Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Objazd Dalmacji+Czarnogóra, czerwiec 2011 - relacja

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 05.07.2011 21:03

tomag napisał(a):Witaj Chudy,
też byłem w czerwcu 9 dni w Czarnogórze, moje odczucia to straszmy bród i sterta śmieci. Zwiedziłem Czarnogórę w dużej mierze niestety nad morzem byłem tylko dwa dni ( Kotor, Budva, Herceg Novi ) reszta w górach.


Hej,

kraj wyraźnie widać że biedniejszy i nieco zaniedbany choć aż tak skrajnych odczuć z wyjazdu nie mam (ale fakt że byliśmy ledwie jeden dzień i w mocno reprezentacyjnych miejscach). Tak czy owak zdjęcia masz piękne. To Durmitor? Mógłbyś dodać opisy?

Pozdrawiam.
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 06.07.2011 21:48

11. dzień: Molunat, Herceg Novi, Kotor, Njegusi, Sv Stefan, Budva, Perast - część druga

No to dziś czarnogórskiej eskapady ciąg dalszy :-) Po podjechaniu na przełęcz ponad Kotorem próbujemy zlokalizować wspomnianą w przewodniku kolejkę na Jezerski Vrch lub ewentualnie trasę samochodową na szczyt - w prawo jest droga kierująca w górę ale niestety kończy się szlabanem, brak jest też jakichkolwiek znaków dla turystów i poddajemy się w tej kwestii. Chętnie dowiedziałbym się od kogoś kto był/dopiero będzie w Czarnogórze czy padliśmy ofiarą błędu w przewodniku, kolejka została w międzyczasie zlikwidowana czy też po prostu słabo szukaliśmy...

Z przełęczy zjeżdżamy nieco w dół do miejscowości Njegusi gdzie po obu stronach drogi stoiska z lokalnymi pamiątkami (głównie alkohole i miód). Niestety zbyt wiele EURO na zakupy już nie mamy a sprzedawczyni kręci nosem na kuny chorwackie (natomiast jest bardzo chętna jeśli mamy jakieś dolary :-)) i kończy się na miodzie "z górskich kwiatów".

Miejscowość ma już typowo górski charakter:

Obrazek

Obrazek

Po jej opuszczeniu kolejny, tym razem mniejszy podjazd i zjazd serpentynami w stronę miejscowości Cetinje, dawnej stolicy Czarnogóry:

Obrazek

Planowaliśmy tu krótkie zwiedzanie ale czas goni nas coraz bardziej (przejazd przez góry był niezwykle czasochłonny) i na domiar złego zaczyna padać deszcz (:!: - na dole w Kotorze było bezchmurnie) więc przejeżdżamy jedynie przez miasto, którego niska zabudowa przypomina mi nieco niewielkie miasteczka wschodniej Polski, a następnie z drobnymi problemami wyjeżdżamy na trasę w kierunku wybrzeża. Mam poważne obawy że utknęliśmy na dobre i teraz czeka nas kolejna męczarnia górską drogą ale ta okazuje się być bardzo dobra - szeroka, momentami nawet dwupasmowa, choć na zjeździe przed wybrzeżem ogromne serpentyny i miejscami ograniczenia nawet do 30km/h.

Z góry fotografujemy kolejne cele naszej podróży - Budvę:

Obrazek

i Sv Stefana:

Obrazek

Krajobraz na wybrzeżu to znów zupełna odmiana, zarówno od tego w okolicy Zatoki Kotorskiej jak i górskiego w rejonie Njegusi/Cetinje. Wybrzeże wydaje się być bardzo dobrze zagospodarowane, wręcz snobistyczne z nastawieniem na wizyty nowobogackich biznesmenów, pachnie też trochę dawno przebrzmiałym stylem wypoczynku gwiazd ekranu lat 70-tych a przynajmniej takie mam skojarzenia:

Obrazek

Wysepkę Sv Stefana lokalizujemy niemalże w biegu (w końcu być w Czarnogórze i nie widzieć jej z bliska to tak jak zwiedzić Watykan i nie widzieć papieża :-)).

Obrazek

Plaże i park wokół wręcz wymuskane:

Obrazek

Obrazek

Teraz jedziemy w kierunku Budvy ale po krótkim wahaniu zwiedzanie miasta odpuszczamy planując ostatni postój w Peraście nad Zatoką Kotorską w którym rano zatrzymaliśmy się tylko na moment. Wolimy na koniec coś bardziej romantycznego niż duże miasto, ja mam również obawy co do czasu przejazdu przez góry do Kotoru. Okazuje się że niesłusznie - na trasie przed miastem górskie wzniesienia przebija tunel i dość szybko dojeżdżamy z powrotem do zatoki, mijamy Kotor i zatrzymujemy się w Peraście. Miasto w przeszłości było sporym ośrodkiem produkcji okrętów, posiadało też szkołę morską do której ponoć słał swego czasu marynarzy car rosyjski. Dziś jest maleńką, nieco zaniedbaną mieściną z toną zabytkowych budowli i pięknym nadmorskim deptakiem.

Zabytki (dziś zaledwie 300 mieszkańców:!:):

Obrazek

Kościół Św. Mikołaja z XV wieku:

Obrazek

Kościół Św. Marka z XVII wieku (w głębi po prawej):

Obrazek

Sny o dawnej potędze:

Obrazek

Nadmorski deptak:

Obrazek

Widok na masyw Lovcen i przełęcz na której jeszcze niedawno byliśmy:

Obrazek

Zachód słońca nad górami i Wyspą Matki Boskiej na Skale...

Obrazek

Spacerujemy, robimy zdjęcia, delektujemy się widokami na Zatokę Kotorską i otaczające góry i w końcu, pokrzepieni informacją o dozgonnej miłości Saszy i Stefana (Stefanii?)

Obrazek

wracamy do samochodu i odjeżdżamy w kierunku Herceg Novi i granicy z Chorwacją.

Powrót mija nam w zasadzie bez żadnych przygód choć od granicy jest już ciemno choć oko wykol i mam obawy czy coś dzikiego nie wbiegnie nam przed auto (wokół sporo lasów i zarośli) więc jadę wolno i kiedy tylko się da na długich światłach. Obawy nie są bezpodstawne - pod samym Molunatem z drogi przed samochodem umyka nam szakal a przynajmniej coś co do złudzenia go przypomina (szary, dziki, wielkości średniego psa i szybko ucieka :-)). Jeśli faktycznie są tam szakale (co moim zdaniem nie byłoby znowu takie dziwne) to niestety przewodnik przyłapuję na kolejnym (?) przekłamaniu - według niego (a i paru artykułów w necie) ostatnią europejską siedzibą szakala jest Korcula (już wcześniej ta teza wydaje mi się podejrzana bo szakale wyją nam w nocy w górach pod Orebiciem). Wikipedia podaje że zasięg jego występowania to Półwysep Bałkański, czyżby oprócz Marco Polo Korculanie (według nich urodził się na wyspie) chcieli też zawładnąć szakalem? :-)

Koniec części drugiej, ostatniej (o Czarnogórze) :-)
Ostatnio edytowano 22.07.2011 22:02 przez _chudy_, łącznie edytowano 1 raz
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 06.07.2011 22:03

Na koniec parę generalnych wyjaśnień/komentarzy, które mam nadzieję przydadzą się osobom planującym wyjazd do Czarnogóry:

- fakt iż wszystkie ceny podaję w EURO nie wynika z tego iż nie używaliśmy lokalnej waluty, po prostu Czarnogóra sama się już przyjęła do strefy EURO bez zgody UE :-)
- aby choć pobieżnie zwiedzić kraj (wybrzeże) warto wygospodarować na ten cel co najmniej 2-3 dni; my traktowaliśmy naszą wycieczkę jako dodatek do Chorwacji i zdawaliśmy sobie sprawę że w 1 dzień można Czarnogóry co najwyżej "liznąć " ale i tak byliśmy negatywnie zaskoczeni tempem przemieszczania się po kraju; szczególnie newralgiczne odcinki na naszej trasie to:
1. Objazd Zatoki Kotorskiej (zdaje się że za Herceg Novi kursuje do Kotoru jakiś prom ale cen nie znam a my woleliśmy objechać zatokę sami traktując to jako atrakcję).
2. Przejazd przez PN Lovcen z Kotoru do Cetinje.
- w kraju jest naprawdę sporo do oglądania - oprócz odwiedzonych i "odwiedzonych" przez nas Herceg Novi, Perastu, Kotoru, Cetinje, Budvy, i Sv Stefana przewodnik poleca jeszcze: Szkoder (marzył się żonie...), Bar, Ulcinj, Petrovac a w głębi kraju Podgoricę (stolicę) i PN Durmitor.

Chętnie poczytam relacji osób które wybiorą się tam na dłużej i odwiedzą więcej miejsc niż my a dla nas może następnym razem ten właśnie kraj będzie "daniem głównym" a nie "deserem" :-)

Pozdrawiam.
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 06.07.2011 22:09

Trochę off-topic: w dzisiejszej "Polityce" jest ciekawy artykuł o perspektywach państw bałkańskich (kraje byłej Jugosławii+Albania) na członkostwo w UE - sprawa z Chorwacją właściwie przesądzona (planowana data - połowa 2013 roku), następna w kolejce najprawdopodobniej właśnie Czarnogóra (choć na pewno to potrwa) - być może już w tym roku zaczną się negocjacje akcesyjne.

Pozdrawiam.
Z
Cromaniak
Posty: 2931
Dołączył(a): 29.04.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Z » 07.07.2011 07:36

Przepłynięcie promem zatoki Kotorskiej,auto osobowe+przyczepka-cena 8euro
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 09.07.2011 20:25

Witam Ponownie :-)

Prawie brak komentarzy do mojej relacji o Czarnogórze więc albo wszystkich uśpiłem albo moi czytelnicy są już tam na wczasach ;-) Z dwojga złego mam nadzieję że to drugie bo dziś kolejny odcinek :-)

Dzień 3 - Vodice-Murter-Pakostane-Zadar

Niestety w nocy tak jak wspominałem burza jednak nas dopada - długo mocno wieje a nad ranem zaczyna zdrowo lać do tego stopnia że po jakimś czasie kapie nam już z sufitu... Na szczęście tego typu zjawiska atmosferyczne zwykle nie trwają długo i w miarę suchą stopą ale za to mało wyspani docieramy w jednym kawałku do następnego ranka. Na początku jest mało klarownie i deszcz odgania nas jeszcze od śniadania ale prognoza wysłana SMS-em przez brata jest dobra - w ciągu dnia ma się powoli wypogadzać a potem słońce. Całe szczęście, w końcu jesteśmy w Chorwacji :-)

Około 11 jest już na tyle przyjaźnie że mamy szansę dokładniej zorientować się gdzie w ogóle trafiliśmy i trzeba przyznać że kamping jest bardzo ładnie położony (zdjęcia z dnia następnego przy lepszej pogodzie):

Kamping (przyjemnie zacieniony):

Obrazek

Piękny widok na Vodice:

Obrazek

Wysepki na wprost kampingu:

Obrazek

Całkiem ładna choć zabetonowana niestety plaża:

Obrazek

Na kampingu są głównie Niemcy swoimi ogromnymi wozami ale przy plaży lokalizujemy też wzrokowo grupkę rodaków (chyba ze Śląska).

Kiedy udaje nam się względnie ogarnąć jest już dość późno (po 11) i decydujemy że o tej porze planowane wodospady Krka jak też Trogir i Split odpadają, zostaje północne wybrzeże więc zbieramy się i ruszamy z Vodic w kierunku Biogradu/Zadaru. Kierowani znakami postanawiamy podjechać po drodze na wyspę Murter. Po przejechaniu niewielkiego mostu zwodzonego (przejazd bezpłatny) wyspę objeżdżamy mniej więcej dookoła rozkoszując się widokami na Pirovacki Zalew i okoliczne wyspy (poniżej pięknie położony kamping niedaleko miasta Murter, nazwy niestety nie pamiętam :-():

Obrazek

W drodze powrotnej na moment zatrzymujemy się na krótki spacer w uroczej miejscowości Tisno położonej przy przeprawie na Murter:

Miasteczko:

Obrazek

Most zwodzony:

Obrazek

Jeden z ładniejszych, zabytkowych budynków:

Obrazek

Robi się coraz goręcej i szybko ogarnia nas senność po ciężkiej nocy więc postanawiamy poszukać jak najszybciej jakiejś uroczej, najlepiej dzikiej plaży w celu uderzenia na niej w kimono :-) Ze zlokalizowaniem dzikiej która by nam w 100% odpowiadała mamy trochę problem ale ta cywilizowana na którą w końcu trafiamy w Pakostane jest na tyle pustawa a przede wszystkim piękna (i o dziwo piaszczysta) że trudno narzekać :-) Jedyne niestety zdjęcie jakie tam zrobiłem:

Obrazek

nie jest zbyt efektowne ale plaża została już oczywiście odkryta przez rodaków i tutaj można ją pooglądać w całej okazałości (razem ze zdjęciami znajdującego się obok kampingu "Karaba") :-)

forum/viewtopic.php?t=26052

Rozkładamy się na karimatach, połowa wycieczki pływa (ale i tej połowie trudno wejść do dość chłodnej po burzy wody :?) a potem upragniona błoga drzemka w lekkim cieniu (słońce już wyszło w całej okazałości :-)) Po paru godzinach leniuchowania i próbie rekonesansu na ładnym półwyspie widocznym z prawej (wpadam tam niestety na grupkę miłośników w pełni naturalnego plażowania :oops:) zbieramy się i jedziemy do Zadaru.

Miasto jest bardzo dobrze oznaczone i bez problemu na znakach wjeżdżamy w pobliże starego miasta. Tu parkujemy i przez parę godzin spacerujemy eksplorując wąskie, śliczne uliczki starówki a przede wszystkim rejon dawnego rzymskiego forum gdzie znajdują się najcenniejsze zabytki.

Kościół Św. Marii (z X/XI wieku ale wielokrotnie przebudowywany):

Obrazek

Katedra Św Anastazji (XII-XIII wiek):

Obrazek

Katedra Św Donata z początków IX wieku, na prawo wieża katedry (chyba najbardziej klasyczny widok z zadarskiego starego miasta):

Obrazek

Sporą atrakcją z której oczywiście korzystamy (zwłaszcza że na kasie chwilowo nikogo nie ma) jest możliwość (dość emocjonującego) wejścia na wieżę katedry. Na górze oczywiście grasuje już grupka Japończyków z aparatami więc nie chcąc być gorszy fotografuję wszystko dookoła (a nawet kręcę film):

Zadarska starówka z góry:

Obrazek

Obrazek

Resztki forum rzymskiego z góry i dach kościoła Św Donata, w głębi piękne wyspy znajdujące się naprzeciwko miasta:

Obrazek

Przy zejściu z wieży zostajemy zdekonspirowani i niestety za bilety trzeba jednak zapłacić co też z bólem serca czynimy (przy okazji kablując że na górze są jeszcze Japończycy bez biletów :twisted:).

Powoli robi się późno więc zaliczywszy po drodze w centrum coś na kształt obiadu "zaliczamy" ostatnie punkty wycieczki - plac 5 studni oraz świetnie zachowaną renesansową Bramę Lądową wkomponowaną w zachowane doskonale w tym miejscu fortyfikacje:

Obrazek

Z Zadaru do Vodic wracamy tą samą trasą wzdłuż wybrzeża, prawie po ciemku konsumujemy kolację i po krótkim wieczornym spacerze idziemy lulu :-)

Pozdrawiam.

Ps. Następnym razem będzie dla równowagi więcej przyrody (Krka) :-)
Ostatnio edytowano 22.07.2011 22:05 przez _chudy_, łącznie edytowano 1 raz
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 10.07.2011 11:11

Pogoda dziś ponownie typowo polska (od rana leje...), idealny czas na wspomnienia z chorwackich wakacji :-)

Dzień 4 - Park Narodowy Krka

Tego dnia od rana pogoda wreszcie w 100% dopisuje i nie pozostaje nic innego jak skwapliwie z tego faktu korzystać :-) Przejeżdżamy z Vodic przez Szybenik i zgodnie z sugestią książkowego przewodnika decydujemy się na zwiedzanie PN Krka w wersji z rejsem statkiem z miejscowości Skradin (druga, szybsza ale i mniej atrakcyjna opcja to zatrzymanie się w Lozovacu skąd kursują darmowe autobusy do wodospadu Skradinski Buk). Już sam wjazd do Skradina w dolinę rzeki dostarcza mocnych wrażeń a i sama miejscowość niczego sobie:

Efektowny most autostradowy nad Krka (widok ze Skradina):

Obrazek

Nabrzeże z widokiem na pełne zieleni zbocza doliny Krka:

Obrazek

I widok ogólny na równie zielony Skradin ze statku:

Obrazek

W Skradinie kupujemy bilety wstępu do parku (95 kun, tak doradzają w punkcie informacyjnym z uwagi na kolejki przy kasach obok Skradiskiego Buka), wsiadamy na statek (kursuje co godzinę) i płyniemy w górę Krka podziwiając widoki na dolną część jej doliny:

Obrazek

Obrazek

Po około pół godziny rejsu jesteśmy na miejscu przy wodospadzie - dalsza trasa prowadzi w podobnym stylu jak w Plitwicach - po drewnianych pomostach wokół ogromnej rzecznej kaskady utworzonej w tym miejscu przez Krka. Ścieżki są w większości zacienione, są też wytyczone dojścia do punktów widokowych:

Obrazek

Obejście całości to jakieś 1-1.5h i osobom wybierającym się do PN Krka sugeruję nie spędzać w tym miejscu więcej czasu bo w moim odczuciu porównywalną jeśli nie większą atrakcją parku jest jego górna część o której za chwilę. Miejsce jest sądzę bardzo dobrze znane większości bywalców forum więc zamiast dalszego opisu ograniczę się do wrzucenia kilku co ładniejszych zdjęć Skradinskiego Buka ku uciesze oka:

Dolna, największa kaskada:

Obrazek

Kaskady w górnej części Skradinskiego Buka:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dolne kaskady:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok na dolinę rzeki poniżej wodospadu:

Obrazek

Obrazek

Miejsce jest przepiękne jakkolwiek niestety na pierwszy rzut oka widać iż rozdeptane przez autokarowych turystów którzy mogą tu dojechać asfaltową drogą praktycznie pod sam wodospad i mimo iż jest dopiero 1. połowa czerwca na kładkach jest dość tłoczno, ścieżki w znacznej części są obsadzone przez handlarzy mydłem i powidłem a na dole poniżej wodospadu serwowane jest szybkie jedzenie w cenach równie rozbójniczych co w Plitwicach.

Niewątpliwą atrakcją Skradinskiego Buka jest możliwość kąpieli w bliskim sąsiedztwie dolnego wodospadu który, trzeba przyznać, z wodnej perspektywy wygląda dość groźnie. Wiele osób z tego skwapliwie korzysta (także połowa naszej wycieczki ;-)) zwłaszcza że woda ma zupełnie przyzwoitą temperaturę a z nieba leje się żar. Trzeba jedynie bardzo uważać przy wejściu do rzeki bo przy brzegu jest mnóstwo trawertynowych, rozczłonkowanych fantazyjnie skał.

Naturalny prysznic:

Obrazek

Człowiek vs potęga przyrody ;-)

Obrazek

"Na plaży fajnie jest..."

Obrazek

Powyżej wodospadu jest możliwość opłacenia rejsu statkiem w górę Krka w trzech wersjach z których najdłuższa trwa około 3.5h (zwiedzanie położonego na wyspie klasztoru Visovac, rejs do wodospadu Roski Slap). Ceny to około 100-150 kun w zależności od wyboru i zdecydowanie polecam wybranie się na tą wycieczkę lub (tak jak zrobiliśmy my) podjechanie w górę Krka samochodem bo w moim odczuciu naprawdę warto nie ograniczać się do obejścia najbardziej znanego Skradinskiego Buka. My z wycieczki statkiem rezygnujemy (trochę z powodu kosztów, trochę dlatego że najciekawsza wycieczka trwa tak długo a my w tym momencie planujemy jeszcze Szybenik) i wracamy statkiem do Skradina. Po drodze wgryzam się w ulotkę zabraną z punktu informacyjnego i okazuje się że tam czasem piszą naprawdę interesujące rzeczy :-) Z ulotki wynika że do Roskiego Slapa można dojechać samochodem co też po przykrej wizycie na parkingu (35 kun) decydujemy się zrobić.

Trasa wiedzie bocznymi ale zupełnie przyzwoitymi drogami przez niewielkie miejscowości Dubravice-Lupe-Laskovice (około 17 km), po drodze można zjechać na punkt widokowy na klasztor Visovac:

Obrazek

Z którego pięknie widać w tym miejscu już niezwykle efektowny kanion Krka poniżej Roskiego Slapa:

Obrazek

Ponowny wjazd do doliny Krka za Laskovicą również robi spore wrażenie:

Obrazek

Na zdjęciu poniżej, w głębi, pełen zieleni, Roski Slap:

Obrazek

Okolice wodospadu (wstęp na tym samym bilecie co do Skradinskiego Buka) zwiedza się przechodząc po ścieżkach i dwóch mostach (nie ma drewnianych podestów):

Obrazek

Panuje tu błogi spokój i cisza przerywane jedynie śpiewem ptaków, turystów niemalże brak a otoczenie przywodzi na myśl kaniony rzeczne w Górach Skalistych w USA - górska rzeka, dookoła potężne skały i w dole piękne jezioro kończące się efektownym przełomem.

Górne, niewielkie, "powodziowe" kaskady:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kanion powyżej Roskiego Slapa:

Obrazek

Przełom rzeki poniżej jeziora:

Obrazek

Dolna, największa kaskada:

Obrazek

Powyżej Roskiego Slapa kursuje kolejny statek w górę rzeki ale jest już zbyt późno aby marzyć o takiej wycieczce więc powoli kierujemy się w stronę Szybenika (zwiedzanie miasta przekładamy bez większego żalu na bliżej nieokreślony termin), tym razem jadąc drugą stroną rzeki przez Drinovci i Kljuc. Po drodze przejeżdżamy jeszcze efektownym kanionem rzeki Cikola (przez moment bierzemy ją nawet za Krkę) i, zmyliwszy drogę w Szybeniku po krótkim błądzeniu wracamy do Vodic.

Na wieczór zaliczamy tym razem późny ale porządny obiad połączony z wieczorno-nocnym spacerem po tej naprawdę uroczej miejscowości:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na nasze własne życzenie obiad jest z przygodami :-) - próbujemy chorwackiego "sea food" - ja w formie spaghetti, żona grillowanych kalmarów (parę razy dopytuję czy ona jest pewna że właśnie tego chce :-)). Kończy się w łatwy do przewidzenia sposób - o ile ja jestem na tyle głodny że moje "żywe" spaghetti jakoś pałaszuję to kalmary są zdecydowanie ponad siły małżonki :-) Domawiamy jakieś "palacinki" na pociechę kelnerowi zachwalając spaghetti i po spacerze na nabrzeżu udajemy się na zasłużony odpoczynek.

Pozdrawiam.
Ostatnio edytowano 22.07.2011 22:14 przez _chudy_, łącznie edytowano 3 razy
brokers7
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 303
Dołączył(a): 24.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) brokers7 » 10.07.2011 11:27

wodospady piękne
mojekp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 237
Dołączył(a): 13.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mojekp » 10.07.2011 12:19

nęci mnie ta Czarnogóra - miło poczytać no i pooglądać
kemot70
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 53
Dołączył(a): 19.07.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kemot70 » 12.07.2011 22:22

witam moje pytanie to jeszcze o te rozmowy czy one czasem nie z Czarnogóry, jak byłem w Ucinj to minuta odebrana była kosmiczna nie mówiąc o wykonanej. (też ERA)
moim zdaniem Czarnogóra jest bardzo ciekawa i w tym roku mam zamiar znów o nią zahaczyć, jeśli chodzi o śmieci i brud owszem może jest gorzej niż w CRO, (czy nasz piękny kraj jest pozbawiony syfu pozostawionego w każdym możliwym miejscu) mimo wszystko polecam go tym którzy lubią zwiedzać.
pozdrawiam
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 12.07.2011 22:46

No to dzisiaj znowu więcej kultury ;-)

Dzień 5 - Primosten, Trogir, Split

Tego dnia odbywamy ostatnią planowaną wycieczkę z Vodic, po kierunkach północnym i wschodnim czas na południowy - Trogir i Split. W celach widokowych decydujemy się jechać wzdłuż wybrzeża Jadranską Magistrala i jest to w 100% słuszna decyzja - zaraz za Szybenikiem trasa wiedzie praktycznie nad brzegiem morza i widoki są bajkowe - z jednej strony niewielkie, pokryte zaroślami zielone wzniesienia, z drugiej morze tak niebieskie że aż niesamowite a w tle dziesiątki niewielkich, skalistych wysepek...

Grebastica:

Obrazek

Zatoka Grebastica:

Obrazek

Gdzieś na wybrzeżu:

Obrazek

Widoki te przebija jednak pierwszy rzut oka z drogi na plażę w Primostenie i nie mamy wielkich wątpliwości że tutaj trzeba się zatrzymać :-) Zalesiony i przyjemnie zacieniony półwysep wcinający się w morze, oblany wodą z trzech stron, z szeroką plażą i łagodnym wejściem do morza, widokiem na zalesione wyspy z jednej i stare miasto z drugiej strony to ABSOLUTNA REWELACJA 8O No ale w końcu nie na darmo miasto reklamuje się niemal w całej Chorwacji jako "Grad plaza". Zostawiamy auto na płatnym parkingu przy plaży (15 kun/h) i idziemy korzystać z uroków tego miejsca:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rozkładamy się na karimatach, połowa wycieczki pływa i plażuje, połowa tylko plażuje, krótko mówiąc przez czas dłuższy oddajemy się błogiemu lenistwu :-)

Sumienie po jakimś czasie daje znać o sobie (w końcu to nie tu mieliśmy jechać :-)) więc ospale się zbieramy i cyknąwszy jeszcze pożegnalne zdjęcie Primostenowi:

Obrazek

jedziemy dalej w myślach obiecując sobie "ja tu kiedyś wrócę". Droga wchodzi wkrótce wgłąb lądu więc dotychczasowe dość "greckie" obrazki:

Obrazek

niestety się kończą ale też do Trogiru nie jest już daleko. W mieście nieco przypadkowo zatrzymujemy się na niespodziewanie bezpłatnym (kto by pomyślał?) parkingu na wyspie Ciovo znajdującym się na nabrzeżu zaraz na lewo od mostu przez cieśninę i ruszamy zwiedzać tę niewątpliwą chorwacką klasykę. Trogir jest położony niezwykle efektownie - pomiędzy kontynentem a wyspą Ciovo, z morzem z jednej a dość wysokimi wzniesieniami z drugiej strony, przy tym pełen zabytkowej, "włoskiej" zabudowy.

Most na wyspę Ciovo, w tle stare miasto:

Obrazek

Katedra Św. Wawrzyńca (budowana kilkaset lat, począwszy od XII wieku):

Obrazek

Ratusz i wieża zegarowa:

Obrazek

Fort Kamerlango (XV wiek):

Obrazek

I przepiękne widoki na miasto i okolicę roztaczające się z jego murów:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na nabrzeżu coś przegryzamy i po obowiązkowym spacerze nadmorską promenadą wracamy do samochodu, kierunek - Split :-) Z Trogiru do Splitu jest w zasadzie rzut kamieniem, główny problem to "przebicie się" do centrum i starego miasta bo miasto jest potężnie rozciągnięte na półwyspie w kształcie scyzoryka ale i tym razem oznaczenia nie zawodzą i bez problemu trafiamy gdzie trzeba. Główną atrakcją jest tu Pałac rzymskiego cesarza Dioklecjana - Chorwaci chwalą się jak pięknie go najpierw rozpirzyli po to by ruiny wykorzystać do wznoszenia nowych budynków :-)

Przed wejściem do starego miasta chorwacki Gall Anonim (Grgur Ninski):

Obrazek

Wąska uliczka starówki:

Obrazek

Wieża splickiej katedry (XIII-XVI wiek, sama katedra to wiek IV i jest najstarsza na świecie):

Obrazek

Recykling budowlany :-)

Obrazek

Sfinks przy wejściu do katedry (wierna kopia oryginalnego pochodzącego z XV wieku p.n.e.):

Obrazek

Pałacowy dziedziniec - perystyl:

Obrazek

Jak wyglądałby dziś Pałac Dioklecjana gdyby nie został w międzyczasie obrócony w perzynę :-)

Obrazek

Fanom historii polecam wizytę w znajdującym się w pobliżu Złotej Bramy Muzeum Miejskim - jest naprawdę sporo ciekawych eksponatów i opisów dokumentujących losy miasta od czasów najdawniejszych po współczesność - stamtąd pochodzi powyższe zdjęcie.

Splickie nabrzeże:

Obrazek

Obrazek

Znowu w centrum, jakby trochę włosko:

Obrazek

Ślady starożytności wkomponowane w późniejszą zabudowę:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

"Heroj" (zasądzone w Hadze 24 lata więzienia za zbrodnie wojenne):

Obrazek

Spacerujemy po nabrzeżu, starym mieście, w końcu gnani późną porą wracamy do samochodu. Decydujemy się wracać tą samą trasą rezygnując z autostrady dzięki czemu udaje się mi upolować takie oto zdjęcie:

Obrazek

W Vodicach tego wieczoru piątkowa dyskoteka - nabrzeżem suną dziesiątki młodych wymalowanych dziewcząt na obcasach tak wysokich że aż z trudem się poruszają aby po wstępnym obaleniu z kumplami wina na nabrzeżu oddać się tanom do białego rana. Muzyka jest zresztą tak głośna że tańczyć można spokojnie nawet na naszym kampingu (po drugiej stronie zatoki) i w tym momencie zaczynam dostrzegać pewne wady malowniczych Vodic... Zwłaszcza że wieczorem pod prysznicem lokalizuję nową grupkę młodych Polaków co nie jest zresztą specjalnie trudne bo "K..." i Ch..." niesie się na pół kampu i pod prysznicami jest w ten sposób tego wieczoru wyjątkowo swojsko. Rzucam im dla niepoznaki "Guten Abend" po czym oddalam się w kierunku namiotu trochę się ciesząc że to już ostatnia noc tutaj...

CDN
Ostatnio edytowano 22.07.2011 22:20 przez _chudy_, łącznie edytowano 1 raz
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 12.07.2011 22:54

kemot70 napisał(a):witam moje pytanie to jeszcze o te rozmowy czy one czasem nie z Czarnogóry, jak byłem w Ucinj to minuta odebrana była kosmiczna nie mówiąc o wykonanej. (też ERA)
moim zdaniem Czarnogóra jest bardzo ciekawa i w tym roku mam zamiar znów o nią zahaczyć, jeśli chodzi o śmieci i brud owszem może jest gorzej niż w CRO, (czy nasz piękny kraj jest pozbawiony syfu pozostawionego w każdym możliwym miejscu) mimo wszystko polecam go tym którzy lubią zwiedzać.
pozdrawiam


W Czarnogórze na 100% nigdzie nie dzwoniliśmy ani nie odbieraliśmy telefonów więc podane stawki dotyczą Chorwacji (co ciekawe w Plusie połączenia odbierane są znacznie tańsze niż wykonywane, ERA kroi po równo). Zresztą nie wiem czy oba te kraje jako nieunijne nie są traktowane przez operatorów identycznie.

Czarnogóra piękna i ciekawa - zgadzam się całkowicie, osobiście śmieci wcale wiele tam nie widziałem a ludzie w zdecydowanej większości uprzejmi i mam nadzieję że jeszcze kiedyś uda mi się ten kraj odwiedzić uzupełniając zwiedzanie o miejsca do których nie dotarliśmy.

Pozdrawiam.
_chudy_
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 370
Dołączył(a): 25.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) _chudy_ » 14.07.2011 15:23

6. dzień: Szybenik, Makarska, Peljesac, Orebic

Tego dnia opuszczamy Vodice i mimo nie najlepszych wrażeń z poprzedniego wieczoru trochę nam żal się stąd ruszać :-( Zwijamy dość szybko namiot przy okazji odkrywając iż pod nim znalazł sobie wygodne legowisko sporej wielkości brązowy włochaty pająk (a fuj!), który teraz nie wygląda na szczęśliwego że zabieramy mu dach nad głową. Cóż, życie... Teraz decyzja gdzie kolejny kamping na którym się rozbijemy i jak zaplanować przejazd. Wstępny plan jeszcze z Polski był taki aby zrobić sobie kolejne miejsce wypadowe koło Stonu ale dochodzimy do wniosku że mamy już trochę dość ciągłego jeżdżenia i może lepiej byłoby zabawić dłużej w jednym miejscu i tu głównym kandydatem jest Orebić bo tego, że chcemy zobaczyć Peljesac i Korculę zachwalane w przewodniku jesteśmy pewni. Ostateczną decyzję odkładamy na razie w czasie ale główny kierunek jest jasny - na południe :-)

Po drodze decydujemy się jednak odwiedzić spisany wcześniej na straty Szybenik, głównie z uwagi na bardzo polecaną w przewodniku katedrę Św. Jakuba. Wyruszamy około 10 i po kilkunastu minutach zatrzymujemy się na płatnym parkingu w mieście a następnie ruszamy w kierunku nadmorskiej promenady i starego miasta uzbrojeni jak zwykle w aparat fotograficzny "cykając" po drodze co ciekawsze miejsca:

Chorwacki Chrobry:

Obrazek

Na nabrzeżu:

Obrazek

Plac obok katedry Św. Jakuba:

Obrazek

I sama katedra, budowana przez ponad 100 lat (1431-1536) z ciosanego kamienia i marmuru, o niesamowicie białym kolorze (w środku ściany są szare i jakby wyblakłe):

Obrazek

Obrazek

Jest to największy na świecie kościół wybudowany bez użycia spoiwa (wolałbym chyba wchodzić do środka bez tej wiedzy ;-)) i podobno przy współczesnych naprawach nie potrafiono naśladować średniowiecznej techniki trwałego łączenia kamieni praktykowanej przez Jurija Dalmatinca i ubytki uzupełniano cementem. Katedra jest ogromna a jej barwa wyróżnia ją mocno spośród pozostałych budynków w sumie dość nijakiego Szybenika. Jej zewnętrzne detale wykonane są z niezwykłą starannością:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i od budynku aż trudno oderwać wzrok. Zwiedzamy wnętrze, robimy krótki spacer w kierunku twierdzy Św. Anny i powoli wracamy do samochodu.

Teraz wjeżdżamy na autostradę w kierunku Splitu/Dubrownika i po mniej niż godzinie jazdy zjeżdżamy w pobliżu miejscowości Sestanovac w kierunku Breli i riwiery Makarskiej na Jadranską Magistralę, tradycyjnie w celach widokowych :-) Na początek potężne zakosy wyprowadzające drogę na wybrzeże, potem przejazd przez kolejne miejscowości: Brela-Baska Voda, w końcu Makarska gdzie stajemy na chwilę w celu wizyty przy bankomacie. Tu wybieramy drugą transzę naszego budżetu wyjazdowego :-) Dla bezpieczeństwa z Polski wyjechaliśmy tylko z około połową pieniędzy i mam trochę obawy ile mnie bank za tą przyjemność skasuje ale jak już wspomniałem w pierwszym poście kurs za kunę okazuje się wcale niezły (0,55 zł w porównaniu do kantorowego 0.63 zł). Nie udaje się natomiast uniknąć opłaty parkingowej - pan "kasuje tylko za całe godziny" i nie jest skłonny do żadnych negocjacji...

Czas mamy dość słaby więc zaczynamy się spieszyć (o wjeździe na Sv Jure nie ma co marzyć) zwłaszcza że pogoda jest nieco mętna i dokładniejsze zwiedzanie Makarskiej sobie odpuszczamy. Ruszamy dalej w kierunku Ploc robiąc tylko krótkie i nieliczne postoje w punktach widokowych. Zdjęcia robimy niestety głównie w trybie automatycznym (tak łatwiej z samochodu) czego wynikami jestem głęboko rozczarowany i ciężko mi wybrać coś godnego zaprezentowania na forum :-) No ale dla porządku chociaż te w miarę przyzwoite co by nie było że nas tam nie było ;-)

Obrazek

Obrazek

Mam nadzieję że nikomu Riwiery Makarskiej nie obrzydzę bo tam było sto razy ładniej :-) Zresztą myślę że tego wybrzeża nie ma potrzeby nikomu reklamować i ciężko byłoby stamtąd wypłoszyć turystów ;-)

W okolicy miejscowości Ploce krajobraz zmienia się diametralnie - naszym oczom ukazuje się potężne obniżenie tak płaskie że aż wyglądające nienaturalnie pokryte w większej części uprawami, otoczone zewsząd wzniesieniami o ostrych, skalistych zboczach. Jest to delta Neretwy, bośniackiej rzeki która w tym rejonie znajduje swe ujście do Adriatyku:

Obrazek

Obrazek

UFO? :-)

Obrazek

Mimo iż jedziemy coraz bardziej na południe to krajobraz, niemal skalisty w północnej Dalmacji i grecko-krzewowy w okolicach Szybenika począwszy od Riviery Makarskiej robi się coraz bardziej zielony:

Widok z samochodu na drogę w kierunku Neum w Bośni:

Obrazek

Jedna z wysepek widocznych z drogi:

Obrazek

Mury twierdzy w Stonie (Peljesac):

Obrazek

Wąski pasek Bośni jaki jadąc tędy na południe trzeba pokonać przejeżdżamy bardzo szybko, ruch jest niewielki a kontrola graniczna pobieżna (w naszym wypadku wystarcza pokazanie z zewnątrz paszportów) i dojeżdżamy w końcu do nasady Peljesaca.

Tu mała dygresja - z Ploc kursuje prom do miejscowości Trpanj na Peljesacu który wydatnie skraca czas dojazdu (i pozwala uniknąć przejazdu przez Bośnię gdzie trzeba mieć ZK). My wciąż nie byliśmy pewni gdzie chcemy się zatrzymać (chcieliśmy rzucić okiem na kamping Papratna koło Stonu który na zdjęciach wyglądał zachęcająco ewentualnie mieć szansę obejrzenia z auta całego półwyspu) a przede wszystkim w momencie naszego przejazdu nie mieliśmy o promie zielonego pojęcia :-)

Parę kilometrów za Stonem zjeżdżamy potężnie nachyloną drogą w kierunku kampingu Papratna. Miejsce, położone w otoczonej górami zatoce jest przepiękne:

Obrazek

Obrazek

jakkolwiek mało cywilizowane (położone z dala od jakiejkolwiek miejscowości) co można uznać zarówno za zaletę jak i wadę. Uznajemy że w naszym wypadku jest to jednak wada i jedziemy w głąb Peljesaca, który tak jak obiecywał przewodnik okazuje się być niesamowicie piękny - z jednej strony górzysty (ale wzniesienia nie przekraczają 1000 m), z drugiej pełen zieleni (tej naturalnej i tej w postaci ogromnych winnic) a przede wszystkim pełen autentycznej dzikości dzięki położeniu z dala od głównych szlaków turystycznych. Piękno przyrody w tym miejscu naprawdę zapiera dech w piersiach i przejazd przez półwysep to czysta uczta dla oka.

Pierwsze trzy zdjęcia wykonane na spokojnie i przy lepszej pogodzie kiedy już wyjeżdżaliśmy z Peljesaca:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I czwarte z przejazdu do Orebicia, niestety jedyne nadające się do pokazania:

Obrazek

Po dość długiej jeździe, odcinkami po sporawych wzniesieniach docieramy w końcu do Orebicia. Teraz trudna decyzja - gdzie się zatrzymać? Reklam kampingów bez liku ale ciężar decyzji (najchętniej rozbilibyśmy się raz na cztery noce w jednym miejscu) w powiązaniu z późną porą nieco nas przytłacza i przez jakiś czas zachowujemy się jak osiołek któremu w żłoby dano - oglądamy kamp w centrum ale plaża brzydka, nieco dalej kolejny ale tam tylko dwie gwiazdki a tak w ogóle to tyle jeszcze było reklam przy drodze... Dla większej przygody świadomie nie orientowaliśmy się specjalnie przed wyjazdem w kwestii kampingów no i teraz robi się przygodowo bo wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że zaczyna się wyraźnie ściemniać... W końcu cofamy się przed Orebić i wjeżdżamy na kamping Nevio, ciekawie położony na nadmorskiej skarpie. Meldujemy się na recepcji, wybieramy pieczołowicie godne naszego pobytu miejsce, akceptujemy cenę wydającą się całkiem atrakcyjną jak za kamp z 4 gwiazdkami i własnym basenem ze słodką wodą (17 EURO za noc) no i tu właśnie zaczynają się przygody...

Na miejscu gdzie planowaliśmy się rozbić niespodzianka - przyłącze do prądu jest znowu niestandardowe - trzybolcowe ale nie ma strachu, panujemy nad sytuacją - ten problem już znamy. Biegiem na recepcję z prośbą o adapter, kobieta szuka go dość długo w końcu się znajduje, standardowy depozyt 100 kun i wracamy się rozbijać... Hmm, teraz kolejna niespodzianka - przyłącze do prądu jest jakieś 10m dalej a nasz nowy kabel ma może z 3m... Biegiem na recepcję (kilkaset metrów), kobieta szuka pracowicie i w końcu jest i przedłużacz (co za szczęście!). Teraz (w końcu!) biegiem się rozbijać... Z niejakim trudem podłączam się do prądu mocując się dobre kilka minut bo w szafce z gniazdkami jest piekielnie wąsko i kiedy z radością że i tym razem się udało chcę podłączyć przedłużacz okazuje się że adapter to nie adapter a jedynie zwykły rozdzielacz, końcówki były zakryte plastikowymi nakrywkami i nie zauważyłem tego, a niech to... Biegiem na recepcję (może jednak jest jakiś adapter a nie rozdzielacz) i tu szczęście się kończy - nic takiego na kampie nie ma a przynajmniej nie zostaje zlokalizowane. Pozostaje sobie iść i szukać dalej... :evil:

Robi się coraz ciemniej a dla nas nerwowo - w centrum Orebicia w akcie desperacji (choć właściwie nie wiem po co) molestujemy o noclegi jakąś kobietę która na drodze wywiesiła ogłoszenie o wynajmie pokoi. Okazuje się że nic jednak nie ma i co ciekawe niby nikogo nie zna kto mógłby zaoferować nocleg co wzbudza w nas podejrzenia że raczej ściemnia nie chcąc wynająć nic na tak krótki okres bo do początku pełnego sezonu jeszcze wciąż przecież daleko... Wychodzi na dobre, za Orebiciem trafiamy w końcu na kamp Antony Boy i na szczęście na recepcji ktoś jeszcze jest (tu uświadamiam sobie że przed wyjazdem nawet się nie zorientowałem do której godziny kampy są zwykle czynne...). Cena 140 kun za noc (5% zniżki na kartę ADAC), blisko morza, cztery gwiazdki a przede wszystkim... mają tu standardowe przyłącza do prądu, juuhuuuu :!: :!: :D :D

Rozbijamy się już całkiem po ciemku świecąc sobie światłami samochodu, na wybranym miejscu drobna ale przykra niespodzianka - włochaty pająk który żegnał nas w Vodicach tutaj już na nas czeka i wydaje się oburzony że wtargnęliśmy na jego teren (w ogóle pająków na tym kampie widujemy sporo) ale grzecznie prosimy go żeby poszedł sobie poza naszą strefę prac budowlanych. Teraz jeszcze wypadałoby coś w końcu zjeść... Na szczęście na nabrzeżu Vignaj (bo do tej miejscowości w końcu trafiamy), kilkaset metrów dalej jest wciąż jeszcze otwarta restauracja. Ceny są wyraźnie niższe niż na północy i da radę zjeść sensowny obiad (dla 2 osób) za 110-130 kun. Mocno zmęczeni idziemy jeszcze na konieczny po tak długiej podróży prysznic (łazienka pachnie chemicznymi odkażaczami i jest pod ciągłym atakiem tabunów owadów ale jest bardzo czysta i przestronna) no a potem wyczekiwane i zasłużone lulu...

Pozdrawiam.
Ostatnio edytowano 26.07.2011 17:19 przez _chudy_, łącznie edytowano 4 razy
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 14.07.2011 19:26

To niecierpliwie czekam aż zaświta nad kempingiem ... :D
Monty
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 07.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Monty » 15.07.2011 20:46

Świetna relacja z wieloma cennymi informacjami i ładnymi zdjęciami. Na pewno się przyda przy planowaniu kolejnego wyjazdu! Dzięki :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Objazd Dalmacji+Czarnogóra, czerwiec 2011 - relacja - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone