Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wakacje 2004 - Chorwacja Pierwsze Spotkanie

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007
Wakacje 2004 - Chorwacja Pierwsze Spotkanie

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.01.2008 17:39

Obiecałem ostatnią relację a może pierwszą - z roku 2004 z pierwszego wyjazdu do Chorwacji. Trzeba więc zabrać się do roboty.
Wyjazd pierwszy na taką odległość i samochodem, bez zorganizowanej grupy. Wcześniejsze wyjazdy chociaż dalekie były zorganizowane: Włochy, Paryż, Budapeszt, Monachium, Praga.

Rok wcześniej dokonaliśmy tygodniowej próby na Słowacji szlakiem basenów termalnych, ale to było sporo bliżej. Wycieczkę zakończylismy na granicy z Węgrami w Esztregomie/chyba/ nad Dunajem. Mieszkaliśmy pod namiotem na kempingach. Tym razem wyjazd był zaplanowany na 3 tygodnie. Jedziemy z naszą rodziną, która już na Chorwacji była kilka razy. Doświadczenia zdobyte na Słowacji przydały się w Chorwacji. Pomocne były szczególnie w kompletowaniu ekwipunku i jedzenia. Lista zakupów zaczynała się od namiotu a kończyła na plastikowych talerzykach. Oczywiście pominąłem zakupy jedzenia i napojów. Tego też było sporo. Przygotowanie tego wszystkiego trochę trwało. Musiałem to wszystko znieść z mieszkania i upchnąć w samochodzie - to dopiero wyzwanie. Samochód TOYOTA COROLLA kombi z dislem. W bagażniku jest krata więc mogę pakować po dach. W bagażniku jechały: żywność, gary, stoliki, krzesełka, napoje i namiot. W samochodzie za siedzeniami napoje, materace i ubrania. Jechaliśmy zresztą w trzy osoby więc z przodu też jeszce trochę gratów wsadziłem. Mam przygotowaną listę miejsc do zobaczenia/ przygotowaną na podstawie forum oczywiście/: PLITVICE, DUBROWNIK, będziemy też na HVARZE a reszta jak się uda.

Wyjazd 26 czerwca do 17 lipca 2004 roku. Wyjeżdżamy w sobotę. Jadę za przewodnikiem/szwagier/. Dużo radości z jazdy po austriackich autostradach. W Wiedniu duży ruch, ale przejeżdżamy bez problemu. Winietki kupowaliśmy na granicy - słowacką a austriacką na pierwszej stacji benzynowej. I właśnie wychodzą braki pamięci. Spaliśmy chyba już na Chorwacji. Pamiętam tylko, że przy jakimś barze na parkingu. Za nami jak już spaliśmy stanęła cieżarówka wioząca krowy. Zachowywały się one tak głośno, że po pewnym czasie nas obudziły i pojechaliśmy dalej. W okolicy Plitivic w górach zastanawiam sie gdzie my własciwie jedziemy. Miało być tak strasznie ciepło a termometr pokazuje raptem 5 stopni. Jak na ciepłe południe to trochę mało. A jeszcze na granicy chorwackiej dostajemy mapki po polsku/ oni umieją zadbać o turystów/ i wymieniamy złotówki na kuny. W Chorwacji przejeżdżamy po kawałku autostrady, która bedzie oficjalnie oddana dopiero pierwszego lipca. Tak nas poprowadziły drogowskazy, nie było zadnych barierek tylko robotnicy z łopatami tak na nas jakos dziwinie patrzyli. Moja żona i syn wiekszość trasy przespali. Gdy dojezdżamy do Murteru i widzę te piękne widoki chcę ich obudzić, ale bezskutecznie. Dojeżdżamy na kemping. Reszta za chwilę.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.01.2008 20:07

Chwileczka już minęła więc piszę dalej. Widziałem, że ktoś tu zaglada ale nie wiem kto bo nie zostawia za sobą śladów.

Murter.
Dojeżdżamy do kempingu i szukamy miejsca. Jest ciasno, ale po chwili udaje się nam znaleźć miejsce na dwa namioty i samochody. Niezadowolona jest tylko rodzina chorwacka, której nasze samochody zasłaniają krajobraz. Nie dziwię się widzieli morze a teraz oglądają bagażniki naszych samochodów. Oni spędzają tu wakacje całą rodziną - wynajęli przyczepę. Początkowe problemy skończą się dobrze. Seniorka rodu będzie później domowymi sposobami leczyła naszego syna z przeziębienia. Po rozbiciu obozu i zjedzeniu jakiegoś obiadku albo późnego śniadania dorośli oprócz mnie padają w namiocie do spania a dzieci idą na skałki polować na kraby. Ja patrzę co robią dzieciaki i ogladądam piekne krajobrazy. Teraz wkleję trochę zdjęć z okolicy kempingu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To na razie tyle relacji. Wiecej zdjęć można obejrzeć tu
http://lurobert.fotosik.pl/albumy/
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.01.2008 21:17

Na Murterze byliśmy kilka dni. Obchodzilismy na kempingu imieniny naszego syna. Zwiedziliśmy miasteczko. Byliśmy na zakupach w markecie i wymienialiśmy pieniądze w miejscowym banku. Miasteczko jest małe. Bardzo ważna sprawa-kupowaliśmy winko od miejscowych gospodarzy, które potem piliśmy siedząc na skałkach przed kempingiem. W porcie spotkaliśmy naganiaczy na rejs na Kornati. Daliśmy się namówić. I bardzo dobrze. Nie wiem tylko czy było to w porcie czy też na plaży przy kempingu bo tam też chodzili z ofertami. Na plażę chodziliśmy w okolicach kempingu. Były dwie. Bliżej i dalej.
KORNATI.
W rejs wypływamy rano. Płyniemy takim wiekszym stateczkiem. Są dwa pokłady. Dzieci mają gdzie pospacerować. Na dzień dobry oczywiscie była rakija. Wyspy robią niesamowite wrażenie. Chociaż rejs nie należał do tanich to pieniądze zostały bardzo dobrze wydane. Na miejscu idziemy na plażę na jednej z wysp. Po kąpieli jest obiadek. W drodze powrotnej statek zatrzymał się gdzieś na środku morza i można było poplywać. Jeszcze jedna wazna sprawa. Wracając spotkalismy delfiny. Były dość daleko ale dzieki kamerze widziałem je dobrze. Wyspy są piękne i warto je zobaczyć.
Obrazek
Murter od strony morza.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
To tyle z wycieczki. Oprócz wieczornych degustacji wina na skałkach były też spacery wzdłuż brzegu.
Obrazek
Tam nad skalami w dryewach sa nasze samochody.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 02.01.2008 22:31

Znowu kłopoty z klawiaturą. Wklejam zdjęcia ze spacerów dalej.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Murter spełnił nasze oczekiwania jeśli idzie o to jak wyglądają wakacje na południu. Zdecydowanie różni się to od polskiego morza. Inna temperatura wody i powietrza, inne krajobrazy, zdecydowanie bardziej słone morze. Jak byliśmy na Murterze to rozmawiałem z kolegą, który był nad Bałtykiem. Niestety w Polsce było wtedy bardzo zimno, mocno wiało i padało. Dalej jedziemy do Podgory. Po drodze zwiedzanie Splitu. Stare miasto jest świetne. W ruinach pałacu trafiamy na koncert. Zwiedzamy katedrę i muzeum gdzie jest pełno relikwi. Ciekawa kolekcja. Idziemy do portu na lody. Wspaniała aleja z palmami. Nie podaje informacji o zabytkach, które każdy chętny znajdzie w przewodniku - nie będę go przepisywał. Potem jeszcze miejscowy bazar. Zwiedzanie miasta w okolicy południa nie jest najlepszym pomysłem, ale my nie mieliśmy wyjścia. W samochodzie temperatura straszna/stał w pełnym słońcu bo parking bez cienia/. Dobrze, że jest klimatyzacja.
Obrazek
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.01.2008 00:02

Halo Halo jest tam ktoś? Czyta ktoś ? Dobra dobra wiem, że ktoś zagląda. Może komuś się na coś moja pisanina przyda.

Podgora
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zdecydowanie bardziej turystyczna od Murteru. Sporo ludzi. Fajny kemping obok cmentarza. Wrażenia z Podgory mieszane. Czesi lub Słowacy balowali mi prawie nad glową do chyba do rana. Pierwszy raz w Podgorze oglądamy występ przy sprzedaży lodów. Oglądamy też mecz w piłkę wodną-chyba jeśli pamięć mnie nie myli. Trochę relacji z Podgory napisałem też w roku 2005. Trochę mi się te lata poprzestawiały. Tak jest jak się pisze relacje w odwrotnej kolejności. No ale sam tak zacząłem. Z Podgory pamiętam jeszcze ospę mojego syna. W sobotę wieczorem usnął na plaży. Był trochę ciepły. W nocy spał bardzo mocno. Nie przeszkadzali mu hałaśliwi sąsiedzi. Rano na ciele miał wiele, bardzo wiele ładnych krosteczek. Sytuacja nieciekawa. Mieliśmy dzisiaj jechać a raczej płynąć na HVAR. Jesteśmy daleko od domu, w połowie urlopu, nie wiadomo co robić. Czy to zawsze musi się zdarzać w niedzielę albo inny wolny dzień. No to zaczynamy dzwonić do lekarza w Polsce. W międzyczasie pomiar temperatury. Gorączki nie stwierdzono. Po konsultacji z lekarzem jedziemy dalej. Na szczęście mieliśmy ze sobą całą aptekę. Ponieważ dzień przed wyjazdem w piątek gdy odbieraliśmy syna z przedszkola usłyszeliśmy, że w sąsiedniej grupie jest ospa. Profilaktycznie kupiliśmy potrzebne leki i zabrali ze sobą - na szczeście. Smarujemy syna, podajemy leki i zwijamy obóz.
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 03.01.2008 01:22

LRobert napisał(a):Halo Halo jest tam ktoś? Czyta ktoś ? Dobra dobra wiem, że ktoś zagląda. ...

Po ilości wyświetleń można sądzić, że masz rację :)

Po roku 2004 w tytule można sądzić, że ktoś wyciągnął stary, nie dokończony kiedyś-kiedyś wątek.

A tu zmyłka !
Współczesna opowieść o dawnych czasach :oczko_usmiech:

Jak słusznie zauważyłeś ... pisz, może komuś się przyda?

Pozdraviam
mama_Kapiszonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2042
Dołączył(a): 30.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) mama_Kapiszonka » 03.01.2008 10:28

no.....no wiem, że od "NO" sie nie powinno zaczynać. Póki co murterskie spacery wpadły mi w oko. Może kiedyś się przydadzą i informacje.

Zastanawia mnie jedno: Jak scyzoryk mógł się uchować od jesiennego zlotu i chrztu i poznania cro-społeczności w realu....na żywca...rany...co by nie napisać, to mi komercja wychodzi :-)

W każdym razie pozdrawiam serdecznie i liczę na ciąg dalszy!
U-la
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2268
Dołączył(a): 10.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) U-la » 03.01.2008 15:01

Tez czytam - żeby nie było, że nie :lol: :lol: :lol: Tym bardziej, że Murter i Kornaty w cudownym upale też mi gdzies tam w duszy siedzi :D

A wpis mamy Kapiszonka mi przypomniał, że to właśnie na Murterze w Konzumie w 2005 roku tak mamę ciepło wspominałyśmy robiąc zakupy. Bo w tamtych dawnych czasach pisałaś o cenie masła chyba i to nam się przydało :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
zawodowiec
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3461
Dołączył(a): 17.01.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) zawodowiec » 03.01.2008 18:47

No :lol: ja też czytam z przyjemnością. Tu na bieżąco, we wcześniejszo-późniejszych mam spore zaległości, oby już niedługo :)
Jareksz
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1794
Dołączył(a): 17.01.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jareksz » 03.01.2008 19:04

:D :D :D Hmm a co ja tu robię???? :lol: :lol: :lol: :lol:
na pewno się nie nudzę :lol: :lol: :lol:
witki
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1231
Dołączył(a): 27.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) witki » 03.01.2008 19:22

LRobert napisał(a):Widziałem, że ktoś tu zaglada ale nie wiem kto bo nie zostawia za sobą śladów.


na przykład ja zaglądam :wink:
tym razem zostawiam ślad, żebyś wiedział że masz czytelników
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 03.01.2008 23:13

Dzięki za wpisy będzie dłuższa relacja :lol: No to skończyłem na wyjeździe na HVAR. Z Podgory do Drvenika. Kupujemy bilety i po krótkiej kolejce płyniemy. Jedziemy na kamp Lily. Droga przez HVAR wcale nie tak straszna jak pisano na forum. Nie radziłbym jednak jechać tą "autostradą" 150 km/h. Dopiero po zjechaniu z głównej drogi wyspy w lewo robi sie ciekawie. Ładne krajobrazy. Ja jak prowadzę to dużo widzę co przeraża moją żonę.

Obrazek

Ciekawym doświadczeniem jest przejazd przez dziurę w skale dumnie zwaną tunelem. No muszę przyznać, że po tunelach na autostradzie to duży kontrast. Za "tunelem" ładny widok. Na kempingu znajdujemy miejsce dość blisko urwiska. Strome zejście do plaży. Nasze wysmarowane dziecko jest skazane na siedzenie w namiocie.

Obrazek

Obrazek

Jest niedziela. Po południu jedziemy do stolicy wyspy. Tu ciekawostka. Szwagier mial bardzo dokładna mapę Dalmacji kupiona kiedyś na miejscu. Znalazł na niej drogę, która powinna nas doprowadzić do miasta bez konieczności cofania się do głównego traktu. No to jedziemy. Z kempingu wyjeżdżamy w lewo. Dojeżdżamy do miejscowości. Jedna ślepa uliczka, druga ślepa uliczka, no nie da się dalej jechać a na mapie droga jest. Zawracanie na stromych i ciasnych podjazdach załadowanymi samochodami nie należy do przyjemności. Szwagier pyta o drogę tubylca. Gość patrzy na mapę i się śmieje. Okazło się, że droga to scieszka dla pieszych i osiołków - samochdem nie da rady. Straciliśmy ponad godzinę.
:evil: Zawracamy do tunelu i głównej drogi. Czasami lepiej mieć mapę mniej dokładną.
W mieście szukamy kościoła gdzie jest msza. W oczekiwaniu chodzimy po wąskich uliczkach. Nasza rodzina zdobywa twierdzę. Syn dokonuje wpisu do księgi pamiątkowej. W porcie widzimy niesamowite no właśnie jachty motorówki czy co. Nie znam się chyba na tym. No wiem tyle, że jachty to te z żaglami ate drugie? No nic. Miały flagę brytyjską. Co kilkanście minut wychodzili ludzie i polerowali chromowe poręcze. Port mi się podoba. idziemy wzdłuż nabrzeża do kościoła chyba franciszkańskiego. Nie wiem jak to będzie bo syn w "białych barwach wojennych" i chustce na głowie wyglada jak Arab. Może nas nie zlinczują. :D Tak w ogóle to poza tym, że go swędzi to czuje się dobrze i nie ma gorączki. Po mszy na miejscowym bazarku zakupiliśmy jeszcze maczugę lawendową, która stoi w naszej kuchni do tej pory i miód lawendowy. Nasz pobyt na kempingu ogranicza się do chodzenia na zmianę z żoną na plażę i czytaniu książek, ewentualnie można iść pod prysznic jak jest zbyt gorąco. :lol: W ramach zajęć dodatkowych opłukalismy z synem trochę nasz zakurzony pojazd. Syn był w morzu dopiero dwa dni przed wyjazdem z wyspy. Była jeszce jedna wycieczka do Hvaru połączona z ogladaniem no i muszę iść po mapę żeby nie napisać jakiejś bzdury. Nie pamiętam co ogladalismy. No znalazłem Jelsa i Stari Grad. W tym drugim udaje nam się obejrzeć wielki prom do Włoch. Robi wrażenie. Dwa zdjęcia ze zwiedzania, ale nie pytajcie skąd bo nie mam pojecia.
Obrazek
Obrazek
W ogóle z tego roku mam niewiele zdjęć. Jest ich oczywiście więcej ale nie uzyskałem zgody na publikację od modeli. Dużo nagrań zrobiłem na kamerze a nie da się jednocześnie dwóch rzeczy.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 04.01.2008 00:36

Ciąg dalszy. Opuszczamy piękny HVAR. Jedziemy sami - reszta wycieczki w Dubrovniku już była. Prom ma zepsutą jedną rampę. Aby z niego zjechać muszę na promie zawrócić. Samochód stał przy samej rampie. Na masce mam wodę morską. Po drodze do Dubrovnika odwiedzamy Ston. Jestśmy około południa. Miasteczko wygląda jak uśpione. Chwile spacerujemy po uliczkach. Jedziemy dalej. Kemping pod Maslinom. Dużo polaków. Ratujemy jakiegoś rodaka, któremu samochód spadł z tarasu. Robi to pół kempingu. Po obiadku jedziemy zwiedzać Dubrovnik.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po znalezieniu miejsca na parking idziemy na zwiedzanie. Wiem jaki jest dzień jak nie pomyliłem obliczeń to piątek. Wolno snujemy się po uliczkach wśród innych turystów. Obok miasta udaje się nam zobaczyć wielkie hotele pływające. Spacer po mieście trwa do wieczora. Atmosfera knajpek, stolików koncertów przed lokalami bardzo się nam podoba. Pełni wrażeń wracamy na kemping. Następnego dnia do południa plażowanie. Zejście do plaży strome. Sama plaża nieciekawa i woda trochę brudna. Może jakby dalej od kempingu gdzieś pójśc to znalazłaby się ładniejsza plaża, ale my nie szukaliśmy. Po obiedzie mieliśmy jechać do Dubrovnika. Na obiad dojeżdża reszta rodzinki z małżami, które gotujemy na obiad. Znowu Dubrovnik. Zwiedzamy w klasztorze najstarszą działającą aptekę tylko gdzie? Trzeba by poszukać w przewodniku. Następny punkt programu to mury Dubrovnika. W słońcu to ciężkie doświadczenie. Jak się okazalo zabraliśmy zbyt mało napoju. Kupiliśmy na murach najdroższą fantę w życiu. Nie było wyjścia. Chodząc po murach w niektórych miejscach widać jeszce ślady po wojnie: zniszczone mury, ślady po kulach. Zaglądamy ludziom do mieszkań i na podwórka. Widoki w stronę morza są równie piekne. Moja żona rezygnuje w połowie drogi a my z synem idziemy twardo do końca mimo upału. Mamy szczeście dzisiaj zaczyna się w Dubrovniku festiwal kulturalny. Tej atrakcji nie planowaliśmy. Miasto jest wspaniale oświetlone pochodniami i lampkami. Na starym mieście wystawiają jakieś przedstawienie. Potem w porcie zaczyna się pokaz sztucznych ogni. Pokaz był świetny. Trwał pół godziny lub dłużej. Mam go nagranego na filmie. Podłożyłem muzykę Jarra. Jeden z lepszych filmów jakie udało mi się zrobić. Od czasu do czasu go sobie oglądam. Po pokazie i nocnym spacerze wracamy na kemping. Zapomniałem napisać, że w mieście z powodu festiwalu jest mnóstwo ludzi. Trochę trudności było z wydostaniem się z miasta. Przy bramie starego miasta zrobił się korek. Następny dzień to niedziela. Rano jedziemy do Dubrovnika na mszę. Potem zwijamy namiot i kierunek Razanac. To miejsce polecane przez małżeństwo spotkane na kempingu na HVARZE. Dobranoc ciąg dalszy następnego dnia jak dobrze pójdzie.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 04.01.2008 10:53

Teraz to już bedzie z górki. ostatni tydzień wyjazdu.
:cry:
Razanac
Koniec świata. W Dubrovniku bylismy w kościele. Potem zwijanie obozu. Trochę trwało ponieważ namiot został oblepiony jakimiś pyłkiem czy żywicą. Było to strasznie lepkie. Dojeżdżamy na miejsce. Małe miasteczko lub raczej wieś. Ryneczek, piekarnia, bar, kilka sklepów. Cisza i spokój. Dwa kempinkingi: jeden wiekszy i drugi przydomowy na którym się rozbijamy. Trochę turystów na kwaterach. Tutaj spędzamy czas tylko na plaży. Trochę wieje. To drugie miejsce po Hvarze gdzie można napisać, że coś wieje. Na Hvarze wiał wiatr ciepły jak z suszarki. Wieczorny spacer po miejscowości zajmuje aż godzinę ale tylko dlatego, ze się snujemy noga za nogą. U właściciela kempingu można uzupełnić zapasy wina i rakii. Miejscowość jak pisałem polecona przez rodaków spotkanych na Hvarze. Są dwie plaże. W miasteczku gdzie jest większość turystów i trochę poza miastem gdzie jeżdżą w zasadzie tylko miejscowi. My wybraliśmy sie tam specjalnie ze względu na muszle które mozna tam znaleźć. Plaża dzika, ciemny piasek ze żwirem. Wejście w może ścieżką między wodorostami. Dalej już normalnie piasek. Informacje o muszlach się potwierdziły. Niektóre były z lokatorami których się pozbyliśmy za pomocą gotowania. Do tej pory muszle stoją na meblach. Jednego wieczora widzieliśmy i słyszeli burzę. Trochę nas straszyła ale poszła bokiem. Rano obudził mnie szum morza. Z kempingu do brzegu był kawałek drogi. Biorę kamerę i aparat i idę zobaczyć co się dzieje. Na morzu sztorm. Fale jak na Bałtyku. Fajnie. Jak wróciłem na kemping to reszta wstała. Po śniadaniu trochę pada ale tylko chwilę. Znowu plaża. Wielkość miejscowości ma duży wpływ na potrfel. Ceny kempingu i ceny w sklepach najniższe w te wakacje. Pod koniec wyjazdu to całkiem dobra sytuacja. :lol:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na koniec wyjazdu uparłem się na Plitvice. Plan wyglada tak. Wstajemy wcześnie rano i jedziemy do parku. Zwiedzamy a potem dalej. Na Słowacji rozbijamy się na kempingu przy ciepłych źródłach. Uda nam się zrealizować część tego planu ale o tym później. Teraz chyba pojadę na narty. Wieczorem dalszy ciąg.
LRobert
Cromaniak
Posty: 4130
Dołączył(a): 09.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) LRobert » 04.01.2008 22:14

PLITVIVCE
Zbieramy się naprawdę wcześnie. Syna wnoszę do samochodu w śpiworze. My pakujemy obóz a on śpi dalej. Szwagier z rodziną chciał zrezygnować ja powiedziałem, że bez PLITVIC z Chorwacji nie wyjeżdżam. :twisted: Jak dojechalismy to na parkingach przy parku było prawie pusto. Zjedliśmy co nieco i idziemy zwiedzać. kupilismy bilety u jakiegoś naganiacza - było taniej niby, że grupa. W zasadzie to on dał jakąś kartkę i poszliśmy do kasy. Potem zrobił się jakiś problem jak chcieliśmy z góry wracać tą kolejką do wejścia. Pani z obsługi coś mówiła, że na nasze bilety nie możemy ale ponieważ nie bardzo mogliśmy zrozumieć to i tak pojechaliśmy. Nie wiem , którą trasą szliśmy. Żałuję, że na spacer po parku mieliśmy tylko parę godzin. Przez jedno jezioro przepłynęliśmy stateczkiem. Szliśmy od dołu w górę. Jak doszliśmy do ostatniego jeziora to zwróciłem uwagę na panującą tam ciszę. Wcześniej przez całą drogę coś szumiało. :o Nie wiem co jeszcze napisać. Więcej wrażeń. Chyba nie ma osoby, której się tam nie podobało.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po powrocie na parking rozbijamy bar obwoźny. Gotujemy na butlach jakieś jedzonko. Potem dalej w drogę w poszukiwaniu jakiegoś kempingu na Słowacji przy źródłach termalnych. Przed Wiedniem na parkingu robimy dłuższy postój. Na Słowacji trochę błądzimy. Najpierw trudno było dotrzeć do miejscowości a potem mieliśmy kłopoty ze znalezieniem kempingu. Dojazd do niego w ogóle nioznaczony. Niestety jak już go znaleźliśmy było bardzo późno. Brama zamknięta. temperatura powietrza też znacznie różniła się od tej w Chorwacji. Zapada decyzja, że wracamy do Polski. Plan został zrealizowany w połowie, ale na pewno w tej ważniejszej i ciekawszej. I to już koniec relacji. :(

Jakieś podsumowanie. Do Chorwacji wróciliśmy jeszcze w 2005 i 2007 roku. Krajobrazy na południu są inne od naszych. Wakacje w 2006 i częściowo 2007 we Włoszech. I pewnie jeszcze tam nie raz wrócimy.
Obowiązek spełniłem. Relacje z czterech wypraw napisałem. No i co ja teraz bedę robił? Może w końcu zrobię filmy z wakacji 2007. A może pojeżdżę na nartach. Jak ktoś ma jakieś pytania to w miarę możliwości odpowiem. Dzieki za cierpliwość w czytaniu.

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Wakacje 2004 - Chorwacja Pierwsze Spotkanie
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone