Upalny wrześniowy Peloponez 2012

dangol napisał(a):Trochę euraków zostawiliśmy w tawernie, ale to przecież była ostatnia kolacja na Peloponezie...

A tak miło się z Wami podróżowało.....

Iwona75 napisał(a):

dangol napisał(a):Trochę euraków zostawiliśmy w tawernie, ale to przecież była ostatnia kolacja na Peloponezie...

A tak miło się z Wami podróżowało.....

Tak. To prawda. Ale jeszcze nie koniec.

W międzyczasie przeczytałem Kulków do końca i i i i i

już zacząłem czytać tę relację od początku.

Jedna z ciekawszych opowieści

dangol napisał(a):Musisz jednak przyznać, że ta relacja jakoś wyjątkowo szybko mi idzie .

Przyznaję... z pełną satysfakcją

Darkos napisał(a):W międzyczasie przeczytałem Kulków do końca i i i i i

Mam nadzieję, że skoro dotrwałeś, to było warto i może również u nas znalazłeś coś, co będziesz mógł wykorzystać w czasie swojej podróży

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):Mam nadzieję, że skoro dotrwałeś, to było warto i może również u nas znalazłeś coś, co będziesz mógł wykorzystać w czasie swojej podróży

Pozdrawiam

Znalazłem, znalazłem i to bardzo dużo.

Piękne te Wasze ostatnie wyspy.....

Ale ja na ten rok skupiam się na Peloponezie i Lefkadzie [25 dni z podróżą].
W końcu to Grecja po raz pierwszy.

Dlatego Wasze dwie Wrocławskie relacje są dla mnie dużą inspiracją.
Planuję ten wyjazd od 2009 r., ale nie było urlopu [nie chciałem do Grecji na dwa tygodnie] - może teraz się uda.

Ciągnie i na Chalkidiki i na Cykladki i na Kefalonię, ale to musi poczekać.

Wasze [Wrocławskie] wzorce podróżowania będę promował w naszej ekipie.
Zobaczymy jak to wyjdzie.

Darkos napisał(a):

Iwona75 napisał(a): A tak miło się z Wami podróżowało.....

Tak. To prawda. Ale jeszcze nie koniec.

Oczywiście, przecież jeszcze trzeba wrócić do domu, a przejazd trochę trwa , nawet biorąc pod uwagę tylko Grecję .

Darkos napisał(a): Wasze [Wrocławskie] wzorce podróżowania będę promował w naszej ekipie.
Zobaczymy jak to wyjdzie.

Z dobrych wzorców warto korzystać, chociaż czasem trzeba je modyfikować ze względu na potrzeby ekipy jako całości. Co wcale nie znaczy, że modyfikacja nie będzie na plus .

Darkos napisał(a): Ale ja na ten rok skupiam się na Peloponezie i Lefkadzie [25 dni z podróżą].
(…) Dlatego Wasze dwie Wrocławskie relacje są dla mnie dużą inspiracją.

A ja liczę na „lefkadzkie” inspiracje, bo zapewne (przed Cykladami ) właśnie ten kierunek obierzemy przy kolejnej greckiej podróży.
Tak więc, zwracaj uwagę na miejsca, w których moglibyśmy ustawić naszą „sypialnię” i daj mi o nich znać po powrocie. Jakieś lokalizacje mam już „zanotowane” z relacji Kulek, ale chętnie skorzystam z innych podpowiedzi ... Bo jeśli będzie Lefkada, to na niej caluśki tydzień, więc noclegowe miejscówki trzeba będzie zmieniać, aby nudnonie było .

dangol napisał(a):
A ja liczę na „lefkadzkie” inspiracje, bo zapewne (przed Cykladami ) właśnie ten kierunek obierzemy przy kolejnej greckiej podróży.
Tak więc, zwracaj uwagę na miejsca, w których moglibyśmy ustawić naszą „sypialnię” i daj mi o nich znać po powrocie. Jakieś lokalizacje mam już „zanotowane” z relacji Kulek, ale chętnie skorzystam z innych podpowiedzi ... Bo jeśli będzie Lefkada, to na niej caluśki tydzień, więc noclegowe miejscówki trzeba będzie zmieniać, aby nudnonie było .

Wdzięczny za Wasze wskazówki będę się po Lefkadzie rozglądał.

dangol napisał(a):Trochę zwolniłam, bo to już końcówka, a trudno jest się rozstać ...

U siebie zauważyłem podobne zjawisko.

pzdr

Czwartek, 27 września
Ach, te wschody słońca oglądane wprost z „łóżeczka”… Bardzo mi ich brak , szczególnie w zimowe poranki.











Poranny ( bezskuteczny) ośmiorniczkowy patrol:



Grzegorz stwierdził, że chociażby po to , aby w końcu twora złapać i sobie przyrządzić na obiadokolację, koniecznie musimy znów wybrać się do Grecji .

A to już widoczki zdjęte w Korfos…







Nie znaleźliśmy się tam z powodu porannej kawusi , gdyż tę postanowiliśmy wypić w Koryncie. Po analizie mapy, jaką ze sobą mieliśmy, postanowilismy dojechać do głównej drogi nie „po śladach”, lecz nieco inną trasą. Na mapie była zaznaczona droga przez środek półwyspu, w którego południowej części leży Korfos.



Tyle, że to nie była droga w odpowiednim kolorze … A mówią, że człowiek uczy się na błędach! Zapewne tak, ale dopiero na kilku .

Na początku jednak był asfalt , momentami deczko upstrzony przez sp adajace ze zboczy i niezbyt regularnie usuwanie kamyczki… Ale to nic, widoki z podjazdu całkiem ładne .









Asfalt jednak skończył się… Dalsza droga wiodła wciąż w górę, ale nie był to zwyczajny szuter, który zapewne tak szybko by na nie złamał . To była po prostu górska mocno kamienista droga… Nasze auto ma stanowczo za niskie zawieszenie, żeby się w coś takiego pakować, zwłaszcza gdy nie ma pewności, czy za chwilę nie będzie jeszcze gorzej? Nawet dla zagubionego gdzieś na tych wzgórzach monastyru, na jaki mieliśmy trafić po drodze, trudno było podjąć ryzyko…



W nagrodę za wczesniejszą decyzję, przy końcu asfaltu trafiliśmy na maleński kościółek Panagia Steiri (był on kiedyś częścią monastyru ufundowanego w 1 poł. XI w.). Tyle, że trwał tam jeszcze jego remont (ze środków unijnych), więc nie było najmniejszych szans na to, aby zobaczyć wnęrze ze stareńkimi freskami…

Fotka z netu:

Fotka z netu:

Nazwa kościółka upamiętnia pobyt w okolicach Koryntu bizantyjskiego pustelnika św Łukasza ze Steiri w Beocji(zmarłego w poł. X w.) – założyciela monastyru Hosios Lukas na stokach górskiego masywu Helokon.

Tak wyglądał kościółek za naszej tam bytności…



… a taką jego aktualną fotkę znalazłam w sieci:

Fotka z netu:

Jak widać, pieniążki z Unii zostały wykorzystane .

Zjachaliśmy z powrotem do Korfos…







Kadr z filmiku:

… a potem, już normalną drogą dojazdową, dotarliśmy do głównej szosy wiodącej do Koryntu.

Gdzieś po drodze do Koryntu…





Zanim oglądnęliśmy słynny kanał (no bo to oczywiście obowiązkowy przystanek na trasie), najpierw zajechaliśmy do portu na kawkę.





Sam nowy Korynt nie wzbudził w nas potrzeby zwiedzania (no bo co niby mielibyśmy tam oglądać?), toteż spacer ograniczyliśmy do samego portu, od parkingu na jego skraju był to rzut beretem…

Na widokowy mostek nad Kanałem Korynckim dojechaliśmy przez Loutraki, aby po drodze zobaczyć wylot kanału do Zatoki Korynckiej.









O kanale pisać nie będę, bo czyż mogłabym coś dodać to tego, co w swej relacji zamieścił weldon?

Na drugą stronę przedostaliśmy się szybciutko, ale właśnie dlatego, gdy już znaleźliśmy się w miejscu skąd turyści sobie kanał oglądają, nie było szans na widok z przepływającym przez kanał olbrzymim statkiem czy chociażby jakąś małą żaglówką…











Tak oto pożegnaliśmy Peloponez…

Dalsza część czwartku to tylko dłuuuuuuuuuuuugi przejazd przez Grecję. Pomimo tego, że głównie autostradą, jechaliśmy znacznie dłużej, niż się spodziewaliśmy…Generalnie było nudno, urozmaiceniem można nazwać częste pojawianie się bramek przy punktach poboru opłat za poszczególne odninki autostrady. Pierwszą kwotę (3,20 euro) trzeba było uiścić zaraz po tym, jak odjechaliśmy znad Kanału Korynckiego...

Ateny postanowiliśmy ominąć całkiem z daleka, wybierając starą drogę do Teb (przez Mandre i Erythres) odgałęziającą się od autostrady w pobliżu Elefsiny. Czasowo wychodziło podobnie, jakbyśmy mieli jechać autostradą, a jechało się sympatycznie.



Przy jednej z przydrożnych małych stacji paliw uzupełniliśmy stan baku na tyle, aby wystarczyło na przejazd przez Grecję. Co prawda tu zatankowaliśmy najtańszy ON, na jaki trafliliśmy w Grecji (1,509 euro/l – przeważnie było w granicach 1,58 – 1,62 euro/l), ale w Macedonii wychodziło korzystniej , więc postanowiliśmy tankować tam dwukrotnie – zaraz opuszczeniu Grecji oraz tuż przed przekroczeniem serbskiej granicy.

Za Tebami znów „dopadliśmy” autostradę i zaczęły się sypać kolejne punktu poboru opłat… Licząc aż do Katerini, były to w euro następujace kwoty: 2,55 + 2,45 + 1,65 + 2,60 + 3,00 + 1,10 + 2,30 + 3,10, co w sumie z opłatą koło Koryntu dało wartość prawie 22 euro.





Dłuższe przystanki po drodze mieliśmy dwa. Pierwszy był w Karavomylos. Plażowy patrol był niejako przy okazji, gdyż głównym celem była kawka i coś na ząb.
Widoki z plazy całkiem fajne, ale spędzić na tej plaży cały urlop?







Musaki niestety nie było , ale zamówione „w zastępstwie” saganaki okazały się przepyszne .





Kolejną przerwę mieliśmy za Larissą, tuż przed wjazdem w malowniczy wąwóz docierajacy do Riwiery olimpijskiej. Na dużym parkingu w Evangelismos była krótka drzemka dla znużonego autostradą kierowcy, kawka i podziwianie widoczków…





Nocleg postanowili smy zbaleźć jak najbliżej granicy, z tym że jeszcze nad wodą . Kurorty bezpośrednio pod Olimpem odpuściliśmy, bo ryzyko campingu w miejsce noclegu na dziko było zbyt wielkie...

dangol napisał(a):Dalsza część czwartku

A my jeszcze nawet nie na promie

dangol napisał(a):Ateny postanowiliśmy ominąć całkiem z daleka, wybierając starą drogę do Teb .....
Za Tebami znów „dopadliśmy” autostradę

Ten skrót aż się prosi... zresztą po ruchu na tym odcinku widać ile ludzi wpada na ten sam pomysł, zwłaszcza kierowców ciężarówek
Za Tebami już dużo lepiej się jedzie, pusto, aż do Lamii. A od Lamii do Larisy przez Domokos i Farsalę też całkiem nieźle, nie ma zbyt dużego ruchu.
To tak tylko, jakbyście chcieli w przyszłości na jakąś tawernianą ucztę przyoszczędzić

dangol napisał(a):Kurorty bezpośrednio pod Olimpem odpuściliśmy

To akurat słusznie , ale okolice Kalivia Varikou są naprawdę niezłe by spędzić tam noc podczas podróży , albo zrelaksować się ostatnią kąpielą w greckim morzu przed powrotem na zimną i deszczową północ...

kulka53 napisał(a):To tak tylko, jakbyście chcieli w przyszłości na jakąś tawernianą ucztę przyoszczędzić

Kiedyś z pewnością nadarzy się taka okazja

kulka53 napisał(a): okolice Kalivia Varikou są naprawdę niezłe by spędzić tam noc podczas podróży

Tyle, że nazwa i lokalizacja „Waszej” plaży tym razem jakoś mi umknęła i z autostrady zjechaliśmy nieco za późno, już na wysokości Katerini…

Suma opłat autostradowych wysoka, a dodatkowo irytuje mnie częstotliwość bramek...
Ale za to autostrady były praktycznie puste, no może w okolicach większych miejscowości mieliśmy większy ruch...

Masyw Olimpu widzę

pozdr