Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

W poszukiwaniu wąskich uliczek, czyli Chorwacja 2007 :)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.01.2009 08:42

A tak z ciekawości - zbankrutowaliście na taxi? :)
Ładnie widać Chorwacką opaleniznę :wink:
Te automaty nawet jak już są na stacji to wiele z nich nie działa nie mówiąc o zrozumieniu instrukcji (co autor miał na myśli) szczególnie przy wieczorowych powrotach....
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 09.01.2009 09:44

oj Maslinko nieźle "finiszowaliście", a raczej niezły "finisz" Wam zafundowano....
... na szczęście czas ma tę cechę, że płynie i nawet takie nerwowe sytuacje można z czasem opowiadać z humorem :D

pozdrawiam serdecznie :papa:
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 09.01.2009 10:00

maslinka napisał(a):Leszku, to jeszcze nie koniec :wink:... prawie, ale jeszcze dzisiaj dzisiaj wrzucę odcinek i może jakąś niespodziankę na koniec :D
Campingi w Molunacie zdecydowanie nie przypadły nam do gustu. A Twoją relację (również z Prevlaki) oczywiście dokładnie prześledziłam :)
...

Nie no... domyślałem, że że to jeszcze nie koniec relacji ;) tak jakoś niefortunnie napisalem - "do końca" co miało znaczyć do ostatniego fragmentu ;)... Jeszcze przed Wami powrót do Polski ;)

Czekam na c.d.

Pozdrav :papa:

P.S. Będę omijał węgierskie metro z daleka :!: ;)
dagiesza
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 153
Dołączył(a): 14.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dagiesza » 09.01.2009 10:18

8O Rozumiem Maslinko twoje odczucia związane z napotkanym chamstwem u naszych bratanków; :cry: Moje doświadczenia w tej mierze nie zawierają takich zabarwień kryminalnych, 8) ale chcę się nimi podzielić. :) Podróżuję KAMPEREM, w jednej z miejscowości Balaton coś tam, coś tam ; zatrzymałem się ok. 10 am. z myślą o kilkugodzinnym odpoczynku i zaspokojeniu pragnienia zjedzenia gulaszu. :D O ile potrzeby gastronomiczne zaspokojone zostały na 102, tj.; smacznie szybko, miło i tanio, to z zacumowaniem KAMPERA miałem śmieszną sytuację. Próbowałem w kilku ośrodkach prosząc o możliwość zaparkowania na 10 godzin i podłączenia się do prądu (lodówka). Odmowa była zdecydowana, a moje argumenty finansowe budziły zmieszanie. Trafiłem na ośrodek, gdzie zawiadującym był Węgier w sile wieku, który mówił po rosyjsku. Ustaliłem, że za 10 godzin cumowania zapłacę 5000 HUF. Gość był miły, zaprosił do korzystania z natrysków, pogadał itp. Tak się złożyło, że wystarczyło nam 8 godzin na odpoczynek, podczas rozliczania okazało się, :roll: że miły bratanek stwierdza, że pojawił się jego przełożony :idea: i uważa, że ustalona suma to mało i proponuje 9000 HUF, :!: rozbawił mnie do łez. :lol: Jednak zaczął naciskać i tłumaczył, że się musi podzielić, dopiero wtedy zrozumiałem, że to nie jest jego ośrodek, że chce zarobić bez wiedzy szefa. Był to początek naszej drogi do CRO, szkoda nerw, :twisted: stanęło na 7000 HUF za 8 godzin postoju na trawniku i przyłączeniu do 220V. Myślę, że takie sytuacje zdarzają się wszędzie zależy to od człowieka, jakiego spotkamy. Nigdy nie uogólniam takich zachowań. Na trasie spotkałem się wielokrotnie z miła obsługą i życzliwością bratanków. :wink:
pozdrav
:papa:
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.01.2009 13:15

Ooo, jak dużo odpowiedzi :)

Dagiesza, dzięki za podzielenie się Twoimi doświadczeniami z pobytu u bratanków. Paskudnie Was facet potraktował. Chciałoby się wierzyć, że umowa to umowa i móc liczyć na ludzką życzliwość, ale nie każdy jest człowiekiem honoru. Honor - to słowo zresztą praktycznie wyszło już z użycia...
Ale wracając do tematu: ja też absolutnie nie uogólniam, że chamstwo to cecha narodowa Węgrów. Taka niemiła sytuacja przydarzyła nam się tylko raz i akurat tak się stało, że w Budapeszcie. Mogło tak być równie dobrze w Polsce, Niemczech czy we Francji, co nie zmienia faktu, że system sprzedaży biletów na stacjach metra w Budapeszcie jest, delikatnie mówiąc, niedopracowany. A u naszych bratanków najbardziej podobają mi się smaczne, obfite i niedrogie dania w restauracjach :D

Leszku, nie chcę Cię tak bardzo zniechęcać do podróży budapesztańskim metrem :wink: Dobrym rozwiązaniem może być np. wykupienie biletu tygodniowego, tak jak pisze Kulka :)

Masz rację, Tymono, czas łagodzi dawne nieprzyjemne wspomnienia. Przynajmniej mieliśmy ciekawą historię do opowiedzenia znajomym po powrocie :wink:

Jacku, po pierwsze dziękuję za komplement :)
Po drugie: automaty faktycznie rzadko działają, ale "ludność tubylcza" się tym nie przejmuje. Na drugiej stacji, do której dotarliśmy w poszukiwaniu maszyny biletowej, pewna Węgierka doradzała nam jazdę na gapę. Twierdziła, że o tej porze nikt biletów nie sprawdza. No, może nie miejscowym. Ale my byśmy się już nie odważyli. Pewnie ten "byczek" od biletów akurat wracałby ostatnim kursem do domu :lol:
Co do taxi, to nie zbankrutowaliśmy wcale :wink: Nie pamiętam dokładnie, ale ceny były podobne do polskich. Zapłaciliśmy równowartość jakichś 40 złotych, ale jechaliśmy w czwórkę (dwie pary), więc dzieliliśmy na dwa. A było to dosyć daleko, bo jechaliśmy około 20 minut.

Kulko, oprócz niemiłego wrażenia pozostaje jeszcze niechęć do biegania po stacjach i poszukiwania sprawnej maszyny biletowej. Ewentualnie można zrobić tak jak Wy i kupić bilet jednodniowy (nie wiem, czy są) czy tygodniowy albo zaopatrzyć się wcześniej w niezbędną ilość sztuk. Teraz mamy już doświadczenie i wiemy, co zrobić, w razie, gdyby nam "odbiło" i jednak pojechalibyśmy budapesztańskim metrem... Szkoda, że się "sparzyliśmy", bo miasto piękne :!:

Co do Molunatu, to zdjęcie dokładnie oddaje "jakość" plaży, a właściwie tej jakości brak. Jak człowiek wcześniej był na Peljesacu czy Hvarze, to długo tam nie wytrzyma :wink:

Aniu, a jeśli chodzi o powiedzenie "Polak, Węgier...", to mimo wszystko uważam, że może być ono dalej aktualne. Ludzie są wszędzie tacy sami - jedni dobrzy, inni źli. (Opowiadam tu straszne banały :wink:) Babcia mojego męża miała (a może dalej ma, bo nie wiem, czy utrzymują ze sobą kontakt) przyjaciółkę Węgierkę i kiedyś często do niej jeździła. Wspomina ja do dzisiaj bardzo miło, mówiąc zawsze, że od rodaków nigdy nie zaznała takiej gościnności i życzliwości co od niej.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 09.01.2009 13:25

Leszek Skupin napisał(a):...
P.S. Będę omijał węgierskie metro z daleka :!: ;)


Leszek nie rób tego. Jest ciekawe. Mają 3 linie. Rewelacyjnie sprawdza się przy zwiedzaniu no i te schody ruchome....jaka różnica poziomów.
I Pamiętaj:
Important Note: The M4 subway (shown on some maps) DOES NOT EXIST! In fact it is rather a joke in Hungary
Pozdrowienia
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 09.01.2009 13:36

maslinka napisał(a):Aniu, a jeśli chodzi o powiedzenie "Polak, Węgier...", to mimo wszystko uważam, że może być ono dalej aktualne. Ludzie są wszędzie tacy sami - jedni dobrzy, inni źli. (Opowiadam tu straszne banały :wink:) Babcia mojego męża miała (a może dalej ma, bo nie wiem, czy utrzymują ze sobą kontakt) przyjaciółkę Węgierkę i kiedyś często do niej jeździła. Wspomina ja do dzisiaj bardzo miło, mówiąc zawsze, że od rodaków nigdy nie zaznała takiej gościnności i życzliwości co od niej

Agnieszko to miło, że jednak tak uważasz. :D Zgadza się, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie i należy jednak wierzyć w dobro. :D Można wytłumaczyć, że pan (byczek) był zmęczony, ktoś na niego nakrzyczał i chciał się np. na Was odegrać. :wink:
Teraz mając takie doświadczenia pewno następnym razem, będziecie wiedzieć ( i my czytający również ) jak poruszać sie po budapesztańskim metrze. :D
Przecież czym byłyby wakacje bez przygód...... Po pewnym czasie miło się wspomina. :D
Miłego dnia.
dagiesza
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 153
Dołączył(a): 14.05.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) dagiesza » 09.01.2009 14:17

maslinka napisał(a):
A u naszych bratanków najbardziej podobają mi się smaczne, obfite i niedrogie dania w restauracjach :D

:)


:!: Święta racja, a do tego butelka dobrego wina, też niedrogo.:wink:
:papa:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 09.01.2009 21:43

Przygody w metrze mnie ominęły :wink: , ale to pewnie dlatego, że byłam tam lat temu... (jakoś tak około 30?) i takich :mrgreen: kontrolerów-cwaniaczków może jeszcze wówczas tam nie było... Z biletami też było łatwiej... Z zakupem, mimo dziwnego języka, też się jakoś udało :lol:. Miała po nas wyjść na dworzec kolejowy moja koleżanka z liceum, która w tym czasie studiowała w Budapeszcie :arrow: co prawda na dworcu na nas nie oczekiwała (pociąg spóźnił nam się o :roll: godzin kilka), ale zaraz po wyjściu na peron wywołano nas imiennie w ludzkich językach do informacji, gdzie czekała kartka z instruktarzem jak dotrzeć na miejsce noclegowe + dodatkowa karta z napisem po ichniemu, jaką należało pokazać w budce, w której sprzedawali bilety na miejską komunikację (na wypadek gdyby tam nikt nie czaił ani w ząb niczego poza za węgierskim :lol:), co okazało się trafionym pomysłem Maśki :D

Piękny ten Twój Budapeszt, Agnieszko :D. Pora tam wrócić :!: i zobaczyc wszystko od nowa, bo (poza parlamentem, wzgórzem Gelerta i winiarniami w piwnicach) mało już pamiętam... O międzymarodowym śpiewaniu kolęd w winiarni we wrześniu już pisałam :wink: , teraz jeszcze mgliste wspomnienie z cytadeli... Spaliśmy tam dwie noce w jakimś schronisku, w zbiorowej sali z pietrowymi żelaznymi łóżkami - jak na cytadelę przystało :wink:. Nockę w tych spartańskich warunkach umilały nam rozlegające się za oknami (a jakże - z kratami :wink: ) dżwięki czardaszy... Wtedy jeszcze zabytki specjalnie mnie nie pociągały :wink:, dlatego wspomnienia mam związane głównie z winem i muzyką :D
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 09.01.2009 22:25

dangol napisał(a):teraz jeszcze mgliste wspomnienie z cytadeli... Spaliśmy tam dwie noce w jakimś schronisku, w zbiorowej sali z pietrowymi żelaznymi łóżkami - jak na cytadelę przystało :wink:. Nockę w tych spartańskich warunkach umilały nam rozlegające się za oknami (a jakże - z kratami :wink: ) dżwięki czardaszy... Wtedy jeszcze zabytki specjalnie mnie nie pociągały :wink:, dlatego wspomnienia mam związane głównie z winem i muzyką :D


To musiały być piękne chwile, Danusiu... Teraz musisz koniecznie wrócić i odnaleźć ulubione miejsca sprzed lat :) Cenniejsze od zwiedzania są przecież sentymenty i "wspomnienia emocjonalne", które tak naprawdę decydują, czy nam się w danym miejscu podoba czy też nie.

Dagiesza, wino pyszne i tanie (nawet tańsze niż "vino domaci" w Chorwacji), a najlepiej prosto z urokliwej piwniczki :)
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14750
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 10.01.2009 20:30

20.07 (piątek)

Jednak nie zostaniemy w Budapeszcie dłużej. Jakoś już nie mamy ochoty po wczorajszych przygodach. Poza tym kurczą się nasze zasoby finansowe. Pakujemy się po raz ostatni na tych wakacjach :cry: Jaka szkoda, że to już koniec... Autko gotowe do drogi! A to nasz budapesztański camping:

Obrazek

Opuszczamy miasto bez żalu (nocne "atrakcje"), jednak ze sporym niedosytem, bo zdajemy sobie sprawę, jak mało Budapesztu zdążyliśmy zobaczyć.

Po drodze jeszcze obowiązkowy obiad, tuż przed granicą słowacką. Jak zwykle obfity i pyszny :D
Droga przez Słowację mija szybko i bezproblemowo. Jedziemy przez piękne górzyste tereny Velkiej i Malej Fatry. Mijamy wzniesiony malowniczo na wzgórzu zamek Strecno (ten sam, co w 2008 roku :)):

Obrazek

Nasze wakacje w Chorwacji były fantastyczne :!: Dużo się przemieszczaliśmy, sporo się działo, ale i nie zabrakło czasu na słodkie lenistwo :) Ponieważ to już koniec, czas na małe podsumowania :D


Top 10 atrakcji Cro 2007 (rzecz jasna bardzo subiektywny):
1. Jelsa :!: :D
2. Lokrum
3. Tunel Pitve i południowa strona Hvaru
4. widoki z twierdzy Spanjol w Hvarze
5. Nin
6. Kotor (choć to nie Cro :wink:)
7. Sanji Urlić (gospodarz campingu "Male Ciste") w japonkach :lol:
8. "bambusowe prysznice" na "Male Ciste" :wink:
9. droga Sucuraj - Jelsa
10. ryba w konobie "Decima" w Makarskiej

Poza wszelką klasyfikacją znalazł się Molunat :lol: Niestety nie zyskał naszej sympatii.

Dziękuję wszystkim czytającym relację za to, że byliście, komentowaliście, dzieliliście się swoimi odczuciami i doświadczeniami. Przyjemnie mi się pisało z myślą, że moje wspomnienia pomogą Wam w zaplanowaniu wakacji albo przynajmniej będą miłą rozrywką czy sposobem na poprawę nastroju lub "ogrzanie" w długie jesienno-zimowe wieczory :)

Pozdrawiam serdecznie :papa:
Ostatnio edytowano 24.02.2012 12:40 przez maslinka, łącznie edytowano 2 razy
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 10.01.2009 20:48

I ja bardzo dziękuję :!:
Fajnie mi się z Tobą podróżowało, czasem przypominałaś mi pewne wydarzenia z dzieciństwa, dużo się dowiedziałam i dzięki Tobie mogę sobie zaplanować kolejne wakacje w Cro. :)
Przyznam, że zawsze czekałam na kolejne odcinki i żal, że to koniec...... No ale cóż......"wszystko co dobre......."


Życzę Ci , aby kolejne wakacje były równie ciekawe i bogate w przeżycia jak te ubiegłe. :D Jak wrócisz to podzielisz się wrażeniami i może ja się też skuszę na opisanie swoich przeżyć. ;-)
Gorąco Cię pozdrawiam. :)
Ania.
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 10.01.2009 21:00

anjas napisał(a):Przyznam, że zawsze czekałam na kolejne odcinki i żal, że to koniec...... No ale cóż......"wszystko co dobre......."

To tak jak ja... Nie wiem, jak dotrwam do powrotu Maslinki z kolejnych wakacji, tak się przyzwyczaiłam do poznawania pięknych miejsc jej oczami 8)

Agnieszko, a może przed latem :idea: odkurzysz jeszcze jakieś wspomnienia i obdarzysz nas jeszcze jakąś relacją :?: :D Byłoby fajnie :D :!:

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za umilanie czasu :papa:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107608
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 10.01.2009 21:12

Dla Maslinki śpiewa Alen Slavica - Masline :wink: :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 10.01.2009 21:15

maslinka napisał(a):.....Przyjemnie mi się pisało....

A nam przyjemnie się czytało :lol: :wink:
Senkju jak mawiali starożytni Rosjanie nad Tybrem :wink:
Pozdrav :papa:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży

cron
W poszukiwaniu wąskich uliczek, czyli Chorwacja 2007 :) - strona 24
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone