Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Dalmacija i okolice z namiotem po 9 latach

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010
Dalmacija i okolice z namiotem po 9 latach

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 02.10.2010 16:09

Myślę, że tą oto moją relacją z wyprawy nad Adriatyk pożegnam się z forum :)

Chorwacja wyskoczyła właściwie przez przypadek - początkowo miała być Andaluzja, ale nie mogliśmy dograć wszystkich rzeczy w tak krótkim czasie i padło na Adriatyk właśnie. Ostatni raz byłem tam 9 lat temu, jeszcze z rodzicami, mając przez 2 tygodnie jedno miejsce noclegowe - teraz miało to być już w zupełnie innym, naszym stylu :) W sumie po raz pierwszy pojechałem na wakacje samochodem - zawsze był to komunikacja miejscowa typu pociąg lub autobus ewentualnie stop, ale tym razem postawiliśmy na motoryzację :)

wyjechaliśmy 16 sierpnia przy niezbyt miło zapowiadającej się pogodzie - po wjeździe na Węgry w Rajce zaczęło lekko padać, ale był to bardzo ciepły, przyjemny deszcz. I można powiedzieć, że tam po raz pierwszy zetknąłem się z Chorwacją, bo okazuje się, że w Bezenye mieszka liczna społeczność chorwacka - to potomkowie uciekinierów przed Turkami z XVI wieku.

Obrazek

w Mosonmagyaróvár skręcamy w złą drogę, ale trudno - bocznymi, spokojnymi szosami dojeżdzamy do Gyor, gdzie klnąc na czym świat stoi usiłuję znaleźć drogę w kierunku Balatonu. Jadę na czuja i w końcu się udaje.
Obrazek
w lekkim deszczu zatrzymujemy się przy klasztorze benedyktynów w Pannohalma

później wychodzi słoneczko, więc zahaczamy jeszcze o ruiny zamku...
Obrazek
oraz o barokowy Veszprem.

Na nocleg wybrałem kemping nad Balaton w Keszthely. Niestety, dojazd jest tak fatalnie oznakowany (do kempingu), że kluczę po mieście dobrych 45 minut i trafiam tam przez totalny przypadek. Jest już za późno, żeby wyjść na miasto, więc rozbijamy namiot i idziemy do kempingowej restauracji, gdzie zamawiamy sobie m.in. gulasz w kociołku :)

Rano wstajemy przed 7-mą i zaliczamy szybką kąpiel w Balatonie
Obrazek

i ruszamy drogą nr 75 w kierunku granicy słoweńskiej. Jedzie się całkiem przyjemnie, oprócz kilkunastu kilometrów wleczenia się za TIRem, który w końcu też nie wytrzymuje i zjeżdza na bok, przepuszczając sznur samochodów.

Dojeżdżamy do Lendavy - tego wąskiego cypelka Słowenii wciśniętej między Węgry i Chorwację.
Obrazek
Ładna, winiarska okolica i senne miasteczko ze sporą węgierską mniejszością (wszędzie dwujęzyczne napisy). Korzystamy z okazji i robimy większe zakupy - i dobrze, bo sporo taniej niż w Chorwacji - błędem okazuje się tylko zakup wielkiego, ciemnego chleba, z którym będziemy się męczyć przez kilka następnych dni :evil: .

Następnie jeszcze parę kilometrów i wjeżdżamy do Chorwacji. Nasz pierwszy cel to Varazdin - najbardziej barokowe miasto kraju. Włóczymy się po wąskich uliczkach i placach...
Obrazek
(tutaj ratusz)

...konsumujemy lody...

Obrazek
(zamek z XIV-XV wieku)

...i wymieniamy część euro na kuny. W planach tego dnia było jeszcze zahaczenie o Zagrzeb, ale stwierdziliśmy, że zostawimy to sobie na powrót. Ładujemy się na autostradę i ruszamy w kierunku południa. Ruch niewielki, nie licząc obwodnicy stolicy, ale generalnie to w zupełności wystarczają te 2 pasy na chorwackich autostradach. Za Karlovacem zaczynają pojawiać się piękne górskie widoki
Obrazek

co jakiś czas staję na parkingu, aby pocykać fotki. Z A1 zjeżdzamy w okolicach Starigradu - nocowałem tam 9 lat temu i okolica mi się bardzo podobała. Generalnie nie przepadam za morzem, ale morze w połączeniu z górami bardzo mi odpowiada :)

Szukamy kempingu - w Starigradzie przy morzu wszystkie na full, a w ogrodowych rozbijać się nie chcemy. Wracamy do Seline - kemping nad samą plażą jest co prawda mocno obładowany, ale znajdujemy zacienione miejsce, w dodatku tuż pod okiem "szefostwa". Toalety w porządku, bardzo czyste, widoki z plaży super - jedyny minus to kamieniste podłoże, ale jakoś to znosimy. Najgorzej wbić śledzie - nawet z młotkiem jest to ciężkie.
Obrazek
plaża i Paklenica w tle

Obrazek
pierwszy widok na Małą Paklenicę

na kempingu przeważają Niemcy, trochę Czechów, Holendrów, Francuzów i Włochów. Ludzi z Polski na szczęście niewielu - wydają się nigdzie nie wychodzić poza kemping (a już na pewno nie do restauracji) i stołować tylko produktami Made in Poland. Do sklepiku i dwóch knajp mamy może ze 200 metrów, więc idziemy na pierwszą chorwacką kolację...

Obrazek
Bardzo mi się podobało, że wszędzie w Chorwacji dostawałem piwo w grubym szkle :D

A od jutra zaczynamy voyage... :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 02.10.2010 17:01

Pudelek napisał(a):Myślę, że tą oto moją relacją z wyprawy nad Adriatyk pożegnam się z forum :)

Pudelku, ale dlaczego Ty się chcesz żegnać z forum :?: :roll:
Przecież niedawno zacząłeś swoją cro.pelkową przygodę...

Też zawsze śpimy pod namiotem, więc chętnie pooglądam i poczytam o Waszych campingowych doświadczeniach i zmaganiach z borą, jeśli akurat Wam się przytrafiła :wink:

Aaa, i również lubię piwo w grubym szkle :lol:

:papa:
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 02.10.2010 17:04

maslinka napisał(a):
Pudelek napisał(a):Myślę, że tą oto moją relacją z wyprawy nad Adriatyk pożegnam się z forum :)

Pudelku, ale dlaczego Ty się chcesz żegnać z forum :?: :roll:
Przecież niedawno zacząłeś swoją cro.pelkową przygodę...

ponieważ co roku jeżdżę w inną część Europy i staram się nie wracać przez kilka lat do tego samego kraju, dlatego siłą rzeczy nie mogę być cro-maniakiem :)

i zmaganiach z borą, jeśli akurat Wam się przytrafiła :wink:


oj, trafiła, trafiła :D ale o tym później ;)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 02.10.2010 17:09

Pudelek napisał(a):
maslinka napisał(a):
Pudelek napisał(a):Myślę, że tą oto moją relacją z wyprawy nad Adriatyk pożegnam się z forum :)

Pudelku, ale dlaczego Ty się chcesz żegnać z forum :?: :roll:
Przecież niedawno zacząłeś swoją cro.pelkową przygodę...

ponieważ co roku jeżdżę w inną część Europy i staram się nie wracać przez kilka lat do tego samego kraju, dlatego siłą rzeczy nie mogę być cro-maniakiem :)

Takich osób, które co roku jeżdżą w inne rejony, tu nie brakuje. Jest bardzo rozbudowany dział: "Jak nie Chorwacja, to..."
Nie musisz rezygnować z bycia na forum, jeśli za rok pojedziesz do Andaluzji :D

Ale myślę, że Chorwacja zauroczyła Cię na tyle, że jeszcze tam wrócisz.
Póki co, czekam na voyage :D
marko350
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2485
Dołączył(a): 14.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) marko350 » 02.10.2010 17:10

Też z chęcią poczytam i popatrzę na piękne widoki, które w tym roku tylko oglądam na zdjęciach :papa: :D
dids76
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8242
Dołączył(a): 20.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dids76 » 02.10.2010 19:48

Witam,
Przyłączam się do czytających, też lubię piwo w grubym szkle. :wink: :D
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.10.2010 12:39

to jedziemy dalej :)

w środę (czyli 3-go dnia wyprawy) mieliśmy zamiar ruszyć w Wielką Paklenicę. Pogoda niby jest ładna, ale nad górami coś się czai, więc na wszelki wypadek odkładamy to na następny dzień.

Obrazek
rano przypomniałem sobie, czemu tak lubię tą okolicę - góry, morze i znowu ląd podobają mi się znacznie bardziej niż samo morze :)

Po szybkiej kąpieli (jak się później okaże będzie to jedyna plaża kamienista podczas urlopu) ruszamy w voyage.

Obrazek
czy ktoś mi może powiedzieć co się hoduje pod tymi białymi "beczkami"?

Obrazek
nie mogliśmy się nie zatrzymać przy "starym" moście Maslenica - a właściwie nowym, bo odbudowano go w 2005 po zniszczeniu w czasie wojny...

Obrazek
i zerknąć w kierunku mostu autostradowego, pięknie zarysowanego na tle gór.

Mkniemy w kierunku Ninu, jeszcze wstępując na chwilę do Rażanaca, aby spojrzeć na Paklenicę znad wody
Obrazek

Nin, jak pewnie większość wie, to niewielkie miasteczko słynące z jednego, a właściwie dwóch kościołów
Obrazek
Kościół św. Krzyża, czyli najmniejsza katedra na świecie. W okolicy kościoła kilka innych, mury miejskie i ruiny rzymskich ruin. Druga, nie mniejsza atrakcja to oczywiście piaszczysta plaża, położona o rzut beretem od centrum miasta. Mieliśmy o tyle szczęście, że niebo było lekko zachmurzone, więc nie siedziliśmy w południe w największym skwarze. Oprócz kąpieli moją główną czynnością było otwarcie słowackiego piwa kluczami od samochodu... no, ale jak już się udało... :D
Obrazek

na plaży wytrzymaliśmy z dwie godziny i stwierdziliśmy, że czas się brać. Kierunek Zadar, a po drodze równie urokliwy kościółek św. Mikołaja
Obrazek

stoi sobie spokojnie przy drodze i nikomu nie przeszkadza, turystów przy nim też niewielu.

Zadar - byłem w tym mieście 9 lat temu i co nieco pamiętałem. Najpierw trochę zajęło nam znalezienie miejsca parkingowego - w końcu stanąłem na parkingu podziemnych niedaleko starówki. Spacerkiem mijamy marinę i mniej lub bardziej luksusowe łodzie, włóczymy się wzdłuż nabrzeża, siadając na dłużej przy Morskich Organach. Koncert morza byłby bardziej słyszalny gdyby nie grupy Włochów, którzy tradycyjnie swoim wrzaskiem muszą oznajmić, że znajdują się w pobliżu. Najsłynniejszy zabytkowy obiekt Zadaru to kościół św. Donata w kształcie rotundy...

Obrazek
zbudowany na ruinach rzymskiego forum, niemal pusty w środku, ma w sobie coś magnetyzującego. Część innych, wiekowych kościołów była, niestety, zamknięta. Oprócz zwiedzania dokonujemy też zakupów pamiątek dla znajomych, bo w jednej katolickiej księgarni znaleźliśmy wyjątkowo atrakcyjne cenowo kalendarze.

Czwarty dzień wyprawy to wreszcie Paklenica - jedyny górski epizod wyjazdu. Przy wjeździe do PN meldujemy się przed 9, a ja przez gapiostwo zostawiam samochód na pierwszym parkingu, zamiast pojechać dalej. No cóż, pół godziny asfaltem jeszcze nikomu nie zaszkodziło...

Rozpisywać się o wąwozie Wielkiej Paklenicy nie będę, bo to sprawa powszechnie znana. Naszym celem była Anića Kuk - rzecz jasna nie ścianą, ale szlakiem turystycznym. Ledwo zaczęliśmy się wspinać, a pojawiają się pierwsze widoki
Obrazek

nie wiem do tej pory jak to zrobiłem, ale w pewnym momencie ze szlaku zleźliśmy na osuwisko. Po jakimś czasie trzeba było się wracać, a to już nie było takie kolorowe - w kilku miejscach miałem poważne podejrzenia, że zjedziemy z kamieniami w wąwóz. Na szczęście udało się wrócić do szlaku i wspinamy się dalej. Po wejściu na górny płaskowyż (nie wiem jak to coś nazwać) uderza w nas zaduch - w dole był przyjemny chłodek, a tutaj wali słońcem jak na Saharze.

Obrazek
Anića Kuk prezentuje się tutaj łagodnie, ale zaraz zaczyna się typowa górska wspinaczka...

Obrazek
im bliżej szczytu tym bardziej trzęsą mi się nogi. W końcu stajemy niedaleko celu - coraz większe rozpadliny, coraz mniej rzeczy, za które można się złapać, w dodatku zaczyna wiać. Jest lekki niedosyt, ale trudno... Jedząc jabłka podziwiamy niepełną panoramę.

Obrazek
w jedną...

Obrazek
i drugą stronę...

Schodzimy w dolinę - mam ochotę ruszyć dalej w kierunku schroniska, ale Teresie zaczyna nawalać kolano, więc cofamy się do wyjścia, podziwiając skałkowców.

Przy kempingu odbijam jeszcze w kierunku punktu widokowego Paklarić, mijając stare młyny
Obrazek
tablica informuje, że do Paklarića idzie się 20 minut - z zegarkiem w ręku zajęło mi to 7, ale mijani ludzie jakoś dziwnie się na mnie patrzyli :D

z Paklarića widok na morze i góry - bardzo to ładne i nawet upał tak nie przeszkadza. Macham do Teresy przy parkingu - niestety, nie widzi, bo właśnie zajada się rosnącymi tam figami :lol:

Przy aucie jestem około 13 - mamy całe nieplanowane pół dnia wolnego... co tu robić? Wracamy do Seline, idziemy się porządnie wymoczyć w morzu, potem jakieś leniuchowanie. Popołudniu podjeżdzamy do Starigradu - wędruję obok Hotelu Alan, w którym byłem w 2001 z gościnną wizytą u świeżo zapoznanych na plaży dziewczyn :twisted: Wygląda, jakby zrobił się bardziej luksusowy.

Szukamy knajpy, ale żadna nam nie odpowiada, więc wracamy do Seline, zachaczając jeszcze o Vecką Kulę, czyli ruiny weneckiej twierdzy nad samym morzem
Obrazek

...i wczesnoromański kościółek św. Piotra z IX wieku. W Polsce pewno byłby ogromną atrakcją, a tutaj, w natłoku innych, nikt nie zwraca na niego uwagi.

W Seline uraczamy się cevapcici i owocami morza, a potem czas się pakować, bo następnego dnia jedziemy daleko bardziej na południe :)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 03.10.2010 12:45

Pudelek napisał(a):to jedziemy dalej :)


Warto było jechać dalej bo...

Pudelek napisał(a):... zachaczając jeszcze o Vecką Kulę, czyli ruiny weneckiej twierdzy nad samym morzem


...poznałem coś nowego.
Gdzie to dokładnie jest?
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.10.2010 12:50

tak na oko jakiś kilometr od Hotelu Alan w kierunku Seline. Wieża stoi może z 15 metrów od morza (w przeszłości twierdza częściowo była w morzu), widać ją i z plaży przy Hotelu Alan i z publicznej plaży w Seline.

Zdjęcie może nie jest zbyt reprezentacyjne, bo artystyczne, to dorzucam takie bardziej "normalne" ;)

Obrazek
z ciekawostek - na tablicy informacyjnej przy wieży przeczytałem, że nazwa Vecka pochodzi od nazwy Vece (Vecche) - tak miała nazywać się osada, istniejąca w miejscu dzisiejszego Seline. Prawdopodobnie, podobnie jak cała okolica, została wyludniona, kiedy pojawili się w okolicy Turcy i prali się z Wenecjanami.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 03.10.2010 13:03

Ciekawe, ciekawe...dzięki.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15563
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 03.10.2010 13:13

Piękne foty!

Bardzo podobał nam się Nin - małe, klimatyczne miasteczko :D
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.10.2010 14:22

Pudelek napisał(a):.....na kempingu przeważają Niemcy, trochę Czechów, Holendrów, Francuzów i Włochów. Ludzi z Polski na szczęście niewielu - wydają się nigdzie nie wychodzić poza kemping (a już na pewno nie do restauracji) i stołować tylko produktami Made in Poland.....


Na SZCZĘŚCIE MAŁO POLAKÓW - moim zdaniem pochopnie oceniasz, ale niech tam.....g.... mnie to obchodzi....za to rozumiem piwko słowackie to już nie jest to beeeee......czyli Made in Poland :?:
P.S.
Czy może "Oberschlesien" ma tu coś do rzeczy :?: Aż nie chce mi się wierzyć 8O
Pudelek
Cromaniak
Posty: 2117
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 03.10.2010 15:15

slapol napisał(a):za to rozumiem piwko słowackie to już nie jest to beeeee......czyli Made in Poland :?:


owszem - piwko słowackie zdecydowanie nie jest beeee

Aż nie chce mi się wierzyć 8O

niedowiarek się znalazł 8)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.10.2010 15:26

Pełna hipokryzja :roll:

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Dalmacija i okolice z namiotem po 9 latach
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone