje ONZ, bez względu na ich liczbę, niewiele tu pomogą. Wystarczy spojrzeć na Palestynę.

Kosowo to najlepszy przykład tego, co można określić jako "bałkańską regułę etniczną": jeśli raz uda ci się wyczyścić etnicznie dane terytorium, jest ono twoje na zawsze. Uchodźcy nigdy nie wracają w komplecie, a poza tym jest tyle sposobów, by ich zniechęcić. Sam upływ czasu stopniowo i nieuchronnie utrwali twoją władzę na tym terytorium. Również pragmatyczna dyplomacja międzynarodowa prędzej czy później udzieli sankcji prawnej.

Niedawny kryzys w Kosowie stanowi kolejną ilustrację tezy postawionej w 1995 r. przez wysoką komisarz ONZ ds. uchodźców Sadako Ogatę: "Czystki etniczne nie są skutkiem, lecz przyczyną wojen na Bałkanach". Serbowie kosowscy i cała Serbia bardzo szybko zapomnieli o tym, co działo się w Kosowie, szczególnie w 1999 r., kiedy 800 tys. kosowskich Albańczyków jugosłowiańskie wojsko i serbska policja siłą wygnały z własnych domów. To, czego dziś jesteśmy świadkami, jest tylko ich odpowiedzią na tamte wydarzenia. Nikt w Serbii nie śmie nawet wspomnieć o owych faktach historycznych.

Jednak skrywane poczucie winy oraz "patriotyczna" retoryka nie zatuszują faktów, tak jak nie zasłoni ich dym ze spalonych meczetów.

przeł. Przemysław Wilkus

Veton Surroi, Ismail Kadaré, Miloš Vasić
Prot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 843
Dołączył(a): 30.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Prot » 05.11.2005 11:44

A w dzisiejszej Wyborczej wywiad z Vedraną Rudan chorwacką pisarką o tym jak stała się ,,złą chorwatką'' i ,,czetniczką'' i o tym ,że uważa że wojna w Jugosłąwii była między złodziejami i pechowcami i nie było w tym żadnej ideoologii.
Prot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 843
Dołączył(a): 30.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Prot » 07.11.2005 14:00

Bośnia i Hercegowina: Polscy żołnierze ranni
7 polskich żołnierzy stacjonujących w Bośni i Hercegowinie w ramach sił UE EUFOR zostało lekko rannych w wypadku drogowym, do którego doszło w miejscowości Zvornik - poinformował rzecznik Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk. Zdzisław Gnatowski.
Żołnierze znajdują się w szpitalu; ich stan jest dobry, a ich życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo - wynika z komunikatu Wojska Polskiego.

Z informacji rzecznika Sztabu Generalnego WP wynika, że polski samochód Honker, którym jechali Polacy, zderzył się z cywilnym samochodem ciężarowym. Według ustaleń Żandarmerii Wojskowej, winę za spowodowanie wypadku ponosi kierowca ciężarówki. EUFOR to siły Unii Europejskiej, które w grudniu 2004 roku przejęły misję od NATO. W ramach tych sił w Bośni i Hercegowinie przebywa obecnie 266 Polaków, a w sumie do tej pory misję pełniło tam 1102 naszych żołnierzy.
Prot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 843
Dołączył(a): 30.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Prot » 07.11.2005 14:13

a tak było wczoraj
Sport PAP /06.11.2005 11:03
Ranni kibice w Serbii i Czarnogórze
Ponad dwudziestu kibiców zostało rannych w starciach do jakich doszło w sobotę przed meczem w piłkarskiej ekstraklasie Serbii i Czarnogóry między zespołami Buducnosti Podgorica i Crvenej Zvezdy Belgrad.
Policja aresztowała sześćdziesięciu najbardziej agresywnych sprawców zajść, do których doszło w dwa dni po tym, jak Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) nałożyła karę na reprezentację Serbii i Czarnogóry (kolejne międzynarodowe spotkanie w roli gospodarza rozegra przy pustych trybunach).

Sankcja FIFA była pokłosiem wydarzeń, do jakich doszło 12 października w Belgradzie. Tego dnia Serbia i Czarnogóra pokonała w eliminacyjnym meczu MŚ Bośnię i Hercegowinę 1:0 (bramkę strzelił Mateja Kezman) i awansowała do finałów przyszłorocznych mistrzostw świata.

Powrót do Kultura chorwacka



cron
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone