Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Serbia, Macedonia i Albania - tropem tureckich toalet

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 27.08.2012 19:47

DZIEŃ 1 – Koktail stylów w Kecskemet i uroki spania na Puszcie.

No to ruszamy! Siedem godzin przez słowackie głusze i węgierskie wioski z domami ozdobione tabliczkami „Elado” („Na sprzedaż”). Jak zwykle staję się na madziarskich równinach nostalgiczny. Pojęcie spleenu zapewne zostało wynalezione gdzieś tutaj, wzdłuż dróg, które biegną prosto jak flaki z olejem przez kilometr, potem zakręcają, i znowu kilometr prosto na łeb na szyję; albo wymyślono go pośród pól kukurydzy wyznaczonych od linijki - i ku ostatecznej rozpaczy - ozdobionych strzyżonym poboczem. Gdzieś tu, na południu Węgier, jest gmina z jednym z najwyższych wskaźnikiem samobójstw na świecie. Kiedyś tam zaglądnę, jak zgromadzę odpowiednie ilości prozacu…

Póki co pogłębiam depresję w Kecskemet. Każde barokowe miasteczko na Węgrzech zdaje się krzyczeć „Gdzie są moje średniowieczne zabytki? Gdzie moje gotyckie zamki i katedry? Gdzie romańskie kościółki?” Odpowiada tym krzykom posępna, poturecka cisza, albo skrzeczące „A co, barok i secesja ci się nie podobają?”

Podobają, podobają…

Wszystko, co najciekawsze w Kecskemet znajduje się wokół rynku lub dwa kroki od niego: Pałac Ozdobny, synagoga, ratusz miejski, kościół katolicki, kościół ewangelicki, kościół kalwiński, teatr i kolumna morowa.

Żydzi, protestanci, katolicy – każdy chciał się pokazać w centrum miasta. Efekt: nagromadzenie ciekawej i różnorodnej architektury w jednym miejscu.

Nie będę szczegółowo pisał co jest co. Jak to będzie dla kogoś ważne, to i tak pewnie się sam wyzna, albo sprawdzi.

Możecie za to próbować znaleźć na zdjęciach ten oto krzyż, który odbił się tak fajnie w oknie. Czy to już cud czy nie?:

Obrazek

Secesyjna perła, nieprawdaż?:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Aby dać sobie chwilę wytchnienia, każcie dzieciom policzyć dzwony na ratuszu:

Obrazek

Albo znaleźć kozę z herbu miasta - Keckemet znaczy mniej więcej tyle co "kozi teren", choć zapewne po polsku by to brzmiało lepiej jako Kozie Wólki. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie ma co jechać do Wiednia, by się zachwycać tamtejszą architekturą. Ten teatr zaprojektowali wiedeńscy architekci Hellmer i Fellner, którzy mają na koncie kilkadziesiąt pałaców i teatrów rozrzuconych po habsburskiej Europie. Adolf podobno bardzo ich lubił, co powinno Wam wystarczyc jako rekomendację:

Obrazek

Jeżeli wciąż potrzebujecie odpoczynku, mogą policzyć strzały na świętym z kolumny morowej. Sądząc z upodobania do długich, cienkich przedmiotów, to św. Sebastian:

Obrazek

Aż trudno uwierzyć w to, że św. Sebastian zginął nie od strzał. Ale cóż, od czego jest się świętym, prawda? Ukamienowano go na rozkaz samego Dioklecjana, tego, który zbudował słynny pałac w Splicie. Wyzwaniem będzie zidentyfikować innych świętych na tej kolumnie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 27.08.2012 21:15 przez DarCro, łącznie edytowano 1 raz
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 27.08.2012 19:49

Gorące, czwartkowe popołudnie sennego węgierskiego miasta można gasić pod natryskiem, który wypuszcza parę wodną. Skorzystaliśmy i my:

Obrazek

Liczba turystów w Kecskemet: może i jacyś byli, ale zupełnie nie rzucali się w oczy.

Obrazek

Synagoga służy dziś jako Dom Nauki i Techniki - informacja dla tych, którzy nie wiedzą jak można dziś zutylizować tego typu zabytek w ich mieście, gdy środek budowli został zniszczony.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Półtoragodzinny spacer,
bankomat (tu tracę godzinę próbując obliczyć ile forintów wybrać, aby starczyło na dwa dni, a nie na dwa miesiące),
kawka,
lody
i jedziemy dalej: jeszcze pół godziny do kempingu „Somodi Tanya”. Został upatrzony wcześniej w internecie. Położony jest w enklawie Parku Narodowego Kiskunsagi, względem którego mam plany na jutro.

Obrazek

Obrazek

Do „Somodi Tanya” są oznaczenia, za którymi podążając, wjeżdżamy w jakąś polną drogę, na której momentami kurz unosi się pod samo niebo i jest wtedy tak, jakby spadła na węgierską pusztę wielka bomba mąkowa (ewentualnie mączna, ale mąkowa brzmi ładniej). Mijamy może jedno gospodarstwo, może dwa, ludzi doglądających winnicę i przebijamy się dalej przez pył, zagajniki, pola i stepową roślinności, w końcu docierając do zagubionej w nicości, csardy w budowie.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wokół łażą konie i biegają luzem psy – to one ściągną na nas nieszczęście tej nocy. Jest mały plac zabaw dla dzieci, który nasze pociechy szybko eksplorują.

Obrazek

Oprócz nas kampują tylko robotnicy kładący strzechę. Zarządca interesu ustala ze mną, że nie mówię po niemiecku, a następnie tłumaczy mi po … niemiecku gdzie się mamy rozbić, ile płacić, itp.. Na szczęście to, że nie mówię po niemiecku, nie znaczy, że w malutkim stopniu nie rozumiem języka Adolfa Hitlera i Angeli Merkel. Zapłacimy około 60 zł za noc. Ja, gut. Volkswagen.

Moja Piękna robi analizę bloku sanitarnego. Victoria! Jest do zaakceptowania! Ona może odetchnąć. A więc ja też.

Sanitariat ma jednak swój wyróżnik. Przy prysznicu, na ścianie, siedzi sobie żywa, najprawdziwsza żaba i stado komarów.

Obrazek

Chciałoby się powiedzieć, że kemping super: cisza i brak ludzi. Noc okazuje się jednak kwadrofoniczną katastrofą. Oddalony o kilkadziesiąt las jest schronieniem dla tajemniczych stworów.
Luźno biegające, cztery „kempingowe” psy, co chwila owe stwory obszczekują.

10 minut ciszy, a potem HAU, HAU, HAU.

10 minut ciszy, i znowu HAU, HAU, HAU.

10 minut ciszy, HAU, HAU, HAU…

I tak mija jedna nocna godzina za drugą,
oraz trzecią
i czwartą…

I przychodzą myśli dziwne: czy jest jakieś powiązanie polskiego słowa "hałas/halas" z węgierskim lub tureckim? Dla porównania słowo "szałas": słowackie salaš, ros. шалаш, tureckie salaş, azerbejdżańskie šalaš.

i piątą…
i szóstą...
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 27.08.2012 20:45

Kecskemet było w planach u mnie, kiedy 2 tygodnie temu jechałem na Bałkany - niestety, nienajlepsza pogoda (ostatni taki dzień przed falą upałów) i koszmarny korek na obwodnicy Budapesztu, na którą się nienajmądrzej wpakowałem, sprawiły, że musiałem miasto minąć.

A szkoda, bo to faktycznie prawdziwa secesyjna perełka!
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 28.08.2012 09:27

Wegry to "przelotowy" kraj nas, Polaków, więc nic nie ucieknie z tego, co ma sie zamiar tam obejrzeć.
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 28.08.2012 10:06

przelotowy jak przelotowy, dla mnie często są głównym celem, a że każdego roku staram się jeździć w inną część kontynentu, więc nie wiem kiedy znowu zawitam w te okolice blisko ich południowej granicy - dlatego tak tej brakującej wizyty żałuję
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 28.08.2012 19:01

DZIEŃ 2 – Park Narodowy Kiskunsagi - spacer po dnie węgierskiego jeziora i Smederewo, czyli polski trop: Władysław III Warneńczyk.

Wstaję rano i mówię światu:
HAU, HAU, HAU,
spałbym, spałbym, spał…

Zajmuje nam około półtorej godziny, aby się zebrać i ruszyć do Parku Narodowego Kiskunsagi . Znajduje się on częściowo na dnie byłych słonych jezior i chciałem znaleźć resztki osadów solnych zdeponowanych na stepie. Mam je na zdjęciu w prospekcie reklamującym węgierskie parki narodowe.

Z kempingu wracamy zatem do drogi 52, skręcamy na zachód i po kilku kilometrach znajdujemy zjazd z małym, pustym parkingiem. Tam zaczyna się jeden ze szlaków, który wydaje mi się, doprowadzi nas do celu.

Spacer okazuje się bardzo przyjemny – takie Węgry kocham. Roślinność jest inna niż w Polsce. Definitywnie nie wygląda to jak polski lasek czy zagajnik, choć trudno mi to oddać na zdjęciach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasami szlak przypomina trochę, ale tylko trochę, spacer po Pustyni Błędowskiej:

Obrazek

Obrazek

Czy ktoś wie jak nazywa się to cudo? Pełno go tutaj jest:

Obrazek

Tę roślinę znają zapewne ci z Was którzy pracują w kwiaciarni. Sam kupiłem sobie do ogrodu za 10 złotych, a tutaj rośnie jak gdyby nigdy nic…:

Obrazek

Pod stopami wydmy porośnięte stepowym zielskiem, pośród którego można znaleźć muszelki, świadectwo przeszłości tego terenu:

Obrazek

Idziemy może z godzinę, ale osadów solnych, ani widu, ani słychu.

Jeno natykamy się na taką rozwaloną chałupę:

Obrazek

Decyduję się zawrócić, bo chciałbym dziś jeszcze zaglądnąć do Smederewa. Ale nie poddam się: następnym razem wezmę to zdjęcie z prospektu reklamowego do punktu informacyjnego Parku Narodowym Kiskunsagi i niech mi pokażą gdzie moje solne depozyty się znajdują.

Liczba turystów na szlaku: gdy my już wracamy, spotykamy 3 osoby.

Dziś doszliśmy chyba do punktu 3:

Obrazek
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 28.08.2012 19:02

Granicę Węgry-Serbia przekraczamy w Tompa, koło Suboticy, gdzie nie ma żadnych kolejek na granicy i wjeżdżamy do Serbii. To trzynasty - miejmy nadzieję nie pechowy - kraj, który zwiedzam.

Trochę się gubimy i wskakujemy na autostradę gdzieś daleko od granicy. O dziwo baaaardzo długo nie ma żadnych opłat, aż zaczynam się cieszyć, że może je znieśli, co nie okazuje się prawdą. Wkrótce okrążamy Belgrad i już jesteśmy w Smederewie.

Twierdza w Smederewie jest zaraz przy drodze, malowniczo usytuowana u ujścia rzeki Jezavy do Dunaju, więc nie tracimy czasu szukając jej lokalizacji.

Patrząc na stan twierdzy i jej „krzywą wieżę”, możemy się zastanawiać co wygra: czas, czy kosztowny projekt rewitalizacji (4 mln euro):

Obrazek

Widoczek z murów twierdzy - to właśnie Jezawa wpływa do Dunaju:

Obrazek

Włączyłem twierdzę w Smederewie do programu zwiedzania z trzech względów.

1) W momencie gdy ją budowano, była jedną z największych w Europie (lata trzydzieste XV wieku, czyli mniej więcej w czasach po bitwie pod Grunwaldem.)
Miasto stało się wtedy po raz pierwszy stolicą Serbii, po tym jak Turcy zdobyli Belgrad (po raz drugi zostało stolicą w 1806, kiedy wybuchło Pierwsze Powstanie Serbskie). Do dziś uważa się tutejszą twierdzą za największą średniowieczną nizinną twierdzę w Europie.

Obrazek

2) To tutaj zatrzymał się król Polski i Węgier Władysław III Warneńczyk, gdy szedł pod Warnę, po swoją klęskę i śmierć. Podobno genialny wódz węgierski Hunyadi ostrzegał go, że nie są jeszcze gotowi, ale król nie posłuchał. Warneńczyk zawalił też w czasie samej bitwy. Hunyadi całkiem sprawnie kontrolował jej przebieg, gdy król zdecydował się na szarżę. Turcy rozbili oddziały króla, ścieli mu głowę, morale się posypały i bitwa została przegrana.

Obrazek

3) To tutaj nastąpił ostateczny koniec Serbii. Twierdza wytrzymała dwa wielkie oblężenia, ale nie wytrzymała zdrady bośniackiego króla (chyba ją wtedy podnajmował :) ), który w 1459 sprzedał serbską twierdzę Turkom.

Obrazek

W kontekście faktu, że dopiero w 1459 roku upadło ostatnie państwo serbskie, czy nie należałoby trochę wybić Serbów z przekonania, że koniec Serbii nastąpił w bitwie na Kosowym Polu w 1389 roku? Jak coś się w świadomości narodowej ubzdura, to niemal nie da się tego wyplenić. Przykładem polskie przekonanie o byciu Chrystusem Narodów.

Robert Kaplan w „Bałkańskie upiory” pisze, że według serbskiej legendy, królestwo serbskie „złożyło siebie w ofierze tureckim hordom, żeby zyskać nowe królestwo w niebiosach; tymczasem tutaj, na ziemi, dzięki ofierze Serbii, Italia i Europa Środkowa mogły przetrwać i nadal się rozwijać.”

Warto, by raz na zawsze ustalić kto jest naprawdę „Mesjaszem Narodów”: czy Polska czy Serbia. A może jeszcze zgłosi się z dziesięć innych narodów? Potrzebna będzie w tej sprawie chyba decyzja Trybunału w Strasburgu: „Chrystus Narodów” – produkt regionalny i zastrzeżony. Masochistyczny urok cierpienia i korzyści bycia ofiarą…


Obrazek

Szukając jeszcze podobieństw do Polski: Bizancjum, bojąc się potęgi Serbów, pozwoliło Turkom na przeprawę z Azji do Europy. 100 lat później Turcy podbili i Serbów i cesarstwo bizantyjskie.

Przypomina historię Polski i Krzyżaków, prawda?
Jaki z tych wydarzeń wniosek?
Teściową trzymamy z daleka od naszych rodzinnych problemów.

Obrazek

Podgrodzie twierdzy było faktycznie olbrzymie: 11 hektarów otoczonych wspaniałymi murami (1, 5 km długości) i 25 wieżami. Do 1941 wszystko to było w całkiem niezłym stanie. Dopiero wtedy eksplodował tu niemiecki magazyn amunicji.
Zginęło … 2 500 ludzi, 5 500 osób zostało rannych
, a z twierdzy zostało niedużo.

Zdjęcie z wikipedii, pokazujące fortecę przed wybuchem:
Obrazek

Twierdzę wzniesiono w dwa lata (zapewne rekord Guinnessa w tamtych czasach) i podobno użyto do zaprawy jajek, które musieli dostarczać chłopi. Zresztą co mieli robić, jeśli obowiązywał zakaz ich spożywania… Może wtedy powstało powiedzenie „bez jaj”? :)

Obrazek

Siadamy na wielkich murach i mówię swoim dzieciakom, co się tu działo, i co kryje się za tą budowlą. Inaczej będą widzieć tylko kamienie – takie same tu, jak i gdzie indziej…

Obrazek

Durad Branković, który twierdzę w Smederewie zbudował, gdy został właścicielem miasta Tokaj, wziął ze Smedereva szczepy winogron, by uprawiać je właśnie tam: stąd zrodziło się słynne wino Tokaj.

To zdjęcie wygląda jakby użyto filtra do obróbki, ale to po prostu automat źle ustawił ostrość, źle naświetlił, i wyszedł ciekawy efekt:

Obrazek

I jeszcze o Brankoviću: jedną jego córkę Turcy uprowadzili do haremu, dwóch synów oślepili i wywieźli do Azji, żonę podobno otruł najmłodszy syn, a sam Brankovic zginął w potyczce ze zdrajcami. To się nazywa barwne i ciekawe życie. Dziś trzeba sięgać po sporty ekstremalne po małą dawkę emocji…

Obrazek

Liczba turystów na twierdzy: kilka osób.

Happiness is easy:

Obrazek

Zostawiamy twierdzę (bilet ok. 8 zł na właściwy zamek, bo podgrodzie jest obecnie wielką łąką i nie ma żadnych opłat za wstęp.) Wszystkie podane tu ceny są za 2 dorosłych i 2 dzieci, chyba, że zaznaczono inaczej.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 28.08.2012 19:44

Suniemy na kemping Srebrno Jezero koło Veliko Gradiste.
Znajdujemy go bez trudu. Srebrno Jezero to serbskie „morze” na martwej odnodze Dunaju, odległe od Belgradu o ponad godzinę jazdy. Największy w Serbii kemping przypomina mrowisko: setki kamperów sąsiadujących ze sobą niemal ściankami, plus hałas barów i sklepów z pamiątkami po obu bokach alejki ciągnącej się wzdłuż plaży i wody. Taki Sopot dla mieszkańców Belgradu i reszty Serbii.

Obrazek

A toalety? Tu po raz pierwszy, i nie ostatni, z ust mojej żony rozlega się dramatyczny okrzyk: ”Masakra!” To reakcja na pierwszy kontakt z turecką toaletą: dziura z miejscami na stopy. Miejsca na stopy są zwykle osikane i okupione. Obok dziury stoi kosz, gdyż użytego papieru toaletowego nie wrzuca się do „dziury”, ale do kosza postawionego obok, bowiem rury kanalizacyjne są zbyt wąskie i zatkałyby się. Kucając za potrzebą, mamy taki kosz na wysokości nosa, co samo w sobie jest atrakcją. Jeśli kosz nie ma przykrywki, mamy okazję podziwiać i analizować to, co zostawili nasi poprzednicy w potrzebie.

TURECKIE TOALETY – RADA 1
Jeśli coś ci nie odpowiada w tureckiej toalecie, nieustannie powtarzaj sobie jak mantrę, że uważa się toalety tureckie za bardziej higieniczne od zachodnich sedesów. W ten sposób zajmiesz umysł i nie dostaniesz torsji.


Tak, teraz czujemy, że jesteśmy na Bałkanach! Mieliśmy już trochę takie wrażenie widząc dzikie śmietniska przy serbskich drogach. Bałkany to wielki śmietnik. Śmieci i dziurokible – oto żywe, tureckie dziedzictwo po byłym Imperium Otomańskim. Tak jak i kawa...

Przejechana dzisiaj trasa:

Obrazek

Wyznaczono nam miejsce na skraju tego wielkiego, ludzkiego wysypiska, co wykorzystujemy, aby załatwiać się w pobliskich krzakach i umyć z ominięciem bloku „sanitarnego”. Totalny koszt tego noclegu (czyli nasze all inclusive 8) ) razem z jego atrakcjami to 29 zł.

Ból spania tutaj łagodzi widok z namiotu:

Obrazek

Co skłania ludzi by korzystać z takiego noclegu rok w rok (a to sugerują zaparkowane tu od lat kampery)? Zapewne brak konkurencyjnych kempingów, gdzie za ciut większą cenę, można by się w miarę czystych warunkach umyć i załatwić. Tu czas się zatrzymał. Tu jest Jugosławia. Ale czytałem, że już niedługo. Wkrótce powstaną tu 3 hotele, pole golfowe, marina, itp.

Jest za to jedna rzecz, którą warto robić w Srebrnym Jeziorze: łowić ryby! Złowiony tu sum ważył 44 kilogramy i trafił do Księgi Guinnesa.

Noc zakłócają hałasy z barów i dyskotek. Kolejna noc minie zatem na przewracaniu się z boku na bok.

Piosenka na dziś:
Wszystkie rybki śpią w jeziorze, ciulala, ciulala, la,
tylko jedna spać nie może,
ciulala, ciulala, la…
Pudelek
Cromaniak
Posty: 1971
Dołączył(a): 06.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pudelek » 29.08.2012 00:35

DarCro napisał(a):
Warto, by raz na zawsze ustalić kto jest naprawdę „Mesjaszem Narodów”: czy Polska czy Serbia.


podobieństw między Polską a Serbią chyba jest więcej, nie tylko "Mesjasz" - ponoć to właśnie Serbia jest jedynym krajem w Europie, który z takim samym upodobaniem tak hucznie świętuje swoje klęski i nieudane bitwy czy powstania
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 29.08.2012 07:03

DarCro napisał(a):mówię światu:
HAU, HAU, HAU,

Dlaczego tak cicho? :cool: :wink:

...zapewne z tego niewyspania... :?
Takie nocne "atrakcje" nie dość że denerwujące, mogą być też przecież niebezpieczne gdy nazajutrz czeka droga...

Park fajny.. a poszukiwania soli przypomniały mi Rumunię i naszą analogiczną działalność na płaskowyżu Meledic, w zasadzie także nie uwieńczoną powodzeniem :?

Natomiast Smederevo - wspominam bardzo miło :) , z tego co pokazałeś jakiś efekt rewitalizacji już jest... jak myśmy byli to wejście na mury nie było możliwe.

Drogowskaz "Srebrno Jezero" mijaliśmy dwa razy, za każdym brakowało czasu by podjechać choć na chwilę... a teraz proszę, DarCro był, pokazał i opisał tak, jak tylko ON potrafi :idea:

Relacja - rewelacja :!:
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 29.08.2012 09:20

Pudelek napisał(a):ponoć to właśnie Serbia jest jedynym krajem w Europie, który z takim samym upodobaniem tak hucznie świętuje swoje klęski i nieudane bitwy czy powstania


Można by z nimi ustalić jakieś wspólne obchody, jakiś "Dzień Klęski", albo "Święto Ofiary Narodowej", a my tylko w Węgry się wpatrujemy jako przykład do naśladowania... :wink:

kulka53 napisał(a):
DarCro napisał(a):mówię światu:
HAU, HAU, HAU,

Dlaczego tak cicho? :cool: :wink:
...zapewne z tego niewyspania... :?


Bo to powinno być bardziej jak NagyHAUösszedúj! NagyHAUösszedúj! NagyHAUösszedúj!,
a ja mojego kynologicznego węgierskiego nie ćwiczyłem od liceum. :)

kulka53 napisał(a):Drogowskaz "Srebrno Jezero" mijaliśmy dwa razy, za każdym brakowało czasu by podjechać choć na chwilę...


Intuicja Wam podpowiadała, aby ominąć.

kulka53 napisał(a):Relacja - rewelacja :!:


:oops:
MWN
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1996
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MWN » 29.08.2012 10:06

Siadam i czytam i oglądam, na razie ekstra!
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 29.08.2012 12:00

Siadłam, przeczytałam i się zachwycam zdjęciami. :D :D :D

Gdzieś wyczytałam, że Ci na zdjęciach na niebie pojawia się szum i z biegiem czasu jakby więcej canon szumił. Podejrzewam, że to przez ISO 400. Z tego co pamiętam nie zmienialiśmy ISO w czasach canona. Zawsze staraliśmy się robić zdjęcia na ISO 100. Dopiero teraz pentaxem można poszaleć i warto przestawiać iso we wnętrzach. Nawet na 1600.
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 29.08.2012 16:02

MWN napisał(a):Siadam i czytam i oglądam, na razie ekstra!


Lidia K napisał(a):Siadłam, przeczytałam i się zachwycam zdjęciami.


Cieszę się i zapraszam!

Lidia K napisał(a):Gdzieś wyczytałam, że Ci na zdjęciach na niebie pojawia się szum i z biegiem czasu jakby więcej canon szumił. Podejrzewam, że to przez ISO 400. Z tego co pamiętam nie zmienialiśmy ISO w czasach canona. Zawsze staraliśmy się robić zdjęcia na ISO 100. Dopiero teraz pentaxem można poszaleć i warto przestawiać iso we wnętrzach. Nawet na 1600.


Przed wyjazdem wyczyściłem szkiełko i zmniejszyłem ISO do 200. Jest lepiej. Za rok zmniejszę chyba nawet do 100 - tam jest tyle słońca...
DarCro
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1196
Dołączył(a): 12.01.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) DarCro » 29.08.2012 19:02

DZIEŃ 3 – Golubac, czyli kolejny polski trop; człowiek mezolityczny z Lepenskiego Viru; mamut na przystani w Donji Milanovac i "wędzarnie" z okolic Miroc.

Zmywamy się szybko z kempingu. Jeszcze tylko dzieci kupują sobie pamiątkę z Serbii i pędzimy na zamek w miejscowości Golubac.

O Golubac toczono częste walki, gdyż to tutaj biegła granica miedzy Węgrami, a Imperium Ottomańskim i tu zaczyna się przełom Dunaju, więc forteca służyła też do kontroli ruchu statków na rzece.

Obrazek

Ten malowniczo położony na szosie zamek, ma również polski akcent. Po co się rozpisywać, wszystko tłumaczy znajdująca się tutaj tablica:

Obrazek

Wikipedia: Zawisza Czarny uczestniczył w wyprawie Zygmunta Luksemburskiego na Turków w roku 1428 i osłaniał odwrót tego władcy z pola walki pod Golubacem (Gołąbcem); król Zygmunt posłał łódź dla Zawiszy i nakazał mu w nią wsiąść. Rycerz postanowił pozostać ze swoimi towarzyszami na polu bitewnym. Odsyłając łódź ruszył z dwoma pieszymi przeciw wojsku tureckiemu. Został otoczony przez wroga i wzięty do tureckiej niewoli. Jak mówi legenda przyczyną śmierci Zawiszy był konflikt między dwoma janczarami o to, czyim jeńcem był Zawisza. Podczas kłótni jeden z przeciwników wyciągnął szablę (jatagan) i obciął Zawiszy głowę.

Obrazek

A zatem nie samym zwycięskim Wiedniem Polak żyje. Turcy zabili nam króla i najlepszego rycerza (to trochę tak jakby dziś zginął premier/prezydent i ... detektyw Rutkowski :boss: ). Te fakty łatwo by spasowały do naszego mitu narodowego jacy to my Chrystus narodów, ale apologeci takiej wizji historii Polski jakoś słabo eksploatują te dwa fakty, koncentrując się raczej na rozbiorach, powstaniach i epoce budowy socjalizmu.

Obrazek

Obrazek

Nazwa zamku ma pochodzić od gołębi i faktycznie znajdujemy jednego:

Obrazek

Inne teorie mówią, że wieże przypominają gołębie siedzące na skałach lub, że królowa uwięziona tu na zamku z nudów rzucała jedzenie gołębiom (Nie wiedziała, że nie wolno dokarmiać?!).

Obrazek

Budowniczowie zamku przewidzieli tiry (droga przez zamkowe wrota powstała dopiero po pierwszej wojnie światowej):

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Liczba turystów w twierdzy: kilka osób. Cena wejścia: 0 zł.

Obrazek
Ostatnio edytowano 29.08.2012 22:25 przez DarCro, łącznie edytowano 2 razy
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Serbia, Macedonia i Albania - tropem tureckich toalet - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone