Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Split-SKA, czyli Tour de Brač 2012

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 11.10.2012 17:58

Fatamorgana napisał(a):Pień palmy?


Bingo! Wygrywa pan zegar systemowy windowsa 8)

Ja do fanklubu Splitskiej jeszcze się nie zapisuję, póki co stwierdziłem tylko, że wolę ją od Postiry. Zresztą ciężko mi powiedzieć, że złapałem totalny klimat tego czy innego miejsca na Braću - w ciągu tych 2 tygodni praktycznie codziennie byliśmy gdzie indziej. Za rok wybierzemy mniejszą wyspę i mamy nadzieję lepiej ją poznać :D
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 11.10.2012 22:23

No to ... skok w bok :wink:
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 11.10.2012 22:49

Komiža? ;)

Kilka dni temu widziałam tego chłopaczka w podobnym filmiku ;)
!
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12172
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 12.10.2012 10:57

a_nula napisał(a):Komiža? ;)



na pewno :D

pzdr :)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 12.10.2012 13:16

VOL.IV, czyli RYBY I GRANATY

SKAczemy do poniedziałku (17.09) w rytm muzyki, która do życia nawet pół-zdechlaka przywraca. W tym wypadku mnie, jako że wciąż nie otrząsnąłem się do końca po podróży. Mam nadzieję, że to już ostatni taki dzień.

Ale nie ma czasu na marudzenie. Budzik wypełnia swoją rolę, wyciągam z łóżka syna (Borys akurat lubi wczesne wstawanie, już rok temu był moim wiernym towarzyszem w wyprawach po ryby na Korćuli) i udajemy się do Supetaru celem rybek świeżych zakupienia. Od gospodarza zdążyłem się dowiedzieć, że świeżą rybę można czasem nabyć i w Splitskiej, prosto z łodzi, ale albo wstaliśmy za późno, albo ta oferta dostępna jest jedynie w sezonie :P

Po raz pierwszy odczuwam dyskomfort spowodowany brakiem gospodarza na miejscu: nie wiem gdzie w Supetarze znajduje się ribarnica lub targ, poza tym, że wrodzona inteligencja każe szukać gdzieś blisko morza ;) Ale z drugiej strony, czyż jest coś przyjemniejszego od samodzielnego odnajdywania interesujących nas obiektów w lokalnej topografii? No dobra, jest, ale przemilczmy to... :D Tak więc, na rondzie zjeżdżamy za strzałką “Centar”, hop-siup do bankomatu i suniemy dalej. Pewnie, że można zatrzymać samochód byle gdzie i dalej iść na piechotę, ale to nie w moim stylu. Plan jest niezmiennie ten sam: znaleźć miejsce postojowe jak najbliżej celu (tym razem kolalizacja celu nie jest dokładnie znana, ale to niuans). Dojeżdżamy do T (=skrzyżowanie lewo-prawo), dajemy w lewo. Potem w prawo w wąziuteńką już uliczkę, która prowadzi w dół. Dobra nasza, tylko że jedyny parking nosi adnotację “tylko dla uprawnionych”. Dobra, to i tak za daleko od rivy :P Kiedy dostrzegam kilkanaście metrów przed sobą znak “zakaz ruchu”, rozglądam się w poszukiwaniu przestrzeni do wciśnięcia się między auta zaparkowane wzdłuż uliczki. Przyklejam się do muru z dachem na wysokości zamkniętej okiennicy. Mam nadzieję, że nie będą się wietrzyć przez najbliższe pół godziny :P

Idziemy rivą w stronę przystani promowej, szukam szyldu sklepu rybnego bądź targu. Nic takiego nie widać, zagaduję więc dziewczynę w punkcie informacyjnym. Okazuje się, że targ jest tuż za rogiem, przy stacji benzynowej. Czyli trzeba było jechać tak jak na prom, oh well :D Ribarnicy nie ma tu w ogóle. Cóż, co kraj to obyczaj - na Korćuli zaopatrywaliśmy się w peśkarijach, na Braću - jak się później okazało - nie uświadczyliśmy ani jednego sklepu rybnego.

W połowie puste targowisko zaludniają przede wszystkim sprzedający, klienteli mało. Większość stanowią stoiska owocowo-warzywne, ale jest jeden koleś z rybkami. Szłu nie ma, tylko mniejsze rybki (bukvy i lokarny, z tego co pamiętam) i dagnje, podobno ze Stona. Bierzemy dwie rybki i kilo małży, płacimy. W tym momencie tuż obok pojawia się inny rybak, który szybko wyrzuca na stół pojemniki z nocnym ułowem: większe ryby i trzy ośmiornice, na widok których oczy mi się cieszą. Muszą być moje! Tylko, że w tej samej chwili wokół stoiska pojawia się tłum miejscowych (skąd oni się tak nagle wzięli?!) i ciężko się dopchać. Wtedy facet, u którego przed chwilą dokonaliśmy zakupu, robi coś, za co mam ochotę mu przyłożyć: szybkim ruchem zgarnia wszystkie głowonogi do swojej siatki zanim ktokolwiek z klientów zdołał nawiązać kontakt wzrokowy ze sprzedającym, po czym oddaje koledze pieniądze. Cóż, pozostaje zadowolić się oradami. Biorę dwie i spadamy, pod drodze jeszcze zahaczając o pekarnę i sklepiki z art. przemysłowymi, gdzie kupujemy zabawki na plażę dla dzieci i dwa kieliszki do wina dla nas (po raz pierwszy w Chorwacji odnotowaliśmy brak “winnych” kieliszków na wyposażeniu apartmana!).
33.jpg

Po powrocie na kwaterę decydujemy się sprawdzić inną pobliską plażę - Babin Laz. Jej zaletą jest nie tylko niewielka odległość od Splitskiej, ale także możliwość postoju przy samej plaży. Lądujemy więc tam wczesnym popołudniem. Kilka osób rozłożyło się przy wejściu, my idziemy dalej, żeby mieć trochę prywatności, nawet kosztem przybliżenia się do drogi. Samochody przejeżdżają nam praktycznie po głowach, ale nie przyjechaliśmy się tu wylegiwać, woda jest mokra, a słońce gorące, zatem do wody!
34.jpg
35.jpg
36.jpg

Wyspy lubimy między innymi za możliwość pływania raz z widokiem na góry, a po przeprawieniu się na drugą stronę otoka - na otwarte morze. W przypadku Braću to drugie jest dyskusyjne, bo Hvar leży za blisko, ale póki co rozkoszujemy się dostojeństwem Mosora panującemu nad wybrzeżem Dalmacji od Splitu po Omiś. Babini Laz byłby całkiem fajną plażą, gdyby...no właśnie, gdyby nie leżał bezpośrednio przy drodze. Ale nie narzekamy, widziały gały co brały.

Poniższe zdjęcia dedykuję polskim rodzicom, którzy w Chorwacji szukają za wszelką cenę piaszczystych plaż - no bo "jak dzieci mają się bawić na kamyczkach?". Ano tak:
37.jpg
38.jpg

Jadran zaliczony, trzeba teraz nacieszyć oczy nowym otoczeniem. Nie chcemy daleko jeździć, bo przecież rybki i małże same się nie przyrządzą, ale do Śkripu możemy na godzinkę wpaść. W planach mamy obejrzeć to i owo oraz zakupić “płyny”. Parkujemy pod kościołem i kierujemy kroki w stronę cmentarza, oglądając po drodze starą studnię i pozostałości po antycznych budowlach. Obiecujemy sobie przyjechać tu jeszcze raz, więc tymczasem tylko pobieżnie zerkamy tu i tam.
39.jpg
widok w stronę Splitskiej z drogi do Śkripu
40.jpg
41.jpg
42.jpg
44.jpg
45.jpg
46.jpg
47.jpg
48.jpg

Spacerujemy po cmentarzyku, podziwiając marmurowe nagrobki (niejednemu cmentarnemu snobowi oczy mogły się zaświecić na widok takego bogactwa kamienia, no ale cóż, tu to najtańszy materiał), ale przede wszystkim błogą ciszę. Znajdują się tu chyba najdorodniejsze krzewy rozmarynowe i...mnóstwo granatów. Owoce w większości jeszcze nie dojrzały (musiałem spróbować :P), podążamy więc w stronę punktu widokowego. Tam w dole, to musi być...Dol, prawda? :) Tam też wpadniemy, bez dwóch zdań - ale już nie dzisiaj.
49.jpg
43.jpg

Teraz obieramy cel na zakup kontrolowany, czyli szukamy obiecanego w relacjach tegorocznych braczowiczów maslinowego ulja oraz alkoholi wszelakich. Pod zameczkiem jest wprawdzie stoisko, ale puste. Wsiadamy więc w auto i wracamy w stronę głównej drogi.
50.jpg

Zatrzymujemy się pod domem, do którego kierowała reklama "prodaja vina i maslinovog ulja". Odgłos naszego “traktorka” wywabił z domu starowinkę, którą zagaduję o oliwę i wno. Można kupić, zatem stajemy. Wychodzi gospodarz i z uśmiechem zaprasza do sutereny. W środku panuje przyjemny chłód. Na widok beczek i buteleczek oczy nam się cieszą. Takiego miejsca szukaliśmy! Kupujemy litr oliwy (właściwie, to dlaczego w języku polskim mówimy “oliwa z oliwek”, zamiast “olej oliwny”?) i po małej buteleczce maraśki i orahovicy, na spróbowanie. Od razu mówię: oliwa okazuje się być dobra, natomiast nalewki zbyt słodkie jak na mój gust (wkrótce znajdziemy lepsze). Kupujemy też póltora litra domaćego białego wina, które smakowało nam o wiele bardziej niż dotychczas zakupione sklepowe flasze.
IMG_8740.jpg

51.jpg
52.jpg

Wieczór już blisko, zjeżdżamy więc na dół, do naszej Splitskiej. Czeka na nas rybny rytuał grillowy (to moja działka) oraz przyrządzenie małży (czym zajmuje się Ania). Wszyscy zajadamy aż nam się uszy trzęsą...

Dzisiejszy dzień również zakończymy pytaniem konkursowym: jak po chorwacku nazywa się owoc granatu? Kto odpowie bez sprawdzania? :P

P.S. Następny odcinek odkryje rąbek broćkiej magii, ale to już po łykendzie.
Ostatnio edytowano 23.01.2018 09:56 przez Marsallah, łącznie edytowano 2 razy
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 12.10.2012 13:32

Babin Laz też nam się podobał, tylko ta droga... Nie lubimy, jak nam samochody jeżdżą "po głowie". Z tego powodu oglądaliśmy tę plażę tylko z daleka - z kajaka albo z drogi.

Fajną winną piwniczkę znaleźliście :) Chyba kojarzę tablicę z "reklamą". My jednak jesteśmy zdecydowanie piwni ;), więc wino piliśmy tylko podczas fishpicnikowania.
Hercklekot
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1268
Dołączył(a): 23.10.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hercklekot » 13.10.2012 02:30

Spóźniłem się na początek relacji, lecz już zasiadam... no i jasne, że SKA!
MacDABEK58
Turysta
Posty: 10
Dołączył(a): 26.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) MacDABEK58 » 13.10.2012 02:56

[quote="Marsallah"]VOL.IV, czyli RYBY I GRANATY


[i]Dzisiejszy dzień również zakończymy pytaniem konkursowym: jak po chorwacku nazywa się owoc granatu? Kto odpowie bez sprawdzania? :P

Po chorwacku owoc granatu to NER.
Co wygrałem? :)
MacDABEK58
Turysta
Posty: 10
Dołączył(a): 26.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) MacDABEK58 » 13.10.2012 03:03

Sorry, troche późno jest, miało być NAR.
A słoweńcy mówią " granatno jabolko" :D
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 13.10.2012 12:30

Marsallah napisał(a):
Fatamorgana napisał(a):Pień palmy?


Bingo! Wygrywa pan zegar systemowy windowsa 8)

Ja do fanklubu Splitskiej jeszcze się nie zapisuję, póki co stwierdziłem tylko, że wolę ją od Postiry. Zresztą ciężko mi powiedzieć, że złapałem totalny klimat tego czy innego miejsca na Braću - w ciągu tych 2 tygodni praktycznie codziennie byliśmy gdzie indziej. Za rok wybierzemy mniejszą wyspę i mamy nadzieję lepiej ją poznać :D


Ja zrobiłem tak: sprawdziłem wszystkie miejsca polecane przez niezawodną Nerusię, olałem najpopularniejszy Bol i...podzieliłem co widziałem przez własne opinie i sympatie.
Gdybym miał pojechać ponownie na Brać, to :
- mieszkałbym tylko w Splitskiej albo w Povlji.
- zwiedziłbym to samo (plus 2-3 pominięte małe ciekawostki)
- za nic nie jechałbym już na Vidową o wschodzie i przez zachodem słońca... :lol: :twisted: :wink:
mkm
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5455
Dołączył(a): 12.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) mkm » 13.10.2012 20:35

Rozważ jeszcze to ... :wink:
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 14.10.2012 08:09

"To" czy...ją?
:lol: :wink:
Ona tam gospodarzy? 8O :o :mrgreen:

Nie lubię luksusów na wakacjach, bo rozleniwiają człowieka.
A ja w wakacje jeszcze póki co nie zamierzam leniuchować, lecz korzystam z okazji do ruchu. :)
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 17.10.2012 11:57

VOL. V, czyli FIRST DAY OF MAGIC cz. I

Dzisiejszy wpis w dzienniku podróży podzieliłem na dwie części, ponieważ chciałem Wam więcej pokazać niż opowiedzieć. Część pierwsza poniżej, część druga...może po meczu ;)
53.jpg
Poranna Splitska
54.jpg

Wstajemy w podskokach i pełni nadziei obieramy kurs na wypoczynkową stronę wyspy. Czy muszę dodawać, że kierujemy się na Bol? :) Oczywiście przez Śkrip - wszystkie drogi prowadzą przez Śkrip!
55.jpg
56.jpg
58.jpg
Wykorzystuję krótki postój na spuszczenie nadmiaru powietrza z opon tylnej osi

Zawijasy na krętej i wąskiej, ale dobrej drodze prowadzącen ze Splitskiej przez Śkrip do Nereziscy dają się we znaki naszej córce, która prosi, żeby zatrzymać samochód. Stajemy akurat w najwyższym punkcie drogi. Chłoniemy sielską atmosferę wyspy. Wdech...wydech...o, są i owieczki. Gdzie owieczki, tam jagnięcina...o czym już niedługo się przekonamy :)
60.jpg
61.jpg

Okazuje się, że ze Splitskiej do Bola jedzie się dokładnie tyle ile trwa Sgt. Pepper Beatlesów :D Teraz jednak nie mamy czasu na bolskie atrakcje - kierujemy się dalej na zachód, w kierunku Murvicy. Asfalt się szybko kończy, ale makadamski put nie sprawia - póki co - problemów naszej maździe, która już niejedno przeszła i rysy na lakierze jej niestraszne ;) Zatrzymujemy się co chwila, wypatrując z góry plaży. Plażę w Murvicy focimy spory kawałek po opuszczeniu osady. Nie byliśmy pewni, którędy do niej zjechać, zresztą i tak bardziej zależy nam na Farskiej.
62.jpg
63.jpg
Bol
64.jpg

65.jpg
Na te plażę nie trafimy...
66.jpg
Na tę też, bowiem...
67.jpg
...zostawiając za sobą spaloną ziemię...
68.jpg
...udajemy się tam!

Nierówną i coraz bardziej kamienistą drogą dojeżdżamy do rozwidlenia dróg. Ta stromo opadająca w dół rzekomo prowadzi do Uvali Farskiej. Przy niej dostrzegamy zaparkowanego suva. Skoro taki duży samochód tu parkuje, to i my nie ryzykujemy. Wypakowujemy manele i w palącym słońcu schodzimy w dół. 500 metrów to niedaleko... Po kilku minutach zmiana planu. Za gorąco, a droga nie taka straszna. Wracam po mazdę i za chwilę parkujemy w miejscu, gdzie stosowny znak zdecydowanie odradza dalszą podróż:
69.jpg
70.jpg

Po krótkim, dziesięciominutowym spacerze, jesteśmy na plaży. Warto było, niech się schowają wszystkie Lovrećiny tego świata! Byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy byli tu sami, ale lokujemy się zdala od dwóch małych grupek i rozkoszujemy się wodą, która jest znów cieplejsza niż poprzedniego dnia. A może to, że jesteśmy na południowym wybrzeżu wyspy też ma znaczenie? W końcu bura ochładza przede wszystkim wodę w zatokach od północnej strony. Jeszcze jeden argument na wyższość południa nad północą ;) Woda zachwyca przejrzystością, snurkowanie jest czystą przyjemnością (już nie czuję jak rymuję). Nie mamy ochoty się stąd ruszać, jest tu prawie jak w raju...
71.jpg
72.jpg
73.jpg
74.jpg
Ostatnio edytowano 22.01.2018 12:35 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14797
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 17.10.2012 13:06

Fajnie, że znowu piszesz :) (Ja jakoś nie mogę się pozbierać :roll:)

Farska - cudna! Żałuję, że tam nie dotarliśmy. Co do większej przejrzystości wody po południowej stronie - pełna zgoda. Może trawa nie jest tam bardziej zielona ;), ale za to woda na pewno bardziej niebieska :D
Marsallah
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2275
Dołączył(a): 31.08.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marsallah » 17.10.2012 20:29

VOL. V cz. II

Ech, nie wiem jak u Was, ale u mnie po meczu przeważa niedosyt. Co z tego, że graliśmy lepiej, jak znów nie udało się pokonać angielskiej drużyny złożonej przecież z całkiem zwyczajnych ludzi. Optymizmu szukam w tym, że nasi wyglądali na dość pewnych siebie, nie “spękali” przed Rooneyem i spółką. Oby był to dobry prognostyk na przyszłość. A zatem, pozostając w piłkarskim klimacie, wracam jednak myślami do tego upalnego wtorku, prawie dokładnie miesiąc temu...

Z Farskiej udało się jakoś wyjechać, choć biłem się z myślami: podjechać pod górkę delikatnie i zapłacić za to być może koniecznością wycofania się, aby nabrać koniecznego rozpędu, czy też pojechać szybciej i zaryzykować przebicie opony bądź uszkodzenie podwozia ostrym kamieniem? Ostatecznie, pojechałem raczej spokojnie i jakoś poszło. Niemniej jednak, zapowiedziałem, że do Farskiej już nie wrócimy. Nie chodziło o samą drogę - po prostu uważałem, że choć to ładna zatoczka, to postaramy się znaleźć ładniejszą, z mniej stresującym dojazdem. Czy się udało? Dowiecie się z dalszej części relacji :D
75.jpg
76.jpg

Już wcześniej zaplanowaliśmy wyszynk w Murvicy. Po drodze zboczyliśmy (znów stromo w dół) za znakiem “Terasa Ciccio”, lecz nie zauważywszy tam oznak życia, pojechaliśmy dalej. W Murvicy wybór był prosty: Konoba Marija czy Konoba Raj? Marija, ze stolikami po obu stronach drogi, była - jak na wrzesień - gęsto zaludniona. Zgodnie jednak opowiedzieliśmy się za spożyciem posiłku w Raju :) Byli tam prawie sami miejscowi, więc szybko zamówiliśmy obiad (i bardzo dobre domaće białe wino) i rozkoszowaliśmy się cudnymi widokami na spokojny Jadran i skąpany w promieniach słońca Hvar. A gdzieś tam w dali, majaczące za górami, za morzami i przyciągający nas niczym oczy kota Rademenesa z serialu “Siedem życzeń” Vis. Następny raz trafimy właśnie tam, jestem tego w 100% pewien.
77.jpg
78.jpg
79.jpg
Zlatni Rat widziany z tarasu Konoby Raj

Ale póki co, jesteśmy na tarasie w Konobie Raj i pałaszujemy pyszną jagnięcinę. Kurcze, tyle razy byliśmy już w Chorwacji, ale dopiero na Braću nie mieliśmy żadnych problemów z zamówieniem jagnięciny w konobie. Był to pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy ją w tym roku jedliśmy. Wiadomo, że nie wszędzie hoduje się owce i że częściej spotyka się je na lądzie niż na wyspach, ale np. na Rabie jest ich sporo, a spróbujcie zjeść tam na obiad jagnięce mięso... W sklepie zaproponują wam kupno...importowanego z Nowej Zelandii (!) jagnięcego mięsa - mam na to świadków.
80.jpg

81.jpg
82.jpg
83.jpg
84.jpg

Nakarmieni, opuszczamy bramy Raju. Za parę chwil jesteśmy w Bolu. Zapada już wieczór, a z dziećmi nie poimprezujemy, ale za to wszyscy chętnie zjadamy po porcji lodów. Zatankowani pod korek, podobnie jak nasz samochód, wyruszamy w długą drogę powrotną. Długą, bo, nie cierpiąc monotonii, zafundowałem sobie i rodzince powrót najbardziej krętą z wyasfaltowanych dróg wyspy - z Prażnic przez Pućiśćę i Postirę do Splitskiej. Ale dzięki temu dzieciaki posnęły, a my syciliśmy oczy widokami miast i wiosek na lądzie, które wyłaniały się z mroku, podczas gdy w ciemnościach zatapiały się masywy Biokova i Mosoru.
85.jpg
86.jpg
Ostatnio edytowano 22.01.2018 13:40 przez Marsallah, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Split-SKA, czyli Tour de Brač 2012 - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone