Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Szlak Gringo - Relacja Telefonem Pisana

Nazwę Ameryki zaproponował w 1507 roku niemiecki kartograf, pochodzący z Alzacji, Martin Waldseemüller. Przypisywał on odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu i na jego cześć nadał mu miano America. Jednym z najstarszych globusów, na którym pojawiła się nazwa Ameryka, jest Globus Jagielloński z 1508 roku.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013
Szlak Gringo - Relacja Telefonem Pisana

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 07.10.2017 00:27

Ta relacja jest kroniką aktualnie odbywającej się podróży mojego Marcina z dziewczyną Olą po Ameryce Południowej. Wyjechali zanim my z żoną wróciliśmy z Grecji. Nasz niepokój i tęsknota jest częściowo kompensowana codziennymi rozmowami, relacjami i zdjęciami. Niesamowita jest ta dzisiejsza technika komunikowania się :) .
Oboje są pasjonatami tańca, zatem niech Was nie dziwi, że będą się dość często pojawiać takie określenia jak : zouk, lambada, milonga itp. :D


Godzina 0

Wziąłem specjalnie dwa dni wolnego aby wszystko na spokojnie przygotować, ale nie wszystko zdążyłem, o części zapomniałem. Stres był kiedy po nocnej godzinnej drzemce została godzina 8O , a tu trzeba jeszcze odstawić motocykl i samochód na zimowanie oraz nieco dopakować :twisted: . W końcu blabkacarem ruszamy do Warszawy, tu lot do Kataru i potem Sao Paulo. Nie było wiadomo ile będziemy koczować na lotnisku w Katarze :roll: , bo lecimy na biletach promocyjnych o niskim priorytecie (gdy braknie miejsc w samolocie to zostajemy). Ola się stresowała, bo ciągle była nadwyżka pasażerów ale ostatecznie udaje się zasamolotować na pierwszy lot :D !
Myślałem, że w samolocie na spokojnie dokończę planowanie powrotu. Niestety, mimo zapowiedzi nie ma Wifi :( . Ola wraca po miesiącu, ja zostaję do Bożego Narodzenia 8) i mam lot z Bogoty do Madrytu. Dalej chciałem kupić bilet Barcelona - Berlin, ale póki co pozostaję bez ostatniego połączenia :? .

Dzień 1

Dzień pierwszy w Ameryce. Po jeździe autobusem za 6rs (1 rs=1,16 zł), czyli ok. 7 zł., z lotniska GRU dojechaliśmy na dworzec. Pierwsze pokoje po 130rs za noc albo na godziny :evil: . Przy pomocy maps.me po niedługim marszu przez mroczne uliczki :? , udało się znaleźć hostel green grass za 35rs od osoby. Niestety nie mam pojęcia gdzie można pozoukować :roll: .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień 2

Wstaliśmy o 8, śniadanie, pakowanie, zebranie info i w deszczu :( na autobus do Ubatuba (za 75reali), miasteczka po drodze do Rio i Paraty poleconego przez recepcjonistkę. Po drodze trwającej ok 5h, piękne widoki ze skarp na ocean :D ,o 17 dojechaliśmy na miejsce.
Po długim poszukiwaniu udało się znaleźć nocleg za 40 reali w pousada e hostel golfino tropical u sympatycznej rodziny :) .
Jest pięknie :!:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14779
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 07.10.2017 00:59

Pierwsza w Hameryce :D
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 15634
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 07.10.2017 09:12

Ja też, choć myślałam, że to może Twoja Grecja będzie...
mysza73
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13057
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mysza73 » 07.10.2017 09:50

piekara114 napisał(a):Ja też, choć myślałam, że to może Twoja Grecja będzie...

Mnie też zmyliłeś ... :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 07.10.2017 22:55

maslinka napisał(a):Pierwsza w Hameryce :D

Gratuluję refleksu :D
piekara114 napisał(a):Ja też, choć myślałam, że to może Twoja Grecja będzie...

mysza73 napisał(a):Mnie też zmyliłeś ... :wink:

Postaram się zacząć Grecję już niedługo i pociagnę obie relacje równolegle, ale pierwszeństwo będą miały bieżące przygody dzieciaków w Ameryce Płd :oczko_usmiech: .
pzdr. :wink:
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 07.10.2017 22:56

Dzień 3

Zdecydowaliśmy się przedłużyć pobyt w malowniczym Ubatuba. Zouka ani śladu :? . Brazylijczycy
pytani robią wielkie oczy 8O . Za to zrobiliśmy ponad 20 km rowerami (20 reali za rower na 24h)
oglądając najpiękniejsze brazylijskie plaże :D , piliśmy kokosa za 7 reali i byliśmy obejrzeć trening
capoeira :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Właściciel pensjonatu pożyczył mi deskę i drugi raz w życiu próbowałem swoich sił
jako surfer :mrgreen: .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest tu w Brazylii marka motocykli Kasinski. Właściciel pensjonatu opowiadał, że
kiedyś całe Ubatuba wykupiła Polka i w efekcie były lub są ulice jak Curie, Penderecki, Chopin :) .
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 08.10.2017 12:46

Dzień 4

Dzień kolejny zaczął się bardzo słonecznie :) . Z żalem wyjechaliśmy z Ubatuba :( , ale wyjazd przynajmniej był
poprzedzony poranną wizytą na plaży i wygrzaniem się na słoneczku 8) . Autobus spóźniony, spokojnie nabraliśmy wody pitnej z ujęcia na stacji.
No tak, wyjazd niskobudżetowy, to dzieciaki i na wodzie też oszczędzają :roll: :wink:
W Paratach (to tu) byliśmy po ok godzinie jazdy za 15 reali. Generalnie ceny w Brazylii
zbliżone do tych na polskim wybrzeżu :idea: .
Okazuje się, że nie ma miejsca na autobus do Rio jadący o drugiej w nocy, w którym chcielibyśmy się przespać, bo jedzie 5h i zaoszczędzić na noclegu :? .
Znaleźliśmy nocleg w hostelu przy plaży za 35/os z poranną kawą. Na recepcji bardzo pomocna Maria z Argentyny opowiada co i gdzie.
Po pytaniu o zouk-lambada jak zwykle o zouku nic, ale wspomina czasy czarnych płyt na których słuchała lambady :mrgreen: .
Stwierdza też, że nie lubi Forro, bo to zbyt bliski taniec. Gdy szykujemy się na plażę słyszymy lambadę Kaomy, bachatę i salsę puszczone specjalnie dla nas :D .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jedziemy, po krótkim plażowaniu, lokalnym autobusem za 3rs/os
nad wodospady :) i do destylarni cachaca 8) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niestety nie kupujemy Gabrieli ( alkohol wyrabiany z trzciny cukrowej z dodatkiem goździków i cynamonu.) w dobrej cenie :? , licząc, że trafimy tańszą :roll: :?: .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łapie nas busik, w którym szybko robi się tłoczno, ale jest taniej niż autobusem :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

(Niagara to nie jest :roll: , taki duży kraj, a taki mały wodospad :oczko_usmiech: )

Obrazek

Obrazek

W drodze powrotnej fotografując piękny zachód słońca znajdujemy łódkę na 2h za 100 reali na jutrzejszy dzień :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Próbujemy dotrzeć do fortu na wzgórzu ale robi się ciemno i zawracamy :? .
Spacer po pięknych i nastrojowych uliczkach starego miasta w stylu kolonialnym w
poszukiwaniu najlepszego stosunku cena/jakość za pyszną cachaca Gabriela. Kupujemy
najlepszą za 35rs i wracamy na naszą plażę.

Obrazek

Okazuje się że pizza w naszym hostelu jest droga, ostatecznie decydujemy się na festiwal pizzy za 30rs/os. Obżarty chciałem zapłacić, a tu okazuje się, że facet z knajpy naliczył po 35 jak było w karcie zamiast w promocji za 30, o jakiej na początku nam mówiła pani :o . Po wyjaśnieniach udaje się zapłacić 30rs/os. plus dwie 0,33l puszki dobrego piwa za 6 reali od puszki :D .

Obrazek
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 08.10.2017 22:23

Dzień 5

Wstałem o 7 i poszedłem po wodę do sklepu przy plaży, parę metrów obok hostelu. Wróciłem na chwilę jeszcze się położyć. Wstaliśmy po 8. Pakowanie, pyszne owocowe śniadanie hostelowe.
Rzeczy zostawiliśmy Marii i pobiegliśmy na drugi koniec Paratów aby zdążyć na łódkę o 9. Popłynęliśmy na wyspę z małpkami. Snurkowanie słabe, mała przejrzystość szafirowej wody.
Ryby, chyba hornety, zanęcone lepiej widać było z łódki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To małe na kamieniu, z lewej strony, to nie chyba nie mysza, a jakaś małpka :wink:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Potem popłynęliśmy na rajską plażę :D .
Widzieliśmy duże żółwie z łódki. Przy brzegu chodziły wielkie czarne ptaszyska. Popływaliśmy chwilę na paddle boardzie, nacieszyliśmy oczy, a w tym czasie kapitan zebrał banany i kokosy. Łódka wynajęta na dwie godziny w efekcie była nasza na trzy godziny :wink: .
W drodze powrotnej czuliśmy się jak piraci, z tą różnicą, że zamiast rumu sączyliśmy przepyszną, słodką, cynamonową Gabrielę 8) . Zapłaciłem umówione 100rs +10rs napiwku za dodatkową godzinę i banany, jakimi zostaliśmy poczęstowani :) .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No, no, jak na niskobudżetową wyprawę, to całkiem nieźle :roll:

Ponieważ gotówka Oli się kończy, w banku Santander wybieram kartą usd mbanku 300rs na dalszą podróż płacąc 20rs za przewalutowanie :evil: . Następnie ruszyliśmy lokalnym autobusem za ok 4rs/os na plażę do Trindade, którą poleciła Maria :) .
Trafiamy na coraz piękniejsze plaże :P . Ostatnia to długa, piaszczysta, plaża z otwartym oceanem. Fale są tak mocne, że wyrzucają Olę na brzeg 8O , ja czuję się jak w pralce :? , robię salto pod wodą.
W życiu nie widziałem takich fal. Są przez nie pierwsze straty. Ponieważ podczas snurkowania z łódki przypiekło mi wygolony czerep, to zakładam kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, po czym wchodzę do wody na, jak myślałem, bezpieczną głębokość. Większa fala pomimo mocnego uchwytu zmyła mi okulary z twarzy :( . Miałem pretekst aby wyciągnąć sprzęt do snurkowania i ruszyłem na odsiecz okularom. Parę razy w pienistej kipieli je widziałem, raz byłem nawet bardzo blisko by je odzyskać, jednak ostatecznie przepadły :twisted: . Mimo drobnej ofiary ta plaża to cud natury :D :!:

Obrazek

Obrazek

Niestety czas najwyższy ruszać do Rio... "Niestety" hmm, niejeden chciałby być na Waszym miejscu :roll:
Maria ściska nas na pożegnanie :papa: i po dziarskim marszu docieramy na dworzec. Kupujemy bilety do Rio za 170 i niedługo później siedzimy w autokarze z wifi, lecz bez Internetu :( .
Do Rio docieramy po zmroku. Wszyscy nas przestrzegali przed tą metropolią, dużo słyszeliśmy o niebezpieczeństwach czyhających na turystów w tym mieście. Sprawdzamy na dworcu, pod okiem policji (rozsądne dzieciaki :D ), długo wszelkie możliwości dojazdu z dworca Nuevo na słynną plażę Copacabana.
Uber nie działa, akredytowana (bezpieczna) taxi z dworca 50rs, autobusy z przesiadkami…
Decydujemy się podejść na pobliski przystanek, pytamy funkcjonariuszy o drogę, chowamy telefony i idziemy. Ze trzy razy :!: wracaliśmy na bezpieczny dworzec sprawdzić ponownie trasę, bo nie mogliśmy namierzyć przystanku :? . Wreszcie się udało i miejskim autobusem docieramy na plażę :) . Tu już nieco więcej turystów, szerokie ulice i deptaki. Pomyłkowo dobijamy się do innego hostelu, obwarowanego jak Guantanamo, próbując porozumieć się przez domofon zainstalowany przy grubych, metalowych drzwiach. Ostatecznie ktoś do nas wychodzi i informuje, że to nie jest ten obiekt :roll: . Przepraszamy i szybko znajdujemy Chill On The Beach Hostel, gdzie w 16-osobowym pokoju, w nocy chilluje klimatyzacją aż za bardzo :mrgreen: .
Ostatnio edytowano 09.10.2017 17:53 przez tiwa, łącznie edytowano 1 raz
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 09.10.2017 11:45

Dzień 6

6.10.17, Rio de Janeiro
Wstaliśmy, zrobiliśmy zakupy w markecie obok za 30rs: dwa różne mango, avocado, banany, ciastka, chleb, serek topiony i woda. To posiłki na cały intensywny dzień i śniadanie na następny dzień :) . Dowiadujemy się co gdzie i jak. Idziemy zobaczyć za dnia słynną plażę Copacabana 8) .

Obrazek

Następnie busikiem za 122rs (tanio nie jest :? ) w dwie strony wraz z biletem wstępu jedziemy na wzgórze Corcovado ze statuą Odkupiciela. Niesamowity widok cieszy oczy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod pomnikiem jest wifi, więc Ola robi na fb transmisję video live. Jemy kanapki i wracamy busikiem. Po drodze widzimy u podnóża mające złą sławę slumsy (favelas). Wspinamy się na wzgórze przy głowie cukru, by obejrzeć cudny zachód słońca. Wspinaczka jest dość forsowna, gdyż czasu do zachodu jest niewiele. Duża część trasy stanowią drewniane schodki. Całość przebiega przez las tropikalny i słychać charakterystyczne odgłosy zwierząt.

Obrazek

Z góry rozpościera się fantastyczny widok na wzgórze Corcovado zwieńczone posągiem Chrystusa.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widać, że się podoba :oczko_usmiech:

Po obejrzeniu spektaklu światła, jaki zgotowała nam natura, chcemy wracać. Zejść tą samą trasą nie możemy, bo ścieżka jest zamknięta. Dowiadujemy się, że ze względów bezpieczeństwo o 18 (po zachodzie słońca - tak, tu o 18 robi się ciemno :!: ) zamykają trasę pieszą i zostaje tylko droga kolejka linowa. Na szczęście dowiadujemy się, że po 19.30 można zjechać za darmo :D .
Wracamy do hostelu odświeżyć się oraz wypić caipirinhie, czyli drinki na bazie cachacy z limonką i cukrem, jakie mamy w cenie noclegu. Po drodze kupujemy tapioca za 7rs/szt, takie naleśniki z manioka. Po drobnym odpoczynku ruszamy na imprezę zoukową. Niestety mapa źle pokazuje miejsce :evil: i w efekcie mamy do przejścia pieszo ok 1km po nieciekawej okolicy :? . Docieramy na 23. Jak się tańczyło w kolebce zouka? Przede wszystkim zdziwiony byłem rozmiarami szkoły, ponieważ była tylko jedna, bardzo wąska sala do tańca 8O .

Obrazek

Ola mówi, że partnerzy prowadzą siłowo. Partnerki chyba przyzwyczajone do tego miały na początku trochę problemów z interpretacją moich subtelnych sygnałów :mrgreen: . Muszę przyznać, że na Bachaturo czy Zouk Libre w Warszawie o wiele lepiej mi się tańczy. Poznajemy turystów i miejscowych, wszyscy bardzo mili i otwarci, generalnie jest super :D . Niestety na imprezie nie było Renaty Pacenhy, twórczyni zouka i założycielki szkoły tańca, w której gościliśmy. Gdy gdzieś koło 3 w nocy dopada nas zmęczenie i ból nóg daje się we znaki, wracamy autobusem do hostelu. Jadąc przez dzielnicę imprezową widzimy dzikie tłumy lokalnej młodzieży oddajacej się zabawie :oczko_usmiech: . Gdzieniegdzie dają się dostrzec blade twarze turystów. Miejscowi pomagają nam wysiąść na właściwym przystanku i idziemy spać ok. 4. Generalnie mam wrażenie, że nie taki diabeł straszny jak go malują :twisted: .
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 09.10.2017 15:39

Dzień 7

7.10.17 Rio de Janeiro, Angra dos Reis
Ledwo wstajemy przed 11 po imprezie, pakujemy się i zastanawiamy czy dawać rzeczy do przechowalni za 100rs/os :? . Rezygnujemy jednak, jemy dwa mango na śniadanie i ruszamy z plecakami. Idziemy brzegiem oceanu przez Copacabana. Woda jest tu lodowata :( mimo świetnej pogody, w Paratach była cieplejsza. Ostatnie spojrzenie na plażę i ruszamy do metra.

Obrazek

Jedziemy do katedry w Rio oraz na pobliskie kolorowe schodki. Katedra z zewnątrz… No cóż… Dość osobliwa 8O .

Obrazek

W środku widać wielkie witraże :o .

Obrazek

Znajdujemy schodki, robimy pamiątkowe zdjęcia ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i ruszamy na dworzec.
Tuż przed odjazdem autobusu zastanawiamy się gdzie dalej :roll: :?: . Decydujemy się ostatecznie jechać do Angra dos Reis, skąd płyną barki na Ihla Grande :idea: . Docieramy po paru godzinach i szukamy noclegu. Po długim spacerze wracamy do pierwszego miejsca Brunar Inn, gdzie gospodyni obiecała nam po targach 49rs/os/noc (w Rio za dwie noce łącznie 80rs zapłaciliśmy).
Za to jesteśmy sami w ładnym pokoju. Kuchnia i łazienka jest współdzielona przez domowników, co daje nam poczucie domu. Niestety internet nie działa :( .
W sklepie kupiliśmy duży stek za ok. 6rs i go zjadamy z cebulą, pomidorem i makaronem na obiadokolację. Planujemy wstać wcześnie rano i ruszyć na wyspę. W okolicy, tej nocy, widzieliśmy dwa wesela, a jedno z nich utrudnia Oli sen :evil: . Ja natomiast uderzyłem się solidnie w głowę :twisted: o ostry metalowy kant kabiny prysznicowej i w efekcie szybko usypiam :oczko_usmiech: .
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 09.10.2017 17:24

Dzień 8

8.10.17, Angra dos Reis, Ihla Grande
Zaspaliśmy :oops: . Co dziwne, bo ciągle wybudzał mnie jakiś piekielnie :twisted: skrzeczący ptak gospodarzy. Jemy skromne śniadanie i się zbieramy. Odkrywam kolejną stratę - w Rio została cześć mojej bielizny :cry: . Niepocieszony sprawdzam dokładnie czy tym razem wszystko spakowane i ruszamy szukać barki. Poprzedniego wieczoru w sklepie moja karta usd została odrzucona i przestraszyłem się :o , że już tyle wydaliśmy. Okazuje się, że gotówka się kończy, a na wyspie nie ma bankomatu. Ponieważ nie było internetu, to nie mogłem sprawdzić stanu konta ani zrobić przelewu (co w weekend i tak jest utrudnione) :? . Głowa boląca od bliskiego spotkania z ostrą kabiną prysznicową rozbolała jeszcze bardziej od wizji braku funduszy :evil: .
Na szczęście przy bankomacie okazuje się, że jednak bez problemu udaje mi się wypłacić 200rs. Jeden problem rozwiązany :) .
Czas na kolejny: barka za 16rs odpływa dopiero o 13.30 i nie ma powrotnej aż do 10.00 następnego dnia. Są co prawda prywatne statki, ale po 50rs od osoby i ostatni o 18 :roll: .
Na interesującą nas plażę idzie się dwie godziny, więc i tak nie zdążymy. Plan był taki :idea: aby zobaczyć wyspę w ciągu dnia i noc spędzić w autokarze do wodospadów Iguazu.

Z ciekawości zrobiłem mapkę, żeby zobaczyć jaka droga czeka naszych młodych podróżników
Obrazek

Koniec końców będziemy musieli znowu skrócić planowany pobyt w Buenos Aires :( .
Wyspa Ihla Grande słynie z braku transportu drogowego. Zero pojazdów, a jest na niej parę wiosek oraz plaża zaliczona do 10 najpiękniejszych plaż świata :P , według magazynu Vogue.
Po dotarciu na wyspę szybko znajdujemy nocleg i idziemy na spacer po pobliskich plażach :) .

Obrazek

Na rękach to chyba daleko nie zaszliście :mrgreen:

Obrazek

Gdy próbujemy się przedostać z jednej plaży na nieco odleglejszą nieświadomie zbaczamy ze szlaku (No tak, chyba ma to po mnie :lol: .

Obrazek

Ścieżka przez zarośla się urywa, więc wychodzimy nad ocean i po skałach powoli idziemy dalej. W efekcie zostajemy obiektami akcji ratunkowej :o .
Przepływający łodzią facet woła, że tak nie damy rady dalej i zabiera nas łódkostopem :mrgreen: na bardzo ładną plażę. Cieszymy się piękną okolicą i wracamy do hostelu już trzymając się wytyczonego szlaku.

Obrazek
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12724
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 09.10.2017 17:58

Świetna podróż 8) !
Młodym (oczywiście nie wszystkim) chyba łatwiej zdecydować się na taką PRZYGODĘ.
W ubiegłym roku na bieżąco (na tyle, na ile nasi znajomi Podróżnicy zdołali umieszczać kolejne odcinki na blogu) śledziliśmy relację z podróży żukiem po Ameryce Południowej (brali w niej udział m.in. brat i bratowa naszego zięciunia) – trochę innej w klimacie i odwiedzanych miejscach, ale również ekscytującej.
tiwa
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 966
Dołączył(a): 23.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) tiwa » 09.10.2017 18:31

Kapitalny blog 8) . Będzie co czytać, czekając na kolejne wieści zza oceanu :D . Dziękuję i
pzdr. :wink:
margaret-ka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2622
Dołączył(a): 05.12.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) margaret-ka » 09.10.2017 18:56

Wyrazy uznania dla młodych, pięknych i odważnych :D Szczególnie za spontan, na który mnie już nie stać. Kierunek bardzo interesujący, więc jestem pilnym czytaczem. Szkoda, że z dostępem do internetu krucho i fotek niewiele; mam nadzieję, że po powrocie coś jeszcze wrzucą.
agata26061
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3616
Dołączył(a): 04.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) agata26061 » 09.10.2017 20:56

Z przyjemnością będę tutaj zaglądać. Wrzucaj dalej fotki i opisy syna, bo jest baardzo interesująco :D
Następna strona

Powrót do Ameryka Południowa



cron
Szlak Gringo - Relacja Telefonem Pisana
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone