Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

RUMUNIA w czterech porach roku.

Niepodległość od Imperium Osmańskiego Rumunia uzyskała 9 maja 1877 roku. Połowa ludności Rumunii zginęła w II wojnie światowej. W Rumunii w 1917 roku wydano najmniejszy na świecie banknot o nominale 10 bani (10 groszy) - ma on 2,75 cm szerokości i 3,8 cm długości. Timisoara było pierwszym europejskim miastem, które wprowadziło konne tramwaje w 1869 roku i elektryczne oświetlenie ulic w 1889 roku.
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 28.05.2017 15:35

Ładna pogoda jak widać szybko się skończyła. Z przełęczy Rotunda rozdzielającą góry Rodniańskie i Suhard kierujemy się w kierunku wschodnim. Droga zatacza szeroki łuk i poprzez pastwiska i bacówki wyprowadza nas pod stromy górski podjazd. Prowadzi tędy również grzbietowy szlak czerwonego paska przez góry Suhard.
Szybko nabieramy wysokości pozostawiając w dole przełęcz i rejon zabudowań pasterskich:

MS00.jpg


Teren nieco się wypłaszcza, droga nieco trawersuje grzbiet.

MS02.jpg


MS01.jpg


Chwilami jest bardzo grząsko na niektórych poziomych odcinkach drogi.
Niestety pogoda nie nastraja optymistycznie.

MS05.jpg


Mamy nadzieję na poprawę pogody. Jedziemy dalej:

MS06.jpg


MS04.jpg


Przed nami Varful Omu - 1932 m - najwyższy szczyt Muntii Suhard. Niestety z całym swoim masywem szczelnie opatulony zasłoną chmur.

MS08.jpg


Tutaj lepiej nie wysiadać z samochodu...

MS03.jpg


Zawracamy...

MS11.jpg


MS09.jpg


MS10.jpg

Takie spotkania w górach dla mnie mają charakter wyjątkowy...

MS12.jpg


MS13.jpg


Na biwak zjeżdżamy na z góry upatrzoną pozycję. To rejon okopów z czasów pierwszej wojny światowej z widocznymi jeszcze po nich pozostałościami. Jeszcze do czasów współczesnych okolice przełęczy Rotunda stanowiły dla żołnierzy miejsce ćwiczeń i wojskowych manewrów. Jak się okaże spotkamy ich tu zimą podczas szkoleń narciarskich, zapewne dlatego nie było wolnych miejsc w schronisku kiedy chcieliśmy się tu zatrzymać w styczniowy wieczór...
Córcia robi nam pamiątkową fotkę:

MS15.jpg


Przygotowujemy do kolacji przy ognisku:

MS16.jpg




MS19.jpg


Kiedy słońce chowa się za grzbietem gór robi się chłodno.
Na szczęście spory zapas drewna pozwala nam jeszcze długo grzać się przy ognisku.
Niezapomniany biwak...

MS17.jpg


Niezapomniany również z innego powodu...
W nocy gwałtownie budzi mnie Megi, bardziej niż zaniepokojona, prawie przerażona:
- Wojtek, niedźwiedź, niedźwiedź...
Nigdy w życiu się tak szybko nie poderwałem...
Kolejny rzeczowy komunikat żony:
- Nie, to Karola...

Ranek jest równie piękny jak słoneczny wieczór. Zapowiada się ładny dzień...

MS20.jpg


Czas kończyć śniadanie i się pakować bo zbliżają się mocno nami zainteresowane krówki:

MS21.jpg


Jeszcze zjazd na przełęcz Rotunda.

MS22.jpg


Dzisiaj w planie piesza wycieczka. Tym razem w góry Rodniańskie, na Varful Gargalau, z dojazdem z przełęczy Prislop.

Pozdrawiam Wojtek

Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 31.05.2017 21:39

Grzbiet wokół jeziorka Izvoru Bistritei w górach Rodniańskich to trasa naszej dzisiejszej pieszej wędrówki:

GR01.jpg


Z Pasul Prislop skręcamy za zachód szutrową drogą obok monastyru. Wkrótce dojeżdżamy w rejon Poiana Stiol leżący po południowej stronie szczytu Stiol 1611 m npm. Jest to obszar bacówek i intensywnego wypasu bydła i owiec.
Sporo przed jeziorkiem stoi tym razem znak zakazu wjazdu. Zostawiamy zatem samochód i dalej idziemy pieszo. Pogoda taka sobie ale mamy nadzieję, że się może poprawi.
W pewnym momencie słyszymy z daleka niedwuznacznie brzmiący dźwięk - szczekanie psów nie wróżące nic dobrego. Mimo nawoływań i gwizdów pasterzy spora sfora zbliża się coraz bliżej. Psy zachowują się bardzo profesjonalnie rozdzielając się w biegu i otaczają nas stopniowo.
No sytuacja zrobiła się bardzo niebezpieczna.
Kij w ręce ani ruch podnoszenia kamienia z ziemi nie robią na pędzących psach najmniejszego wrażenia. Przywódca sfory biegnie pierwszy i zbliża się już na odległość pewnie dwudziestu metrów, szczekanie słyszę również z tyłu...
Nie widzę zatem możliwości pertraktacji, no cóż, pierwszy zatem i na razie ostatni raz rzucam kamieniem w psa - przywódcę sfory.
Niesamowitym fartem z kilkunastometrowej odległości trafiam go celnie w łeb.
Głośny skowyt, zatrzymany bieg, natychmiast cichnie ujadanie wokół nas.
Psy nagle odzyskują słuch i kierują się w stronę nawołujących pasterzy.
Adrenalina opada. Jakoś udało mi się wyjść obronną ręką z tej konfrontacji przywódców stad...

Kierujemy się w stronę jeziorka Izvoru Bistitei:

GR02.jpg


Nie skończywszy jeszcze omawiać przeżytej sytuacji nieomal wchodzimy na spoglądającego na nas i nerwowo grzebiącego ziemię rogiem byka...
W ostatniej chwili omijamy go jednak szerokim łukiem.
No cóż, wyraźnie wkroczyliśmy na terytorium niekoniecznie zadowolonych z naszej tu obecności zwierząt.

Kierujemy się w stronę przełęczy Saua Gargalau:

GR05.jpg


GR03.jpg


W połowie sierpnia połoniny przyjmują pomału już jesienne barwy:

GR08.jpg


Powyżej przełęczy pozostaje już tylko podejście na szczyt Gargalau:

GR06.jpg


GR07.jpg


GR09.jpg


Na południu Varful Omului:

GR10.jpg


My jednak kierujemy się na wschód odbijając potem nieco na północ grzbietem Picioru Danciului:

GR11.jpg


GR13.jpg


GR14.jpg


Lacul Izvoru Bistritei, po prawej w oddali przełęcz Prislop z ledwo widocznym monastyrem a za nią grzbiety wschodniej części gór Marmaroskich:

GR15.jpg


Z konikami mamy same miłe wspomnienia...
Chwila odpoczynku i trzeba wstawać.

GR16.jpg


Schodzimy w kierunku Poiany Stiol:

GR17.jpg


Przekraczamy potok wypływający z Izvoru Bistritei i podchodzimy w rejon pastwisk gdzie pozostawiliśmy samochód.
Poznawszy charakter tutejszych psów pasterskich nie dziwimy się, że owieczki chodzą zdyscyplinowane jak dobrze wyćwiczona armia - czwórkami... ;)

GR18.jpg


Z przełęczy Prislop minąwszy schronisko Alpin kierujemy się na północ w Marmarosze.
Kamienista droga pnie się stromo w górę i mija rejon bacówek. Następnie prowadzi południową stroną grzbietu.
Jest tu kilka rozjazdów, część to drogi dojazdowe w rejony gospodarcze, niektóre drogi są po prostu wariantem grzbietowym.

GR19.jpg


GR20.jpg


Po ukraińskiej stronie widać kopuły radarów na górze Tomnatyk:

GR21.jpg


Zjeżdżamy na północną stronę Marmaroszy i przez górniczą osadę Baile Borsa dojeżdżamy do miasta Borsa.

GR22.jpg


Ostatni biwak rozkładamy na przełęczy Setref:

GR23.jpg


Tego lata pogoda zbytnio nie dopisała. Parę ładnych dni umożliwiło jednak kilka przyjemnych wycieczek w góry.
Rekonesans w różnych pasmach zaowocował kilkoma później zrealizowanymi planami w różnych porach roku...
Jak wspominałem w następnej relacji opiszę krótki wiosenny wyjazd z przed kilku dni.

Pozdrawiam Wojtek

Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...
Mikeee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2377
Dołączył(a): 06.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mikeee » 01.06.2017 12:36

bernidi napisał(a):W nocy gwałtownie budzi mnie Megi, bardziej niż zaniepokojona, prawie przerażona:
- Wojtek, niedźwiedź, niedźwiedź...
Nigdy w życiu się tak szybko nie poderwałem...
Kolejny rzeczowy komunikat żony:
- Nie, to Karola...

:lool: :lool: :lool:

bernidi napisał(a):pierwszy zatem i na razie ostatni raz rzucam kamieniem w psa - przywódcę sfory.
Niesamowitym fartem z kilkunastometrowej odległości trafiam go celnie w łeb.
Głośny skowyt, zatrzymany bieg, natychmiast cichnie ujadanie wokół nas.
Psy nagle odzyskują słuch i kierują się w stronę nawołujących pasterzy.
Adrenalina opada. Jakoś udało mi się wyjść obronną ręką z tej konfrontacji przywódców stad...

czasami, w sytuacjach zagrożenia zmuszani jesteśmy do nietypowych, wręcz absurdalnych działań, żeby ocalić swoją skórę i bliskich :roll:
Brawo za celny i wyważony siłowo rzut 8)

a w kwestii samych gór... Cóż.. niezmiennie pięknie. Ognisko w takich okolicznościach - super sprawa.
Chyba również pójdziemy w rodniańskie w tym roku, choć nieskończona trasa z zeszłego roku w Apuseni kusi. Przebieram już nogami...

pozdrawiam,
M
walp
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13432
Dołączył(a): 22.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) walp » 01.06.2017 12:44

bernidi napisał(a):Adrenalina opada. Jakoś udało mi się wyjść obronną ręką z tej konfrontacji przywódców stad...

Piękne widoki, ale scena z psami jak z jakiegoś mrocznego filmu. :wink:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 03.06.2017 14:50

Widzę, że w Ceahlau obaj wchodziliśmy z tej samej strony.

W Suhard za każdym razem pogoda była dla mnie łaskawsza. Co mnie jednak zaintrygowało, to te piękne polana płonące w ognisku. Jakżeś je zdobył? Z siekierą do lasu?...

Pozdrawiam,
Wojtek
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 04.06.2017 08:19

Mikeee napisał(a):czasami, w sytuacjach zagrożenia zmuszani jesteśmy do nietypowych, wręcz absurdalnych działań, żeby ocalić swoją skórę i bliskich :roll:
Brawo za celny i wyważony siłowo rzut 8)

Dzięki! Sam się dziwię jak się tak udało...
Podobno można zawierać znajomość z psim przewodnikiem stada, zaczynając od poczęstunku kromką chleba.
Niestety nie miałem kromki ani...ochoty. :oczko_usmiech:
Mikeee napisał(a):Chyba również pójdziemy w rodniańskie w tym roku, choć nieskończona trasa z zeszłego roku w Apuseni kusi. Przebieram już nogami...

I w jednych i w drugich warto pochodzić. W Apuseni byliśmy kilkukrotnie z dziećmi i parę razy sami. Są to góry bardziej atrakcyjne jeśli chodzi o pewną różnorodność - wodospady, jaskinie, wąwozy, podziemne rzeki i wybijające "znikąd" źródła, ciekawe formacje skalne...
W Rodniańskich - może nie ma tak spektakularnych atrakcji, jednak ich urok ma inne oblicze: rozległe grzbiety i doliny, piękna roślinność, widokowy szlak grzbietowy, możliwość obserwacji wysokogórskiego wypasu owiec i koni...
Jednak mnie się tu podobało najbardziej jesienią, wiosną i zimą...
Przede wszystkim pogody życzę i jak najwięcej pozytywnych i niezapomnianych przeżyć...

walp napisał(a):Piękne widoki, ale scena z psami jak z jakiegoś mrocznego filmu. :wink:

Dokładnie tak. Horror na żywo...
Na szczęście z happy endem. :smo:

Franz napisał(a):W Suhard za każdym razem pogoda była dla mnie łaskawsza.

To się nazywa mieć szczęście...
Nam się później tylko raz tak poszczęściło z pogodą, że powrót do domku w Valea Vinului wypadł chyba o trzeciej nad ranem...

Franz napisał(a):Co mnie jednak zaintrygowało, to te piękne polana płonące w ognisku. Jakżeś je zdobył? Z siekierą do lasu?...

Hm, jak zauważyłeś siekierę zawsze mam ze sobą...
Jednak wówczas odpowiednio wysuszone szczapy buczyny pozyskałem w zdecydowanie prostszy sposób.
W którymś z przysiółków Carlibaby miejscowi przekładali drewno opałowe do drewutni. Na propozycję zakupu kilku polan dostałem tyle, że ciężko było się zapakować. Oczywiście nie chcieli żadnej zapłaty, udało mi się zrewanżować tabliczką czekolady dla dzieciaków...
Nie mniej teraz zawsze wożę swoje drewno chociaż zajmuje sporo miejsca w bagażniku dachowym. Nie tracę czasu na szukanie opału i nawet w czasie deszczu ognisko mam w pięć minut. Czasem się zdarzy jednak, że na miejscu jest sporo drewna i niepotrzebnie wiozłem swoje do lasu...

Pozdrawiam Wojtek
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 04.06.2017 09:48

Ten nieco retrospekcyjny wątek, chociaż w przypadku gór upływ czasu ma jakby zdecydowanie mniejsze znaczenie dla aktualności opisywanych tras i atrakcji, odświeżę relacją sprzed kilkunastu dni.
W drugiej połowie maja wybraliśmy się na krótki wypad na kwitnienie narcyzów - w rezerwacie przyrody w Muntii Rodnei na wschodnim zboczu Varful Saca 1705 m npm. - Poiana Narciselor. Byliśmy tam już kilka lat temu więc tym razem zasadniczym celem wyjazdu był sam pobyt w Karpatach, wędrówka w wiosennej aurze i górski biwak...
Wyjeżdżamy w samo południe, przed wieczorem bez kolejek przekraczamy rumuńską granicę w Petea.
13 lei wydaję na e-winietę i w Satu Mare przejeżdżamy przez most na rzece Samosz i drogą numer 193 biegnącą południową jej stroną kierujemy się na miasto Dej.
Powoli się ściemnia. Jednak widać, że tu jest znacznie cieplej niż u nas, mimo późnej pory ludzie chodzą w krótkich spodenkach i w T-shirtach.
Przez lata widać wiele się tu nie zmieniło. Normą są furmanki bez oświetlenia i niektóre samochody, spora część tych z działającymi światłami świeci nam prosto w oczy. Sądziłem, że przynajmniej stan dróg się poprawił dopóki na zasadniczo dobrej drodze mijając się z samochodami nie wpadłem znienacka w dwie kolejne dziury tak głębokie, że jedynie spory rozmiar kół i mocne zawieszenie pozwoliły wyjść z opresji obronną ręką. A więc witaj prawdziwa Rumunio...
Zbliża się północ, zatrzymujemy się na nocleg na parkingu w jakiejś małej miejscowości przed Dej.
Od kilku lat na sezon letni mam wykonane pełnowymiarowe składane łóżko z materacem w miejsce tylnych siedzeń.
Rozłożenie go i uchylenie dwóch szyberdachów dla wentylacji zajmuje dokładnie 30 sekund. Kładziemy się spać.

Ranek wita nas piękną pogodą, po dwóch godzinach dojeżdżamy do Valea Vinului.
Jeszcze śniadanie na polu namiotowym nad potokiem i można wyruszać w góry. Przy głównej drodze pojawiła się tablica informacyjna o Poiana Narciselor.
Parę pierwszych kilometrów podjeżdżamy samochodem. Na rozstaju górskich dróg do zwózki drzew pozostawiamy autko i dalej idziemy pieszo. Tym razem rozwieszone są kartki z kierunkowskazami przez zarząd Parku, widać, że zależy im na rozpowszechnieniu miejsca i ułatwieniu dotarcia tutaj.

PN01.jpg


Po dwóch godzinach wychodzimy powyżej granicy lasu. Przed nami widok na zbocze na którym w ściśle określonym rejonie rosną narcyzy. To ten wybielony obszar wysoko na zboczu po prawej:

PN02.jpg


A to już oczywiście z bliska:

PN03.jpg


PN04.jpg


PN05.jpg


PN06.jpg


PN07.jpg


Pozdrawiam Wojtek

Nie ważne czym lecz gdzie i z i kim...
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.06.2017 12:53

Narcyze mi się nigdy nie podobały - rodzice mieli w ogródku - i dopiero w Rumunii na Polanie Narcyzów (w Marmaroskich) jakoś łaskawiej na nie spojrzałem. Dwa dni tem też jeszcze je spotykałem, aczkolwiek moje oko przyciągały przede wszystkim storczyki.

Pozdrawiam,
Wojtek
rapez
Croentuzjasta
Posty: 456
Dołączył(a): 17.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) rapez » 04.06.2017 13:08

Super relacja, piękne widoki... tydzień temu wróciłem z rejonu Maramuresz; trasa 500km i tylko same góry.
Muszę odwiedzić w końcu coś pieszo:)
Relacja bardzo mi się podoba.
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 04.06.2017 19:13

Franz napisał(a):Narcyze mi się nigdy nie podobały - rodzice mieli w ogródku - i dopiero w Rumunii na Polanie Narcyzów (w Marmaroskich) jakoś łaskawiej na nie spojrzałem. Dwa dni tem też jeszcze je spotykałem, aczkolwiek moje oko przyciągały przede wszystkim storczyki.

Tu w sumie największe wrażenie robi ich położenie - pewnie kilka hektarów narcyzów na stromym zboczu na wysokości 1500 m.
Wiesz, jak Megi zaproponuje tematyczną górską wycieczkę to chętnie jadę oglądać choćby nawet pokrzywy... :oczko_usmiech:

rapez napisał(a):Super relacja, piękne widoki... tydzień temu wróciłem z rejonu Maramuresz; trasa 500km i tylko same góry.
Muszę odwiedzić w końcu coś pieszo:)
Relacja bardzo mi się podoba.

Cieszę się, że Ci się podoba moja relacja karpackich włóczęg.
Samochodowe wycieczki wymagającymi górskimi drogami są również atrakcją samą w sobie, niemniej nam największą przyjemność zawsze sprawiają piesze wycieczki szlakami, gdzie nie dojeżdża quad ani samochód.
Myślę, że dobrze planujesz, powodzenia w realizacji...

Pozdrawiam Wojtek
bernidi
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 452
Dołączył(a): 23.11.2016

Nieprzeczytany postnapisał(a) bernidi » 04.06.2017 20:38

Podchodzimy nieco wyżej:

PN08.jpg


Oczywiście parę obowiązkowych portretów w narcyzach:

PN09.jpg


PN11.jpg


Trochę z prawa, trochę z lewa... :

PN10.jpg


PN12.jpg


Siedzimy tu ze dwie godziny. Jest ciepło, kwiatki ładnie pachną, można trochę odpocząć i nacieszyć oczy górskimi widokami.

PN16.jpg


Jeszcze parę fotek w narcyzach:

PN13.jpg


PN15.jpg


PN17.jpg


Podchodzimy na grzbiet:

PN18.jpg


W wyższych partiach gór Rodniańskich zalegają jeszcze płaty śniegu:

PN19.jpg


Ostatni rzut oka na Poiana Narciselor i wracamy:

PN20.jpg


Pierwsze żywe dusze dzisiaj spotkane to pasterze prowadzący swoje stado na wypas. Powitanie, uścisk dłoni, pieski już wiedzą, że my groźni dla stada nie jesteśmy...
A już podejrzewałem, że i gospodarka leśna i pasterstwo całkiem tu zamarły, dekadę temu te góry o tej porze roku tętniły życiem, stada pasących się owiec, ciągniki ściągające pnie drzew ze stoków do miejsc załadunku...
Stadko zgrabnie przemieszcza się wąską leśną ścieżką:

PN21.jpg


Rzecznik stada też chce z nami pogawędzić, jednakże my ani be ani me...

PN22.jpg


Pozdrawiam Wojtek

Nie ważne czym lecz gdzie i z kim...
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 58951
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 05.06.2017 17:48

bernidi napisał(a):Rzecznik stada też chce z nami pogawędzić, jednakże my ani be ani me...

Trzeba się uczyć języków...

Pozdrawiam,
Wojtek
Mikeee
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2377
Dołączył(a): 06.08.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mikeee » 05.06.2017 19:37

bernidi napisał(a):Przede wszystkim pogody życzę i jak najwięcej pozytywnych i niezapomnianych przeżyć...

bardzo dziękuję, na pogodę najbardziej liczę, bo to właśnie ona przepędziła nas ostatnio z Apuseni...

piękny narcyzowy dywanik 8)

pozdrawiam,
M
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12706
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 05.06.2017 21:30

Wasze "morze" narcyzów 8) prześliczne! O wiele fajniejsze niż mnogość zimowitów (chociaż też zrobiły na mnie spore wrażenie) podczas ubiegłorocznych spacerków w Dolomitach. Cóż, zapachem nijak im do narcyzów...
Psy w rejonie Stiol popsuły nam wejście na przełęcz ( o zdobyciu szczytu nawet :roll: nie marzyłam ) Gargalau. Aż tak drastycznie jaku u Was nie było, ale pewnie dlatego, że szybko :mrgreen: spanikowaliśmy, zaraz po tym, jak psiaki towarzyszące nam od Cabana Alpina na Prislopie, czym prędzej :oczko_usmiech: umknęły na widok tych pasterskich...
21monika
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2918
Dołączył(a): 25.04.2014

Nieprzeczytany postnapisał(a) 21monika » 05.06.2017 22:27

Jej jak pięknie 8O

Pozdrawiam
Monika
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rumunia - România



cron
RUMUNIA w czterech porach roku. - strona 13
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone