Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Moje podboje - Rzym '12

We Włoszech znajduje się najstarszy na świecie uniwersytet, jest nim założony w 1088 roku Uniwersytet Boloński. Na terenie Włoch znajdują się 2 słynne wulkany: Etna i Wezuwiusz. We Włoszech trzykrotnie odbywały się igrzyska olimpijskie w latach 1956, 1960 i 2006. We Włoszech znajduje się 50 obiektów światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Modena we Włoszech to prawdziwa stolica samochodów sportowych, mieści się w niej 5 fabryk luksusowych samochodów sportowych: Ferrari, Maserati, Lamborghini, Pagani i De Tomasso.
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Moje podboje - Rzym '12

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 06.01.2013 01:11

Podboje będą rodzinne, ale jakoś nie chciało mi się zrymować. Tutaj będę wrzucał opisy i zdjęcia z naszych zagranicznych, niechorwackich wycieczek, a tytuł będzie się zmieniał wraz z aktualizacją. Z czasem, kto wie, może nawet poniżej powstanie spis treści :)

Rzym 2012

Przygotowania do tegorocznego wyjazdu do Włoch rozpoczęły się tak nieśmiało już zimą i krystalizowały się dosyć długo, jak się później okazało baaaardzo długo. Wreszcie pod koniec lipca wykupiliśmy pobyt na północy Adriatyku w Lido di Jesolo z opcją dokładniejszego zwiedzenia Wenecji (kiedyś byliśmy jeszcze osobno na kilkugodzinnym postoju związanym z przerwą w podróży), a także Werony i Padwy, po tym miał być tydzień na wybrzeżu Toskani. Niestety po weekendzie okazało się, że w hotelu już nie ma miejsc, a przedstawione alternatywne propozycje nie spełniały naszych oczekiwań. Na szczęście z biurem nie było problemów i po kilku dniach pieniądze były z powrotem na koncie. Wykupiliśmy więc w Neckermannie pobyt na wybrzeżu Toskani. W tamym rejonie to dopiero jest do zobaczenia, przewodniki aż kipią od atrakcji, do tego poczytałem relacje z wiosennych pobytów forumowiczów i już kombinowałem jak to wszystko pożenić, tym bardziej, że są jeszcze dzieciaki, które za nic w świecie nie będą chciały tyle czasu zwiedzać;) ) Do tego miał dojść apartament na północnym Adriatyku i program jak wcześniej. W zasadzie wybór był już dokonany, pozostało tylko wykupienie miejscówki. Jednak nie dane nam było w tym roku zwiedzać włoskie wybrzeża, wypadek, kasacja auta w sierpniu i już było pewne, że wakacje we Włoszech możemy sobie darować. Pojechaliśmy więc rezerwowym (mocno rezerwowym ) autem na tydzień do … Zakopanego :), do Italii nie dalibyśmy rady nim dojechać. Oczywiście na ten temat rozpisywał się nie będę, ale pogoda pomimo września w sumie nam dopisała, udało się zaliczyć kilka spacerów (Morskie Oko, Dolina Kościeliska i Strążyska – czyli tam gdzie da się dojechać wózkiem) i kąpiele termalne, ale niedosyt pozostał.
Pozostawał aż do końca listopada, wtedy to w pracy dostaliśmy informację, że powinniśmy cały tegoroczny urlop wykorzystać w tym roku. Ponieważ trochę mi go jeszcze zostało to zacząłem kombinować co tu robić, żeby się nie zanudzić w chałupie. Pierwszy pomysł, wyjazd na kilka dni do Belgii i zwiedzenie kilku miast. Szybko się jednak zreflektowałem, że tam może być równie zimno jak u nas i generalnie może być lipa. Powrócił więc temat Włoch, a konkretnie … Rzymu oczywiście pogoda to pogoda, ale i tak bardziej prawdopodobne jest to, że na południu jest cieplej. To była myśl, szybki przegląd lotów i okazuje się, że Wizz na przełomie listopada i grudnia, a także w grudniu ma ciekawe oferty. Szybka konsultacja z babciami, czy „wezmą na siebie obowiązek wychowania (a przynajmniej wychowywania przez kilka dni) potomstwa” (co prawda nie bezpośrednio swojego), babcie oczywiście wniebowzięte, dzieci z resztą też. Tak więc znowu mogliśmy planować pobyt we Włoszech :). Jak to w tanich liniach, lot za kilkadziesiąt złotych, był o kilkadziesiąt procent droższy, ale i tak w obie strony za dwie osoby wyszło 670 zł, cena jak nam się wydaje akceptowalna. Pozostał jeszcze nocleg. Na sprawdzonym wiosną bookingu, bezproblemowo znaleźliśmy w jakiejś promocji 4 noclegi ze śniadaniami w hotelu 4* za 147E +oplata –podatek miejski 3juro/os./dobę, co w sumie dało ok. 700zł - też przyzwoicie szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę warunki (kilka lat temu 3* w Sandomierzu kosztowały 250/dobę – masakra). Hotel co prawda na uboczu, ale zaletą był codzienny darmowy transfer do stacji metra i na lotnisko (z czego skrzętnie korzystaliśmy). Wreszcie mogliśmy sprawdzić przydatność zakupionych kiedyś po okazyjnych cenach przewodników po Rzymie.

Obrazek

Do tego studiowanie internetu i pora ruszyć w drogę.
Start – lotnisko Pyrzowice poniedziałek godzina 6.05, przylot mieliśmy zaplanowany na 8.15, ale ze względu na mróz i obowiązkową „procedurę odladzania” opóźnił się o 30 minut. Pogoda nie za ciekawa – chmury i lekki deszcz (prognozy mówiły o zachmurzeniu i przelotnych opadach w poniedziałek, kolejne dwa dnie miało być słonecznie i w czwartek też zachmurzenie z możliwymi przelotnymi opadami – jak się póżniej okazało prognoza potwierdziła się w 100%). Widok z góry przy podejściu do lądowania na lotnisko Ciampino fantastyczny - Rzym jak na dłoni. Autobus do stacji metra i zarazem dużego dworca autobusowego Anagnina był po godz. 9. Po uiszczeniu opłaty (1,2E) u kierowcy, po ok. 30 min. byliśmy na miejscu. Pewnie bylibyśmy kilka minut szybciej ale jakiś luźny gość wyskoczył ze swojego punciaka na pogawędke z kumplem i chyba zapomniał, że auto zostało na środku drogi. Sam dworzec i infrastruktura nie za ciekawe i delikatnie mówiąc lata świetności ma za sobą, wiele punktów handlowych i usługowych pozamykanych, a te co zostały są mocno podniszczone, kibel – tragedia (stopki i na narciarza), ale cóż było począć :). Poza podróżnymi towarzystwo raczej szemrane, pewnie gdybym szukał jakiś środków rozweselających, to tu nie trwałby to długo. Ogólnie rzecz biorąc, nie polecam tego miejsca wieczorową porą, no chyba, że ktoś zapragnie w Rzymie przeżyć dreszcz emocji. Udaje nam się namierzyć kasę biletową, gdzie pani w okienku czystą włoszczyzną wytłumaczyła nam jak dojechać do hotelu. O dziwo nie znając języka zrozumieliśmy :), kupiliśmy w automacie (są na wszystkich stacjach metra, na których byliśmy) jednodniowy bilet (6E, obok trzydniowy za 16,50E )

Obrazek

na całą komunikację i w sumie przed 12 byliśmy w hotelu. Po drodze jak tylko zaczynał kropić deszcz, nie wiadomo skąd wyłaniali się Pakistańczycy (a może Hindusi?) z parasolkami, widząc jak wiele z nich było w przydrożnych śmietnikach porzuconych na chodnikach, najpewniej jednorazowego użytku. Jeszcze będąc w kraju braliśmy pod uwagę opcje, że pojedziemy najpierw na miasto, ale ostatecznie darowaliśmy sobie łażenie z torbami, tym bardziej, iż doczytałem, że nie ma tam skrzynek do przechowywania bagażu ( podobno z obawy przed zamachami terrorystycznymi). W hotelu spodziewaliśmy się, że nie dostaniemy od razu pokoju i będziemy musieli zostawić bagaż w przechowalni, a jednak, w recepcji dostaliśmy kartę do pokoju i już mogliśmy się zakwaterować. Szybka toaleta i czas zacząć zwiedzać Wieczne Miasto. Wszak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu to i my nie mieliśmy problemu z dotarciem na miejsce. Pierwsze kroki najłatwiej było skierować do Koloseum, które po wyjściu ze stacji metra o tej samej nazwie, mogliśmy podziwiać w całej okazałości.

Kupiliśmy po kanapce („jedyne” 2x3juro) i wodę u Pakistańczyka (a może Hindusa?) i czas na zwiedzanie. Kasa tak średnio opisana, a z racji grudnia kolejek nie było tak długich żeby można było łatwo ją namierzyć. Inni Pakistańczycy (a może Hindusi?) opanowali sprzedaż pamiątek różnej maści, wchodzę do takiego jednego sklepiku i pytam o bilety, oczywiście są „my friend only 22E/person”. Kojarzyłem, że w necie ktoś pisał o niższych cenach, odpuszczamy i idziemy do wejścia, a tam uprzejmy jegomość z identyfikatorem (najprawdopodobniej pracownik muzeum) wskazuje nam drogę do kasy, gdzie okazuje się, że bilet za 12E/osobę uprawnia do zwiedzania Koloseum, Palatynu i Forum Romanum, a do tego jest ważny przez 48godz.

Obrazek

Pewnie gdyby nie to, że przylecieliśmy tylko na 4 dni to 2 dni by nam zajęło zwiedzanie, ale nie było na to czasu, w końcu zamierzaliśmy zwiedzić możliwie najwięcej. Nie ma sensu żebym wymądrzał się i pisał o każdym miejscu, które widzieliśmy (pewnie dużo więcej informacji i przede wszystkim bardziej pewnych ;) można znaleźć w przewodnikach) więc ograniczę się do opisu co przedstawiają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Następnie przyszedł czas na Palatyn, po drodze minęliśmy jeszcze łuk Konstantyna

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i mogliśmy się udac na jedno z siedmiu wzgórz.

Podczas podejścia oglądamy najpierw termy Septymiusza Sewera

Obrazek

a następnie Stadion Domicjana (chyba najlepiej zachowany)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście nie muszę dodawać że do zobaczenia jest dużo więcej.
Z Palatynu widoki na Rzym, przedsmak tego co nas czeka w kolejnych dniach.

Obrazek

Następnie schodzimy na Forum,

Obrazek

Obrazek

Na początek łuk Tytusa

Obrazek

dalej kościół św. Franciszki Rzymskiej

Obrazek

pozostałości ogromnej (nie zmieściła mi się w kadrze) bazyliki Maksencjusza (te jasne kropki to deszcz:) )

Obrazek

świątynia Antonina i Faustyny

Obrazek

pozostałości świątyni Westy

Obrazek

świątyni Kastora i Polluksa

Obrazek

boczna ściana kościoła Santa Maria Antiqua

Obrazek

fragment kolumnady ze świątyni Saturna

Obrazek

oraz świątyni Wespazjana.

Obrazek

Na koniec jeszcze Łuk Septymiusza Sewera

Obrazek

w sumie pogoda nie najgorsza chociaż czasami chwilę kropi deszcz.

Opuszczamy forum i idziemy przy Forum Cezara

Obrazek

Obrazek

na Plac Wenecki. Po lewej mijamy Pomnik Wittorio Emanuele i grób nieznanego żołnierza (robienie zdjęć sobie darujemy bo już się robi szarówka) , następnie zaglądamy do kościoła Santa Maria Di Loreto.

Obrazek

Później idziemy na Zatybrze, na wschód od Viale di Trastevere (taka główniejsza ulica przecinająca Zatybrze) zjeść coś włoskiego. Zestaw obiadowy (dla nas obiado-kolacyjny) na który składały się przystawka (bruschetta-takie to proste i takie smaczne), pierwsze (ja wziąłem spaghetti, moje Kochanie lasagne) i drugie danie (że niby specjalności rzymskie – ogon w pomidorach, karczoch i trochę „gulaszu”) , deser (krem – wzięliśmy waniliowy i tofi) do tego picie (tym razem woda :), nie przemieniła się w wino ) kosztował nas w sumie 2x14E, więc znośnie. Do tego przepyszne świeże pieczywo, z oliwą smakowało wyśmienicie (a może to my byliśmy tak głodni?).

Obrazek

Po tym wszystkim, trochę „zajechani”, komunikacją miejską (tramwaj, autobus, metro, autobus) wróciliśmy do hotelu po 20; po tak intensywnym dniu szybko padliśmy. A to był dopiero początek.
Ostatnio edytowano 11.01.2013 22:12 przez _Piotrek_, łącznie edytowano 1 raz
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 06.01.2013 17:12

Następnego dnia od rana przepiękna pogoda, niebo bezchmurne, mimo to dosyć chłodno (w nocy musiał być przymrozek, bo szron na trawie). Śniadanie w restauracji hotelowej (szwedzki bufet – pieczywo, wędliny-pomimo tego że na czterech różnych półmiskach to wydawało mi się że takie same, sery-podobnie, bekon grilowany, jajecznica, niezliczona ilość rodzajów rogalików, ciasta, owoce, jogurty, napoje- kawy na różne sposoby, mleko, herbata, soki, tego co mi brakowało to warzywa-np. pomidora czy ogórka) dosyć obfite wszak kolejny intensywny dzień przed nami. Ponieważ hotel oferował transfer autokarem do stacji metra to postanowiliśmy z tego dobrodziejstwa skorzystać. Jednak mieliśmy pecha, pomimo tego, że autobus przyjechał to już nie odjechał. Driver najpierw próbował coś tam pokombinować, ale po chwili niczym Schettino postanowił ewakuować się jako pierwszy. Jak zorientowaliśmy się, że może nie wrócić szybko to poszliśmy na autobus komunikacji miejskiej, wcześniej tylko kupiliśmy 3-dniowy bilet na komunikacje miejską.
Tym razem zaczynamy od przejścia przez bramę Św. Jana

Obrazek

, z boku możemy zobaczyć Oślą Bramę

Obrazek

i udajemy się do Bazyliki św. Jana na Lateranie

Obrazek

Obrazek

w środku kościoła

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracając do metra zahaczyliśmy o jakiś bazar. Moje kochanie wypatrzyło sobie szal, a wytrawny Pakistański (a może Hinduski) handlarz, szybko dojrzał błysk w jej oku. „My friend, only 20juro, for your beautifull wife”, no dobra przekonał mnie, stanęło na 5E, dzień się dobrze zaczął :). Następnie obraliśmy kurs na Termy Dioklecjana. Po dojeździe na Plac Republiki

Obrazek

okazało się, że brama jest zamknięta (chyba, że w innym miejscu było wejście?, cóż, może innym razem),

Obrazek

pokręciliśmy się przy fontannie Najad, poprosiliśmy o zdjęcie – wyszło pierwsza klasa, w tle zamiast fontanny … autobus :),

Obrazek

zajrzeliśmy do pobliskiego kościoła Matki Bożej Anielskiej powstałej na ruinach Term Dioklecjana.

Obrazek

Obrazek

Dalej kierujemy się do fontanny di Trevi, po drodze mijamy jeszcze plac Św. Bernarda z fontanną Mojżesza,

Obrazek

i skrzyżowanie dróg z czterema fontannami (ta zrobiła na mnie największe wrażenie)

Obrazek

i wpadamy na kawę.

Obrazek

Po tym Fontanna di Trevi,

Obrazek

Obrazek

tylko w niewielkim stopniu zdjęcia oddają piękno (jeśli w ogóle) tego miejsca, od ulicznego „artysty?” kupujemy pamiątkową akwarelkę, która nie przetrwała próby czasu (lotu); na szczęście to tylko passe partout.

Obrazek

Kupujemy w sklepie „przodków Gepetta” małej drewnianą tabliczkę na drzwi do pokoju.

Następnie poprzez Piazza Colonna z kolumną Marka Aureliusza

Obrazek

oraz Piazza di Pietra z okazałą kolumnadą Świątyni Hadriana

Obrazek

docieramy do Panteonu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zwiedzaniu Panteonu idziemy na plac Navona przechodząc koło kościoła S. Ivo wewnątrz pałacu Sapienza

Obrazek

Na piazza Navona oglądamy fontanny fasadę kościoła Św Agnieszki i …trochę różnej maści badziewia sprzedawanego na kilku stoiskach,

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

jest też dwóch typów, robiących wrażenie na turystach (oczywiście dorabiając przy okazji)

Obrazek

Kolejnym naszym celem jest plac Campo di Fiori, który popołudniu nie tętni handlowym życiem, zamiast tego wszechobecny, delikatnie mówiąc bałagan, ale oszczędzę Wam tego widoku ;)

Obrazek

Obrazek

Po drodze jeszcze różne detale architektoniczne

Obrazek

Aha w międzyczasie potrzeby fizjologiczne dawały znać o sobie. Pomimo tego, że nie widać tam za bardzo publicznych toalet, to można skorzystać z tych, będących w restauracjach , tratoriach, barach, osteriach, kawiarniach itd.
Poprzez dawne getto, w którym oglądamy synagogę (tylko z zewnątrz),

Obrazek

pozostałość po portyku Oktawii

Obrazek

i świątyni Apolla

Obrazek

docieramy do teatru Marcellusa

Obrazek

Stąd udajemy się na plac Largo di Torre Argentina

Obrazek

gdzie robimy sobie przerwę na jedzenie – dziś pizza, niby nie taka duża, ale pojedliśmy sobie.

Obrazek

Na dworze już zaczynało szarzeć (ok. godz. 17), jeszcze tylko krótki spacer ulicą Via dei Cestari (UWAGA TEGO NIE ZNALAZŁEM W PRZEWODNIKU - niby żadna tam słynna ulica, ale gdyby ktoś chciał sobie jako pamiątke przywieźć jakąś stułę, albę, komżę czy inną szatę liturgiczną, kielich mszalny, czy nawet gromnicę, to tam ma wszystkiego do wyboru do koloru, poza bucikami kościółkowymi, które widziałem na wystawie tylko w kolorze czarnym :) ).
Z kościoła Santa Maria sopra Minerva,

Obrazek

ruszyliśmy w kierunku Kapitolu.

Obrazek

Tam oglądamy Forum Romanum w blasku świateł,

Obrazek

Obrazek

Obrazek

a później Via dei Fori Imperiali idziemy pod Koloseum, jeszcze tylko kilka zdjęć i schodzimy do metra.

Obrazek

Następnie wracamy z Mikołajem :) autobusem, do hotelu docieramy około 21. Hotelowego autokaru już nie było :). Nóg nie czujemy.
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13781
Dołączył(a): 14.01.2012
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 06.01.2013 22:32

Włochy to Włochy. Rzym - zawsze chętnie pooglądam :)

pozdro Piotrek

:papa:
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 08.01.2013 08:22

Jeśli wątek będzie rozbudowany jak u innych , którzy opisują swoje wojaże ( np. Mysza :wink: ), to masz we mnie wierną czytelniczkę.

Rzym piękny i oglądany z nutką sentymentu. Przez kilka miesięcy był moim domem i bardzo miło wspominam czas , gdy z przewodnikiem w ręce wędrowałam jego uliczkami.

Pozdrawiam - Iwona :papa:
MRK
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3854
Dołączył(a): 01.08.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) MRK » 09.01.2013 10:43

_Piotrek_ napisał(a):jest też dwóch typów, robiących wrażenie na turystach (oczywiście dorabiając przy okazji)

Obrazek



Eeeee....że jak? :D


ps. podziel troszkę zdjęcia na więcej postów (np 10 zdjęć na post). Inaczej strona będzie Ci się niemiłosiernie ciągnęła, a i niebawem, na niektórych kompach będzie się wieki otwierała:).
walp
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13437
Dołączył(a): 22.12.2008
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) walp » 09.01.2013 12:02

Witaj. :papa:
Rzym zwiedziłem ładnych kilka lat temu. Teraz zamierzam zabrać tam rodzinkę. Nie wiem, czy uda się w tym roku.
Tak, czy inaczej, chętnie pooglądam. :wink:
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:06

MRK napisał(a): podziel troszkę zdjęcia na więcej postów


kolejne będą "wedle życenia" (jak mawiali w Vabanku) trochę krótsze;)

to jade dalej:

Następnego dnia postanowiliśmy, że damy „Schettino” jeszcze jedną szansę, okazało się, że autobus przyjechał, ale driver już inny, ten zawiózł nas na stację metra tak jak trzeba. Po drodze mijamy antyczne ruiny, akwedukt itp.. Dzisiaj zaczynamy od Piazza del Popolo, na plac wchodzimy przez okazałą bramę Porta Flaminia.

Obrazek

Po lewej kościół Santa Maria del Popolo (gdzie zaglądamy na sam koniec),
kawałek dalej na samym placu również na lewo, fontanna i wzgórze Pincio – to akurat nie należy do tych siedmiu wzgórz Rzymu,

Obrazek

na wprost kościoły Santa Maria dei Miracoli (tu zaglądamy)

i Santa Maria in Montesanto

Obrazek

po środku placu kolejny z rzymskich obelisków.

Obrazek

Pokręciliśmy się chwilę po placu i rozpoczęliśmy „wspinaczkę” na Pincio.

Obrazek

Spacerujemy chwilę po parku na wzgórzu, gdzie poza wieloma popiersiami, alejką Mickiewicza można zobaczyć ciekawy XIX wieczny zegar wodny.

Obrazek

Wracając wchodzimy jeszcze do wspomnianego wcześniej kościoła S. Maria dei Popolo (kilka zdjęć z wewnątrz).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:08

Następnie metrem jedziemy na Plac Hiszpański, ze schodami prowadzącymi do kościoła Najświętszej Trójcy

Obrazek

i fontanną przypisywaną Berniniemu – ojcu Gian Lorenza.

Obrazek

Oczywiście na schodach i na samym placu niezliczona ilość Pakistańczyków (a może Hindusów) sprzedających co się tylko da, ale hitem były żelowe kulki, którymi ciskali o ziemię, a te skubane rozlewały się, a następnie wracały do swojej pierwotnej postaci – reeweelaacjaa ;). Jednak darowaliśmy sobie ten zakup :). Zdecydowaliśmy się za to na prażone kasztany (za jedyne 5 juro najmniejsza porcja), dosyć syte, ale jednak nam nie podeszły i jakieś 2E z 5 wyrzuciliśmy do kosza (tak z grubsza kalkulacja ilości zjedzonych i wyrzuconych kasztanów). Wzdłuż Via Condotti (to ta ulica na wprost schodów) cała masa salonów mody i butików znanych projektantów, ale ponieważ od zer za pierwszą cyfrą przy cenie można było dostać oczopląsu, to skręciliśmy w ulicę równoległą. Tam oczy już tak nie bolały :). Miedzy innymi przez piazza Borghese

Obrazek

zmierzamy do mostu Umberto I z nabrzeża Tybru taki oto widok na pałac di Giustizia,

Obrazek

a z samego mostu piękny widok głównie na kopułę bazyliki św. Piotra za mostem S. Angelo

Obrazek

Przechodzimy na drugą stronę rzeki i swoje kroki kierujemy do zamku świętego Anioła.

Obrazek

Obrazek

Wzdłuż brzegu cała masa budek z „pamiątkami” z Rzymu i Watykanu, Pakistańczycy (a może Hindusi) sprzedają wszystko: drukowane talerze, albumy, zdjęcia, kalendarze, co kto sobie wymyśli. My kupujemy 4 magnesy za 10juro, a sprzedawca nie daje za wygraną, „my friend, good prices”, „sorry, we have only 4 friends” odpowiadamy łamaną angielszczyzną i idziemy dalej. Wstęp do zamku Świętego Anioła „jedyne” 10,5E/osobę, trudno, wchodzimy.

Obrazek
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:11

Generalnie nie spędzamy tam za dużo czasu, a największą atrakcją (bo na sztuce znam się średnio) jak dla mnie są widoki z kolejnych poziomów na miasto i Watykan.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zejściu z góry wracamy mostem Św. Anioła na starą część Rzymu

Obrazek

. Ja robie zdjęcia

Obrazek

Obrazek

Obrazek

a żonę po drodze atakuje Pakistańczyk (a może Hindus) z torebkami (prawdziwe, czarne, ze złotym łańcuszkiem przy pasku, na wysoki połysk, … , chińskie PCV z logo CC), moje kochanie tylko spojrzało i już zaczęła się gra, „only 30E” , „coś ty głupi, za reklamówkę tyle kasy?” odpowiadam grzecznie, ale po polsku, bo na moście mieli zdecydowaną przewagę liczebną. Ostatecznie do transakcji nie dochodzi, ale żona na poważnie na torebkę "zachorowała". „Być we Włoszech i torebki nie kupić?”, pomyślałem sobie,” dobrze, że teraz, a nie w okolicy schodów hiszpańskich :)” ale od tej pory, wchodziliśmy do wszystkich sklepów z torebkami, jakie pojawiały się na naszej drodze.
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:13

W okolicach placu Chiessa Nuova

Obrazek

zatrzymujemy się w jednym z barów szybkiej obsługi (taniocha)

Obrazek

, krótki odpoczynek połaczony z degustacją specjałów kuchni włoskiej i możemy ruszyć dalej.
Spacerujemy wąskimi, urokliwymi uliczkami

Obrazek

docieramy do Piazza Farnese z pałacem

Obrazek

i kościołem Świętej Brygidy

Obrazek

kawałek dalej przy placu della Quercia

Obrazek

zaglądamy na dziedziniec pałacu Spada.

Obrazek

Obrazek

Kolejny nasz cel to Fora Cesarskie po drodze mijamy (po raz kolejny) getto, gdzie jakiś ortodoksyjny Żyd coś od nas chciał (może nas poznał, że poprzedniego dnia też się tu kręciliśmy :) ) ,

Obrazek

Kapitol

Obrazek
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:16

Plac Wenecki

Obrazek

przy którym stoją kościoły Santa Maria di Loreto (to ten z lewej) i Santissimo Nome di Maria

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fora były zamknięte (wyglądało na to, że ze względu na jakieś prace archeologiczne), ale z góry widać całkiem sporo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej idziemy na słynne gelato (lody), pomimo tego że temperatura bardziej odpowiednia na grzańca. Może było tak zimno, że nie czułem smaku, a może nie trafiliśmy najlepiej, w każdym razie wiele razy jadłem smaczniejsze (np w Hr).
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 09.01.2013 22:18

Chwilę odpoczęliśmy i udajemy się w kierunku Domus Aurea oglądamy tylko z zewnątrz,

Obrazek

i Term Trajana

Obrazek

skąd już tylko rzut beretem do Teatru Flawiuszy. Ponieważ słońce powoli zachodzi to nie mogłem nie skorzystać z okazji zrobienia kilku zdjęć w tym miejscu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i jeszcze Łuk Konstantyna

Obrazek

Obrazek

Brakowało nam jeszcze prezentu dla Małego i … torebki :). Małemu wymyśliłem t-shirt AS Romy, jednak kupienie oryginalnej malutkiej koszulki o dziwo nie było takie proste. W końcu w jednym ze sklepów dziewczyna podała nam adres, gdzie możemy ją kupić. Po drodze w autobusie jakaś starsza pani jak tylko zorientowała się, że jesteśmy „nietutejsi” postanowiła wcielić się w rolę przewodniczki :). Pokazała „mieszkanko” (cała zabytkowa kamienica strzeżona przez policję) Berlusconiego, zwyzywała od zboczeńców (padło nawet słynne „bunga bunga” :) ) i obrzydliwych bogaczy, w każdym razie zrozumieliśmy, że nie bardzo go lubi. Pewnie gdybyśmy jechali dłużej to jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy byśmy się dowiedzieli. Wreszcie dotarliśmy do sklepu, który szukaliśmy, ale jak się okazało samych t-shirtów nie było, cóż było robić, kupiliśmy cały komplet :),

Obrazek

Obrazek

a w międzyczasie wymiana uprzejmości ze sprzedającymi Chińczykami. Jeszcze tylko zakup torebki i już będzie wszystko, oczywiście torebek wszędzie od groma, ale niestety nie takie jak trzeba. Postanowiliśmy, że znowu pojedziemy zobaczyć fontannę di Trevi, tym razem w blasku świateł.

Obrazek

Obrazek

Wracaliśmy jeszcze wzdłuż Kwirynału, ale już nie mieliśmy sił żeby iść na sam plac. W okolicach dworca Termini w osterii zamówiliśmy zestaw turystyczny, tym razem inny niż na Zatybrzu. Kochanie wzięło spaghetti i jakiegoś kurczaka z papryką, ja cannelloni i coś (to miała być ich specjalność) z pomidorami. Tym czymś (nie pamiętam nazwy) okazały się flaki (fuj u nas raczej nie jadam), na szczęście tak przyprawione i przygotowane, że dałem radę zjeść, a może to wino tak przytępiło moje kubki smakowe.

Obrazek

Już ledwo snuliśmy się na nogach, ale dotarliśmy do metra. W autobusie znowu Mikołaj :) (facet musiał mieć gdzieś fuchę). Do hotelu dotarliśmy przed 21. Przed snem jeszcze tylko kojąca kąpiel (niestety masaży i spa w cenie noclegu nie było) i zakup przez neta biletów do Muzeów Watykańskich. Jeżeli poprzedniego wieczora nóg nie czuliśmy, to teraz czuliśmy
, aż za nadto.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14799
Dołączył(a): 02.08.2008
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.01.2013 22:20

Rzym zawsze chętnie oglądam. Dzięki Tobie przypomniało mi się moje wędrowanie... sprzed 11 lat. Oj, niestety, już tyle czasu minęło od moich rzymskich wakacji ;) Były to niezapomniane 2 tygodnie. Teraz bardzo chętnie spaceruję z Tobą i podziwiam zdjęcia.

Piazza Navona - mmm, jedno z moich ulubionych miejsc. A jak tam smakowała pizza... :D Chociaż po przyniesieniu rachunku, trochę mniej ;)

Pozdrawiam i czekam na więcej :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 09.01.2013 23:45

Pamiętam Twoją relację z Chorwacji którą czytałem już jakiś czas temu, dlatego tu także chętnie zaglądam. Rzym wciąż przed nami i patrząc na mnogość zabytków tego miasta ogarnia mnie lekki niepokój czy aby tydzień starczy by to wszystko z grubsza ogarnąć, tak żeby wieczorami nie padać z nóg :roll: :wink: .
Ciągle wspominasz o oganianiu się od handlarzy, a byłeś przecież grubo "poza sezonem" :roll: , jak widać takie pojęcie w Rzymie nie istnieje. A mi się wydawało że w Pizie było ich całkiem sporo :?

Natomiast to co oferują jest już wyraźnie ponad granicami :wink:
_Piotrek_ napisał(a):hitem były żelowe kulki, którymi ciskali o ziemię, a te skubane rozlewały się, a następnie wracały do swojej pierwotnej postaci – reeweelaacjaa ;)

kulka53 napisał(a):Dłuższą chwilę przyglądaliśmy się śmiesznej dziecięcej zabawce oferowanej przez kilku ciemnoskórych „handlowców” którzy pojawili się z zapadnięciem zmroku :wink: . Galaretowaty pomidor czy inny owoc albo zwierzątko, rzucony o deskę zmieniał się w płaską plamę a następnie ponownie przybierał wyjściowe kształty 8O :D

Gwoli wyjaśnienia - to fragment opisu cykladzkiego Mykonos :lol:

Pozdrawiam :)
_Piotrek_
Cromaniak
Posty: 992
Dołączył(a): 27.02.2011
Re: Moje podboje

Nieprzeczytany postnapisał(a) _Piotrek_ » 10.01.2013 23:06

Pozdrowienia dla wszystkich czytelników
Iwona75 napisał(a):Jeśli wątek będzie rozbudowany jak u innych , którzy opisują swoje wojaże ( np. Mysza :wink: ), to masz we mnie wierną czytelniczkę.


Plany są ambitne, ale zobaczymy na ile starczy czasu, kasy, a później zapału do pisania :)

kulka53 napisał(a):Pamiętam Twoją relację z Chorwacji którą czytałem już jakiś czas temu, dlatego tu także chętnie zaglądam. Rzym wciąż przed nami i patrząc na mnogość zabytków tego miasta ogarnia mnie lekki niepokój czy aby tydzień starczy by to wszystko z grubsza ogarnąć, tak żeby wieczorami nie padać z nóg :roll: :wink: .
Ciągle wspominasz o oganianiu się od handlarzy, a byłeś przecież grubo "poza sezonem" :roll: , jak widać takie pojęcie w Rzymie nie istnieje. A mi się wydawało że w Pizie było ich całkiem sporo :?

Myślę że do takiego pobieżnego ogarnięcia tydzień wystarczy, tzn macie szansę zobaczyć więcej niż my. Miasto w granicach murów jest jednak naprawdę duże, a i poza murami jest co oglądać. Do tego jest tak piękne (to oczywiście kwestia gustu ), że chce się tam wracać, więc nawet jeśli czegoś nie zobaczycie, to jest poważny pretekst żeby odwiedzić je po raz kolejny.
Jeśli chodzi o ilośc turystów, ... o tym będzie na podsumowaniu relacji;)

Czas wrócić do rzeczy:

Czwartek – ostatni dzień naszego zwiedzania, tym razem Watykan, a później zobaczymy na co starczy nam sił. Wcześniej jednak wyskakujemy na chwilę na placu Vittorio Emanuele. Miały być sklepy (oczywiście również z torebkami :) ), ale okazało się że nie ma, więc rzucamy okiem na Mistyczną Bramę.

Obrazek

Po kilkunastu minutach jedziemy do naszego głównego celu dzisiejszego dnia. Ze stacji metra Cipro do muzeów trzeba iść ok. 10 minut - pod górkę :). Jak się okazało w ogóle nie było kolejki, ale to chyba nie jest normą. Przy wejściu bramki jak na lotnisku. Zwiedzanie zajęło nam ponad 2,5 godziny, przy czym jak już wcześniej wspomniałem, żaden ze mnie koneser sztuki i dlatego tak szybko nam poszło. Pewnie nie koniecznie zainteresowałem się nie tymi dziełami, co trzeba ;). Za to bez wątpienia jest tam zgromadzona naprawdę pokaźna kolekcja najróżniejszych dzieł sztuki. Każdą salę zdobi niezliczona ilość figur, płaskorzeźb i malowideł tak ściennych jak i sufitowych.
Zaczęliśmy od muzeum egipskiego, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć między innymi coś takiego

Obrazek

Nie wiem czy prawdziwe te zwłoki czy nie, ale na początek duże ŁAŁ, zrobiły na mnie wrażenie. Co prawda pracowałem kiedyś na wykopaliskach archeologicznych :) i znaleźliśmy jakieś średniowieczne cmentarzysko, ale znajdowaliśmy tylko szkielety

Dalej już chodziliśmy po przeróżnych salach

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moją uwagę przykuły miedzy innymi: ogromne płótno „Sobieski pod Wiedniem” Matejki,

Obrazek

a także trzy obrazy S. Dali, kolejno (Crocifisso, Paessagio Angelico, L’Annuncio),

Obrazek

Obrazek

Obrazek

oczywiście Kaplica Sykstyńska (gdzie szaraki nie mogą robić zdjęć).
Na koniec obraziliśmy się na tych w Watykanie, bo za 3 juro chcieli nam sprzedać 0,5 litra Coli.
Następna strona

Powrót do Włochy - Italia



cron
Moje podboje - Rzym '12
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone