Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

2oo6-o9: Orebić,Tucepi,Dubrovnik,BiH,MNE,Istria,Wenecja

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
MKB
Croentuzjasta
Posty: 241
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) MKB » 04.08.2009 10:21

:D
grot
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 89
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) grot » 04.08.2009 20:37

Z powodu nieuniknionego powrotu do pracy dalsze części relacji będą się ukazywać w różnych odstępach czasowych.
Dziś zaczynam część, którą wypada nazwać Tucepi i okolice. Te okolice to tak naprawdę niekiedy miejsca oddalone nawet o kilkaset kilometrów, ale odwiedziłem je właśnie będąc w Tucepi, dlatego właśnie tu znajdą swoje miejsce.

Najpierw wypada napisać trochę o głównym bohaterze tej części czyli o Tucepi. Już sam fakt, że aż 3-krotnie zarzuciliśmy tam kotwicę, świadczy o tym, że darzymy tę miejscowość wielkim sentymentem. Może nie ma tu wspaniałych zabytków, nie ma super restauracji, plaża w centrum zapełniona do granic możliwości, a mimo tego właśnie to miejsce upodobaliśmy sobie w Dalmacji najbardziej. Gdyby ktoś zapytał dlaczego właśnie Tucepi to nie umiałbym odpowiedzieć, po prostu tak jest i koniec. Jeżeli ktoś wybiera się tutaj to radzimy wybrać kwaterę za jadranką w stronę morza, bo codzienne przechodzenie przez tę ruchliwą drogę jest uciążliwe (tak właśnie mieszkaliśmy w 2007 roku). W jednym miejscu jest nawet podziemne przejście przez drogę, ale komu by się chciało tam wchodzić. Najlepsza do zamieszkania jest chyba ulica Kamena (balkony z widokiem na morze), choć patrząc po wystroju domów to ceny przy tej ulicy są pewnie dość wysokie. My płaciliśmy w tym roku 60 euro za 3-osobowy apartament z klimatyzacją (dwa oddzielne pokoje). Odległość od morza około 20 metrów. Właścicielka dość dobrze mówiła po czesku, co ma być może związek z "wysypem" Czechów i Słowaków w Dalmacji w tym roku. Zaobserwowałem też jakby mniejszą ilość Polaków, ale może to tylko takie mylne wrażenie.

W samym Tucepi oprócz plażowania (niekoniecznie przy głównym deptaku, ale to już należy do inwencji każdego z cromaniaków), można wieczorem godzinami chodzić po deptaku ciągnącym się wzdłuż całego miasteczka. Idąc w kierunku Makarskiej po przebyciu terenu hoteli natrafimy na lasek, skały i małe zatoczki. Po drugiej stronie poza centrum idąc w kierunku Podgory jest teren z laskiem i dość dużą zatoczką, gdzie można spokojniej posiedzieć przy morzu. Minusem tej lokalizacji jest dość duża ilość golasów w różnym wieku, najczęściej średnim lub więcej niż średnim, co nie wszystkim może odpowiadać, szczególnie gdy rozłożą się 3 metry obok. Wzdłuż całej plaży i deptaków jest niezliczona ilość większych i mniejszych kafejek i restauracji. Głośność muzyki umiarkowana i raczej nie przeszkadza w wypoczynku. Ludzi w lipcu i sierpniu naprawdę sporo, ale w odróżnieniu od niektórych miejscowości ja nie czułem się tu nigdy przytłoczony ilością turystów. Cechą charakterystyczną Tucepi są wysokie góry, które wspaniale komponują się z morzem, a także widok z brzegu na pobliskie wyspy.
Jest kafejka internetowa, zazwyczaj oblężona. Cena za 10 min wynosi 5 kun, za pół godziny 15 kun. Na deptaku można kupić bilet na Bol i Hvar, ale my nie skorzystaliśmy, bo odstręczała nas głośna muzyka dochodząca z przepływających statków. Jedyne czego brakowało mi w Tucepi to brak muzyki chorwackiej, której można posłuchać na żywo szczególnie w większych miastach. W porcie jest basen sportowy, gdzie w niedzielę można zobaczyć bezpłatnie mecz piłki wodnej miejscowej drużyny Dupin Tucepi. Nie brakuje banku, jest wiele kantorów i 2 supermarkety Konzum i Studenac. A propos supermarketu na trasie do Imotski, będąc w Studenacu przez przypadek dowiedzieliśmy się, że mając kartę Studenacu ma się kilkudziesięcioprocentowe zniżki na zakupione towary, więc Chorwaci de facto płacą taniej niż my turyści.

Zdjęcia z Tucepi:
Obrazek
*okolice portu
Obrazek
Obrazek
*deptak przy porcie
Obrazek
Obrazek

Opis wyjazdów z Tucepi rozpocznę może niezbyt chronologicznie bo od tegorocznego wyjazdu na górę Sv. Jure (1762 m n.p.m.), a to z tego powodu, że pamiętam go najlepiej. Wyjechaliśmy z naszej kwatery w Tucepi zgodnie z sugestiami wyczytanymi na forum wcześnie rano o godzinie 7.15 (dla niektórych może nie jest to wcale wcześnie, ale ja lubię na wakacjach pospać trochę dłużej). I jak się potem okazało była to bardzo trafna decyzja. Trafić do wjazdu na górę nie jest trudno, jadąc od strony Tucepi skręcamy na skrzyżowaniu w Makarskiej za stacją benzynową na sygnalizacji świetlnej w prawo, a potem już pniemy się do góry, najpierw drogą prowadzącą do Vrgorac. Po kilku kilometrach jazdy i delektowaniu się ładnymi widoczkami na morze i Tucepi, jest duża tablica informująca, że aby dotrzeć na Sv. Jure należy skręcić w lewo. I od razy trafiamy na budkę obok której siedział Pan sprzedający wejściówki do Biokovskiego Parku. Po ich zakupie ( 35 kun/osobę) rozpoczęliśmy podjazd. Nie ukrywam, że czułem respekt przed tą górką. Na początku droga prowadzi lasem i niczym nie różni się od wjazdu na Kubalonkę w Wiśle, no może jest trochę węższa. Po chyba mniej więcej 10 minutach ku naszemu zaskoczeniu dogonił nas samochód osobowy z lat 70-tych wyładowany po brzegi (a nawet poza brzegami) deskami. Widząc tempo w jakim do nas się zbliżył grzecznie ustąpiłem mu z drogi, ten podziękował i jak rakieta pomknął do góry. W tym momencie pomyślałem, no skoro taki wrak, w dodatku wyładowany dechami ma zamiar wjechać do góry to i ja nie mam czego się obawiać. Potem okazało się, że "wrak" tak naprawdę to jechał tylko 1/3 trasy i zatrzymał się w jednym z kliku domostw, które spotyka się na tej drodze. Po wyjeździe z lasu, droga zaczyna piąć się bardziej stromo do góry, a zakręty mają 180 stopni. Warto zatrzymać się na którymś z zakrętów, a jest tam dość dużo miejsca, bo już stąd jest wspaniały widok na morze i można pstrykać fajne fotki. Trzeba zatrzymać się także koniecznie przy domku z napisem Ravna Vlaska, bo za nim jest wspaniały punkt widokowy.

Obrazek
Obrazek
*Widok na Makarską
Obrazek

Po drodze jest także chyba mało uczęszczana restauracja, a obok niej stajnia. Ruszamy dalej, droga robi się coraz węższa, tak, że zastanawiamy się co będzie jak kogoś napotkamy, od czasu do czasu są jednak małe zatoczki do mijania. Ostatni odcinek jest już bardzo wąski i trafienie w tym miejscu na inny samochód spowoduje zwiększoną dawkę adrenaliny. O tym przekonaliśmy się jednak dopiero przy zjeździe, bo do samej góry dotarliśmy nie niepokojeni przez żaden inny samochód, oprócz oczywiście tego wypełnionego deskami. Cały dojazd z Tucepi zajął nam około 2 godzin łącznie z postojami w ciekawszych miejscach.
Na szczycie stały już 2 samochody. Potem dojechali jeszcze rodacy z Krakowa i Chorwaci. Oprócz spokojnego wjazdu plusem wczesnego dotarcia na szczyt jest to, że w spokoju można podziwiać wspaniałe widoki (oczywiście, gdy trafi się na odpowiednią pogodę, a my mieliśmy to szczęście). Z parkingu górska ścieżka prowadzi nas do kaplicy, a idąc dalej obejdziemy cały szczyt i wrócimy z powrotem na parking. Zdziwiły nas trochę małe rozmiary parkingu, po lewej stronie na 4,5 samochodów a po prawej na 3,4 samochody. Gdy po godzinie wracaliśmy minęliśmy co najmniej 8 aut osobowych, 3 terenowe i 4 busiki wypełnione pasażerami, nie wiem jak oni się tam wszyscy pomieścili. Może dziwicie się skąd tak dokładnie wyliczona ilość mijanych samochodów, otóż taki rejestr prowadziła moja lepsza połowa, bo ja w drodze powrotnej miałem inne problemy na głowie. Wreszcie mogłem przekonać się na czym polega "zabawa" z drogą na Sv. Jure. Już po 10 minutach trafiliśmy na Szweda, który gdyby cofnął się 50 metrów do tyłu to moglibyśmy się spokojnie wyminąć, ten jednak chyba uniósł się honorem i stwierdził, że on wracać nie będzie więc wyminiemy się w miejscu, gdzie się spotkaliśmy. I zaczęła się zabawa. Ja na szczęście byłem od strony skał, natomiast Szwed stał dosłownie i w przenośni nad przepaścią. Lusterka złożone, rozpoczynamy wymijanie i gdy my dumni kierowcy spotkaliśmy się twarzą w twarz okazało się, że jest jednak problem bo do przodu nie bardzo, a do tyłu też już się nie da. Na szczęście nim się zrównaliśmy z auta wyszła Żona Szweda, i tylko dzięki temu nie utknęliśmy tam na dłużej bo stworzylibyśmy chyba pierwszy w historii korek na tej trasie, w dodatku uwięzieni w swoich samochodach. Po około 5 minutach przesuwania się po 2,3 centymetry odetchnęliśmy z ulgą (choć nie bez potu na plecach). Później już nie było tak trudno, choć ilość mijanych samochodów rosła z każdą minutą co tylko potwierdzało słuszność porannego wyjazdu. I tak pełni wrażeń koło 11-tej wróciliśmy do naszego apartmanu. Wszystkim zmotoryzowanym (może oprócz tych z lękiem wysokości), gorąco polecam ten wyjazd. Naprawdę warto.

Obrazek
*Po lewej stronie ostatni odcinek drogi na Jure, u góry po prawej parking ze stojącym samochodem
Obrazek
*Sv. Jure na koniu (w kaplicy na samym szczycie). Aktualnie w remoncie, zamknięta (stan na lipiec 2009)
Obrazek
*Widok na Omisz
Obrazek
*fauna i flora na Sv. Jure

Ciąg dalszy...
Ostatnio edytowano 18.08.2009 16:37 przez grot, łącznie edytowano 1 raz
termoz
Podróżnik
Posty: 20
Dołączył(a): 31.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) termoz » 04.08.2009 21:00

Fajnie obrabiasz foty!
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.08.2009 21:34

I ty możesz obrobić w HDR
http://download.chip.eu/pl/Dynamic-PHOT ... 37917.html

Na dłuższą metę zbyt manieryczne.
grot
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 89
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) grot » 04.08.2009 21:56

Mam pytanie, dlaczego akurat w Tucepi byliście tyle razy? Nie kusiło Was żeby skoczyć na wyspę?


Dlaczego w Tucepi ? spróbowałem na to odpowiedzieć powyżej. A dlaczego nie na wyspy ? Dlatego, że lubimy dużo zwiedzać co wiąże się z częstym przemieszczaniem, a z wysp jest to jednak utrudnione. Po za tym dojazd z wysp zajmuje dość dużo czasu szczególnie gdy wiąże się z przeprawą promową + większe koszty.
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 16.08.2009 15:15

Śliczne !
AndreaMia
Podróżnik
Posty: 28
Dołączył(a): 04.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) AndreaMia » 17.08.2009 08:59

Ciekawie piszesz , ładne zdjęcia - zapisuje sie do czytelni :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14799
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 17.08.2009 11:20

Grot, fantastyczna relacja. Masz talent, i do opisywania, i do "focenia". Piękne zdjęcia :D Jeszcze kilka dni temu tam byłam...

Pozdrawiam serdecznie :papa:
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 17.08.2009 12:22

Świetna relacja, fajnie się czyta a zdjęcia...miodzio. Oby praca nie pochłaniała Cię zbyt mocno i relacja powstawała :)
grot
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 89
Dołączył(a): 27.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) grot » 18.08.2009 16:32

Wycieczka z Tucepi do Czarnogóry.

Plan zwiedzania mieliśmy opracowany już przed wyjazdem do cro.
Miał być Kotor, potem Cetinje, jezioro Szkoderskie, Budva i powrót.
Jak się potem okazało był to zdecydowanie plan zbyt ambitny jak na jeden dzień. Wyjechaliśmy o 6-tej rano jak zwykle przy pięknej pogodzie (w ciągu czterech pobytów w cro przeżyliśmy może 3 krótkotrwałe burze, i chyba dwa razy krótki intensywny deszcz). Jadranką na południe. Po drodze krótki postój na parkingu z widoczkiem na Dubrovnik i potem
już na granicę. Pół godziny czekania, zakup "ekologicznej" winiety bodjże za 10 euro i jedziemy dalej. W Herceg-Novi korek w mieście, poruszamy się z prędkością 20 km/h, ale jedziemy z nadzieją,
że za chwilę nadrobimy stracony czas. Im jednak dalej w las tym droga gorsza. To znaczy jest wąsko, trochę dziur, dużo zakrętów i każdy napotkany samochód ciężarowy bardzo nas spowalnia. Przed Perast natrafiamy na naprawdę duży korek, samochody chyba czekają na prom i jednocześnie blokują przejazd główną drogą. Tracimy tu ponad 40 minut.

W końcu dojeżdżamy do Kotoru i szukamy miejsca na parkingu. Samochody jadą z prędkością 10 km/h, pomimo tego nie udaje nam
się znaleźć ani jednego miejsca, dojeżdżamy do skrzyżowania wyjazdowego z miasta, nawracamy co nie spotyka się z "życzliwością" miejscowych i jedziemy z powrotem. W tym miejscu trzeba dodać,że jazda w Czarnogórze charakteryzuje się dużą dowolnością w respektowaniu przepisów, w szczególności wymuszanie pierwszeństwa jest na porządku dziennym (gwoli sprawiedliwości po części wymusza to duży ruch na głównych drogach) no i nieustanny dźwięk klaksonów używanych w najprzeróżniejszych sytuacjach. mW końcu zauważamy duży parking tuż za fosą starego miasta (jadąc od cro na lewo przed starym miastem). Parking duży, ale miejsca nie ma więc trzeba czekać aż ktoś wyjedzie. W końcu po 10 minutach parkujemy. Pomimo teo, że jeszcze nic nie zwiedziliśmy jesteśmy już zmęczeni. Jednak Kotor wynagradza nam trudy podróży. Trochę zaskakuje nas konieczność zapłaty za możliwość wdrapania się na wzgórze, ale już po kilkunastu minutach nie żałujemy. Wprawdzie żona doszła tylko do połowy trasy, upał w samo południe robi swoje, ale to co widzimy to na pewno jedne z najpiękniejszych widoków jakie wiedzieliśmy nad Adriatykiem. Po uwiecznieniu Kotoru i okolic na fotkach schodzimy w dół. Nie ukrywam, że "spacer" na górę nadszarpnął nasze siły witalne. Na szczęście na dole było źródełko, a po spryskaniu się chłodną wodą odzyskaliśmy połowę energii. Drugą połowę poszukaliśmy w knajpce na starym mieście.
Lody, zimna cola, soczek i byliśmy gotowi do dalszej drogi. Jednak była już 13-sta więc trzeba było się zastanowić nad modyfikacją trasy.

Obrazek
*W drodze do Czarnogóry za Dubrovnikiem
Obrazek
*Kotor
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
*W oddali widać zamek na szczycie wzgórza


Z wielkim bólem zrezygnowaliśmy z wyjazdu nad Cetinje i jezioro Szkoderskie i zdecydowaliśmy, że pojedziemy teraz do Sveti Stefan, potem do Budvy a następnie wrócimy inną trasą przez Tivat,a potem promem. Dojechaliśmy do Sv. Stefan stosunkowo szybko, jednak okazało się że poszukiwanie wolnego miejsca na parkingu zajęło nam kolejne pół godziny. Stanęliśmy dość wysoko nad morzem, więc trzeba było trochę schodzić w dół. Tam na plaży spędziliśmy 2 godziny, po wykąpaniu się dobry humor wrócił. Plaża z drobnymi kamyczkami baaaardzo szeroka, nie to co w cro. Ludzi nie było za wiele.
chcieliśmy wejść do środka jednak drzwi były zamknięte. Stało tam paru Japończyków i trochę ludzi innych narodowości jednak dominował "czeski" film. Nikt nie wiedział kiedy będzie otwarte i czy w ogóle będzie otwarte, więc zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy do Budvy.

Obrazek
*Plaża pomiędzy Budvą a Sv. Stefanem, którego widać w oddali
Obrazek
*Sv. Stefan
Obrazek
*Szeroka plaża w Sv. Stefan

W Budvie wreszcie nie mieliśmy problemu z parkowaniem, dojechaliśmy prawie do starego miasta. Ulicami przelewało się morze turystów, tak na oko 30% Rosjan, 40% Serbów. Serbowie, głównie młodzież bardzo hałaśliwa. W knajpkach nad samym morzem głównie techno.
Być może tak duże ilości młodzieży na ulicach to efekt muzycznego festiwalu, który w tym czasie odbywał się w Budvie. Jeżeli jednak jest tam tak na co dzień to nie jest miejsce dla mnie.
Po spacerze i posiłku okazało się, że jest już 19-sta, więc czas na powrót.

Obrazek
*Zatłoczona plaża późnym popołudniem w Budvie
Obrazek
*Cerkiew - Budva

Droga powrotna w Czarnogórze przebiegła już spokojniej, na promie można było podziwiać piękne widoki i tak powoli dojechaliśmy do granicy. I tu pierwsza niespodzianka. Droga do samej granicy prowadzi pod dość dużą górę a my tymczasem dojechaliśmy tylko kawałek pod górę i stoimy w korku. Była godzina 23 więc szczerze mówiąc trochę ponarzekaliśmy, że pewnie z godzinę będziemy musieli czekać. No ale trudno jesteśmy przecież na wakacjach. Po 40 minutach, gdy przesunęliśmy się około 10 metrów zacząłem się niepokoić. Może jakiś strajk pograniczników? Zostawiłem rodzinkę w aucie i idę do góry pieszo. Gdy doszedłem do samej granicy, przypomniały mi się stare polskie komedie. Otóż auto podjeżdżało pod okienko, po 5 minutach Pan z okienka brał z namaszczeniem paszport, potem bez pośpiechu sprawdzanie paszportu przez kolejne 5 minut, a następnie zjazd na bok
i sprawdzanie bagaży (w co drugim samochodzie). Po zaznajomieniu się z powyższymi faktami już wiedziałem, prędko stąd nie odjedziemy.
Potem było drzemanie, spacerowanie po ulicy, słuchanie radia, drzemanie itd. W końcu o 3-ciej w nocy opuściliśmy Czarnogórę. Do dziś nie wiem czy to normalne na tej granicy, czy to ja miałem takie wyjątkowe "szczęście" trafić na strajk "włoski". Wschód słońca obserwowaliśmy znowu z jadranki tak jak poprzedniego ranka.
Po powrocie do Tucepi tym razem nie było porannego wyjścia na plażę lecz odespanie nocy.
Ogólnie pomimo niezrealizowania w całości planu wycieczki uznajemy wyjazd za bardzo udany. Przypadł nam do gustu w szczególności Kotor, miejscowości nadmorskie nieco mniej, moim zdaniem nie mają one takiego uroku jak te w cro.

C.d.n.
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 13.11.2009 14:19

Zapowiadało sie tak ciekawie a tu od 3 miesięcy brak c.d. :( a tyle informacji i piękne zdjęcia...
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 13.11.2009 14:43

Każde ze zdjęć mogłoby pretendować do zwycięzcy konkursu...ładniejszych nie widziałem... :)
g-bednarz
Podróżnik
Avatar użytkownika
Posty: 27
Dołączył(a): 14.11.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) g-bednarz » 14.11.2009 18:44

Piękne fotki, fajnie się ogląda jak za oknem szaro...
mutiaq
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1892
Dołączył(a): 19.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mutiaq » 14.11.2009 19:34

Cieszę się, że tu trafiłam :)
Pozdrawiam i oglądam ! :)
kleeberg
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8036
Dołączył(a): 08.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) kleeberg » 14.11.2009 20:37

Ale fotki .....no naprawdę , tylko patrzeć i podziwiać.
Dawno nie widziałem, tak dobrych zdjęć.
8O Cieszę się, że tu trafiłem i miałem okazję je zobaczyć :lol:
Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
2oo6-o9: Orebić,Tucepi,Dubrovnik,BiH,MNE,Istria,Wenecja - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone