Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Węgry - Chorwacja - Włochy - Francja

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 25.09.2011 05:02

FUX na pierwszej stronie relacji jest filmik z numerem domku i nazwą miasta. To wystarczy żeby skontaktować się z właścicielem. :) Pozdrawiam i życzę miłego wypoczynku.
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13020
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 25.09.2011 07:43

Aj. Pamięć ulotna... :wink:
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 25.09.2011 12:02

FUX a jak dojadę do domu (po pierwszym października) to podeślę namiary na właściciela bezpośrednio. Chyba będzie lepiej, i taniej, co? ;)
FUX
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13020
Dołączył(a): 14.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) FUX » 25.09.2011 13:25

3mam za słowo.
Dzięki serdeczne!!!
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 25.09.2011 21:50

Dzień zaczął się wczesnie, no tak naprawdę zaczął by się wcześnie gdyby nie nasze dziewczyny, znaczy te młode. Które postanowiły odespać trudy podróży i zafundowały nam na dzień dobry dwie godziny w plecy. No ale co się odwlecze... Po szybkiej naradzie nad mapami dotyczącej kierunku w którym mamy się udać wyruszyliśmy do pierwszego miejsca które chcieliśmy odwiedzic dnia dzisiejszego.

Obrazek
Narada w sztabie dowodzenia

Targ w L'Isle-sur-la-Sorgue
Targ ma charakter targu staroci, tylko dlatego że jest tam więcej sklepów z antykami niż w naszym Krakowie czy jakimkolwiek miejscu jakie widziałem. Ale targ nie sprowadza się tylko do staroci. Mydło z Marsyli, lawenda, kolorowe miski i naczynia ceramiczne, ciuchy, książki i przede wszystkim - jedzenie. Oliwki pod każdą postacią, na ostro, na kwaśno jak sobie kto życzy, marynowane... cytryny, szynka, kiełbasy, owoce morza. No żyć (jeść) nie umierać. Na targu oczywiście poczynione zostały niezbędne zakupy czyli, mydła, koszyk z trawy i miska (kolorowa). Najpotrzebniejsze rzeczy :) No i kupa jedzenia takiego na tacke i do buzi. To wszystko musieliśmy nosić przez najbliższe dwie godziny w rękach bo do parkingu był kawałek. No ale co tam. Feria barw i zapachów opanowała nas do tego stopnia, że przy dźwiękach ulicznego zespołu Bad Boys (we smoke, we drink, we have sex and we don't shame about it - motto zespołu), ruszyły dziewczyny w tany :) I dobrze bo się trochę już drętwo na tym targu zrobiło :D

Obrazek
Mydło - niby szare a pachnące

Obrazek
Można się było też wymieniać

Obrazek
Mmmmm papu...

Obrazek
I jeszcze więcej..

Obrazek
i jeszcze...

Obrazek
Rękodzieło ale naprawdę ładne

Obrazek
Są owoce morza jest impreza

Obrazek
Bad Boys Trio

Obrazek
Słodkości na chlebek

Obrazek
Tomaty na 1000 sposobów

Obrazek
W końcu to targ starości :) miał być a nie jedzenia

Fontaine de Vaucluse - źródło rzeki Sorgue
Kolejny przystanek - szukamy źródełka. No, nie do końca tylko my. Jest tu z nami około ... bardzo dużo ludzi, którzy przyjechali w tym samym celu. I razem z rzeką ludzi wspinamy się po kamiennej drodze prowadzącej do źródełka. Nieopodal jest małe muzeum papiernictwa, z kołem wodnym, czerpaniem papieru i oczywiście kupowaniem pamiątek. Cóż może kiedyś i my założymy muzeum w Bytomiu? Będziemy wystawiali nasze pamiątki z wycieczek, jak Tony Halik :) Ok, wracamy do źródła. Więc nasze latorośle już były trochę zmachane łażeniem i wielką frajdę sprawiło im wejście, do naprawdę dużego, sklepu ze słodyczami. Kolorowo jak w domku z piernika, na szafkach, w wielkich koszach leżą tabliczki, gdzie tam toż to TABLICE, czekolady, z orzechami, rodzynkami, ciemne, mleczne i mieszane. No raj dla podniebienia. Były też tradycyjne pasiaste lizaki i cukierki których nakupiliśmy najwięcej, do tego czekolada, i największa na świecie beza, którą jedliśmy przez trzy dni. Po uzupełnieniu cukru w organiźmie ruszyliśmy w dalszą wspinaczkę. Grota w Vaucluse, o tej porze roku wyglądała jak mała sadzawka, ale po dokładnym sprawdzeniu za żadne skarby nie było widać dna. Hmmm, krótki rys historyczny i opis w przewodniku naprędce zdobytym rozwiał wszelkie wątpliwości. Sadzawka ma na 100% 318 m głębokości i nie wiadomo ile jeszcze, po prostu na taką głębokość udało się zejść nurkom. Reszta jest jeszcze nie zbadana. Nad miasteczkiem górują ruiny zamku
biskupa Philippe de Cabasso, jest tu także muzeum Petrarki, który zamieszkiwał był w Prowansji czas jakiś temu. Ku jego pamięci jest także kolumna i tablica. Tablica jest w języku Esperanto - co ciekawe. Teraz jak już zobaczyliśmy źródełko trzeba coś zjeść. No i polegając na dzieciach jedliśmy pizze, która była całkiem niezła, ok dobra była.

Obrazek
Czerpak :)

Obrazek
I zaraz uśmiechnięte buzie

Obrazek
Woda krystalicznie czysta i diabelnie lodowata

Obrazek
A tu proszę, źródełko

Domki krasnali czyli wizyta w Village des Bories
Jest taki miejsce w Prowansji, które podoba się w szczególności dzieciom. Powoduje że włącza się u młodych ludzi wyobraźnia. Poza tym na własnej skórze mogą zobaczyć że nie zawsze było tak że na ścianach wisiał 40" LCD, w pokoju stał netbook a w plecaku było PSP. Takim małym trutniom daje to do myślenia i w końcu zastanawiaja się że kasa nie bierze się z dziury w ścianie. Ten zespół domków zbudowanych z kamieni bez zaprawy był wykożystywany przez rolkników sezonowo. Mieszkały tam całe rodziny i zwierzęta. Więc mamy "chatki" mieszkalne, magazynki, i dla zwierzątek. Co ciekawe także dla jedwabników. Jest też mała sala z dokumentacją dot. tego miejsca oraz sala w której jest wyświetlany film i tu wielkie zdziwienie, z angielskimi napisami tadaaa. Naprawdę pokaz jak to drzewiej bywało się udał i laski zaczęły się zastanawiać, dochodząc do wniosku że całkiem fajnie im się teraz żyje. Czy o to chodziło?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gordes
Zmęczeni wędrówkami myśleliśmy tylko żeby dojechać do Merindol, a tu zza zakrętu wyłonił się jeden z najpiękniejszych widoków ever. Gordes miasto na wzgórzu.Domy z jasnego piaskowca, kilka wąskich uliczek, zamek pośrodku, kwitnąca a raczej owocująca opuncja. I to wszystko ale uroku ma tyle że hej.

Obrazek
Panorama miasteczka

Obrazek

Obrazek
Kamienne domy, kamienne uliczki...
GAPA
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 18.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) GAPA » 26.09.2011 21:02

Czekałam na Włochy , czekałam na Francję ... i tu ślicznie i tu warto...ja taka trochę autystyczna jestem , Croatia była pierwsza i pewnie tak zostanie , no chyba , że jakimś cudem dam sobie więcej urlopu :D Wtedy chyba Francja...A Twój ranking?
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 30.09.2011 06:36

GAPA mój ranking? Więc tak:
1. Chorwacja
2. Morawy
3. Włochy
4. Francja (głównie z powodu bariery językowej, a ja lubię wiedzieć na co patrzę)
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 30.09.2011 06:45

Historia rodzinna z Concordem w tle
Jakiś czas temu, ale nie więcej niż kilka miesięcy, kolega Jacek dowiedział się że ma rodzinę w Prowansji. A to niespodzianka. Mieszkała tam ciocia (siostra mamy) z mężem. Ona wyjechała z Polski jak miała lat 7 z rodzicami i osiadła w Niemczech, mąż urodził się w Niemczech w polskiej rodzinie i tam poznał naszą kulturę, historię i język którym mówi do dziś bez najmniejszego problemu. Otóż tenże wujek gdy dowiedział się że Jacek z familią będzie nieopodal, wręcz zmusił go do złożenia obietnicy że gdy będzie we Francji to ma go odwiedzić. I nie tylko on ale wszyscy którzy z nim przyjadą, czyli my całe 9 osób. Nie mysląc nawet o złamaniu obietnicy danej wujkowi dnia drugiego we Francji wybraliśmy się do Aux-en-Provence. Dojechalismy do dworca kolejowego. Jacek dał znać wujowi że już jesteśmy i żeby podjechał pod dworzec za jakiś czas bo chcialibyśmy miasto pooglądać. Ustaliliśmy termin odbioru nas i uszyliśmy w miasto. Aux jest nazywane miastem fontann mówi się że jest ich tu 1000 tak naprawdę jest ich około 10 razy mniej. Wśród nich są prawdziwe perełki :) A to wszystko dlatego że miasto mawiedziła kiedyś dżuma i w celu dostarczenia pitnej nieskażonej wody mieszkańcom wybudowano fontanny. Ot, cała historia. Fontanny stoją do dziś choć o dżumie już pewnie nikt nie pamięta. My mieliśmy trochę czasu żeby pospacerować po mieście, wypić kawkę, zjeść mus czekoladowy i wykłócić się o otwartą butelkę wina. A było to tak. Usiedliśmy do stoliczka, po uprzednim zaanonsowaniu się u przemiłej pani kelnerki, która na widok 9 osobowej grupy w środku tygodnia, już liczyła napiwki :) Zamówiliśmy kawę, słodkości i kieliszek wina dla małżowinki mojej alebowiem ja jechałem autem. Pani urocza kelnerka, przyniosła pokazać winko i potwierdzić zamówienie. Ja odpowiedziałem że super ale chcemy tylko jeden kieliszek. Oui, padła odpowiedź po czym pani urocza kelnerka otworzyła butelke stawiając ją na stole i z uśmiechem odeszła. Ok, poprosiłem ją z powrotem i mówię że chcemy tylko jeden kieliszek a nie butelkę. I już przestała być urocza :) Przyszedł wielki pan kierownik i z obużeniem do mnie że jak butelka jest otwarta to trzeba ja wypić, co poniekąd rozumiem. Więc ja mu na to że tłumaczyłem uroczej pani kelnerce że chcemy jeden kieliszek wina a nie całą butelkę i jeżeli urocza pani kelnerka chowa się za nieznajomością jezyka angielskiego czy niemieckiego to niech poprosi o korepetycje na swojej uczelni (ponoć studentka). Pan kierownik zabrał butelkę i sprawa została zamknięta. Ale powiadam wszystkim trzeba uważać bo urocze panie kelnerki pracują za napiwki i procent od rachunku więc w ich interesie leży żeby nam sprzedać. Cóż niezawsze uczciwie. Ale nic to. Godzina 16 zbliżała się wielkimi krokami i udaliśmy się na dworzec. W drodze powrotnej zauważyliśmy kogoś znajomego. Na dźwięk słów: dzień dobry Panie Profesorze, odwrócił się do nas Pan profesof Leszek Balcerowicz :) Oczywiście nie obyło się bez zdjęcia, a jak. Po czym Pan profesor musiał odejść ;) w swoją stronę a my do 'wujka'. Wujek poprowadził nas do osiedla domków jednorodzinnych na terenie zamkniętym. No bajka. Ślicznie i czysto i bardzo zielono. W domu powitała nas pani Ciocia, wyściskała nas i wycałowała jakbyśmy się znali :) Zasiedliśmy w salonie i
rozpoczęliśmy pogawędkę. Pan wujek jest emerytowanym inżynierem, który pracował przy prototypie "B" Concorde'a. No i się zaczęło... Techniczne sprawy, a jak, a czemu, a dlaczego nie latają. Okazał się prawdziwą kopalnią wiedzy i to nie tylko z zakresu lotnictwa. Mieliśmy przygotowaną listę miejsc które chcielibyśmy zobaczyć. Połowę nam skreślił mówiąc że nie mamy wystarczająco czasu. No cóż niech i tak będzie. Zostaliśmy poczęstowani obiadem, w trakcie którego nasze małe dziewczyny pluskały się w basenie. Ech też chcę być już emerytem mieć domek z basenem, malować akwarele i żeby mi w domu pomagała pani z Hondurasu :) Chyba fajnie by było, co nie? Do obiadu jako aperitif podano Pastis, anyżową wódkę z wodą w stosunku 1:3, prawie jak Absynth :) A na obiadek francuskie danie z polskich składników, czyli ślimaki - pychota. Nawet małe syreny wyszły z wody żeby wydłubywać ze skorupek mieszkańców z masełkiem czosnkowym. W późnych godzinach wieczornych udaliśmy się spowrotem do Merindol. To był bardzo udany dzień i jakże smakowity.

Obrazek
Jedna z wielu fontann

Obrazek
Muszynianka smakuje najlepiej z dzioba

Obrazek
Zdjęcie z profesorem

Obrazek
Domek wujka tonący w kwiatach

Obrazek
Obiad nie miał szans - był zbyt wolny
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 30.09.2011 12:39

Ważna wiadomość. Jutro do domu :)
Więc mała przerwa w dodawaniu wątków. Do poniedziałku. Można dodawać swoje ;) tyle już dodanych, ho ho. :) Nic to na deser zapraszam jeszcze miasteczka słynącego z czerwonego barwnika. Pozdrawiam.
freelancer1
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.07.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) freelancer1 » 30.09.2011 12:44

W krainie ochry - Roussillon
Wstaliśmy bardzo wcześnie dziś. Godzina 7.00 na nogach i w samochodzie. Ale tylko ja i Jacek. Postanowiliśmy w końcu pojechać na winnicę i porobić fotki. Bo ileż można oglądać kościołów? W odległości około 10 km pierwsza winnica. Cicho, spokój, żywej duszy. I wino... Dużo wina. Przed wejściem potężne beczki aż proszą się żeby je opróżnić. Ale to potem teraz zobaczyć krzaczki. Ogiem sięgnąć wino. W równych rządkach, ale jakoś inaczej niż w niemcach. Tam to te krzaki naprawdę stoją jak niemieckie wojsko, te winnice to po prostu fabryki, tutaj we Francji to sztuka, kultura i urok. Na końcu każdego rządku rośnie krzak róży, kiedyś czytałem o tym w książkach pewnego Węgra który przeniósł się do Toskanii. Wygląda to obłędnie. Aparat nie nadążał ze zdjęciami. Naprawdę takie wycieczki to mógłbym codzienni. O 9.00 otwarto sklep... I dobrze że nie miałem ze sobą zbyt dużo pieniędzy bo bym wszystko wydał. A tak skończyło się na dwóch bidonach 10 litrowych z różowym winkiem i czerwonym. No i do obiady 5 litrów stołowego ale to się wypije jeszcze we Francji.

Obrazek
Śliczne rządki

Obrazek
A jakie były słodkie...

Obrazek
...te też

Obrazek
Pojemniczek na wino


No dobra trzeba wracać bo terminy nas gonią. Dzisiaj szef kuchni poleca miasteczko ochry i klasztor, Abbaye Notre-Dame de Sénanque, który każdy kto widział zdjęcia z Prowansji kwitnącą lawendą zna bardzo dobrze. Ok, więc ochra, cóż barwnik ale to tam odkryto jak ten barwnik wydobyć z czeronej gliny i jest go tam baaardzo dużo. Wogóle miasteczko urokliwe ;) i mające taki dziwny feeling aż trudno to opisać. Oczywiście dwie nasze panie będące w białych kieckach wyjechały w kieckach pomarańczowych :) dużo tego lata w powietrzu. W sklepiku można sobie zakupić farbki w różnych odcieniach czerwonego. Jest tego trochę. Klasztor. I tu mam mieszane uczucia. No fajny klasztor, musi wyglądać jeszcze fajniej w czerwcu lub lipcu jak lawenda kwitnie w pełni. No ale nie zobaczyliśmy go w środku, dlaczego? Już piszę, otóż "zwiedzac" można klasztor tylko z przewodnikiem i tylko w jezyku francuskim, zachowując praktycznie całkowitą ciszę w końcu jesteśmy w klasztorze. Z naszej 9 tylko jedna osoba znała jako tako język no ale nie byłaby w stanie przekazać informacji dalej :( Cóż odpóściliśmy sobie. Ale nie sklepik. Mnisi robią dużo fajnych rzeczy. Np. dżem z czerwonych owoców, niebo w gębie, nugat i wiele innych rzeczy które można dostać w sklepiku, bądź w internecie, a jak bardzo postępowi mnisi.

Obrazek
Widok z okienka

Obrazek
Czerwone miasteczko

Obrazek
Pola lawendy

Obrazek
Kto poznaje?

Obrazek
Inny widoczek
GAPA
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 18.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) GAPA » 01.10.2011 20:52

freelancer1
witaj , poczytałam Francję , urokliwa jest , ja bym ja postawiła na równi z Włochami , oczywiście zaraz po Chorwacji... :D W Twoim rankingu widze Morawy na 2 miejscu , a ja wcale nic o nich nie wiem :( może warto się zainteresować - w końcu duuużo bliżej niż Włochy czy Francja..
GAPA
Globtroter
Avatar użytkownika
Posty: 40
Dołączył(a): 18.08.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) GAPA » 01.10.2011 20:54

I jeszcze mnie zachwycił "pojemniczek na wino" :D
agnes128
Croentuzjasta
Posty: 259
Dołączył(a): 09.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) agnes128 » 05.10.2011 12:34

Bardzo fajna relacja z Włoch , może kiedyś się skuszę :) . Jacy są Włosi czy bardzo krzykliwi bo mi się tak kojarzą , ponoć Wenecja bardzo droga ale taki urok miast najczęściej odwiedzanych.
mariusz-w
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 8375
Dołączył(a): 22.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) mariusz-w » 05.10.2011 13:28

Właśnie całkiem niedawno (parę dni temu) wróciliśmy z Wenecji ... i z chęcią teraz powędrowałem tam z Tobą.
Fajnie że Wam się podobało ... a chęć powrotu rozumiemy w całej rozciągłości.

Co do Treviso to mamy takie samo (pozytywne) odczucie.

Odniosłem się do włoskiego fragmentu relacji, ale i innych nie odpuszczam.

Pozdrawiam Mariusz.
winetu
Odkrywca
Posty: 104
Dołączył(a): 17.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) winetu » 06.10.2011 11:11

Być może będę w tamtych okolicach ale na wszystko czasu zabraknie. Może ktoś z Was był i w Treviso i w Udine? Z jednego z tych miast będę musiał zrezygnować.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Węgry - Chorwacja - Włochy - Francja - strona 4
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone