Po przewertowaniu "miliona" stron na tutejszym forum, powstało tyleż samo pytań, na które trzeba było znaleźć migiem odpowiedź bo termin urlopu zbliżał się już bardzo bardzo....
Wybór padł na Riwierę Makarską, mieliśmy z dziewczyną tydzień na spędzenie wymarzonego urlopu (14-21.08.2010) Nie ustaliłem nawet dokładnie miejscowości, faworytami były odpowiednio wg. kolejności na linii brzegowej: Brela, Baśka Voda oraz Makarska. Po prostu spakowaliśmy graty do auta (Peugeot 406 2.0 + LPG) i wio!
Po namyśle, przeliczeniu zysków i strat, zdecydowałem się na trasę samymi autostradami. I to był strzał w przysłowiową 10-tke, bo nie wyobrażam sobie teraz jechać lokalnymi drogami (szczególnie wzdłuż wybrzeża od Zadaru). Ta nadmorska trasa jest przepiękna!!!, ale średnia prędkość 50-60 km/h, niewiele miejsc do wyprzedzania itd. powodują że przejechanie kilkuset kilometrów byłoby udręką. W każdym razie tylko dla fascynatów
Jechaliśmy z Katowic trasą:
Cieszyn
Brno
Wiedeń
Graz
Maribor
Karlovac
Zagrzeb
i od Zagrzebia jest równiutka autostrada do samego Dubrovnika.
Opis trasy:
Na rogatkach Cieszyna dotankowanie na Orlenie LPG na FULL + wykupienie winiet (Czechy + Austria na 10 dni = jakoś 90 zł?)
Przejeżdżając ok 22-giej granicę w Cieszynie, chyba nawet pomyliliśmy przejścia? Bo mieliśmy wrażenie, że to było przejście "widmo". Pusto, cicho, ciemno brrrrrr
Żeby dotrzeć na autostradę, trzeba przejechać "na oko" jakoś 20 km? Nie wiem dokładnie, bo nie mierzyłem, takie było moje odczucie i tyle.
Droga bez rewelacji, ale ważne że po dwa pasy w każdą stronę. I nagle sru, burza z piorunami, ściana wody, prędkość zmalała do 60 km/h żeby cokolwiek widzieć. Nie dało się jechać, zarządziłem postój na najbliższym parkingu żeby przeczekać ten koniec świata.
...po 40 minutach, deszcz na tyle zelżał, że moglimy ruszać dalej.
Po przekroczeniu granicy z Austrią, prowadzi droga "lokalna" przez małe miasteczka i miejscowości. Jakoś 60 kilometrów tak jedziemy, zanim docieramy do autostrady no i nareszczie na obwodnicę Wiedeńską. Tutaj zaczynam poraz pierwszy rozglądać się za stacją benzynową oferującą sprzedaż LPG. Nic, dalej nic, kolejna stacja nic... Robimy postój żeby dowiedzieć się "gdzie". Na szczęście współczesna telefonia komórkowa oferuje dostęp do internetu, więc odpalamy w komórce google i szukamy "LPG Graz", i tu zaskok, trafiam na forumową stronę (naszą), gdzie widzę wpis, że jedyna stacja na tej trasie w Austrii z LPG jest 80 km przed Graz. Jest to stacja AGIP, 106 kilometr na autostradzie.
Docieramy na AGIP, kolejeczka do LPG na 8 aut, spoko, robimy pauzę
1,5 godziny kimania w aucie, pobódka + kawa na stacji. Wokół piękny widok, same "zaspane" samochody
Podróż przez Austrię przebiega sprawnie i szybko, staram się przestrzegać tych 130 km/h, chociaż miejscowi grzeją dużo szybciej.
Docieramy do przejścia ze Słowenią. Mielismy dylemat, czy wykupić tą słynną winietę, czy przecisnąć się gdzieś lokalnie. Lać to 15 euro na 7-dniową winiete w zamian za kilkadziesiąt kilometrów bezproblemowego przejazdu to jeszcze nie katastrofa. Katastrofą jest przejście graniczne Słowenia/Chorwacja, szczególnie w weekend ;/
Staliśmy w korku dobre 2h w upale, była mniej więcej godzina 12 kiedy wreszcie udało się wjechać do Chorwacji. W drugą stronę korek był sporo większy, na moje oko 3,5- 4 godz dla wyjeżdzających w sobotę rano w kierunku Graz.
Wpadamy na autostradę do Zagrzebia, pobieram bilecik z automatu i wio.
Na bramce pod Zagrzebiem, płacę kartą Maestro (zwykła, żadna visa). Cyk, cyk i lecimy dalej. Wpadamy na obwodnicę Zagrzebia i... korek, buuuu. Korek oczywiście do bramek na kolejną autostradę w kierunku Karlovac. Tutaj już obsługa na bramkach rozdaje bilety "z ręki" żeby choć trochę przyspieszyć przejazd. Uff wjeżdzamy na autostradę i tniemy na południe. Odległość do "Baśki" ok. 420 kilometrów. W chorwacji znalezienie stacji z LPG to już żaden problem, tankujemy zaraz za bramkami (karta maestro) i cieszymy się widokami oraz licznymi tunelami. Muszę przyznać, że byłem pod dużym wrażeniem zaradności Chorwatów w tej kwestii. Dwa najdłuższe tunele na tej trasie mają po 5600 metrów.
Podróż z Zagrzebia do zjazdu na Riwierę Makarską trwa ok 4 godzin z postojami na kawę i toaletę. Hmm taka uwaga, o ile w Chorwacji toalety na stacjach są darmowe, to w Austrii już nie... koszt 50 eurocentów to nie majątek, ale spodziewałem się po Austrii czegoś innego.
Około 16:30 wyjeżdzamy zza zakrętu drogi prowadzącej na wybrzeże i... łaaaaa, cudny widok. Trasa wzdłuż wybrzeża jest niesamowita, mijamy Brelę hmm.... fajnie, ale jedziemy dalej, dojeżdzamy do Baśki. Zjeżdżamy do centrum, parkujemy przy głównej ulicy (10 kun/h, ała), łapiemy oddech i wyruszamy na poszukiwanie "apartmani"
Po ok. 20-stu minutach wspinania się po licznych schodach między domami, wyłapuje nas miły pan i pyta czy szukamy pokoju. Idziemy obejrzeć, na pierwszy rzut pokazuje nam właściwie norę urządzoną w piwnicy. Ciemno, piwnica, no chyba oszalał
Na naszą dezaprobatę, pokazuje nam drugi pokój. Tym razem jest o wiele lepiej, duże dwuosobowe łóżko + jedno mniejsze. Łazienka w kafelkach, aneks kuchenny, klimatyzator no i balkon z widokiem na morze. Czas negocjacji... i tutaj zaczyna się osobna historia. Zmęczeni podróżą (ok 19 godzin jazdy, przez korek na granicy + 1,5h spania w Austrii + postoje na stacjach), popełnilismy poważny błąd. Nie dopytaliśmy ważnej rzeczy, czy cena jaką ustalimy jest za pokój czy za osobę... Swoją drogą nie każdy Chorwat zna jakikolwiek inny język niz ich ojczysty. Właściciel domu, kazał nam sie wypakować i wieczorem przyjść z dokumentami i pieniędzmi. Oczywiście w międzyczasie poszlismy już "w miasto", walnelismy po "karlovacku", zjedliśmy obiado-kolację, wracamy, facet przelicza ojro i pyta zdziwiony "szto to je". My bladzi, perspektywa awantury i ewentualnego nocowania w aucie a temperatura tamtej nocy ze 26 stopni lekko. Na szczęście obyło się bez rozlewu krwi
Rano zadecydowaliśmy, że idziemy poszukać czegoś innego. Spakowaliśmy się do auta, i heja. Szukanie drugiego apartamentu zajęło nam max 30 minut. Odwiedzilismy po drodzę kilka miejsc, ale wybór ostatecznie padł na dom przy ulicy: [/b]Put Kapelica 33[b] ok 350 metrów do plaży. Starszy miejscowy pan sam nas wyhaczył, pokój na piętrze + aneks kuchenny+ łazienka + lodówka + klimatyzacja + balkon z w miare fajnym widokiem na morze utargowaliśmy na 35 euro/na dobę za pokój. Tym razem kilka razy się upewnialismy i słownie, na gesty i na kawałku papieru że na pewno się rozumiemy. Uff, wreszccie zaczynamy się cieszyć urlopem.
Podsumowując, jadąc we dwoje śmiało można jechać w ciemno. Należy jednak uważać żeby nie popełniać błędu takiego jak my.
Na całej trasie za paliwo na stacjach płaciłem kartą maestro więc gotówki mieć nie trzeba.
Koszta podróży jakie pamiętam:
Winiety na 10 dni Czechy/Austria = nie pamietam dokładnie, ale to było ok 90 zł
Winieta na Słowenię 7 - dniowa = 15 euro
Autostrada w Chorwacji od granicy do Zagrzebia = 40 kun? (płatność gotówką lub kartą)
Autostrada Zagrzeb - Zjazd na Riwierę Makarską = 171 kun (tak samo, płacimy albo gotówką, albo kartą)
Koszt litra gazu na autostradzie = 4,29 kun
Moje rady dla takich "świeżaków" jak ja:
- jechać i nie bać się
- wziąć z Polski zapas wody mineralnej (na miejscu jest kilka razy droższa, serio!) - my wzieliśmy 3 zgrzewki butelek 1,5L i nawet kilka nam zostało.
- jak mamy swoją turystyczną lodówkę, wziąć jednak trochę swojego jedzenia (znowu ta drożyzna na miejscu) w pokojach przeważnie są lodówki i aneksy kuchenne więc to ratuje sytuację.
- wziąć ze sobą podstawowe leki (aspiryna, jakiś neo angin) - nas po dwóch dniach załatwiło połączenie wysokiej temperatury na zewnątrz z klimą w pokoju i aucie. Neo angin w miejscowej Ljekarni = 40 kun.
- zakup butów do chodzenia w wodzie. Coś w rodzaju butów na deskę windsurfingową, gumowe z zapięciem. Bez tego stopy na tych kamieniach w wodzie, chcą odpaść a klapki na rzep czy sandałki raczej pogubimy niż zdadzą egzamin.
Podróż własnym samochodem daje nam możliwość swobodnego przemieszczania się i odwiedzania różnych miejsc. Nam udało się po jednym dniu spędzić w Splicie, Trogirze i pojechalismy też do Makarskiej, ale szczerze mówiąc nie podobała mi sie Makarska. To już jest większe miasteczko, dużo ludzi, aut, woda brudniejsza niż w Baśce.
Na koniec pobytu zafundowalismy sobie jeszcze hit sezownu czyli "parasailing"
Z wyjazdu jesteśmy bardzo zadowoleni, ciągle się otrząsam.
Ogólny koszt wyjazdu... Na tydzień, razem z kosztami transportu/autostrady + winiety + zakwaterowanie + wyzywienie (trochę w restauracjach, trochę gotując samemu) + kilka butelek rakiji + kilka butelek miejscowego wina
Przejrzystość wody powala, zachód słońca piekny i bezcenny. Dużo Polaków, Czechów, Słowaków no i miejscowych. Niemców jakoś nie widać, mimo że pełno aut na niemieckich blachach...
Całkiem możliwe, że za rok palec na mapie również powędruje w kierunku Dalmacji
Pozdrawiam i życzę udanych wyjazdów.
Maciej

.png)
.png)



.png)