Spędzamy w Slatinie ponad godzinę. Zbliża się już wieczór, czas na codzienne cerkiewne śpiewy, które odbywane wewnątrz, poprzez głośniki rozlegają się po całej okolicy. Można tak stać, słuchać, zapomnieć o całym otaczającym nas świecie...... niezwykłe wspaniałe miejsce, niezwykłe momenty .
"Monastyr Slatina położony w lesistej śródgórskiej dolinie, na uboczu głównych tras turystycznych, nie jest często odwiedzany, a ze wszech miar na to zasługuje. Jest to miejsce pełne ciszy, spokoju i symbiozy z otaczającą przyrodą."
"Monastyr Slatina mimo swej ogromnej wartości artystycznej, rzadko bywa odwiedzany przez turystów. Życie zakonne toczy się tu swoim rytmem: spokój, piękno przyrody, zapach kadzideł i nastrojowe prawosławne śpiewy nadają temu miejscu niepowtarzalną atmosferę. Pobyt na terenie klasztoru wieczorem, gdy mury oświetla zachodzące słońce, jest przeżyciem wręcz mistycznym."
Te dwa przewodnikowe cytaty w pełni oddają charakter tego miejsca. Było pięknie , wspaniałe zakończenie dzisiejszego, pełnego po brzegi dnia.
Tak całkiem jednak go jeszcze nie zakończyliśmy...... jeszcze trzeba znaleźć sobie odpowiednie miejsce na nocleg. Szeroka, porośnięta łąkami i zaroślami dolina z płynącym sporym potokiem wydawała się być miejscem idealnym. Zapewne byśmy gdzieś tu rozbili nasz zielony domek, ale niestety, rozsądniejsze było byśmy stąd zwiewali, uciekali jak najdalej...... . Dlaczego? Powód był prosty, groźne czarne chmury nadciągające z zachodu i dobiegające co chwilę groźne pomruki zbliżającej się burzy sprawiły, że zaprzestaliśmy poszukiwania fajnego miejsca noclegowego i ruszyliśmy na wschód licząc że może burza pozostanie w górach, może zmieni kierunek, może nas ominie.
Zrobiło się już prawie całkiem ciemno, musiałem włączyć światła by móc zauważać i omijać wyrwy w jezdni. Dzięki nim ucieczka przed burzą była raczej wleczeniem się w żółwim tempie w obawie o stan podwozia...... teraz mogliśmy poznać jeden z powodów dla którego Slatina jest rzadko odwiedzana przez turystów . Także i nasze mapy nie w pełni oddawały rzeczywiste położenie dróg i mijanych miejscowości, znów jechaliśmy trochę w nieznanym sobie kierunku. Ale dotarliśmy do lepszej, główniejszej drogi, kiedy wiodła ona przez pusty teren niedaleko dużej rzeki, skręciłem na nadrzeczne łąki zatrzymując się na uboczu przy zaroślach. Dalej nie było sensu jechać, zapadał zmrok, burza nieco się oddaliła. Miejsce było dobre na nocleg a my mieliśmy jeszcze szansę na ugotowanie sobie porządnego wieczornego posiłku. Nie było to zupełnie łatwe, silne podmuchy wiatru przedłużały czas oczekiwania na zagotowanie wody na naszej butli, wciąż mieliśmy obawy czy zaraz nie lunie i nie będziemy musieli wszystkiego szybko chować do auta. Wraz z zapadnięciem zmroku życie zaczęły dodatkowo utrudniać nam nieliczne na szczęście komary . W związku z tymi wszystkimi przeciwnościami pogodowo-komarowymi postanowiliśmy, że nie będziemy tu dziś rozbijać namiotu, w takich warunkach będzie lepiej jak noc spędzimy w samochodzie. To był trudny wieczór...... ale w końcu, najedzeni, przygotowaliśmy sobie miejsce wystawiając wszystko co możliwe na zewnątrz.
Śpimy.......
Na zakończenie mapka z odwiedzonymi dziś miejscami i łączącą je trasą
A - nocleg nad Lacul Lipoveni
B - Suczawa
C - Arbore
D - monastyr Humorului
E - monastyr Voronet
F - monastyr Slatina
G - nocleg nad rzeką Moldova
c.d.n.