Elektryfikacja wsi ... tfu, fotografii :)

Cyfra nie uczy myślenia - wywiad z nestorem polskiej fotografii reportażowej Tadeuszem Rolke.

Pozdrawiam

weldon napisał(a):Cyfra nie uczy myślenia - wywiad z nestorem polskiej fotografii reportażowej Tadeuszem Rolke.

Pozdrawiam

To już Lam czterdzieści lat temu w opowiadaniach o Pirxie pisał "Technika -techniką, a myślenie myśleniem".

Ameryki Pan Rolke nie odkrył a w zasadzie powtarza ogólnie przyjęty stereotyp. Moje zdanie jest takie, że niezależnie od nośnika można wykonać dobrą fotografię a cyfra w tym w istotny sposób pomaga, bo każdy ma możliwość próbowania i szukania dobrego kadru bez ponoszenia znacznych kosztów. Wystarczy przejrzeć dzisiejsze zbiory młodych fotografów. Wielu z nich zjadłoby na śniadanie artystów z "nazwiskami" a ZPAF to struktura przypominająca niemal kropla w kroplę PZPN. Takie leśne dziadki

Rysio napisał(a):Ameryki Pan Rolke nie odkrył a w zasadzie powtarza ogólnie przyjęty stereotyp.

Hm, biorąc pod uwagę, kiedy zaczął, to śmiem twierdzić, że to inni powtarzają za panem Rolke

weldon napisał(a):Hm, biorąc pod uwagę, kiedy zaczął, to śmiem twierdzić, że to inni powtarzają za panem Rolke

Mam na myśli wygłaszanie teorii dotyczącej cyfry a nie początku przygody z fotografią

W sumie, nie zauważyłem tego w artykule, ale ciekaw jestem, czy Rolke, w ogóle, używa coś cyfrowego?

Możliwe, że on nie ma pojęcia, ba, w ogóle go nie interesuje fotografia poza analogową i mógł doznać, po prostu, szoku, że takie coś istnieje i to na taką skalę

Stawiam, że nie ma problemu z wyborem jakiej firmy kupić aparat

hmm - tak myślę nad tym artykułem i jemu podobnymi - jako osoba (tak przynajmniej uważam) dość mocno "wsiąknięta" w fotografię -widzę w niej analogie do dylematu nad wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkiej Nocy. Uważam, że rozwój oraz postęp wymagaja dostosowania się do istniejących wymogów oraz narzędzi. Nikt nie kwestionuje konieczności poruszania się samolotami a nie balonem !. Wymiana poglądów, myśli i informacji też częściej odbywa się poprzez klawiaturę komputera niż paier czerpany... Dlaczego mamy zatem uważać, że cyfra jest gorsza? hmm rozważanie tylko na poziomie indywidualnej empatii do tzw. czasów z dzieciństwa, tej całęj magii robienia zdjęć (ciemnia, koreks, powiększalnik) - tego dreszczyku co nam "wyjdzie...". Natomiast efekt w obu tych przypadkach może byś świetny jak i mizerny.

Wydaje mi się, że on nie mówi, że cyfra jest gorsza.

Po prostu traktuje to jako jakieś tam novum i tak się właśnie zastanawiam, czy w ogóle, oprócz tego, że cyfra ogłupia (bo ogłupia ) to on zauważa to zjawisko.

To tak, jakby się spytać pisarza, co sądzi o wypowiedziach na forumach internetowych
i który model notebooka uważa za najlepszy do pisania książek.

Pewnie by też polecił wieczne pióro, bo "ctrl+Z" ogłupia.

W sumie Rolke jest przykładem na to, że to nie gigabajty podnoszą prestiż.
A, tak w ogóle, to pozazdrościć i wiedzy i życiorysu i osiągnięć.

Akurat mało się mówi o fotografach powstania, a jeżeli już, to o tych odeszłych.

Dla mnie to, dodatkowo, też jest przeżycie, bo na pewno oglądałem sporo jego zdjęć w Stolicy.

Pozazdrościć.

weldon napisał(a):Wydaje mi się, że on nie mówi, że cyfra jest gorsza.

Po prostu traktuje to jako jakieś tam novum i tak się właśnie zastanawiam, czy w ogóle, oprócz tego, że cyfra ogłupia (bo ogłupia ) to on zauważa to zjawisko.

To tak, jakby się spytać pisarza, co sądzi o wypowiedziach na forumach internetowych
i który model notebooka uważa za najlepszy do pisania książek.

Pewnie by też polecił wieczne pióro, bo "ctrl+Z" ogłupia.

W sumie Rolke jest przykładem na to, że to nie gigabajty podnoszą prestiż.
A, tak w ogóle, to pozazdrościć i wiedzy i życiorysu i osiągnięć.

Akurat mało się mówi o fotografach powstania, a jeżeli już, to o tych odeszłych.

Dla mnie to, dodatkowo, też jest przeżycie, bo na pewno oglądałem sporo jego zdjęć w Stolicy.

Pozazdrościć.

jeśli odbierać ten arykuł według Twojej optyki, tak przyznaje racje - analog uczy pokory - tylko kto tę "pokorę" będzie pamietał za 50 lat?

Dla mnie fascynujące jest to, że on, tak naprawdę, w ogóle się nie zastanawia nad tym.

Jest jedna rzecz, która bardzo mi się podoba w fotografii cyfrowej.
To nie zawsze jest wykorzystane zgodnie z kanonami moralnymi, ale dziś bardzo łatwo zarówno utrwalić jakieś chwile, wydarzenia, jak i łatwo jest je zachować i przedstawić całemu światu.

Jeżeli pominiemy te zdjęcia, które są kompletnym nieporozumieniem,
to zostanie całkiem spora ilość zdjęć dokumentujących epokę.

Dla mnie to jest o tyle istotne, że ciągle uciekają gdzieś obrazy, które pamiętałem,
a, nie dość tego, znikają całe miejsca i budynki, które muszą ustąpić nowoczesności.

Nie zawsze zgodnie z prawem niestety.

W takich momentach cyfra jest niezastąpiona.

No i zresztą Rolke też wspomina, że fotografia czarnobiała, swego czasu, górowała nad kolorową ze względu na techniczne braki odtworzenia tejże na papierze na przykład.

Z tą fotografią, to trochę jak z telewizorami.
Nawet najlepszy odbiornik nie zrekompensuje nam tego, że przekazuje jakiś chłam.

Szczerze mówiąc, to wolałem Hoffmana z czasów Pana Wołodyjowskiego, niż z Ogniem i mieczem, z tymi wszystkimi efektami specjalnymi i technologiami cyfrowymi

Andrzej, nikt Poza tym ja ze wsi jestem i artystów nie rozumiem. Nazwiska nie robią na mnie wrażenia. Podobać musi mi się zdjęcie a nie kto z kim współpracował

Cyfra nie uczy myślenia?
To jest dla mnie trochę bez sensu, bo jak człowiek jest myślący, to mu żadna cyfra, ani nic innego nie zaszkodzi, a bezmyślnemu nic nie pomoże.
I to by było na tyle.

weldon napisał(a):Szczerze mówiąc, to wolałem Hoffmana z czasów Pana Wołodyjowskiego, niż z Ogniem i mieczem, z tymi wszystkimi efektami specjalnymi i technologiami cyfrowymi ...

Pan Wołodyjowski (i Potop) to były filmy w które zaangażowany był (z przyczyn propagandowych) cały socrealistyczny aparat państwa (towarzyszu Hofmann, no to ile tam potrzebujecie dywizji do tych waszych scen batalistycznych - 10, 20... ).

A "Ogniem..." musiało czekać na lepsze czasy i poszło ostatecznie już oszczędnym ekonomicznie nurtem "na lekturę szkolną" (którego mechanizm pięknie wypunktował Machulski w Superprodukcji).

"Bylejakość" Ogiem i Mieczem w porówaniu do pozostałych części Trylogii to raczej nie jest kwestia technologi zapisu

A cyfra vs analog w moim odczuciu to tylko wybór między mniejszą i większą jakością. Możliwości wielkiego (być może także średniego) formatu analogowego są na razie nieosiągalne w świecie zer i jedynek. Tyle tylko, że za tą lepszą jakość prawie nikt dzisiaj nie chce płacić

Pzdr

Ja słyszałem, że w Panu Wołodyjowskim, tak jak w Krzyżakach, najmniej był problem szlachty i rycerstwa poruszany, a w Ogniem i mieczem za dużo się mówi źle o Ukraińcach

Ale, ja nie o tym, wszystko to prawda, co mówicie, ale mi, tak ogólnie to w sumie przykro jest, że wywiad z kimś, kto, prawdopodobnie, znał Sempolińskiego i kto, akurat, fajną wystawę ma, niestety, dość daleko ode mnie, zatytułowany został w sposób tak spłycający sprawę.

Osobiście dałbym lepszy tytuł i postarał się lepiej zadawać pytania.

A może ktoś się wybiera na te wystawę?

Niewiele mam, ale postaram się zrewanżować kilkoma fotkami z wystawy fotografii Witkacego,
bo, chyba, nie pisałem o niej jeszcze.

PS na fototapecie[url]jest fajniejszy z nim wywiad.[/url]