Interseal napisał(a):Przerwy na picie, częstrze odpoczynki, zmiany pampersa itp... jeżeli Ci to nie przeszkadza, nie ma problemu.
Wstepnie planuję to na 14 lub 15 dzień sierpnia.
No wiesz, ja już nie noszę pampersów...
Mój syn też nie.
On jest napalony na Diery i Obśivankę, bo lubi trudniejsze pasaże i łańcuchy.
Był tam po raz pierwszy w wieku 3 lat, gdy wracaliśmy z CRO.
I tak mu zostało.
5,6 sierpnia w Terchowej jest Country Festival a w najbliższy weekend Janosikowe Dni.
W połowie sierpnia...zobaczę jak z pogodą będzie.
Oki, a teraz Sulovskie Skały.
To byłą wizyta "na obiad", bez łażenia. Tak przy okazji przejazdu obok z CRO do domciu, ale że nie byłem tam okrągłe 11 lat i wypadało się w końcu orzeźwić innym powietrzem oraz rozprostować gnaty i napić się kawy po nocnej jeździe, to stwierdziłem, że tylko tu.
Niestety, chciałem bardzo zaliczyć Maninską Tieśnavę, ale fatalne i głupie oznakowanie przy zjeździe z autostrady za Povażską B. skutecznie mnie zmyliło (na autostradzie raz pisze Maninska Tieśnava, ale dalej już nic, gdzie jechać, gdzie skręcić- czy w lewo czy w prawo).
Tak więc Sulovskie Skały.
Sobota 16.07. Przedpołudniowe gorące słońce oświetla wszystkie zakątki dolinek. Dzięki temu wszystko dobrze widać.
Jest pięknie, czysto, soczysta zieleń, sielsko-wiejski spokój i poczucie, że tu czas stoi w miejscu. Lubię słowackie miasteczka i wsie w górach właśnie za to. Nikt się tu nie śpieszy, nie ma nerwowości i tłumów ani pośpiechu. Tu można odpocząć i nacieszyć się przyrodą.
Tylko jeden mankament- robactwo... latające i łażące.
Jak to w lato na łące. Na Pagu tylko komary mnie wku... ale tu tego trochę za dużo wszystkiego lata. W dodatku gdy wychodzę wyżej na łąkę na stoku, jakiś rój czegoś tam upatruje sobie właśnie mnie jako ofiarę i dawaj- na mnie!
Niestety, miałem zbyt żółtą koszulkę- więc chyba wzięły mnie za wielki, zaj...cie soczysty kwiat!
Także ta sesja z konieczności była niezbyt długa.
No ale mimo to chyba coś tam się da obejrzeć.
Co do samej miejscowości- dzieli się na dwie Sulovskie Podhradie i sam Sulov, w którym znajduje się nawet zamek, ale jest to dziwny zamek, bo obudowany mieszkaniami, przebudowany na jakieś ni to bloki, ni to przybudówki. Oblepiony dookoła stodołami, antenami TV-SAT, także niezbyt typowy to zamek.
W porównaniu z tym, co widziałem 11 lat temu bardzo wiele się zmieniło. Jest market COOP, jest nawet kemping (!), jakiś sklepik, nowe domy, odnowione elewacje, a w górnej części doliny ktoś postawił luksusowy dworek-rezydencję.
Ale: na wjeździe w sam wąwóz w prawo odbija droga do pobliskiej chaty (schroniska), ale ta chata czynna tylko w ciągu dnia- noclegów nie prowadzi. To stara, pokomunistyczna buda, ale w środku ładnie odnowiona i można tam coś zjeść i napić się piwa.
Toalety eleganckie i pachnące nowością.
To jednak jedyny powiew życia w tej bocznej odnodze głównej doliny. Poniżej jest stary hotel, i jeszcze jedna duża buda popadająca w ruinę. Przez 11 lat nikt z tym nic nie zrobił....
To tyle- jutro foty.