andeo napisał(a):hej hej i ja czekam na dalszy ciąg wycieczki

Chyba najwyższa pora na ciąg dalszy
27 lipca (niedziela): Wieczór w PrižbieW poprzednim odcinku napisałam, że już wróciliśmy na camping i poszliśmy na plażę, ale wrzucę jeszcze fotki z dojazdu do Prižby. Za każdym razem, jadąc drogą Blato - Prižba, mijamy domek Smurfów

:
Nie brakuje też pięknych widoków na okoliczne wzgórza i Lastovo:
(Widoczki z Blato w roli głównej jeszcze będą

)
Przeskoczmy w czasie popołudnie na plaży, bo nie działo się nic szczególnego, a przynajmniej nie zostało to uwiecznione na zdjęciach

Jest niedzielny wieczór i, jak co dzień, udajemy się do "centrum" Prižby.
Tym razem oprócz Ožujska w bistro "As" przejdziemy się trochę po najbliższej okolicy.
Akurat skończyła się msza w pobliskim kościółku:
Ogród dookoła kościoła wygląda całkiem sympatycznie, więc spacerujemy trochę:
(Fotki niestety szare, bo robione wieczorem

)
Docieramy do plaży, która jest w tym miejscu szeroka:
I nawet o tej porze można tu spotkać ludzi

Niebo tylko w części zasnute jest chmurami, co daje nadzieję na jutro...
Wiecie, jak to jest z nadzieją

To ja już może przejdę do tego, że ta nadzieja umarła, czyli do opisu kolejnego poranka
28 lipca (poniedziałek): Kręcimy się dookoła PrigradicyKoło 8:00 pogoda jest nie najgorsza, więc postanawiamy zaryzykować. Wrzucamy Plavca (nasz kajaczek - wyjaśniam, gdyby ktoś zdążył zapomnieć

) na dach Fabiaka i ruszamy ku nowej przygodzie. Przygody mają jednak to do siebie, że trudno je zaplanować i robią z nami, co chcą

Zanim więc zwodujemy kajak (po raz pierwszy na Korčuli po lastovskiej przerwie

), pojeździmy trochę samochodem

Przed Prigradicą, do której zmierzamy, zaczyna padać:
Po chwili uspokaja się, ale chmura będzie nas gonić, a czasami - my ją

Na szybko oglądamy centrum miejscowości:
Chyba sympatycznie, chociaż trudno mi się wypowiadać, bo byliśmy tam właściwie tylko przejazdem.
Jedziemy dalej w poszukiwaniu dogodnego miejsca, w którym można by zwodować kajak. Mijamy jakąś małą stocznię

:
Krajobrazy coraz piękniejsze, ale jesteśmy zbyt wysoko, żeby tu schodzić z kajakiem.
Zresztą i tak nie ma gdzie się zatrzymać. Zawracamy. Zaraz znowu wjedziemy w chmurę i deszcz

I znowu jesteśmy w Prigradicy:
W końcu zapada decyzja: Jedziemy w stronę Velej Luki! Gdzieś nad Luką widać największy kawałek bezchmurnego nieba

Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ale o tym w następnym odcinku

Obiecuję dużo słonecznych fotek

