Wykręciliśmy w lewo w stronę morza, do baru polecanego na blogu Italia by Natalia. Należało tu spróbować sycylijskiej specjalności- arancine. To ryżowe kulki z nadzieniem, smażone w panierce. Touring Bar prezentował się bardziej niż skromnie. Zjeść można było tylko na stojąco, mieli też słodycze i napoje. Kupiliśmy cztery kulki (ze szpinakiem, z grzybami, sycylijską i serową) na wynos i poszliśmy nad morze. Nasze rozczarowanie było ogromne. To jedzenie było paskudne- ryż z bułką nasączone olejem, a w środku mączno-serowy kit, który we wszystkich kulkach smakował tak samo nijako. Spróbowaliśmy z każdej po kęsie i resztę oddaliśmy mewom. Nieprędko podejmiemy się następnej degustacji arancine.
Miejska plaża.
Idąc wzdłuż brzegu doszliśmy do Porta Felice. To bogato ozdobiona dawna brama miejska.
Murale Falcone e Borsellino.
Chiesa di Santa Maria della Catena.
Port jachtowy La Cala.
Wracamy w stronę interioru w kierunku słynnego targowiska Vucciria.
Fontana del Garraffello, szkoda, że schowana w tych ruinach.