napisał(a) AdamSz » 18.11.2009 22:45
Hej Piter. Ty widzę, chcesz rozsądnie, ale za dużo w tym urawniłowki. Tak, to można sobie pogadać np. ja z Tobą, ale nie z kimś, kto ma to wszystko w świeżej pamięci (nie wykluczam, przerobił to na własnej skórze). Myślę, że tu jest jedna zasadnicza kwestia, o którą rozpaczliwie walczą Leon, a zwłaszcza Biker_HR. A mianowicie ukazanie prawdy, kto był agresorem, a kto się bronił. Kto był ofiarą, a kto katem. Jaka jest równowaga winy wszystkich stron konfliktu. Nie oceniajcie (patrz: taka Lela) stron konfliktu, na zasadzie "pewnie tak było, że wszyscy równo zawinili". Mam wrażenie, ze cały czas ocenia się udział Chorwatów w tym konflikcie przez pryzmat II W.Ś. Jakież to proste ? Jak Ustasze byli wtedy be, to pewnie teraz też Chorwatom, na równi ze wszystkimi, krew po rękach spływa ? Totalne uproszczenie problemu. Nie wolno dorabiać Chorwatom gęby współwinnych (zbrodniarzy) na zasadzie - wszystkim po równo - bo tak się wydaje - bo tak pewnie musiało być. Nic takiego Chorwatom nie udowodniono. Mało informacji o tym kto był najeźdźcą, a kto się bronił. Mało przykładów typu Vukovar i inne. Nie pamiętacie newsów w TV, jak serbska artyleria waliła na Dubrownik, a okręty z morza ostrzeliwały inne miasta chorwackie (zabytki klasy światowej). To są te same miejsca, które teraz tak podziwiamy, jeżdżąc do HR. Czy to nie było czyste barbarzyństwo ? Więc, jak czytam takie różne banały i sugestie bez pokrycia, to nie dziwię się, że naszych kolegów z HR szlag trafia. Lata 1991-95, to była walka Chorwacji w obronie wydzieranych części kraju (Kraina, Slavonia), a jednocześnie budowanie swojej siły. I dobrze, że były państwa, które im pomogły. A kto miał im pomóc, kiedy ci, co piszą cyrylicą ładowali wtedy szerokim strumieniem pomoc militarną do Belgradu. Operacja Oluja w Krainie, to była jedynie akcja ustanowienia przez HR swoich granic. Zrobili to z sukcesem i opinia światowa im nie zarzuca, że zrobili jakąś ekspansję i okupują jakieś, nie swoje ziemie. A oni mogą jedynie się tym szczycić (jak my za lata 1918-1920) i uczyć swoje dzieci w szkole, jaki sukces odnieśli (bo odnieśli). Zarzuca się gen. Gotowinie odpowiedzialność za zbrodnie w stosunku do ok. 150 ludzi. Każdego życia szkoda. Ale trzeba widzieć proporcje strat i ewentualnych niehumanitarnych zachowań. Przy wprowadzeniu przez HR do Krainy ok. 150 000 żołnierzy i wyzwalaniu tak dużego terytorium, to nie jest jednak wymiar świadczący o jakimś szerokim łamaniu przez armię HR prawa wojennego, pomimo, że nienawiść była porażająca. Każdego życia żal, ale niestety, wojna jest zawsze brutalną wojną (zwłaszcza taka, wewnętrzna). Ktoś tam miał rachunek krzywd do wyrównania, ktoś był w stresie walki i za szybko pociągnął. Nas tam nie było w okopach i na oddalonych pozycjach i nie do nas należy osąd, a zwłaszcza gdybanie. Udowodnione fakty są takie, jakie są. Tak, że pomyślmy i próbujmy zrozumieć odczucia naszych kolegów z HR. Oni dalej tym żyją i walczą o prawdę, ale już w innych okopach. Przepraszam - za bardzo pompatycznie, jak na to forum, ale temat zaistniał, a tego na wesoło się nie da.
Ostatnio edytowano 19.11.2009 10:30 przez
AdamSz, łącznie edytowano 1 raz