Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Objazd Dalmacji+Czarnogóra, czerwiec 2011 - relacja

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 19.07.2011 17:56

artmal napisał(a):jeszcze dwa lata temu na mury w Stonie wchodziliśmy za darmo . :D


Teraz ostro tam reperują (przy nas jakiś gość malował barierkę, było też trochę rusztowań) więc szukają funduszy :D
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 19.07.2011 19:47

10. dzień - Ston, Dubrownik, Molunat - część druga

Z położonego na niewielkim wzniesieniu parkingu ruszamy w stronę widocznego stąd już dość dobrze starego miasta. Na początek odwiedzamy znajdujący się w pobliżu bramy lądowej (Pile) punkt informacyjny. Można tu m.in. nabyć tzw. kartę miejską dającą zestaw zniżek na wstępy do różnych obiektów (upusty są niemal tak wielkie, jak mury samego miasta). Uznajemy, że w naszym przypadku byłoby to zbyt wiele szczęścia na raz i ruszamy w kierunku monumentalnej bramy:

Obrazek

Po prawej stronie, nieco wcześniej mijamy efektowny, położony na nadmorskiej skale, fort Lovrijenac (XIV wiek):

Obrazek

oraz, stanowiący fragment murów miejskich fort Bokar:

Obrazek

Z lewej, nieco przesłonięta egzotyczną roślinnością, ogromna baszta Minceta (1319 r.):

Obrazek

Wchodzimy do miasta i pierwsze wrażenia są raczej nieszczególne - z nieba leje się żar, w środku masa turystów (może jeszcze nie tłoczno ale zdecydowanie poza moimi zdolnościami percepcyjnymi), co krok nachalni handlarze tzw. pamiątkami a przy znajdującej się zaraz za wejściem fontannie Onufrego jakiś gość potwornie rzępoli na czymś przypominającym bałałajkę aż uszy więdną... No ale cóż robić, trzeba ruszać zwiedzać "perłę Adriatyku"... :-) Idziemy najpierw w kierunku murów ale kiedy widzimy cenę biletów wstępu dochodzimy do wniosku że są pewne granice szacunku dla turystów i decydujemy się na obchód miasta, po którym buszujemy przez około 2 godziny (w panującym upale na więcej nie mamy ochoty), jak zwykle fotografując po drodze wszystko co wpadnie nam w oko.

Wielka Fontanna Onufrego (1438 r.) - kiedyś służyła podróżnym przybywającym do miasta jako miejsce, w którym można (trzeba?) było się umyć:

Obrazek

Kościół Zbawiciela i klasztor Franciszkanów:

Obrazek

Najważniejsza i najpiękniejsza ulica starego miasta - Placa:

Obrazek

Katedra Św. Błażeja (1706-1714 r.):

Obrazek

Pałac Sponza (1516-1522), jeden z nielicznych budynków który przetrwał trzęsienie ziemi z 1667r.:

Obrazek

Wieża zegarowa (1444 r., poważnie uszkodzona w 1667 r. i odbudowana od zera w 1929 r.):

Obrazek

Kolumna Orlanda (1418 r., długość prawego przedramienia figury była jednostką miary w Republice Dubrownickiej):

Obrazek

Wąskie uliczki starego miasta:

Obrazek

Obrazek

Dubrownickie nabrzeże - kursują stąd wycieczki łódkami a nawet kajakami wokół murów:

Obrazek

W pobliżu obu bram wejściowych do miasta tablice upamiętniające wizytę przedstawicieli bratnich narodów serbskiego i czarnogórskiego z początku lat 90-tych (czerwony prostokąt - budynek całkowicie zniszczony, czarny trójkąt - dach uszkodzony przez bezpośrednie trafienie, biały trójkąt - dach uszkodzony przez szrapnel, czarne kółko - bezpośrednie trafienie w chodnik; uszkodzone ogólnie 68% zabudowy):

Obrazek

Po wyjściu ze starego miasta (tą samą bramą) ruszamy wzdłuż murów obronnych po schodkach w górę, łapiąc ponownie co ładniejsze widoczki, których nie brakuje.

Baszta Minceta:

Obrazek

Potężne mury miasta od strony lądu (najlepiej zachowany tego typu obiekt na świecie):

Obrazek

Obrazek

Stare miasto z okolic parkingu, w tle wysepka Lokrum:

Obrazek

Po powrocie na parking i rzuceniu okiem na mapkę miasta nie mam wątpliwości co będzie kolejnym celem naszej wycieczki :-) Na wzgórze SRD według mapy prowadzą dwie drogi, aby nic nie pomylić decydujemy się (niestety) zapytać o drogę gościa siedzącego na kasie. Tłumaczy coś gęsto (left-right-left-right) i po krótkiej dyskusji z nim ruszamy na wzgórze, na które prowadzi również kolejka z centrum miasta (cen niestety nie znam). Dość szybko orientujemy się że drogę pomyliliśmy i zaczynam mieć wątpliwości co w angielskim kasjera znaczyło "left" a co "right"... Trafiamy na jakąś wąską drogę w górę gdzie blokuję się między dwoma Chorwatami (jeden zaparkowany z tyłu, drugi próbuje zjechać z góry) ale na szczęście pamiętam jeszcze jak ruszało się z ręcznego na (ostrym) podjeździe i jakoś wydostajemy się z tej matni. Decydujemy się jechać na orientację bo z mapy widać że ten wjazd to w sumie prosta sprawa (obie dróżki wjazdowe mają swój początek w drodze przelotowej przez miasto) i w końcu wydostajemy się na asfaltową trasę prowadzącą w stronę miejscowości Bosanka. Jest niezwykle wąsko i aby się minąć z samochodem zjeżdżającym z góry trzeba się "chować" w specjalnie do tego celu utworzonych "wnękach" ale na szczęście ruch w dół jest minimalny. Za Bosanką jedziemy grzbietem w lewo i po kilku minutach jesteśmy na szczycie wzniesienia.

Widok z góry - co tu dużo mówić - BAJKOWY. Do wnętrza starego miasta, wyglądającego stąd tak pięknie że aż niewiarygodnie można wręcz zajrzeć i panorama jest z gatunku tych, które zapamiętuje się na długo i dla których jeździ się na wakacje (na lewo od miasta tonąca w zieleni wysepka Lokrum):

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok z SRD w drugą stronę na góry za Dubrownikiem, już chyba w Bośni (?):

Obrazek

Krzyż przy punkcie widokowym:

Obrazek

Obrazek

Kolejka na górę:

Obrazek

Panorama nowej części miasta (niestety pod światło):

Obrazek

Spędzamy tutaj dość długi czas nie mogąc się napatrzeć na zawieszone między górami a morzem miasto robiąc kilkanaście zdjęć z różnych miejsc na wzgórzu i odwiedzając przy okazji ruiny wzniesionego przez Francuzów fortu Imperial:

Obrazek

w którym znajduje się między innymi muzeum jugosłowiańskiej wojny domowej:

Obrazek

Na tego rodzaju prezentację nie jesteśmy raczej w nastroju więc obchodzimy jedynie fort dookoła sycąc wciąż oczy widokiem na Dubrownik, odwiedzamy wieżę w której kończy się kurs kolejki i znajduje się restauracja oraz sklepy z pamiątkami, wracamy pod krzyż i w końcu, z żalem, udajemy się z powrotem do samochodu (robi się już dość późno).

Przy parkingu (bezpłatnym) dość swojskie klimaty:

Obrazek

Ze wzgórza zjeżdżamy tą samą trasą w dół, i po pożegnalnym zdjęciu Dubrownika wykonanym z drogi (niestety pod światło, po prawej SRD):

Obrazek

ruszamy na południe. Trasa wiedzie teraz wzdłuż wybrzeża po dość sporych nadmorskich wzniesieniach i trzeba uważać na czasami brawurowo jeżdżących tutaj Chorwatów ale wkrótce bezpiecznie trafiamy na rozjazd w kierunku Molunatu (tam chcemy spędzić dwie noce robiąc jednodniowy wypad do Czarnogóry) znajdujący się przed miasteczkiem Cilipi. Mijamy niewielkie miejscowości Popovici-Radovcici-Mikulici i drogą w dół dojeżdżamy do położonego nad morzem Molunatu. Niestety, już od Dubrownika pogoda robi się niepewna i "pachnie" nadchodzącą burzą a pod Molunatem już mocno grzmi od strony gór stąd próbujemy, w o dziwo wciąż o tej porze czynnym punkcie informacyjnym, dowiedzieć się o stacjonarne noclegi. Kobieta kieruje nas do jakiegoś mieszkającego w Molunacie małżeństwa i noclegi owszem są ale cena raczej nie na naszą kieszeń - 100 EURO za dwie noce (fakt, że za cały dwupokojowy, bardzo ładny apartament z aneksem kuchennym). Mimo iż odmawiamy chorwacka para wciąż jest bardzo miła i wręcz zachęca nas do skorzystania z kampingu zapewniając że są tam bardzo dobre warunki i że burza nie potrwa długo i najprawdopodobniej nie dotrze na wybrzeże.

Ruszamy więc na kamp Monika, reklamujący się przy drodze już od kilkudziesięciu kilometrów, gdzie cena noclegu jest znacznie bardziej przyjazna (120 kun za noc) i w akompaniamencie grzmotów dochodzących z gór rozbijamy namiot. Teraz, już przy kropiącym deszczu idziemy na kolację do przykampowej restauracji, gdzie przypadkowo, tym razem wbrew swojej woli, kosztujemy po raz drugi chorwackiego "sea food" (w karcie dań jest "fish" ale kelner stwierdza że "faktycznie pisze 'fish' ale chodzi o 'sea food'"...). Jedzenie jest w sumie nawet dobre ale dla Hani musimy coś domówić i, biorąc pod uwagę ceny, zbliżone do tych z jakimi zetknęliśmy się w Vodicach dochodzimy do wniosku że z lokalną restauracją lubić się nie będziemy...

Tymczasem rozpaduje się na dobre i siedzimy póki co czekając aż trochę się uspokoi. W końcu, po około godzinie, ruszamy pod prysznice i udajemy się na spoczynek, który tym razem, po negatywnym doświadczeniu z Vodic, nie ufając do końca naszemu namiotowi, postanawiamy odbyć w aucie kładąc przednie siedzenia niemal do poziomu i nakrywając się śpiworami. Przy okazji robimy odkrycie iż "rozbici" obok Finowie (!) w ogóle nie mają namiotu i śpią na stałe w samochodzie, fakt że znacznie większym niż nasz, ale nie jest to bynajmniej bus ani kamper.

Noc spędzamy spokojnie i rano wstajemy w miarę wyspani (choć na pewno w namiocie śpi się znacznie lepiej) po czym ruszamy na podbój Czarnogóry :-)
Ostatnio edytowano 22.07.2011 23:53 przez _chudy_, łącznie edytowano 1 raz
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 19.07.2011 19:52

Dla tych którzy śledzą relację od niedawna - opis naszego wypadu do Czarnogóry zamieściłem już w tym wątku wcześniej pod tymi linkami:

forum/viewtopic.php?p=763329&highlight=#763329
forum/viewtopic.php?p=765207&highlight=#765207

Pozdrawiam.
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15646
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 20.07.2011 08:52

_chudy_ napisał(a):
Dzień 4 - Park Narodowy Krka

i zgodnie z sugestią książkowego przewodnika decydujemy się na zwiedzanie PN Krka w wersji z rejsem statkiem z miejscowości Skradin


Witam,

nastawiłam się na zwiedzanie z Lozovac, ale chyba zmienię koncepcję. Proszę potwierdź mi czy dobrze zestawiłam wszystkie dane:
statek ze Skradina (ile trwa rejs :?: ) + zwiedzanie z kąpielą ok. 2 godz + powrotny rejs do Skradina - to w cenie biletu 90 kn/os i w tym można podjechać do Roski Slap i tam jeszcze wejść pod wodospad
+ oczywiście parking w Skradinie 35kn

Ile czasu na to wszystko poświęcić? ok. 5-6 godz. wystarczy?
I jak często statek odpływa? Jest jakiś rozkład pływania?
Dziękuję za potwierdzenie i czekam na dalszą część relacji.
Bardzo podoba mi się takie zwiedzanie: chwilę tu, chwilę tu, ale reszcie mojej rodzinki delikatnie mówiąc nie :x
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 20.07.2011 21:26

piekara114 napisał(a):
_chudy_ napisał(a):
Dzień 4 - Park Narodowy Krka

i zgodnie z sugestią książkowego przewodnika decydujemy się na zwiedzanie PN Krka w wersji z rejsem statkiem z miejscowości Skradin


Witam,

nastawiłam się na zwiedzanie z Lozovac, ale chyba zmienię koncepcję. Proszę potwierdź mi czy dobrze zestawiłam wszystkie dane:
statek ze Skradina (ile trwa rejs :?: ) + zwiedzanie z kąpielą ok. 2 godz + powrotny rejs do Skradina - to w cenie biletu 90 kn/os i w tym można podjechać do Roski Slap i tam jeszcze wejść pod wodospad
+ oczywiście parking w Skradinie 35kn

Ile czasu na to wszystko poświęcić? ok. 5-6 godz. wystarczy?
I jak często statek odpływa? Jest jakiś rozkład pływania?
Dziękuję za potwierdzenie i czekam na dalszą część relacji.
Bardzo podoba mi się takie zwiedzanie: chwilę tu, chwilę tu, ale reszcie mojej rodzinki delikatnie mówiąc nie :x


Witam,

cena na parkingu w Skradinie jest oczywiście godzinowa (7 kun/h) i nam wszystko razem - około godziny czekania na statek w Skradinie (nie znaliśmy rozkładu i spóźniliśmy się na rejs o 11.30), rejs w obie strony (około pół godziny w każdą stronę), wraz z obejściem Skradinskiego Buka i około 1.5h spędzone przy dolnym wodospadzie zajęło niecałe 5h. Nie spieszyliśmy się szczególnie (odwiedzenie Roskiego Slapa przyszło nam do głowy dopiero w drodze powrotnej na statku) więc sądzę że 5-6h to czas całkowicie realny i w zupełności wystarczający a nawet może zbyt długi. Statek odpływał co godzinę o porach: 11.30, 12.30, 13.30, ... Na stronie parku:

http://www.npkrka.hr/#/za-posjetitelje/ ... /?lang=eng

nie mogę się tego rozkładu doszukać jest za to informacja że statek kursuje co dwie godziny a jestem na 100% przekonany że rejsy były co godzinę... :? Znalazłem tam natomiast ceny biletów na statki ze Skradinskiego Buka w górę rzeki i jest taniej niż napisałem (100-130 kun za osobę dorosłą, 100 kun za rejs z Roskiego Slapa w górę Krka):

http://www.npkrka.hr/upload/tbl_za_posj ... 204826.pdf

Bilet wstępu do parku jest ważny przez cały jeden dzień na wszystkich wejściach (a więc także przy Roskim Slapie).

Pozdrawiam.
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 20.07.2011 22:01

Ps. Skradin to bardzo ładna miejscowość więc nawet jeśli nie zdąży się na statek jest gdzie pospacerować w przyjemnym otoczeniu.
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 21.07.2011 14:21

12. dzień - Molunat-Dubrownik-Imotski-Razanac (Pag)

Jest to w zasadzie pierwszy dzień naszego powrotu do Polski jakkolwiek pozostający jeszcze zdecydowanie w klimacie wakacyjnym. Nie mamy odwagi robić całej powrotnej trasy w jeden dzień (z Molunatu to około 1500 km) i decydujemy się na nocleg tranzytowy w Razanacu, położonym nieopodal Zadaru, naprzeciwko masywu Velebit, której to miejscowości jesteśmy trochę ciekawi. Po drodze planujemy zjazd do Imotski nad krasowe jeziorka a przy dobrym czasie liczymy jeszcze na wieczorną kąpiel w Adriatyku.

Pożegnawszy się z kampowymi przyjaciółmi:

Obrazek

oraz samym, naprawdę ładnie położonym Molunatem:

Obrazek

Obrazek

ruszamy na północ. Pierwszy postój to oczywiście punkt widokowy na Dubrownik, prezentujący się pięknie w porannym słońcu, niczym namalowany z morzem jako płótnem i tłem:

Obrazek

Obrazek

Zresztą nie tylko nam się tutaj podoba :-)

Obrazek

Teraz kontynuujemy drogę Jadranską Magistralą, dość szybko docierając do granicy z Bośnią, gdzie tym razem (drobna niespodzianka) oprócz kontroli paszportów również sprawdzenie zielonej karty. Dopiero teraz uświadamiam sobie że BiH ma ten sam wymóg co Czarnogóra, oczywiście w naszym przypadku to nie kłopot bo wyrobiliśmy ją sobie z myślą o wypadzie nad Zatokę Kotorską ale osobom planującym przejazd tędy jedynie do Dubrownika radzę o tym wymogu pamiętać bo koszt ZK na granicy to podobno coś koło 100 EURO a w Polsce większość ubezpieczycieli wydaje ją za darmo.

Jedziemy dalej i krótko przed Plocami zatrzymujemy się przy drodze w celu zakupu kolejnych (głównie alkoholowych) pamiątek. Stacjonuje w tym rejonie wielu lokalnych sprzedawców handlujących rakiją, miodem i lokalnymi owocami. Nam przypada do gustu jagodowy rodzaj tego lokalnego trunku, dajemy się też kobiecie namówić na miód i stertę owoców po czym ruszamy w dalszą trasę.

Kolejny przystanek za Plocami, gdzie podjeżdżamy na punkt widokowy na śliczne, pełne wodnego ptactwa, Bacinskie Jeziora, co obiecaliśmy sobie jeszcze w drodze na Peljesac (wtedy nie udało nam się zlokalizować dogodnego zjazdu z drogi):

Obrazek

Obrazek

Teraz wracamy do Ploc, błędnie przekonani (sugerujemy się szerokim wjazdem w górę i znakami na autostradę a także błędnymi informacjami otrzymanymi na kampie na Peljesacu) że w pobliżu tej miejscowości kończy się autostrada. Okazuje się to nieprawdą, kawałek dalej wpadamy w boczną, na domiar złego remontowaną drogę i tempo przejazdu drastycznie spada. Po raz pierwszy też w Chorwacji (!) jedziemy drogą pełną (na szczęście niewielkich) dziur. Znaki kierują nas na Vrgorac i jedziemy teraz kilkanaście kilometrów wzdłuż granicy z Bośnią łapiąc przy okazji parę ładnych widoczków:

Obrazek

Obrazek

W końcu trafiamy na autostradę (która nawiasem mówiąc na odcinku do Ploc jest w aktywnej budowie i patrząc na zaawansowanie prac może jeszcze w tym roku będzie dostępna - ?) kończącą się nieopodal Vrgoraca i po około 30 km skręcamy pod miejscowością Zagvozd w kierunku Imotski. Naszym celem są dwa niezwykle oryginalne jeziorka krasowe, powstałe na dnie ogromnych lejów zapadliskowych, prawdopodobnie w efekcie zawalenia się stropów olbrzymich jaskiń utworzonych w tym miejscu przez przepływającą podziemnymi korytarzami wodę.

Miejscowość jest niezwykle efektownie położona (zdjęcie pocztówki kupionej w punkcie informacyjnym):

Obrazek

Trafiamy do niej bez problemu kierowani już od autostrady znakami przy drodze i udajemy się na obiad. Niestety, co nas mocno zaskakuje, w centrum nie ma ani jednej restauracji (!) (jest za to sporo kawiarni/pubów piwa) a podpytywani mieszkańcy kierują nas do jakiegoś hotelu i w końcu zrezygnowani decydujemy się na zimną pizzę zakupioną w jakiejś piekarni.

Teraz czas na jeziorka :-) Szczególnie Modre Jezero, w którym jest możliwość kąpieli jest sporą atrakcją. Jego głębokość w ciągu roku waha się od 0 aż do 100m (zasilane jest podobnie jak Crvene podziemnymi rzekami płynącymi z gór Bośni) a całkowita wysokość liczona od wyższej krawędzi leja to prawie 300 m:

Obrazek

Lej na dnie którego znajduje się jezioro jest naprawdę potężny i wygląda bardziej na wyrobisko pokopalniane niż dzieło przyrody:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zejście na dół nad brzeg jeziora to dobre 15-20 minut spaceru kamienną ścieżką wytyczoną na zboczu leja z końcówką już po kamieniach na dziką plażę nad brzegiem, z której korzystają miejscowe nastolatki (niekiedy w dość ryzykowny sposób):

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście połowy naszej wycieczki również w wodzie nie może zabraknąć zwłaszcza że kolejny dzień słońce praży równo i kąpiel w takiej wodzie, w tak interesującym otoczeniu to wspaniałe doświadczenie. Woda ma intrygujący kolor przywodzący na myśl Plitwice i pachnie lekko rzęsą wodną (choć nigdzie jej tu nie widać), krótko mówiąc jest po prostu rewelacyjna :D

Wszystko co dobre nie trwa jednak długo i teraz trzeba jakoś wczłapać z powrotem na górę...

Obrazek

Teraz czas na wizytę przy położonym nieopodal Crvenym Jezerze, które jest jeszcze bardziej oryginalne - głębokość leja w którym się ono znajduje to aż 528 m (!) a samego jeziora około 300 m, z dnem znajdującym się poniżej poziomu morza i nie do końca zbadanymi podwodnymi korytarzami:

Obrazek

Zejścia na dół ani możliwości kąpieli w jeziorze nie ma ale za to ze zdjęć otrzymanych w punkcie informacyjnym wynika że są tacy którzy skaczą tam na dół na spadochronie...

Obrazek

Obrazek

Ogólnie rzecz biorąc rejon miasteczka jest zdecydowanie godny polecenia, póki co wygląda że nienadmiernie oblegany przez turystów (przy jeziorkach było wręcz pustawo). Trwają też podobno starania o wpisanie Crvenego Jezera na listę UNESCO (czytaj: niedługo wszystko będzie tam płatne) więc warto tam zajrzeć dopóki jest jeszcze dość kameralnie i w Modrym Jezerze wciąż można pływać (wątpię aby to się utrzymało w miarę rozwoju ruchu turystycznego).

Z Imotski wracamy na autostradę i teraz już bez przestojów jedziemy aż za Zadar, gdzie skręcamy na Razanac. W miejscowości lokalizujemy kamping Planik, na którym planujemy nocleg, bardzo ładnie w sumie położony w sosnowym lasku i nieco zdziwieni podejrzanie niską ceną (płatne z góry, inaczej niż zazwyczaj, 106 kun za noc) zabieramy się do rozbijania namiotu. Tu przykra niespodzianka - mimo iż miejsce wyglądało "przyjaźnie" (na znacznej części kampingu są niemalże gołe skały, wybraliśmy miejsce gdzie podłoże wydawało się miękkie) to z rozbiciem się są poważne problemy - co i rusz trafiamy pod ziemią na kamienie i nasze śledzie, już mocno sterane kilkakrotnym rozbijaniem namiotu, gną się jeden po drugim. W końcu (z pomocą drzew i szafki z przyłączem na prąd) rozbić się nam udaje, namiot nie wygląda wprawdzie w 100% stabilnie ale jedną noc chyba jakoś wytrzyma...

Niestety trochę czasu nam zeszło i - jako że od jakiegoś czasu w aucie pali mi się rezerwa i głupio tą sprawę zostawiać na dzień powrotu wygląda że z planowanej wieczornej plaży nici :-( Zwłaszcza że w kampowej recepcji młody chłopak kieruje nas albo do Zadaru albo do miasta Pag na wyspie o tej samej nazwie (w obu przypadkach około 25-30 km w jedną stronę) twierdząc, że bliżej nie ma żadnej stacji...

Mając taki wybór oczywiście wybieramy Pag robiąc sobie przy okazji nie planowaną wycieczkę na wyspę, mającą, przynajmniej na wjeździe, mocno księżycowy i mało zachęcający wygląd.

Urwiste brzegi półwyspu Bocetina przy moście na Pag, w tle masyw Velebit:

Obrazek

Równie urwiste i skaliste w tym miejscu brzegi Pagu:

Obrazek

Most na wyspę:

Obrazek

Po wizycie na stacji benzynowej w Pagu i krótkim spacerze po samej, położonej nad morską cieśniną miejscowości:

Obrazek

Obrazek

wracamy do Razanaca. Jesteśmy nieco rozczarowani że naszej wizyty w Chorwacji nie dane było zakończyć morską kąpielą ale cóż - nie można mieć wszystkiego :-) Teraz jeszcze wieczorna kolacja (przy świetle latarek), prysznic i spoczynek ze świadomością że jutro czeka nas ciężki dzień...

CDN
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 22.07.2011 13:07

13. dzień - przejazd Razanac-Opole, powrót :-(

Rano w dniu wyjazdu, około 5.30 budzi nas potworny hałas dobiegający od strony drogi znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie kampu. W sumie całą noc coś tam raz na jakiś czas jeździ ale to co słyszymy teraz to skrzyżowanie dźwięku uruchamiania legendarnego motocykla WSK z pozbawionym tłumika Ursusem i huk jest okropny a w dodatku ciągły choć po chwili wreszcie się oddala. Hania łatwo się nie poddaje i próbuje spać dalej, ja wiem że z wk... :evil: że w dniu wyjazdu urządzono nam taką pobudkę już nie zasnę (zwłaszcza że chwilę później hałas się powtarza) i idę przejść się po Razanacu, cykając przy okazji parę pamiątkowych fotek naszego kampu.

Namioty pod wynajem, trzeba jakoś sobie radzić z faktem że rozbicie się tu wymaga czasem heroicznego wysiłku :-)

Obrazek

Dość przyjemny las sosnowy w którym kamp Planik jest zlokalizowany:

Obrazek

Droga na plażę do dobre 10 minut spaceru drogą w dół z widokiem na zasłonięty lekką mgiełką Velebit:

Obrazek

Główna plaża w miejscowości to w sumie sterta kamieni i jest mi raczej trudno się nią zachwycać:

Obrazek

Obrazek

Jakkolwiek wygląda że nieco z boku jest też fragment bardziej cywilizowany:

Obrazek

Po krótkim uspokajającym spacerze wracam do góry na kamp robiąc po drodze w lokalnym sklepie kolejne zakupy alkoholowe dające nadzieję zapicia w domu smutków związanych z powrotem do PL, a także dokonuję nakrycia na gorącym uczynku jednego ze zbrodniarzy odpowiedzialnego za nasz ciężki poranek (wygląda na prowodyra):

Obrazek

który w ślimaczym tempie, celebrując swój przejazd z wyrazem dzikiej przyjemności na twarzy dokonuje wzdłuż kampu kolejnej wielce hałaśliwej parady. Teraz wspólnie już dochodzimy do wniosku że trzeba by się powoli zbierać bo nadziei na ratunek znikąd nie widać... Bierzemy prysznic, jemy śniadanie, w ospałym tempie składamy namiot i równie wolno się pakujemy i w końcu około 8:45 opuszczamy Razanac kierując się na autostradę.

Jedziemy teraz bez żadnych przygód w stronę Karlovaca-Zagrzebia przez znany nam już tunel przecinający Velebit, podziwiając po drodze efektowne wapienne wzniesienia widoczne co i rusz w pobliżu drogi. Dokonujemy też odkrycia, iż niektórzy są w stanie spakować się na wyjazd do Chorwacji do znacznie mniejszego gabarytowo pojazdu (szacun):

Obrazek

Między Karlovacem a Zagrzebiem na autostradzie wypadek i potężny, kilkunastokilometrowy korek, na szczęście w kierunku przeciwnym do naszego jakkolwiek możemy sobie łatwo wyobrazić nastroje panujące teraz w autach niedoszłych wczasowiczów... Przy okazji widać wyraźnie że ruch w stronę Chorwacji spory (jest sobota).

Mijamy Zagrzeb, przed granicą ze Słowenią tankujemy do pełna i wjeżdżamy na znany nam już objazd autostrady Ptuj-Lenart_Mureck. Przy zjeździe na Ptuj odrobina stresu bo droga odbija dosłownie kilka metrów przez znakiem początku autostrady ale na szczęście ciężko się tu pomylić. Słowenię przejeżdżamy grzecznie, wiedząc że Słoweńcy w myśl zasady, że jeśli nie da się zarobić na winietkach to może chociaż na mandatach, pilnują tej trasy co nie okazuje się być zbędną przezornością - między Lenartem a Ptujem przyczajeni pod drzewkiem policjanci niemal na naszych oczach haltują 2 austriackich motocyklistów, którzy przepojeni szczęściem wyczyniali na drodze jakieś dziwne akrobacje (przekraczając przy okazji ze dwa razy dozwoloną w tym miejscu prędkość).

W Mureck zakup winietki (10-dniowa kupiona wcześniej już utraciła ważność), zmiana kierowcy, i wjazd na autostradę w kierunku Grazu. Teraz A2 w stronę Wiednia, która okazuje się być na dość długim odcinku remontowana i jedziemy spory kawałek pasem ograniczonym z obu stron murkami co daje dość nieprzyjemne wrażenia, zwłaszcza że zaczyna padać :-( No ale jakoś dojeżdżamy do Wiednia, mijamy go i kilkadziesiąt km później zjeżdżamy z kończącej się tu autostrady na Breclav.

W Czechach zatrzymujemy się na obiad, co dziwne mamy kłopot ze znalezieniem w Breclaviu otwartej restauracji (nie wiem jak nam się to udało w czeskim mieście...) i w końcu stajemy kilkanaście km dalej przy autostradzie gdzie konsumujemy obowiązkowy smażony syr z hranulkami :-) Robi się powoli późno i zaczynamy się trochę spieszyć chcąc w miarę możliwości zdążyć przed zmrokiem co kończy się pomyłką na drodze - w Vyskovie zamiast zjechać na Ołomuniec jedziemy po znakach autostradą na Ostrawę. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to że jest ona nie skończona i po jakichś 30 km kończy się w szczerym polu... Próbujemy się przebić na Prerov ale oznaczenia dróg są w tym miejscu fatalne, a że na domiar złego trafiamy jeszcze na jakieś lokalne remonty to dość długo błądzimy jadąc wzdłuż upragnionej autostrady Ołomuniec-Ostrawa nie mogąc jednak zlokalizować wjazdu na nią.

W końcu klnąc potężnie na naszych południowych sąsiadów trafiamy na poszukiwaną autostradę aż za miejscowością Hranice, na wjeździe "Odry" i teraz już kierujemy się prosto na Ostrawę. Teraz Bohumin, Chałupki i Polska ale radosnym być trudno bo dalsza trasa przez Racibórz i Kędzierzyn to prawdziwa męka po dziurach i krętą drogą przecinającą co chwilę niewielkie miejscowości. Ten odcinek (niecałe 100 km) wlecze się nam niemiłosiernie (jedziemy go w sumie prawie 2 godziny...), na szczęście nasza forma psychofizyczna mimo długiej jazdy jest całkiem dobra (w ogóle podróż powrotną znosimy lepiej chyba wprawieni już do długiej jazdy samochodem) i w końcu, po 14h jazdy zatrzymujemy się w Opolu pod domem teściów.

Komputer w samochodzie pokazuje przejechane 4250 km i spalone 272 l benzyny.

KONIEC
Ostatnio edytowano 23.07.2011 00:01 przez _chudy_, łącznie edytowano 1 raz
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 22.07.2011 13:35

Podziękowania (oraz wyrazy podziwu :-)) dla wszystkich, którzy dotarli do tego miejsca, miło było powspominać i w pewnym sensie przeżyć tegoroczne wakacje raz jeszcze. Mam nadzieję że nadmiernie nie przynudzałem i jak najwięcej z zamieszczonych informacji przyda się osobom planującym tego rodzaju wypad do Chorwacji.

Może jeszcze na koniec warto napisać parę zdań o kosztach - mimo iż pojechaliśmy przed sezonem i spaliśmy pod namiotem to niestety trudno uznać nasz wyjazd za tani. Kiedy zaczynaliśmy go planować mieliśmy nadzieję zmieścić się w 4000 zł, później urealniliśmy plany w widełkach 4000-5000 zł ale i te widełki udało nam się lekko przebić :-) Ogólne koszta były następujące:

1. Transport - ok. 1725 zł (1400 zł benzyna + 325 zł winietki)
2. Noclegi - ok. 965 zł
3. Zwiedzanie - ok. 625 zł (510 zł wstępy, promy + 115 zł płatne parkingi)
4. Ubezpieczenie podróżne - 100 zł
5. Połączenia telefoniczne - ok. 100 zł
6. Pamiątki (alkohole, miody, koszulki, ...) - ok. 340 zł
7. "Reszta" (głównie obiady w restauracjach, zakupy spożywcze i wszystko co nie zmieściło się powyżej) - ok. 1600 zł

Razem ok. 5450 zł. Niemało ale biorąc pod uwagę co udało nam się zobaczyć jesteśmy z wyjazdu ogromnie zadowoleni i były to jedne z najlepszych (jeśli nie najlepsze) naszych wczasów :D

Pozdrawiam życząc wszystkim (szczególnie tym którzy wybierają się jeszcze w tym roku) równie udanych i bezkłopotliwych wczasów :lol:

Have fun :hut:
Magda O.
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1747
Dołączył(a): 20.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Magda O. » 22.07.2011 14:36

Bardzo fajna, rzeczowa relacja, dużo pożytecznych informacji, dobrze się czytało. :D
Monty
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 07.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monty » 22.07.2011 20:59

Magda O. napisał(a):Bardzo fajna, rzeczowa relacja, dużo pożytecznych informacji, dobrze się czytało. :D


W pełni podzielam zdanie Magdy. Świetna relacja, świetne zdjęcia. Aż żal, że to już koniec.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18273
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 22.07.2011 23:27

Dziękuję za fajną relację :D , pokazanie kilku znanych mi miejsc i kilku nieznanych , widzianych Waszymi oczami 8)

Czy plany co do kolejnych wakacji już poczynione :?: :wink:



Pozdrawiam
Piotr
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 23.07.2011 11:59

Monty napisał(a):
Magda O. napisał(a):Bardzo fajna, rzeczowa relacja, dużo pożytecznych informacji, dobrze się czytało. :D


W pełni podzielam zdanie Magdy. Świetna relacja, świetne zdjęcia. Aż żal, że to już koniec.

piotrf napisał(a):Dziękuję za fajną relację :D , pokazanie kilku znanych mi miejsc i kilku nieznanych , widzianych Waszymi oczami 8)

Czy plany co do kolejnych wakacji już poczynione :?: :wink:


Cieszę się że udało mi się zdobyć na forum kilku fanów mimo iż w sprawach dotyczących Chorwacji jestem w zasadzie początkujący :-) Trochę miałem problem z opisem miejsc że tak powiem klasycznych (np. Trogir, Split, Dubrownik) bo zdawałem sobie sprawę że dla większości bywalców tego serwisu są to punkty doskonale znane (a my zwiedzaliśmy je chyba w dość typowy sposób) ale też czy w dzisiejszym świecie zostało jeszcze coś do odkrycia? :-) Są miejsca po prostu piękne do których chętnie się wraca wielokrotnie i mam nadzieję że nasze na nie spojrzenie dla tych którzy je znają to był taki miły powrót :-) Też jest mi szkoda że nie byliśmy tam dłużej i chętnie napisałbym coś jeszcze gdybym tylko mógł :-)

Planów na przyszły rok jeszcze nie mamy, nie należymy do osób które planują wakacje z tak dużym wyprzedzeniem i typowy obraz naszych dotychczasowych wyjazdów to wczasy "last minute" kupowane na 2 dni przed odlotem :-) Generalnie podziwiam ludzi którzy dokonują rezerwacji z wielomiesięcznym wyprzedzeniem bo my zawsze mamy obawy że albo się w międzyczasie rozmyślimy, znajdując coś "lepszego" albo wyjdą jakieś kwestie losowe (nie szukając daleko: w środku lata od ponad tygodnia siedzę w domu na chorobowym i łykam antybiotyk...). Niby można się ubezpieczyć ale to dodatkowe koszta a kłopot i tak zawsze jest.

Chorwacja będzie z pewnością poważnym kandydatem na kolejne wakacje (duży plus: możliwość wyjazdu "w ciemno") ale jako że w przyszłym roku jeśli pojedziemy to z synkiem (w tym roku "sprzedaliśmy" go dziadkom na prawie 2 tygodnie, wyrodni rodzice...) to wczasy będą niestety znacznie mniej szalone i przygodowe niż tegoroczne :-) No chyba że uda się ten sam numer z drugą parą dziadków ;-) Myślę że jeśli w ogóle Chorwacja (mało mówiąc szczerze widziałem po drodze punktów w których chciałbym spędzić wczasy z małym dzieckiem) to w grę wchodzi północ - Istria (tu niestety drogo), któraś z wysp w Zatoce Kwarnerskiej, ewentualnie północna Dalmacja, której "greckie", łagodne krajobrazy i piękne plaże wraz ze znajdującymi się w pobliżu dziesiątkami wysp mnie osobiście bardzo przypadły do gustu. Ale to zależy też czy namówimy na wyjazd teściów (w tym roku nie udało się dograć terminów) i/lub znajomych z dzieckiem/dziećmi w podobnym wieku. Być może następnym razem będzie jednak coś bliżej np. jakaś polska agroturystyka w środku puszczy gdzie mały będzie miał szansę w pełni wykorzystać swoją niespożytą energię :-) Ale Chorwację mamy w pamięci i w razie czego pobuszujemy na forum bo nie wątpię że miejsca przyjazne młodym rodzicom też się tam znajdują. No i oczywiście w takim wypadku będzie kolejna wyjazdowa relacja :-)

Pozdrowienia.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 01.08.2011 17:13

_chudy_ napisał(a):Powyżej wodospadu jest możliwość opłacenia rejsu statkiem w górę Krka w trzech wersjach z których najdłuższa trwa około 3.5h (zwiedzanie położonego na wyspie klasztoru Visovac, rejs do wodospadu Roski Slap). Ceny to około 100-150 kun w zależności od wyboru i zdecydowanie polecam wybranie się na tą wycieczkę...


Na przystani na tej rejs trzeba być najpóźniej do 15:30
Później już nie biorą.

W Razanacu musieliśmy się gdzieś widzieć. :D
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 02.08.2011 11:20

Jacek S napisał(a):
_chudy_ napisał(a):Powyżej wodospadu jest możliwość opłacenia rejsu statkiem w górę Krka w trzech wersjach z których najdłuższa trwa około 3.5h (zwiedzanie położonego na wyspie klasztoru Visovac, rejs do wodospadu Roski Slap). Ceny to około 100-150 kun w zależności od wyboru i zdecydowanie polecam wybranie się na tą wycieczkę...


Na przystani na tej rejs trzeba być najpóźniej do 15:30
Później już nie biorą.


To by tłumaczyło dlaczego przy Roskim Slapie do którego dotarliśmy po 17 mieliśmy totalne pustki :-)

Jacek S napisał(a):W Razanacu musieliśmy się gdzieś widzieć. :D


Być może ale nie kojarzę ;-) A z avatara podejrzewałbym raczej tego objuczonego autostradowego motocyklistę :D
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Objazd Dalmacji+Czarnogóra, czerwiec 2011 - relacja - strona 6
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone