Algi

Kilka lat temu w Rovinij spotkałem się z zanieczyszczeniem morza przez algi. Wyglądało to mniej więcej jak gruby kożuch gęstej piany sięgający od brzegu do ok.50m w głąb morza. Wyobrażacie sobie co czułem gdy po długiej podróży wysiadłem z samochodu i pobiegłem na plażę się kąpać
Miejscowi mówili że algi mogą zniknąć tak szybko jak sie pojawiły, za dzień, dwa lub dwa tygodnie. Nie sprawdzałem bo pojechałem 50km. dalej i plaże były ok.
Spotkaliście się kiedyś z tym problemem? Jak to jest naprawdę z algami?

sonny napisał(a):...Spotkaliście się kiedyś z tym problemem? Jak to jest naprawdę z algami?

Przez ostatnie 10 lat nigdy czegoś takiego nie widziałem, przynajmniej w zatoce Kvarneru i na Istrii.

Tak spotkałem się na Rivierze Makarskiej, strasznie parzące. U lekarza w Dubrowniku zapłaciłem 100 euro za maśc. Nie honorują NFZ tylko karzą płacić słono i przeważnie zapisuja Polopirynę S i biseptol. Niby to ma pomóc. Pomogło mi na przeziebienie , ale opuchlizna nie zeszła. Czy Wy macie jakieś doswiadczenie w tym zakresie. Ja nie mogłem wrócić do kraju samochodem, bo kostka mi spuchła i stopa nie mieściła się na pedale sprzęgła. Pozdrawiam

Piotrek_B napisał(a):Przez ostatnie 10 lat nigdy czegoś takiego nie widziałem, przynajmniej w zatoce Kvarneru i na Istrii.

Dokładnie w lipcu 2004r. na Istrii. Pas alg sięgał od Rovinij a kończył się w okolicach Puli. Może faktycznie szybko znikają?

Tak spotkałem się na Rivierze Makarskiej, strasznie parzące. U lekarza w Dubrowniku zapłaciłem 100 euro za maśc. Nie honorują NFZ tylko karzą płacić słono i przeważnie zapisuja Polopirynę S i biseptol. Niby to ma pomóc. Pomogło mi na przeziebienie , ale opuchlizna nie zeszła. Czy Wy macie jakieś doswiadczenie w tym zakresie. Ja nie mogłem wrócić do kraju samochodem, bo kostka mi spuchła i stopa nie mieściła się na pedale sprzęgła. Pozdrawiam

a na mózg Ci się nie rzuciło?

Wyobrażacie sobie co czułem gdy po długiej podróży wysiadłem z samochodu i pobiegłem na plażę się kąpać

Ja sobie wyobrażam, bo spotkało mnie to samo na Istrii ...
Po przyjeździe na miejsce wskoczyłem do wody o gęstości wyglądzie (tak z 20 cm od góry) zupy - śliskie, zielonkawe, gęste ...

Na wieczór kupiłem 2 kwaśne (Peristil to chyba był - tam mi smakował, w Polsce uznałem, że to straszny mózgojeb ). No i piłem te wina patrzącze smutkiem na morze, pioruny i wściekłą burzę nad nami. Myślałem, że gorzej być nie może - zimno (w nocy to było z 18 stopni normalnie!), dupna pogoda, syf w wodzie ...
Rano (około 5.00, bo tak sięwtedy nasza córka budziła) pobiegłem nad morze, by sprawdzić nawodny korzuch ... I nie było go, zero ... wołałem, pisałem listy ... ale on nie wrócił ... została sama czysta woda ...

darek1 napisał(a): Czy Wy macie jakieś doswiadczenie w tym zakresie.

Moje doświadczenie w tym zakresie nie jest może wielkie, ale napewno polopiryna i biseptol nie pomogą Ci Darku. Może jakaś bioxetinka? Weź sobie chłopie i od razu spojrzysz życzliwiej na świat i ludzi.
Jakbyś miał jeszcze jakieś pytania to proszę na PW. Pozdrawiam

A ja w 2002 w czerwcu spotkałem to-to w Nijvicach na Krku. Nie swędziało ani nie piekło, ale domyć sie z tego bagienka ciężko było.

sonny napisał(a):

darek1 napisał(a): Czy Wy macie jakieś doswiadczenie w tym zakresie.

Moje doświadczenie w tym zakresie nie jest może wielkie, ale napewno polopiryna i biseptol nie pomogą Ci Darku. Może jakaś bioxetinka? Weź sobie chłopie i od razu spojrzysz życzliwiej na świat i ludzi.
Jakbyś miał jeszcze jakieś pytania to proszę na PW. Pozdrawiam

hm