Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zdradziecki rekonesans

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 10.09.2009 20:52

Tymona napisał(a):Ty wiesz Ulka, to jest jakaś myśl - tylko skąd te płatki róży wziąć, bo u nas to same kaktusy na parapecie, no i z tymi przepiórkami też do bani, bo u nas w mięsnym same udka kurze :lol: :wink: :D


No o to właśnie chodzi!!! Niech szuka, niech szuka, niech szuka!!! :lol: Pewnie mnie zabije przy okazji :twisted:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008
Zdradziecki rekonesans

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 11.09.2009 13:23

Ulka i Svibanj - skoro tak mówicie.... :D


----------------------


www.berlin.de - część II

Po przybiegnięciu do hotelu sprawdziliśmy jeszcze prognozę pogody na dzień jutrzejszy. Hm, jak się okazało, lepiej było nie zaglądać na tę stronę internetową - im mniej się wie, dłużej się żyje, i podobno zdrowszym się jest i ładniejszym...

Na całe szczęście dzień następny miał w nosie prognozy pogody i sprawił, że się nie sprawdziły. Pięknie, słonecznie i ciepło nie było, ale za to padało przelotnie i nie porywał nas wicher :D W związku z tym należało wymyślić, co też dzisiaj będziemy robić. Ano dzieci wiedziały, że w Berlinie rybki będziemy oglądać. Dlatego postanowiliśmy spełnić tę zachciankę.
W tym celu udaliśmy się metrem ponownie na Aleksander Platz. Stosując naszą ubiegłoroczną metodę zwiedzania z dzieciakami - maluchy znają cel wędrówki, tylko, że ta droga do celu jakaś długa :wink: kręta, zahaczająca o różnego rodzaje zabytki architektoniczne...

Najbardziej widoczną częścią placu jest wieża telewizyjna, utrzymana w stylu a la wczesny Gierek, na którą można wjechać, odstawszy uprzednio swoje w kolejce, która podobno "zawsze jest" :wink: Na szczycie wieży można połączyć delektowanie się berlińską panoramą z zaspakajaniem potrzeb kulinarnych, ale tylko pod warunkiem, że wcześniej zapowiemy swoją wizytę (czyt. dokonamy rezerwacji w restauracji) :D

Obrazek

Obrazek

A to okolice Aleksander Platz:
Obrazek

Obrazek

Niestety, i tym razem pogoda zmusiła nas do zaprzestania wędrówek pieszych i natychmiastowego odnalezienia budynku Aqua domu mieszczącego się przy Aleksander Platz. Jak się domyślacie było to coś w stylu oceanarium. Tym razem nie musieliśmy stać (i moknąć) w kolejce po bilety (ani wydawać kolejnych euro :D ), ponieważ wczoraj, kupując bilety do legolandu (których ceny oczywiście nie pamiętam, jedynie mogę rzeczowo stwierdzić - cena mocno zabolała, już myślałam, że ktoś usiłuje nam jakiś bilet miesięczny, a nie jednorazowy sprzedać :wink: :D), wybraliśmy opcję łączącą te dwa miejsca. Tak więc tym razem niczym VIP-y przemykamy bocznym wejściem, Pani w kasie pokazując tylko nasze bilety :D

Aqua dom jest ciekawym oceanarium, bo całość ma przypominać wrak statku, w który wkomponowane są akwaria. W związku z tym nie ma w nich "rekonstrukcji" raf koralowych, a raczej bardziej realistycznie oddane dno morskie, na którym królują jakieś zardzewiałe rury, garnki, itp. atrakcje, którymi my-ludzie obdarzyliśmy dno morskie.

A oto Pani Ryba (a może Pan? ):
Obrazek

Akwaria mają przeróżne kształty, są umieszczone nisko, także kręgosłupy rodziców specjalnie się nie nadwyrężą :wink: :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Poza atrakcjami akwarystycznymi, można też zagubić się w specjalnie do tego przygotowanym lustrzanym labiryncie.
Obrazek


Na koniec trafia do sklepu z pamiątkami - jak to nasze dzieci nazwały "do marzalni" (bo pomarzyć zawsze można :wink: ).
Obrazek


Ale tak naprawdę to jeszcze nie koniec - zabawa się tylko nasila, ponieważ z tego sklepu jest przejście do największej atrakcji tego miejsca - olbrzymiej, dwupoziomowej windy, która jeździ wewnątrz akwarium. Winda ta znajduje się w budynku obok Aqua domu, w hotelu Radisson SAS, żeby nią pojechać trzeba mieć bilety z oceanarium i co ważne - trzeba ten bilet ponownie skasować przed wejściem do sklepu z pamiątkami. Jeżeli chcecie tylko zobaczyć to miejsce, pewnie wystarczy wejść bocznym wejściem do Radissona.

A oto co zobaczyliśmy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po wyjściu z Radissona kierujemy się do miejsca, w którym miejsc atrakcyjnych turystycznie jest tyle, że nie wiadomo od którego zacząć. Najbliżej znajduje się Berliner Dom - Katedra Berlińska - najważniejszy kościół protestancki w Niemczech.

Obrazek


Obok Katedry zaczyna się miejsce "dla dorosłych" :wink: - mianowicie zaczyna się tzw.Wyspa Muzeów - skupisko pięciu muzeów sztuki wszelakiej.
Obrazek

Niestety, nasze Maluchy chyba raczej nie doceniłyby faktu, że na ścianie wisi Monet czy Renoir, i że w Muzeum Pergamońskim można oko w oko spotkać się z duchem czasów starożytnych. Z tego to powodu z Wyspy Muzeów zwiedziliśmy jedynie toaletę :wink: :D pozostawiając sobie to miejsce na dokładne oglądanie na bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy to nasze potomstwo zacznie doceniać :wink: Na razie musiało wystarczyć nam zjedzenie podwieczorku w cieniu wielkich muzealnych kolumn :D Zresztą nie tylko my mieliśmy podwieczorek :D

Obrazek

Nastąpiła chwila na zastanowienie - co dalej? Decyzja zapadła - kierunek Brama Brandenburska. Tym razem postanowiliśmy wykorzystać komunikację miejską i ze względu na dzieciaki podjechać trzy przystanki autobusem numer 100. Tak też zrobiliśmy. I znowu autobus okazał super atrakcją wakacyjną, tym bardziej, że był dwupiętrowy :wink: :D
Wysiadamy ... i znowu deszcz o sobie postanowił przypomnieć. Nic to -na przystanku też można się nieźle zabawić :D

Obrazek

A poza tym już z przystanku widać Bramę. Co więcej widać też, że nawet największe ulewy kiedyś mijają:

Obrazek


Przed samą Bramą poczułam zew prawdziwej turystki i tak jak na porządnego turystę przystało zapragnęłam strzelić sobie fotkę z berlińskim misiem (to prawie jak zdjęcie z misiem z Krupówek :wink: )Przyznacie, że Pan w środku pozuje fachowo :D

Obrazek

A tak wygląda Brama Branderburska z drugiej strony:
Obrazek

Obiektów fotograficznych wprawdzie nie ma , ale za to można się przejechać czymś w rodzaju taksówki rowerowej. (bo, tak mi się przypomniało, Berlin to zagłębie rowerowe - tam na rowerach jeżdżą wszyscy i do tego mają gdzie jeździć, bo ścieżek rowerowych ci u nich dostatek. Co więcej, nie dość, że mają ścieżki, to jeszcze na wypadek gdyby nie mieli roweru, można go sobie wypożyczyć :D)

Po przejściu przez Bramę postanawiamy skręcić w lewo, po to by dotrzeć do stacji jakiegoś U-bahna, ponieważ chcemy odwiedzić Checkpoint Charlie - najbardziej znane przejście graniczne między dawnym wschodnim a zachodnim Berlinem.
Ale zanim do tego doszło trafiliśmy na dość niezwykłe miejsce :
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jest to bardzo wymowny Pomnik Ofiar Holocaustu.

Ponieważ w końcu do metra trafiliśmy- trafiliśmy również na Checkpoint Charlie. Tutaj też Panowie elegancko pozują, ale tym razem zabrakło nam Euro i Panowie Modele, pokazali nam całym sobą, co o tym myślą:
Obrazek

Checkpoint Charlie zaliczony - można wracać do hotelu:
Obrazek
Ostatnio edytowano 15.06.2011 08:21 przez Tymona, łącznie edytowano 2 razy
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 11.09.2009 15:01

Tymona napisał(a): Hm, jak się okazało, lepiej było nie zaglądać na tę stronę internetową - im mniej się wie, dłużej się żyje, i podobno zdrowszym się jest i ładniejszym...


Nie wiem jak to jest z tym ostatnim, ale wszystko, co wcześniej to się zgadza :lol:

Bardzo sympatycznie w tym oceanarium!!!

Marzalnia to przepiękne określenie. Jeju... jakie te Wasze dzieci są kochane :D

Tymona napisał(a): Niestety, nasze Maluchy chyba raczej nie doceniłyby faktu, że na ścianie wisi Monet czy Renoir, i że w Muzeum Pergamońskim można oko w oko spotkać się z duchem czasów starożytnych. Z tego to powodu z Wyspy Muzeów zwiedziliśmy jedynie toaletę :wink: :D pozostawiając sobie to miejsce na dokładne oglądanie na bliżej nieokreśloną przyszłość, kiedy to nasze potomstwo zacznie doceniać :wink:


:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: Oj tam... I przyjdzie czas na spotkania z duchami

Tymona napisał(a): I znowu autobus okazał super atrakcją wakacyjną, tym bardziej, że był dwupiętrowy :wink: :D


Się obśmiałam :lol: Dla dzieci moich znajomych atrakcja cioci Uli polega na tym, że ciocia sobie tak zawsze jeździ pociągami i autobusami, a one wiecznie tylko tymi autami i autami... Jak przyjeżdżam, to jak legendarna ciotka z Ameryki.

Pan pozował fachowo. Przyznaję :lol:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14784
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 11.09.2009 15:27

Fajowa to winda w akwarium! Chętnie bym się tam znalazła :D

Ja też w Muzeum Pergamonu zwiedziłam tylko toaletę :lol: Trochę wstyd, bo nie byłam już dzieckiem, tylko starszą nastolatką :wink: Ale wtedy jakoś interesowały mnie inne rzeczy... :twisted:

Wszyscy panowie (łącznie z misiem :D) zawodowo pozują! Szkoda, że ich nie było, jak ja zwiedzałam Berlin... (To było w 2000 roku.)

Pomnika Ofiar Holocaustu też nie widziałam, mimo że to tak niedaleko Bramy Branderburskiej. Cóż, trzeba będzie tam wrócić! Dzięki Twojej relacji wiem, co warto zwiedzić :D

A na kopułę Reichstagu wjedziecie :?: Myślę, że tak. (To zawsze jakaś atrakcja dla dzieci :wink:) Moja koleżanka miała tam boską ślubną sesję zdjęciową :D Miejsce idealnie nadaje się do "fotek z pomysłem".

Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :D
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 11.09.2009 15:39

Dziewczyny - ale frajdę sprawiłyście :D mi Waszymi wpisami :D
Dzięki za dobre słowa - dobre kobiety :D
A o kopule będzie w następnym odcinku.
A teraz zmykam, bo do lasu wyjeżdżam i jeszcze towarzystwo spakować muszę.

pozdrawiam :papa:
Kasia.K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 667
Dołączył(a): 18.02.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasia.K » 11.09.2009 16:06

No tak jak ja moje towarzystwo "do lasu" wygoniłam :wink: to się skończyło. No nic ruch na powietrzu dobra sprawa będę wyganiać częściej.
Zdjęcie z żyrafą mistrzostwo i to drugie na tej stronie, też! I wszędzie udało ci się przemycić trochę słońca.

Wcale się nie dziwię, że twoich chłopców zafascynowalo metro i piętrowy autobus. Pamiętam, jaką frajdę miał nasz synek (miał chyba wtedy ze trzy lata) jak zabraliśmy go do babci pociągiem a nie samochodem (inną sprawą jest fakt, że ta podróż trwała ze trzy razy dłużej). Mieliśmy chyba wtedy jakieś jasnowidzenie bo krótko po tym tą trasę zlikwidowali.
I jak świetnie się bawił w muzeum kolei wąskotorowej w Wenecji (tej niedaleko Żnina).

A tak w ogóle to fajni ci Twoi mali podróżnicy. :D
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 13.09.2009 21:39

kasia34 napisał(a): Wcale się nie dziwię, że twoich chłopców zafascynowało metro i piętrowy autobus. Pamiętam, jaką frajdę miał nasz synek (miał chyba wtedy ze trzy lata) jak zabraliśmy go do babci pociągiem a nie samochodem (inną sprawą jest fakt, że ta podróż trwała ze trzy razy dłużej). Mieliśmy chyba wtedy jakieś jasnowidzenie bo krótko po tym tą trasę zlikwidowali.
I jak świetnie się bawił w muzeum kolei wąskotorowej w Wenecji (tej niedaleko Żnina).

Witaj Kasiu, cieszę się, że tu zajrzałaś :D Fakt, podrózowanie z maluchami to odrębna para kaloszy, trzeba kombinować, żeby i oni też się dobrze bawili :D Pewnie doskonale o tym wiesz :D

pozdrawiam serdecznie :papa:

p.s. A tak po cichu - mam synka Tymka, i córeczkę Majeczkę
SVIBANJ
Croentuzjasta
Posty: 374
Dołączył(a): 31.10.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) SVIBANJ » 14.09.2009 14:31

Berlin był ostatni na mojej liście miast do odwiedzenia, powiem więcej miałem mocne postanowienie nigdy,ale to nigdy tam nie pojechać.
No i zaczynam pekać :D
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 14.09.2009 20:50

maslinka napisał(a):
Ja też w Muzeum Pergamonu zwiedziłam tylko toaletę :lol: :D


Coś jest na rzeczy w kojarzeniu muzeów i toalet, bo teraz mi się przypomniało,że jedną z większych kolejek w Muzeum Egipskim w Kairze była kolejka do toalety .... :D :D :D
:papa:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18279
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 14.09.2009 21:17

wojan napisał(a):
maslinka napisał(a):
Ja też w Muzeum Pergamonu zwiedziłam tylko toaletę :lol: :D


Coś jest na rzeczy w kojarzeniu muzeów i toalet, bo teraz mi się przypomniało,że jedną z większych kolejek w Muzeum Egipskim w Kairze była kolejka do toalety .... :D :D :D
:papa:


Czyżby reakcja organizmu na niektóre eksponaty muzealne :?: :lol: :lol:
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 15.09.2009 10:41

:oops: Przepraszam Tymonko za spóźnienie, a najgorsze że nie mam żadnej karteczki na usprawiedliwienie :wink: ......
Obiecuję poprawę i będę czytała i oglądała ze zrozumieniem, ponieważ mamy ochotę zwiedzić Berlin (aż wstyd tak blisko mieszkamy), no i coby nasza córeczka się nie nudziła :lol:

Pozdrawiam
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 15.09.2009 17:01

SVIBANJ napisał(a):Berlin był ostatni na mojej liście miast do odwiedzenia, powiem więcej miałem mocne postanowienie nigdy,ale to nigdy tam nie pojechać.
No i zaczynam pekać :D

I ja tam Cie rozumiem, już Lidii pisałam, że też długo wybierałam się do Berlina, bo wydawało mi się, że tam to nie ma po co. Ale dzisiaj się cieszę, że jeden łikendzik (ten z dłuższych) poświęciliśmy na to miasto.

piotrf napisał(a):
wojan napisał(a):
maslinka napisał(a):Ja też w Muzeum Pergamonu zwiedziłam tylko toaletę :lol: :D

Coś jest na rzeczy w kojarzeniu muzeów i toalet, bo teraz mi się przypomniało,że jedną z większych kolejek w Muzeum Egipskim w Kairze była kolejka do toalety .... :D :D :D

Czyżby reakcja organizmu na niektóre eksponaty muzealne :?: :lol: :lol:

na to wygląda :wink: :D :D


renatalato napisał(a)::oops: Przepraszam Tymonko za spóźnienie, a najgorsze że nie mam żadnej karteczki na usprawiedliwienie :wink: ......
Obiecuję poprawę i będę czytała i oglądała ze zrozumieniem, ponieważ mamy ochotę zwiedzić Berlin (aż wstyd tak blisko mieszkamy), no i coby nasza córeczka się nie nudziła :lol:

No dobra :D tym razem usprawiedliwione :wink: A co do Berlina, to my mieliśmy to samo "(aż wstyd tak blisko mieszkamy") i faktycznie - atrakcji dziecięcych tam nie brakuje :D
p.s.Renatka - fajny ten Twój nowy awatar



pozdrawiam serdecznie i zabieram się za cdn.
:papa:
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008
Zdradziecki rekonesans

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 16.09.2009 10:02

WWW.berlin.de - część III

W Berlinie mają też kości dinozaura, no jeżeli chodzi o ścisłość-kości trzech dużych dinozaurów, no i te kości poszliśmy zobaczyć do Museum fur naturkunde (internetowa strona muzeum). Kości dinozaurów (tych dużych) wyglądają tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Hmm, ale poza tymi kośćmi niewiele jest tam do oglądania. No chyba, że ktoś lubi oglądać sale wystawowe z wypchanymi, ciut przykurzonymi zwierzakami, które patrzą takim szklanymi oczami- to wtedy warto :wink:. W innym wypadku można ten czas przeznaczyć na inne turystyczne frykasy. Ale żeby być sprawiedliwą muszę napisać, że poza kośćmi jest jeszcze fajna kanapa :wink: :D Teoretycznie można na niej co 7 minut oglądać film o kosmosie, ale uprzedza, że panują tam egipskie (a raczej berlińskie :wink: ) ciemności i może się zdarzyć, że jakiemuś strudzonemu turyście (szczególnie jeżeli ten turysta nie zna języka niemieckiego) oczy same się zamkną - warto z tego skorzystać :wink:, szczególnie jeżeli przed owym turystą jeszcze cały dzień berlińskich atrakcji.

Obrazek

Obrazek


Już był w ogródku, już witał się z gąską
Tak więc, możecie się domyślić, że Museum fur naturkunde zrobiło na nas wrażenie nijakie. Czas zatem zacząć szwendanie po okolicy. Żeby łagodniej zacząć owo szwendanie, zaczęliśmy od poszukania stacji metra, dzięki któremu przemieściliśmy się w okolice Reichstagu. Bo Reichstag chcieliśmy zobaczyć, co więcej udało mi się z rodziną wynegocjować, że wjedziemy na nową, powstałą po przebudowie, zaprojektowaną przez jednego z architektonicznych guru - Normana Fostera, szklaną kopułę, która od końca lat dziewięćdziesiątych wieńczy budynek.

Tak więc, zbliżamy się do celu, już z daleka majaczy świetlany błysk szklanego architektonicznego cuda :wink:. Idziemy dalej, a cudo coraz bliżej. Przechodzimy przez ulicę... jesteśmy na miejscu. Radość zapanowała w naszym sercu (oczywiście z wyjątkiem serc Potomstwa, które aktualnie biło w kierunku rysowania kości dinozaurów). Niestety jak zgrzyt żelaza po szkle - przejął wszystkich dreszczem :wink: gdyż ponieważ bowiem bo oczom naszym ukazała się kooooooleeeeejka( zwana potocznie ogonkiem), która sięęęęęgała, gdzieś daleko po horyzont 8O Hm, i co? Stoimy w kolejce? Jak się okazało, aż takimi fanami architektury nie jesteśmy :wink: Co więcej, kopułę zawsze można obejrzeć z zewnątrz - też ładnie się prezentuje :D Zresztą zobaczcie sami:

Obrazek

I dzięki tej kilometrowej kolejce i naszemu lenistwu każdy zyskał chwilę dla siebie - maluchy w końcu mogły narysować kości dinozaura, tatuś doceniał uroki świętego spokoju, a mamusia popatrzała sobie na domek, w którym stare miesza się z nowym:

Obrazek

Obrazek

I w ten oto sposób udzielił nam się stan zwany lenistwem i nicnierobieniem. Co więcej, że będziemy w tym stanie tkwić przez resztę dnia. W związku z tym wiedzieliśmy, że musimy go pielęgnować :wink: A lenistwo w Berlinie najlepiej się pielęgnuje nad brzegiem rzeki Szprewy (nad który musielibyśmy się jakoś dostać) lub w Parku Tiergarten (do którego wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy. Zapadła jedynie słuszna decyzja :wink:

Tiergarten Park zajmuje bardzo rozległy teren. To taka zielona enklawa, po przekroczeniu której na chwilę zapominamy, że jesteśmy w mieście. Jest zielono, trawiaście i liściaście. Czasem jakaś pani z jamnikiem, czasem jakiś jegomość uprawiający jogging, czasem jakaś para zakochanych, czasem jakiś rowerzysta przemknie koło nas. Gdzieś daleko na horyzoncie widać tak jak my odpoczywających piknikowiczów. Sobotnie popołudnie płynęło leniwie...;

Lenistwo wygląda tak:
Obrazek

A zielonosć, liściastość i trawiastość tak:
Obrazek

Sobotnie popołudnie płynęło leniwie... a my kolekcjonowaliśmy berlińskie niedźwiedzie (Unitet Buddy Bears), które są rozsiane po całym mieście. Oficjalnie są one symbolem tolerancji i zrozumienia między narodami, a nieoficjalnie to super atrakcja dla dzieciaków, które myśląc, że na berlińskie spacery wyruszamy w poszukiwaniu Misiów, dziarsko przemierzały ulice miasta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
za chwilę nastąpi dalszy ciąg relacjonowania :D
Ostatnio edytowano 28.04.2011 19:18 przez Tymona, łącznie edytowano 3 razy
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008
Zdradziecki rekonesans

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 16.09.2009 10:30

WWW.berlin.de - część IV

Aż nastał dzień następny, zwany przez wszystkich niedzielą, będący zarazem ostatnim berlińskim. A że dzięki dniom poprzednim zrodziła się nowa berlińska tradycja, w myśl której dzień należy rozpocząć od jakiejś atrakcji dziecięcej, i tym razem tradycji musiało stać się zadość. Mieliśmy do wyboru albo Muzeum techniki albo Berlińskie ZOO Możecie się domyślić, jakiego wyboru dokonały dzieci, słysząc słowo"zoo" w opozycji do słowa "muzeum" :wink: Na szczęście ich wybór też nas zadowalał, ponieważ Zoo mieści się blisko miejsca, które chcieliśmy zobaczyć.

Tak więc, nie pozostało nam nic innego jak się spakować i opuścić hotelowy pokój. W międzyczasie mieliśmy, a raczej Maja miała, małą przygodę z windą :D Mianowicie czekamy przy hotelowej recepcji, żeby się wymeldować. Maluchy - w miejscu nie ustoją, zaglądają w różne zakamarki. Na szczęście Tymka na dłużej zatrzymała hotelowa maszynka do czyszczenia butów. Uff, chociaż Jedno zaparkowało w jednym miejscu :wink: Ale Drugie dalej sprawdzało, jakie to atrakcje kryją w sobie hotelowe korytarze. I w pewnym momencie nie zdążyłam krzyknąć: "Maju, nie wsiadaj sama do windy!", bo owa winda się zamknęła i wraz z Mają pomknęła gdzieś w świat :wink: Co robić? Winda zatrzymała się na 4 piętrze 8O I co teraz? Czy Majeczka wysiądzie i rozpocznie samotny spacer po hotelowych korytarzach? Sekundy wlekły się niczym godziny. Na szczęście winda jedzie w dół. Ciekawe, gdzie w tym czasie przebywa Maja? Uff, kamień z serca... Mała, zapłakana sierotka była w środku, a wraz z nią jakieś niemieckie małżeństwo, które mocno ją przytulało, uspokajało. Wszystko się skończyło holiłudzkim hepiendem :D

Jak się już wszyscy odszukaliśmy i byliśmy w komplecie, schowaliśmy bagaże do samochodu, który na nas wiernie czekał na hotelowym parkingu, i udaliśmy się na stację metra, bo przecież do Zoo jedziemy :D

Metro przywiozło nas do dzielnicy Charlottenburg, a dokładnie na stację zwaną Wittenbergplatz. I jakże mile mnie świat zaskoczył, gdyż owa stacja okazała się być tą, o której wcześniej czytałam w przewodniku, że taka stara, zabytkowa i utrzymana w secesyjnym stylu, a więc taka, którą chciałam jakoś odwiedzić, ale nie miałam śmiałości ciągnąć tam rodziny, która i tak wykazuje się nie lada cierpliwością, oglądając ze mną różnego rodzaju domki - te stare i nowe :wink: :D No i ten stary domek (nazewnictwo mojego potomstwa :wink: ) okazał się takim wehikułem czasu, który na krótką chwilę przeniósł nas do roku 1902, bo charakterystyczne kafelki, żyrandole z epoki, kute poręcze ozdobione kwiecistymi wzorami, a także sklepiki na stacji, i ludzie, którzy w nich pracowali, co więcej, reklamy produktów jak najbardziej współczesnych, były utrzymane w klimacie początku wieku XX.. Tylko my, jak i inni pasażerowie metra, przypominaliśmy całym sobą, że pochodzimy z innego wymiaru czasoprzestrzeni :wink: :D

Wędrujemy dalej wzdłuż ulicy Tauentzienstrase. Po lewej mijamy mityczny (bo tylko znany z opowieści dojrzalszych i bardziej doświadczonych, którzy to do Berlina Zachodniego na zakupy jeździli) dom handlowy KaDeWe - który "kiedyś" był synonimem zakupowego raju. Na szczęście dzisiaj niedziela, żaden shopping nam nie grozi :wink: (hm, gdyby niedzieli nie było to też zakupoholizm byłby daleki od nas) Ale za to widać już z daleka cel naszego spaceru. Nie, nie jest to jeszcze Zoo, ale Kościół zwany przez tubylców Kaiser Wilhelm Gedachtniskirche (uff, ten język niemiecki 8O) zwany potocznie Kościołem Pamięci czy też Spróchniałym Zębem (i przy tych nazwach pozostańmy). Kościół, pochodzący z końca wieku XIX, został zburzony podczas II wojny światowej. Po jej zakończeniu postanowiono go nie odbudowywać, ku przestrodze kolejnych pokoleń, które mogłyby zapomnieć, że wojna sensu nie ma. Zrujnowany Kościół pozostał, dobudowano do niego dwa inne: wieżę dzwonniczą (którą widać na zdjęciach) i utrzymany w podobnym stylu ośmiokątny kościół.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbliżając się do Spróchniałego Zęba, maszerujemy KuDam'em - taka ulicą, która przez przewodniki jest opisana jako modny bulwar miejski, o charakterze handlowo rozrywkowym Na szczęście niedziela zapewnia nam nietykalność - handlu nie ma, bo handlowcy odpoczywają od handlowania (dzięki temu wszystkie "marzalnie" są zamknięte, i możemy spokojnie, swobodnie i bez przystanków poruszać się po ulicy), a rozrywki zapewniamy sobie sami. Idąc KuDam'em, mijamy tego typu ustrojstwa.

Ustrojstwo nr1 - będące wieloelementową realizacją artystyczną :wink: zwaną potocznie instalacją:
Obrazek

Ustrojstwo nr2 - będące również wieloelementową realizacją artystyczną :wink: zwaną potocznie fontanną:
Obrazek

Obrazek

Idziemy dalej, dochodzimy do dworca kolejowego, a stąd już blisko do miejsca, które spełnia dziecięce marzenia. I powiem tak - wiem, że tego typu przybytki jak Zoo mają wielu przeciwników. My też nie byliśmy fanami, do momentu, w którym nasze rodzicielstwo zostało rozłożone na łopatki, widząc uśmiech od ucha do ucha i policzki, które z emocji na widok słonia czy innej żyrafy zrobiły się czerwone :D Od tej pory nasza poprawność polityczna związana z obroną praw zwierząt odeszła w zapomnienie :wink: :D co więcej, uzależniliśmy się od widoku tych uśmiechów i rozpalonych policzków :D

Widok na jedną z dwóch bram wejściowych do ogrodu zoologicznego - noszącą już miano zabytku - "Bramę słonia"
Obrazek

Widok owego słonia:
Obrazek

Widok owej żyrafy:
Obrazek

Widok owych uśmiechów i czerwonych policzków:
Obrazek




I na tym skończyła się nasza berlińska przygoda. Nie ukrywam, że jadąc do Berlina, nie za bardzo mi się ta podróż uśmiechała, miałam głowę nabitą różnego rodzaju negatywnymi stereotypami, barierę językową (niemieckiego uczył mnie Hans Klos) i poczucie prowincjonalnej ciotki, która do stolicy się wybrała :wink: Skąd to się wzięło - nie wiem. I nie rozumiem, tym bardziej, że Berlin okazał się miastem wbrew wszystkim moim negatywnym stereotypom. Otaczali nas mili, sympatyczni, otwarci i wolni ludzie. Same miasto nęci i kręci kolorami, swobodą i jakąś taką nowoczesnością, w której człowiek się dobrze czuje (przynajmniej myśmy się tak czuli ). W takich okolicznościach przyrody "mój prowincjonalizm" zniknął, a jego miejsce zajęła zabawa i radość z poznawania innych stron świata, no dobrze... Europy :D :D :D
Ostatnio edytowano 15.06.2011 08:24 przez Tymona, łącznie edytowano 3 razy
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 16.09.2009 10:43

Tymona napisał(a):..W Berlinie mają też kości dinozaura...

A spotkałaś Teddy Roosevelt'a na swoim koniku ?
Bo Larry Daley'a pewnie nie bo na nocną zmianę chodzi... :wink: :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Zdradziecki rekonesans - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone