Franz napisał(a):Pokoik zacny.
Mnie się bardzo podobał trochę surowy styl i kamienna posadzka oraz duża łaźnia z otwartym prysznicem oraz wyjściem na ogród.
Mieliśmy jednak zarezerwowany większy pokój i na następne trzy noclegi zostaliśmy tam przekwaterowani.
W styczniowej edycji wyjazd kolejką pod Pico del Teide wykupiliśmy na trzeci dzień pobytu i na ten dzień zarezerwowaliśmy zezwolenie na wejście w rejon szczytu na godzinę 9.00. W razie niekursowania kolejki zezwolenie podobno przedłużone zostaje jedynie na dzień następny. Na kolejne dni rezerwujemy inne atrakcje, niestety każda konieczność jakiejkolwiek rezerwacji, zezwolenia czy nawet rejestracji w pewnym stopniu pozostawia pewien niesmak. Niestety z różnych przyczyn częściowo i zapewne słusznych coraz więcej miejsc z roku na rok zostaje tak właśnie zakwalifikowanych.
Podobno jednak najlepsze rzeczy w życiu są za darmo i w stwierdzeniu tym nie chodzi wcale o pieniądze...
Drugi dzień pobytu celowo planujemy jako wolny i zaraz po śniadaniu na cały dzień jedziemy na piękną plażę.
Przepiękna pogoda i pełne słońce podładowują nam akumulatory na dłuższy czas i pozwalają na prawdę zapomnieć o zimie.
Woda w oceanie trochę zimna, zwłaszcza przy pierwszym wejściu ale po chwili zabawy z falami robi się całkiem znośnie.
Jest przyjemnie, gorąco i bezwietrznie. Moglibyśmy w zasadzie spędzić tu cały tydzień na ale
nie przyjechaliśmy to dla przyjemności a tydzień pobytu mamy tylko jeden...
Późnym popołudniem przenosimy się na Playa Montana Pelada. Chyba zaczyna się odpływ bo pioziom wody jest znacznie wyższy niż wczorajszego wieczora:
Plaża Pelada położona jest w niewielkiej zatoczce u podnóża stożka Montana Pelada.
Zarówno tutaj jak i na sąsiednich wielkich Playa del Médano i Playa de la Tejita są doskonałe warunki do uprawiania surfingu.
Na odpoczynek i zabawy z falami przychodzą tu rodziny z dziećmi, grupy przyjaciół jak i sporo ludzi o mniej określonym typie osobowości.
Kolejne dwie godziny relaksu na plaży w zupełności zaspokajają naszą potrzebę załapania słońca i możemy podjechać zobaczyć jeszcze co nieco.
Zatrzymujemy się zobaczyć położoną w skalnej jaskini kaplicę Cueva Del Hermano Pedro która jest poświęcona Pedro de San Jose Betancur. Jest jedno z głównych miejsc pielgrzymkowych na Wyspach Kanaryjskich.
Jadąc w kierunku autostrady zauważam olbrzymi parking. Dla tych samochodów to zapewne jednak ostatnie miejsce postojowe:
Przez zachodem słońca jedziemy jeszcze do położonej na wysokości 650m npm miejscowości Granadilla.
Kościół św. Antoniego z Padwy:
Uliczki strome, domy kolorowe, jak w większości górskich miejscowości.
O zachodzie słońca jedziemy w kierunku San Miguel :
Kościół Iglesia Parroquial de San Miguel:
Podziwiamy spektakl kształtów i kolorów toczący się na nieco pochmurnym niebie:
i wracamy do miejsca zakwaterowania. Pokój przestronniejszy i łoże wygodniejsze lecz klimatu jednak jakiegoś brak.
Może bardziej żywy, jak widać i dziewczę z poprzedniego obrazu już wstało.
Dla nas to w sumie nie ma większego znaczenia. I tak wszystkie miejscówki ograniczają się w zasadzie jedynie do snu i nie ma okazji poznać ich otoczenia w świetle dziennym...
Wieczór spędzamy w ogrodzie z pięknie podświetlonym basenem delektując się urokiem chwili. Mija północ więc pora spać.
Jutro pobudka przed świtem. Punkt 9.00 mamy wagonik z numerem 1 Teleferico...