Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

bałkańska pętla

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 24.07.2006 16:07

Tak więc po długich perypetiach i nocnym przejeździe przez Rebublikę Serbską w Bośni i samą Bośnię, znaleźliśmy się na kempie Pod Maśliną. Budzimy się rano, idziemy nad morze a tu woda lodowata. Nawet ja który wielki jestem i zapasy energetyczne jak u lwa morskiego w sobie noszę, wytrzymywałem w wodzie mniej niż 10minut. Na plaży pustki. Później dowiedzieliśmy się że gdy my w Czarnogórze mieliśmy tylko lekki wietrzyk i wodę minimalnie schłodzoną, nad wybrzeżem Chorwacji przeszły burze a nad Murterem i Kornatami-trąby powietrzne.
To one tak wystudziły wodę która długo nie mogła dojść do jakiejś przyzwoitej temperatury.

Na kempie jak zwykle wszystko było dobrze tłok nie za duży ale że jakoś nigdy nie mogliśmy się przekonać do Orsaczowskiej "Plaży pod wiszącą skałą", w późniejszych dniach jeździliśmy na plażę za Trsteno gdzie między innymi zrobiłem zdjęcia ślimakom nagoskrzelnym które są umieszczone w tym wątku:
forum/viewtopic.php?t=9445&postdays=0&postorder=asc&highlight=limak&start=9
W sumie plaża ta była ciekawa: rano można było wszędzie przejść suchą nogą a wieczorem, w porze przypływu część plaży stawała się wyspą i dojść do niej można było brodząc w wodzie. Dzikie plaże leżące nawet zaraz pod magistralą mają swój niewątpliwy urok. Szkoda że jest ich coraz mniej. Niestety poza plażowiczami przyjeżdżającymi tam w niewielkiej liczbie widzieliśmy też zorganizowane grupy które przypływały chyba w drodze na nurkowanie lub fish-picnik i pozostawiające po sobie na dnie morza śmieci: np. butelki po piwie.
Obrazek magistrala w zachodzącym słońcu. Na trzecim planie wyspa Sipan.

Jako że kemp jest Pod Maslinom to nie może zabraknąć tu zdjęcia drzewek pod którymi mieszkaliśmy:
Obrazek

My jednak bardziej skorzystaliśmy z rosnących przy ogrodzeniu drzew laurowych. Przywieźliśmy kilka listków, do dziś w większości skonsumowanych w pokarmach.
Obrazek
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 24.07.2006 16:47

Bernard Shaw napisał:Ten, kto szuka raju na Ziemi, powinien przyjechać i zobaczyć Dubrownik. Będąc tak blisko, nie mogliśmy się oprzeć pokusie ponownego odwiedzenia Miasta. I znów było leniwe włóczenie się przez przepełnione uliczki starówki, msza w kościele Dominikanów przy bramie Ploce, kolacja w portowej knajpie. I cudowne momenty wytchnienia gdy słońce wreszcie się schowało za linią horyzontu. Czas który mógły trwać wiecznie. I znów nocny powrót na kemp przez zasypiające dalmatyńskie wybrzeże.

Obrazek św Błażej jak od lat strzeże murów miasta
Obrazek Trwierdza Revelin nad portem
Obrazek słońce zachodzi nad przeludnionym Stradunem
Obrazek galeria w dawnym klasztorze Dominikanów
Obrazek zmierzch nad portem

Chyba już na zawsze będę pod wielkim wrażeniem tego miasta, które jakoś nie słabnie mimo kolejnych odwiedzin. Wiem jedno: w Dubrowniku nie można się śpieszyć. Trzeba dać sobie czas na nasycenie się atmosferą tego miejsca.
Jeżeli moja dusza ma się kiedyś gdzieś błąkać, to ja niniejszym pisemnie proszę by mogła się pobłąkać po uliczkach Dubrownika.

Obrazek po mszy w kościele Dominikanów
Obrazek Velika Gospa czyli dubrownicka katedra.
Obrazek Gdzieś w zakamarkach miasta - pod osłoną katedry
Obrazek plac Gunduliczewa, z jego pomnikiem pełen turystów
Obrazek fontanna w okolicy placu Gunduliczewa
Obrazek nocny odpoczynek pod Wielką Studnią Onufrego
Obrazek nocny koncert do kapelusza pod kościołem Franciszkanów.
Obrazek nocna wspinaczka na mury miasta

W ten oto sposób, drugą wizytą w Dubrowniku moja długa opowieść zatoczyła pętlę po Bałkanach, przez 3 kraje, jakieś 1000km na liczniku. Czas do tej pętli dorobić kokardkę czyli zmierzać opowieścią do końca.
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 24.07.2006 17:42

Właśnie nadrabiałem zaległości i czytałem to co dopisałeś do starych odcinków - a tu niespodzianka, są nowe :) Jestem pod wrażeniem!
Muszę dopisać jakieś komentarze to tych wcześniejszych o samym krańcu Czarnogóry przy jez. Szkoderskim, ale to już później...

A tą Twoją trasą Niksic-Dubrovnik pewnie się w tym roku przejadę tylko w przeciwnym kierunku, jak mi tak wypadnie do Albanii.
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 24.07.2006 19:35

Kir? A nie myślałeś o tym żeby pisać zawodowo do podróżniczych gazet,portali internetowych?Mógłbyś zarobić niezłą kasę.
Relacja-rewelacja :!:
Pozdrav.
to ja ewa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 701
Dołączył(a): 01.03.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) to ja ewa » 24.07.2006 19:51

wojan napisał(a):Kir? A nie myślałeś o tym żeby pisać zawodowo do podróżniczych gazet,portali internetowych?Mógłbyś zarobić niezłą kasę.
Relacja-rewelacja :!:
Pozdrav.

tez tak myślę :)
Jolanta M
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4523
Dołączył(a): 02.12.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jolanta M » 24.07.2006 20:03

wojan napisał(a):Kir? A nie myślałeś o tym żeby pisać zawodowo do podróżniczych gazet,portali internetowych?Mógłbyś zarobić niezłą kasę.
Relacja-rewelacja :!:
Pozdrav.

to ja ewa napisał(a):tez tak myślę :)

Dokładnie tak.
Relacja-rewelacja. :!: Przewodniki mogą się schować. :D

Pozdrav
Jola
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 25.07.2006 15:42

:oops: :oops: :oops: Wy przestańcie zawstydzac starego człowieka :oops: :oops: :oops:
Jak na razie nie planuję zmiany zawodu, choć jak mnie wreszcie wyleją z roboty za siedzenie na Cro.pl to może zmienię fach ;-) Np zostanę rezydentem. Tylko kto by mnie chciał :roll:

zawodowiec napisał(a):A tą Twoją trasą Niksic-Dubrovnik pewnie się w tym roku przejadę tylko w przeciwnym kierunku, jak mi tak wypadnie do Albanii.


Spokojnie, jak na Czarnogórę droga bardzo dobra, ruch też nie utrudniający poruszania się. Nie wiem jak Niksić - Podgora tam będzie pewnie więcej suszarkowców bo i miasteczek jest więcej
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 25.07.2006 15:52

Po kilku dniach wyruszyliśmy na północ, na wyspę Murter bo czekała nas jeszcze jedna atrakcja tego urlopu: introdiving. Żeby jednak dotrzeć z Orsaca na Murter trzeba przejechać kawał kraju. Pojechaliśmy "starą drogą" czyli przez Neum, Ploce, obok jeziorek Bacińska, dojechaliśmy do miejsca mało znanego: Vrograczko Polje. Kiedyś dawno temu gdy pierwszy raz jechaliśmy w stronę Dubrownika zajechaliśmy tam od północy. Widok zrobił na nas takie wrażenie że stanęliśmy na poboczu by przez kwadrans delektować się widokiem doliny. Jak dla mnie tak mógłby wyglądać raj: niewielka dolina osłonięta z każdej strony górami z których spływa niewielka rzeczka, płynąca zakosami wzdłuż doliny. To że woda nie rozlewa się szeroko na takim płaskim terenie, zakrawa na cud, choć tak naprawdę to obszar ten powstał pewnie przez wypełnienie dna doliny namułami rzeki. Na tak powstałej przestrzeni dziś widać niewielkie, regularne poletka, wspaniale rodzące plony dzięki obfitości wody i słońca. A rosnące tu i tam topole przypominają trochę krajobrazy z północnych Włoch
Obrazek Vrgoracko Polje

Do dziś to miejsce lubimy. Trochę widoki psują dzikie wysypiska śmieci, ale i tak jest pięknie. Okoliczne góry porośnięte są przepięknie pachnącym tymiankiem a czasem można dostrzec przyczepione do skał drzewka figowe. Ciężko dotrzeć do owoców, czasem nie ma się gdzie zatrzymać ale i tak udało nam się pozbierać nieco fig: i białych i fioletowych.
Obrazek figi

Dalej droga przyniosła nam niespodziankę: gdy mijamy Cista Provo, zaraz za miejscowością dostrzegam ostańce bogomiłów, wyłożone podobnie jak w Radomliji. Mówię do żony- widzisz to samo co ja? Zatrzymujemy się i znów zaczynamy bieganie z aparatami.
Obrazek Cista Provo Kamienie Bogomiłów
Obrazek

O tym że tam znajduje się takie składowisko, nie wspomina chyba żaden z przewodników które mamy. Miejsce tez nie jest oznaczone na żadnych naszych mapach. Kamienie są zgrupowane w dwu zbiorach: po jednej i drugiej stronie drogi. Przy jednej grupie na górce ktoś postawił krzyż i jak zwykle: wielką flagę Chorwacji. W sumie to jeżeli tam nie ma jakiegoś innego powodu to trochę to niestosowne: bo to ani cmentarz, tylko sztuczne składowisko, ani katolickie (krzyż jest prosty) ani tak naprawdę chorwackie.
Obrazek
Obrazek

Kamienie w Cista Provo są bardziej różnorodne niż w Radomliji: poza symbolami podobnymi typu braterstwo, polowania, więcej jest symboliki rycerskiej, jakby ktoś chciał oznaczyć miejsce pojedynku lub potyczki. Są też kamienie herbowe: pewnie oznaczały kres posiadłości jakiegoś szlachcica a na jednym kamieniu wyraźnie widać symbol półksiężyca czyli słońce nad leżącym księżycem: wspólny symbol dla bogomiłów i wyznawców islamu. Niektóre kamienie wydają się też być replikami albo zostały odtworzone z bardizej uszkodzonych fragmentów.
Obrazek
Obrazek wykopaliska: resztki domów

Po drugiej stronie pagórka z flagą znajduje się obszar wykopalisk czy pozostałości budynków. Resztki te to zagłębione w ziemię na ok. 1.5-2metry przestrzenie umocnione murkami. Nie ma żadnych informacji co to właściwie jest. Wygląda na to że mieszkańcy tych terenów by chronić się przed upałami lub trzęsieniami wbudowywali domy w grunt u góry budując tylko lekkie przykrycie. Dziś w dołach stoi woda, tylko w jednym widać gliniane dno, może klepisko. Obok pozostałości można znaleźć murarskie wariacje z fragmentów ostańców. W sumie mogli sobie darować.

Gdy robimy zdjęcia kamieniom przy drugiej grupie zatrzymuje się bus i Francuzi robią sobie przerwę w drodze i rozkładają się z piknikiem na kamieniach. Widzę że dopiero po chwili dostrzegają płaskorzeźby na głazach. Gdy przechodzimy obok nich, obwieszeni aparatami pytają nas co to jest. Staram się po angielsku jak umiem wyjaśnić pochodzenie głazów, w myślach przeklinając moich nauczycieli języka że nie nauczyli mnie tylu potrzebnych słów. Słuchają z zaciekawieniem, widać że słyszą pierwszy raz o Bogomiłach (niech mi ktoś powie jak to jest po angielsku ja powiedziałem że to są tacy bułgarscy Katarowie, skoro Francuzi to o Katarach chyba w szkole słyszeli) Na koniec pytają czy te kamienie to groby, gdy mówię że niektóre tak, w popłochy zbierają jedzenie i butelki z głazów. Zostawiamy wycieczkę z zaciekawieniem chodzącą pomiędzy głazami.

Obrazek Peruczko Jezero
Obrazek ruiny koło Knina.

Dalej jechaliśmy standardowo: okolice Peruczko Jezera, Knin. Tam dopiero widać jak bardzo Chorwacja jeszcze dochodzi do równowagi po wojnie: tam gdzie mieszkają Chorwaci leczą się rany wojenne, budują się nowe domy, naprawiają się stare, powstają jakieś małe biznesy, ale jest biednie. Tam gdzie mieszkają Serbowie jest jeszcze gorzej. Dalej wioski wymarłe, gdzieniegdzie ludzie wracają, mieszkają często w domach po przejsciach, niewiele się tu dzieje, nikt nie inwestuje, jest szaro i ponuro. Zupełnie inne obrazki niż nad morzem. Dopiero koło Drnisia zaczyna się robić normalnie jest nawet hipermarket.
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 26.07.2006 14:34

Pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy po wjechaniu na Murter to odwiedzenie polskiej bazy nurkowej w celu odbycia nurkowania z instruktorem czyli tzw introdiving. Jest to takie nurkowanie które odbywa się bez żadnego przygotowania, badań szkoleń, po prostu dla osób niedoświadczonych, którzy chcieli by spróbować pierwszego nura. Tego typu usługi oferują wszystkie kluby nurkowe, cena i czas nurkowania jest zmienny. My korzystaliśmy z usług centrum Moana (www.moana.hr) gdzie taka 20minutowa przygoda kosztuje 30 euro. W innych biurach ceny są podobne choć częściej za 30minut płaci się 40euro. Dla nas podstawowe znaczenie miało to że obsługa Moany to Polacy i że nie będzie problemów w czasie szkolenia. Potem okazało się to zupełnie niepotrzebne. Takie nurkowanie jest organizowane w bezpiecznych miejscach gdzie nie jest głębiej niż 7-8metrów, instruktor trzyma turystę za zawór i sam steruje jego wypornością tak że nie ma się czego bać.

No więc okazało się że nie ma żadnego problemu z nurkowaniem, w bazie przyjęli nas sympatycznie i umówiliśmy za dwa dni w bazie. Gdy przybyliśmy na miejsce okazało się że trzeba czekać bo łódź z wcześniejszą grupą popłynęła nurkować i się spóźnia. W tym czasie przymierzyliśmy piankowe skafandry które w cenie introdivingu wypożycza baza. Sprzęt ABC czyli maskę, rurkę i płetwy należy mieć ze sobą, no może rurka nie jest niezbędna. Oczywiście w bazie mają jakiś sprzęt ABC do wypożyczenia ale sugerowano nam że może być to pewien problem. Czekaliśmy na łódź z całą ekipą która miała z nami nurkować z tym że typowy introdiving robiliśmy tylko my, inni robili kurs nurkowy, inni nurkowanie turystyczne. Niestety nikt nie wykorzystał czasu oczekiwania by zrobić nam jakieś przygotowanie. Może robiliśmy na instruktorach dobre wrażenie? Tymczasem obydwoje byliśmy zieleni, ja kiedyś na studiach chodziłem na zajęcia z nurkowania basenowego ale było to jeszcze w czasie gdy takie kursy robił LOK i wzmianka w papierach że się ma kurs kończyła się przy poborze 3 letnim zesłaniem do Marynarki Wojennej, więc i ja kursu nie ukończyłem salwując się przed zostaniem wilkiem morskim z przymusu ;-). No wiec ze szkolenia została tylko możliwość poszpanowania sobie w piance po deptaku w Jezerach.

No więc gdy łódź przybiła do brzegu, zaokrętowano nas z nowym zapasem butli i popłynęliśmy na miejsce nurkowania. Gdy zbliżaliśmy się do celu instruktor który z nami nurkował, naprawdę sympatyczny człowiek, zbliżony do mnie gabarytami, z nurkowym logbookiem wyciśniętym na twarzy, zrobił nam szkolenie które sprowadziło się do tego że dał nam ustnik automatu oddechowego żebyśmy sprawdzili jak się oddycha. Jeszcze ustaliliśmy gesty czyli jak jest Ok. i na powierzchnię. I jak się odpina pas balastowy w razie niebezpieczeństwa ;-). No i apelowali wielokrotnie żeby uważać i z wrażenia nie odgryźć ustnika, bo oni mają mnóstwo automatów z poobgryzanymi ustnikami. Po czym zaczął ubierać pierwszą ofiarę czyli mnie. Jacket, pas balastowy, automat oddechowy, butla -człowiek się czuje jak w zbroi z plecakiem pełnym gwoździ.
Obrazek Obrazek

Miejsce nurkowania było bardzo atrakcyjne. Płytka laguna pomiędzy dwoma wyspami połączonymi małym skrawkiem lądu. Z plażą piaszczystą. Miejsce gdzie docierają tylko turyści z łódkami. W sumie jak okiem sięgnąć poza nami może 3 pontony czy motorówki. Instruktor napompował jacekt na maksa i kazał skakać. Łatwizna. Mimo tych kilogramów stali i ołowiu człowiek pływa jak korek w napompowanej kamizelce. Potem popłynęliśmy na plaże by na mniejszej głębokości zacząć zanurzenie. Instruktor bierze regulator do kamizelki i stara się osiągnąć stabilny stan pływalności czyli 0. No, wychodziło to tak sobie. Po kilku kursach w górę i w dół spróbowaliśmy popływać w pionie. Były pewnie kłopoty z ta pływalnością 0, instruktor twierdził że 10 kg ołowiu na moim pasie to za mało, ale o ile dobrze mnie uczyli fizyki to było tego za dużo w efekcie czego każde wahnięcie pływalności kończyło się albo na powierzchni albo na dnie. W zasadzie było by to zabawne, gdyby nie to że walnięcie kolanami o dno Adriatyku wcale przyjemnie nie jest a parę razy zaliczyłem grunt. Gdy wreszcie instruktor nauczył się utrzymywać mnie mniej więcej w poziomie mogliśmy sobie popływać.
Obrazek
Obrazek

I to jest dopiero ekstra zabawa. Raz że frajda i wrażenia rzeczywiście są takie że można odgryźć ustnik. Zwierzaki nie za bardzo wiedzą jak reagować jak płynie takie monstrum. Oczywiście odpaliłem aparat: robienie zdjęć ze sprzętem to łatwizna, ryby to można z 10cm robić. A że miejsce niezbyt często odwiedzane, z dala od stonki turystycznej, to dno było wyjątkowo ciekawe. Wiele ryb które zobaczyłem nigdy nie spotkałem nurkując ze sprzętem ABC. Na dnie rozgwiazda koło rozgwiazdy, ukwiał koło ukwiała. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, okazało się że w 30 minut wydmuchałem połowę powietrza z butli i teraz kolej na żonę.

Biedactwo strasznie się przestraszyło. Z resztą jaka kobieta, gdy ją ubrać w 20-kilogramową butlę, pas balastowy z 7kg ołowiu uwierzy ze po wrzuceniu do wody nie skończy na dnie? Ale dzielnie skoczyła. Po pierwszym przerażeniu szybko nauczyła się pływać w poziomie i świetnie się bawiła np. strzykwy których się brzydzi brała do ręki i głaskała ukwiały
Ja gdy wyszedłem na pokład zrobiłem piorunujące wrażenie: po poranionych nogach spływały mi stróżki krwi. Ale nie bolało i nie mam żalu do nikogo.
Obrazek wyruszają na zwiedzanie dna
Obrazek do mnie, do mnie coś znalazłem!!!

Gdy my nurkowaliśmy z instruktorem, reszta poszła nurkować w grupie. Ci co robili kurs nurkowali jak my z instruktorami tylko że robili pod wodą jakieś ćwiczenia zamiast oglądać dno. Oczywiście ci którzy czekali na swoją kolej mogli nurkować sobie z ABC albo nawet popłynąć na plażę. Potem nurkujący turystycznie mieli drugie nurkowanie przy małej wysepce z sygnalizatorem, wiec trzeba było kawałeczek przepłynąć.

Drugie nurkowanie turystów miało na celu zwiedzenie jakiejś jaskini gdzie ośmiornica składa jaja, mieli też zdać z tego raport w instytucie Leona. Nam pozwolono na wskoczenie do wody. Uzbrojony w aparat i sprzęt abc mogłem poszaleć pod wodą, a miejsce było niezwykłe. Tu ludzie w ogóle nie docierali, wysepka była tylko fragmentem ostrego grzbietu podwodnego, dookoła głębia. Tylu ryb ile tam jednocześnie nigdzie indziej nie widziałem a duża przejrzystość wody pozwalała robić zdjęcia nawet na ok. 10m bez lampy.
Mogłem sobie też poobserwować zajęcia nurkujących. Gdy grupa wróciła z tych 18metrów, musiała przejść dekompresję na ok. 10m. Gdy oni czekali ja mogłem wykorzystać czas na robienie im zdjęć.
Obrazek grupa płynie do jaskini
Obrazek dekompresja w głebinach
Potem wróciliśmy do portu w Jezerach. Zabawa byłą przednia. Polecam każdemu dla kogo wydanie 30 euro nie jest problemem. Ludzie super sympatyczni, wszystko sprawdzane wiele razy, podczas nurkowania na łodzi cały czas czuwał jakiś biedak w suchym skafandrze (biedak dlatego że myślę że w tym wielkim, ciepłym skafandrze chyba się gotował). Nurkowali z nami rodzice dziewczynkami, młodsza miała ok. 12lat i świetnie sobie dawały radę. Polecam. Warto też zobaczyć trochę takiego Adriatyku który jest zdecydowanie mniej skażony obecnością człowieka. Zupełnie co innego niż na plażach.
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 27.07.2006 06:55

Kir - pytanko zasadnicze - czy złapałeś tzw. "bakcyla"?
Jeśli tak to jakiś kursik i już możemy umawiać się na nura w CRO. Pamiętaj wszystko jeszcze przed tobą - wraki, jaskinie, ścianki itd.
Nie martw się jakby co to pomogę uniknąć tzw. "wind" czyli pływania góra - dół. :D
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 27.07.2006 12:55

Bakcyla to ja już dawno podłapałem. Zawsze tak jak i teraz było coś co powodowało że kursu nie zrobiłem. Nie specjalnie interesują mnie wraki czy jaskinie. Najbardziej interesuje mnie przyroda i zdjęcia. Może kiedyś damy razem nura ale to kwestia przyszłości i to nie najbliższej. Dziękuję za propozycję.

Na razie myślę o zrobieniu karty łowiectwa podwodnego. Może wiesz kto organizuje egzaminy?

Jeszcze zdjęcia które zrobiłem w czasie nurkowania:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

Oczywiście można je obejrzeć przede wszystkim w wątku o zagadkach przyrodniczych:
forum/viewtopic.php?t=9466
toudee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 748
Dołączył(a): 03.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) toudee » 27.07.2006 14:25

Ja takich informacji nie mam ale na tej stronce
http://www.gdansk.pl/online.php?department=ws&id=146
piszą, że zajmuje się tym POlski Związek Wędkarski.
http://lodzkiwschodni.samorzady.pl/?a=140
Stąd wynika, że kartę wydaje starostwo po przedłożeniu m.in. zaświadczenia o zdanym egzaminie z PZW.
http://www.lomza.pl/bip/ebiuro.php?wiad=32
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 01.08.2006 17:08

Dzięki Toudee za linki. Przepisy to ja z grubsza znam, gorzej jest niestety z praktyką. Z tego co wiem to PZW bardzo niechętnie robi egzaminy na kartę łowiectwa podwodnego a egzaminatorzy są wyjątkowo dociekliwi, praktycznei nie masz prawa do błędu. Znajomy nurek zrobił kartę a potem dalej miał kłopot z pzw bo poza kartą trzeba wykupywać pozwolenia na podwodne polowania w okręgu pzw który dzierżawi zbiorniki. I niestety trudno je wykupić bo pzw ich praktycznie nie sprzedaje. Z prostego powodu - nikt nie lubi konkurencji a jak się da nura to już napotkane ryby szans nie mają. Ale to już jakby temat na inne forum i wątek.

Miałem nadzieję że cos wiesz o takich egzaminach organizaowanych przez LOK lub inne organizacje. Dzięki.
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 01.08.2006 17:09

Jeszcze muszę napisać że aby skutecznie pozbyć się reszty gotówki jaka nam została po nurkowaniu skoczyliśmy jeszcze tego dnia w na kolację do restauracji w Jezierach , która nazywa się "Złota Muszla" czy jakoś tak i która jest blisko polskiej bazy nurkowej. Żona dostała takie kalmary jakich jeszcze nie jadła: całe, upieczone na bord z pysznym sosem i sałatkami a ja mix małżowy czyli wieli głęboki talerz, właściwie michę pełną różnych małż ugotowanych i podanych w sosie który wyglądał jak pomidorowy ale był bardziej kwaskowy w smaku. Knajpkę polecam, choć nie jest tania. Za ten posiłek, jak zwykle obfity zapłaciliśmy ok. 160kun. Acha: właściciel nie chciał od nas przyjąć zapłaty kartą mimo że miał terminal i nalepkę na kasie ;-(
Kir
Cromaniak
Posty: 1012
Dołączył(a): 06.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kir » 01.08.2006 18:00

Jeszcze na koniec opowieści słówko o kempie Slanica. Gdy tam przyjechaliśmy było ok. tygodnia po przejściu nad Murterem trąby powietrznej. Wyglądało strasznie: pomiędzy namiotami leżały połamane drzewa, po bokach również, wszędzie było widać jakiś bałagan. Jednak ludzi na kempie było bardzo dużo więc chyba nie wyglądało to tak strasznie. Z dużym trudem znaleźliśmy miejsce pod koniec kempingu.
Obrazek normale widoki na Slanicy: żaglówki i Kornaty
Obrazek cmentarna kaplica na pobliskiej wysepce
Obrazek figi
Obrazek
Obrazek "nasza plaża" na Slanicy - ta najpiękniejsza jest tam gdzie maszty jachtów
Obrazek tak wygląda dno na tej najpiękniejszej Slanicy. Strzykwy chodzą sobie pośród trawki. Wszędzie piaseczek.

Spędziliśmy tam kilka dni odpoczywając po długiej bałkańskiej wędrówce.
Zdjęcia z nurkowania takie jak ten świecący ukwiał Obrazek wrzuciłem do wątku o zagadkach forum/viewtopic.php?t=9466

A potem rozpoczęliśmy powrót. To była niedziela i pechowo okazało się że poza wybrzeżem w Chorwacji nie ma sklepów otwartych w niedzielę i mieliśmy spory problem żeby zrobię ostatnie zakupy. Na szczęście udało nam się to zrobić na granicy Hr-BiH.

A jak wróciliśmy jest opisane tu: forum/viewtopic.php?t=8933&start=30
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
bałkańska pętla - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone